Reklama

Przemyska żywa pochodnia

14 milionów Czechów i Słowaków zostało napadniętych przez armie reprezentujące niemal 300 milionów ludzi. Żołnierze bez odrobiny wstydu dokonali inwazji na mały, pokojowy i bezbronny kraj, który nie stawiał żadnego oporu. Na wieczne czasy pozostanie to jedną z najczarniejszych plam w waszej historii. Hańba tego czynu rzuca cień na całą ludzkość

Niedziela przemyska 39/2008

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

To słowa Ryszarda Siwca, przemyślanina, człowieka wykształconego, wszak skończył filozofię na Uniwersytecie Jana Kazimierza we Lwowie. To słowa człowieka mężnego, bo w czasie wojny w szeregach AK narażając życie stawał w szeregu bojowników o wolną i godną Polskę. Po wojnie, kiedy proponowano mu nauczanie w szkole odmówił, motywując to tym, że nie będzie uczył dzieci kłamstw, do których zmuszała komunistyczna władza. Pozostał prostym pracownikiem, dzieląc czas między pracę, wychowanie dzieci i nasłuchiwanie Wolnej Europy.
8 września 1968 r. zdecydował się na czyn heroiczny - podpalił się na Stadionie X-lecia w Warszawie, podczas ogólnopolskich dożynek. To światło, tak skutecznie ukryte przez milicję i SB nie przyniosło oczekiwanego rezonansu w Polsce, ale i powiedzmy to z przykrością, w jego rodzinnym mieście. W latach 80., jako młody ksiądz gromadziłem kasety z piosenkami Krylla, takiego czeskiego Kaczmarskiego z czasów praskiej wiosny. Nic nie wiedziałem o Siwcu. Tak to już bywa, że nie mamy szacunku dla swoich bohaterów.
9 września br., wieczorem odsłonięto tablicę na domu, w którym mieszkał Ryszard Siwiec i z którego wyruszył w swoją ostatnią podróż życia, kierowany pragnieniem wykrzyczenia bólu swojego serca. Wcześniej postawiono mi pytanie - czy może katolicka gazeta pisać o człowieku, który popełnił samobójstwo? Nie jestem moralistą, ale w moim głębokim przekonaniu, nie był to akt samobójczy. Pierwszorzędnym celem tego desperackiego kroku było zwrócenie uwagi na barbarzyństwo totalitarnej władzy, o czym na wstępie. Owszem, zakładał śmierć, nawet skrupulatnie wszystko przygotował, ale przecież mogło się zdarzyć, że zostałby uratowany, a wtedy kolejne lata jego życia naznaczone byłyby niewyobrażalnym cierpieniem w kazamatach i lochach SB. To pierwsza konstatacja.
Druga to ta o niedocenianiu własnych bohaterów. W południe tego 9 września udałem się na przemyski rynek. Dostrzegłem grupę dzieci. Widać wycieczka szkolna. Podszedłem i zobaczyłem dzieci z nauczycielką i przewodnikiem śmiejących się przy pomniku... Szwejka. To temat na inną sagę, smutną zresztą. Wróćmy do dzieci. Zapytałem, co ważnego będzie dziś w Przemyślu? Padały odpowiedzi, jak to u dzieci. Żadne nic nie wiedziało o poświęceniu tablicy. Odszedłem smutny, bo droga ze szkoły do pomnika Szwejka prowadziła w niewielkiej odległości od tablicy poświęconej Siwcowi. Jakoś nikt nie pomyślał, żeby te dzieci tam podprowadzić. Widać milej nam w mieście i to w jego centralnym miejscu promować fikcję literacką niż rzeczywistych bohaterów. A przecież Ryszard Siwiec to ważny bohater, także dla dzieci i troski o ich wychowanie.
W liście pisanym w pociągu tuż przed Warszawą Siwiec wpisuje się w pewien schemat epistograficzny polskich patriotów. Pisał do żony: „Jest mi tak dobrze, czuję taki spokój wewnętrzny - jak nigdy w życiu. Kochane dzieci, nie dokuczajcie mamie, uczcie się, bo to wasze najważniejsze zadanie na teraz. Niech was Bóg ma w swojej opiece”. W tych słowach pobrzmiewa echo listów, wielu listów, które czytałem, a które pisali więźniowie totalitarnego systemu do swoich dzieci, do żon. Jak żywo staje przede mną scena spotkania rotmistrza Pileckiego z żoną i jego napomnienie - czytaj dzieciom „Naśladowanie Chrystusa”. Pamiętaj.
Wieczorem 9 września w salce księży Salezjanów otwarto wystawę dokumentów z tamtych dni, z zasobów rzeszowskiego IPN. Raził pośpiech i pewien nieład. Odnosiłem wrażenie, że trzeba to zrobić. W pomieszczeniu niewiele ponad czterdziestu ludzi. W zasadzie starszych. Jest rodzina. Piękne słowa przedstawiciela IPN i nadzieja, którą rodzą słowa Prezydenta Miasta, że będzie można tę wystawę oglądać na rynku Przemyśla. Mam nadzieję, że jej inauguracja znacznie w powadze przewyższy promocję pomnika, o którym wspominałem.
Msza św. Okazuje się, że nie dla wszystkich. Co niektórzy ważniejsi, których pieczołowicie witano, odpuścili sobie ten „epizod”. Wrócą na kolejne namaszczone słowa powitania.
Po Mszy chaotyczny spacer na miejsce odsłonięcia tablicy. W budynku mieści się Szkoła Języków Obcych. Przyszła inteligencja zamiast zejść na plac, jak ciekawskie dzieci uchyla raz po raz rolety i ze śmiechem chowa się do środka.
Przemówienia. Wiceprezydent miasta pan Iwaneczko nie może ukryć wzruszenia. Mówi o Siwcu, którego ubecja próbowała uznać za psychicznie chorego. Prezydent nie protestuje - tak, był chory, był chory na Polskę. Patrzę po twarzach ludzi. Pewnie są tu ci diagnostycy systemu. Jak się teraz czują? Wdzięczny jestem za tę piękną figurę stylistyczną. W tym siermiężnym nieco klimacie to wspaniały promyk wielkości. Przemawiają przedstawiciele ambasad: słowackiej, a zaraz po niej czeskiej. Ten drugi jest świadkiem praskiej wiosny. Miał wtedy 16 lat. Mówi, jak to świadek, głęboko wzruszony. Kończy: „Mam nadzieję, że świat czegoś się nauczy z tej tragedii i nie będzie już potrzeba takich cierpień i takich ofiar”.
Tablicę odsłania Prezydent Miasta i córka Siwca. Cisza sprawia uszom ból. Tak chciałoby się usłyszeć wojskową orkiestrę i hymn narodowy. Niestety. Ks. Kazimierz Skałka poświęca tablicę.
Jakoś tak nie wprost dano nam do zrozumienia, że to już koniec. Patrzę na harcerzy seniorów. Gdyby teraz oni wraz z młodymi stworzyli taki harcerski piknik. Może kiedyś. Tak, nie mogę ukryć i nie powiedzieć o moim zdegustowaniu. Dlaczego tak pod osłoną nocy, bez szkół i ich pocztów sztandarowych Przemyśl odfajkował wydarzenie, które dla innych miast byłoby okazją do wielkiej promocji. No cóż, przyjmijmy, że to z pokory.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2008-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Poruszające świadectwo księdza: Mojej mamie proponowano aborcję, gdy była ze mną w ciąży

2025-06-09 19:57

[ TEMATY ]

Polskie Stowarzyszenie Obrońców Życia Człowieka

Polskie Stowarzyszenie Obrońców Życia Człowieka

Ks. Jacek Kędzierski

Ks. Jacek Kędzierski

Poruszającym świadectwem ocalenia przed aborcją podzielił się ks. dr Jacek Kędzierski, założyciel Centrum Opieki Perinatalnej im. bł. Rodziny Ulmów w Sieradzu, podczas VIII Ogólnopolskiej Pielgrzymki Rodzin Dzieci Utraconych, która odbyła się 7 czerwca 2025 roku w krakowskich Łagiewnikach.

- Dzisiaj, w dniu VIII ogólnopolskiej pielgrzymki rodzin dzieci utraconych do sanktuarium Bożego Miłosierdzia, chcę wspomnieć inną pielgrzymkę, pielgrzymkę mojej mamy. Jeszcze przed moimi narodzinami, gdy była w trzecim miesiącu ciąży, poszła na pieszą pielgrzymkę do Częstochowy i zawierzyła mnie jasnogórskiej Mamie. Pielgrzymowała wtedy jako matka do Matki. Potrzebowała się schronić wraz z dzieckiem pod jej sercem, czyli ze mną, pod matczynym płaszczem Maryi po tym, jak lekarz zaproponował jej aborcję. Ten lekarz był przekonany, że stan wojenny to nie najlepszy czas na rodzenie piątego już dziecka - mówił ks. Jacek Kędzierski w poruszającej homilii wygłoszonej w łagiewnickim sanktuarium.
CZYTAJ DALEJ

Profanacja krzyża

2025-06-08 22:04

[ TEMATY ]

katolicy

profanacja

TVP 3

W Rudach Raciborskich nieznani sprawcy sprofanowali krzyż przy leśnej drodze. Spiłowano ramiona figury, odwrócono ją do góry nogami, a na zniszczonym krucyfiksie zawieszono śmieci. Mieszkańcy nie mają wątpliwości - to nie zwykły akt wandalizmu, ale celowa profanacja miejsca modlitwy i refleksji dokładnie w czasie ważnych dla rudzkiego sanktuarium uroczystości.

Spiłowano ramiona figury, odwrócono ją do góry nogami, a na zniszczonym krucyfiksie zawieszono śmieci. Mieszkańcy nie mają wątpliwości - to nie zwykły akt wandalizmu, ale celowa profanacja miejsca modlitwy i refleksji dokładnie w czasie ważnych dla rudzkiego sanktuarium uroczystości.
CZYTAJ DALEJ

„Katolik”, czyli wspólnota

– Bardzo cieszymy się z tego, że mamy kadrę, która udźwignęła odpowiedzialność integralnego rozwoju ucznia – powiedział Piotr Gawinek, dyrektor zawierciańskich szkół: Katolickiego Liceum Ogólnokształcącego Stowarzyszenia Przyjaciół Szkół Katolickich im. bł. Kardynała Stefana Wyszyńskiego, które świętowało 30-lecie działalności, oraz Katolickiej Szkoły Podstawowej SPSK im. św. Jana Pawła II, która cieszyła się z jubileuszu 25-lecia.

Piotr Gawinek przyznał, że placówki były zawsze kameralne, co sprzyjało nawiązywaniu relacji uczeń-mistrz oraz uczeń-uczeń, nie tylko w kontekście edukacji, ale również przekazywania odpowiednich postaw i wartości. – W tak małym środowisku jest ono najskuteczniejsze. Przecież jedną trzecią swojego życia uczniowie spędzają w szkole, więc kontakt nauczyciela z uczniem jest bardzo duży – podkreślił dyrektor. Jak dodał, pedagodzy spotykają się z uczniami na lekcjach nie tylko po to, by przekazywać im wiedzę, ale żeby rozwijać wychowanków również w sferach: moralnej, społecznej, kulturowej i fizycznej.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję