Reklama

Bohaterem koncertu była publiczność

Niedziela rzeszowska 23/2008

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Iwona Kosztyła: - Czy koncert jeszcze ciągle Pana zachwyca?

Jan Budziaszek: - Kiedy rok temu roku schodziliśmy ze sceny, wiele osób narzekało: jeszcze 365 dni do następnego koncertu. Czas szybko minął i szósty koncert „Jednego Serca, Jednego Ducha” też już za nami. Kiedy mówię o koncercie, który właśnie minął, przypominam sobie dzień sprzed 6 lat, kiedy w Rzeszowie powstało największe zgromadzenie ludzi modlących się starymi pieśniami i współczesnymi piosenkami religijnymi. Wtedy nie wiedziałem, że to będzie coś tak wielkiego i niepowtarzalnego. Takiej formuły nie ma żaden inny koncert - wspólnotowe śpiewanie piosenek religijnych. Koncert nie jest recitalem autorskim. Nie ma gwiazd. Bohaterem koncertu jest publiczność. Na początku założyliśmy, że ludzie mają wyjść z koncertu szczęśliwi, że sobie sami zaśpiewali, a nie oklaskiwali wykonawców. Po raz kolejny się udało. Dla mnie najbardziej niesamowite jest to, że na ten koncert przyjeżdża coraz więcej osób. Nie tylko z całego Podkarpacia, całej Polski, ale również z zagranicy.

- Jak Pan ocenia tegoroczny koncert?

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

- Z roku na rok program jest coraz bardziej przejmujący. Owszem, repertuar jest podobny, bo nie chodzi o to, by co roku zachwycać i „kupować” publiczność czymś innym. W tym roku były nowe elementy, jednak zarys pozostał ten sam. I to mnie cieszy. W tym roku ze względu na padający od rana deszcz, można było słyszeć głosy, że nici z koncertu, nikt przy takiej pogodzie nie przyjdzie. Ale tak nie było. Do późnych godzin wieczornych przed sceną stali zmoknięci do suchej nitki ludzie. Nikt nie odchodził. Wszyscy śpiewem wychwalali Pana. Słuchali świadectw. Specjalny wielki telebim pozwalał nawet w najdalszych zakątkach parku zobaczyć, co dzieje się na scenie. Dzięki temu najdalej stojący ludzie, nie znając tekstów, mogli śpiewać pełną piersią.

- Na początku miało być spotkanie modlitewno-muzyczne. Czy dziś, po 6 latach, też możemy powiedzieć, że nie zapomnieliśmy o wymiarze modlitewnym?

- Modlitwa to jedyny sens tego spotkania. Spotkania przez śpiew. Kto śpiewa, ten dwa razy się modli. Wśród tłumu były osoby, które nie są zaangażowane w grupy religijne, może nawet nie za często chodzące do kościoła. Byli i tacy, którzy chodzą na Msze św., ale angażują się w śpiew. Przychodząc do Parku Sybiraków, nie mogli i nie potrafili stać z zamkniętymi ustami. Często później o tym mówili, że sami nie wiedzieli, jak to się stało - ale śpiewali.

O koncercie powiedzieli:

Reklama

Ks. Andrzej Cypryś, współpomysłodawca, jeden z organizatorów koncertu:
Wspólnota i jej tworzenie. To jest podstawowe zadanie i fenomen wszystkich dotychczasowych koncertów. Bo nawet najpiękniejsza piosenka, jedynie wykonana, bez zaangażowania duchowego wspólnoty - będzie tylko odśpiewaną piosenką. Udaje się nam zawiązać wspólnotę, mimo różnych niesprzyjających okoliczności (np. ulewny deszcz). O wiele łatwiej jest przyjść, posłuchać, oczekiwać czegoś nowego, popatrzeć, poklaskać. Ten koncert to coś innego. Gramy, śpiewamy, modlimy się przy najpiękniejszych, znanych utworach muzyki religijnej. Ludzie, zarówno na scenie, jak i przed nią, to wspólnota wiernych, którzy z racji koncertu zgromadzili się w jednym miejscu. Poza tym wydarzeniem nigdy nie gromadzą się razem. Koncert to spotkanie modlitewne. Jednak jego modlitewny charakter nie paraliżuje tych, którzy wychodzą z domu, by zobaczyć, jak to jest, by spotkać znajomych, by posłuchać. Koncert jest dla wszystkich. Jeśli ktoś z koncertu zabrał choć jedno westchnienie do Boga, nutę czy słowa, które utkwiły - to już jest rodzaj modlitwy. Ważne jest, że koncert kogoś zbudował, dał bodziec do zastanowienia się.

Tamara Przybysz, prowadząca chór koncertowy:
Chór zaczął pracę i próby długo przed koncertem. Mozolne ćwiczenie i śpiewanie. Jednak nie to jest w tym najważniejsze. Drugim ważnym elementem było przygotowanie duchowe. To jest naprawdę ważne, bo chór jedynie reprezentuje ludzi, którzy są przed sceną i w całym Parku Sybiraków. To nie jest publiczność, to są współwykonawcy. Chór tworzy wspólnotę i zawiązuje ją z publicznością. Nie ma podziału na artysta - odbiorca, nadawca - słuchacz. Koncert łączy pokolenia. Nie brakuje młodych, którzy dominują, ale jest też sporo osób starszych. Wiele osób modli się, by ten koncert stał się prawdziwym spotkaniem modlitewno-muzycznym, i tak się dzieje. Dowodem jest choćby ostatni koncert. Dyrygując chórem, nie wiem, czy ludzie za mną się modlą. Miarą ich modlitwy dla mnie jest mój chór. A oni naprawdę modlą się tym, co śpiewają. Wierzę, że Duch Święty działa, a wielkie rzeczy dzieją się poza naszym odbiorem. Ciągle mile zaskakuje mnie zaangażowanie ludzi zgromadzonych w parku. Dla nich nie ma przeszkód. Zimno, deszcz, błoto pod nogami. Nic nie stoi na przeszkodzie, by tańczyć, śpiewać i chwalić Pana.

Lidia Pospieszalska, wokalistka, współprowadząca chór:
Każdy koncert to dla mnie ogromne przeżycie. Zanim przyjadę do Rzeszowa, zanim usłyszę pierwsze dźwięki pieśni, które później wykonujemy w Parku Sybiraków, są chwile, kiedy zadaję sobie pytanie „Po co to wszystko”? Tyle zaangażowania, tyle włożonej pracy i wysiłku. Wystarczy jednak, że zobaczę wyczekujące, uśmiechnięte twarze - wszelkie wątpliwości mijają i natychmiast dostaję skrzydeł do pracy. Koncert to dzieło, które wiele mnie uczy. Za każdym razem podejmuję się wyzwań, których wcześniej nie robiłam. Jako osoby animujące śpiew staramy się, być co roku lepiej przygotowanymi, bo to ułatwia śpiew publiczności. W pracy pomaga jedność panująca wśród ludzi na scenie. To coś, czego nie można opisać słowami. Wielka wspólnota ludzi, których łączy jeden cel - modlitwa i śpiew. I sam koncert. Widok ludzi, cudownej publiczności czyli naszych współwykonawców sprawia, że zastanawiam się jak to się dzieje i co sprawia, że możliwe jest takie współdziałanie. Zachwyca mnie widok tych ludzi i jestem pewna, że to Boża sprawa.

Wysłuchała Iwona Kosztyła

2008-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Prezes PiS: kto usuwa krzyże i atakuje wolność religijną - ten atakuje naszą cywilizację

2024-05-19 19:38

[ TEMATY ]

krzyż

PAP/Marian Zubrzycki

Ktoś, kto chce usuwać krzyże, kto atakuje wolność religijną, atakuje także naszą cywilizację, która jest najbardziej życzliwa człowiekowi - mówił w niedzielę prezes PiS Jarosław Kaczyński.

Kaczyński wziął w niedzielę udział w konwencji wyborczej Prawa i Sprawiedliwości w Tomaszowie Mazowieckim. W swoim wystąpieniu prezes PiS odniósł się m.in. do zarządzenia prezydenta Warszawy Rafała Trzaskowskiego, zgodnie z którym w podległym mu urzędzie zakazano wieszania krzyży, a urzędnikom eksponowania symboli religijnych na biurkach.

CZYTAJ DALEJ

Litania nie tylko na maj

Niedziela Ogólnopolska 19/2021, str. 14-15

[ TEMATY ]

litania

Karol Porwich/Niedziela

Jak powstały i skąd pochodzą wezwania Litanii Loretańskiej? Niektóre z nich wydają się bardzo tajemnicze: „Wieżo z kości słoniowej”, „Arko przymierza”, „Gwiazdo zaranna”…

Za nami już pierwsze dni maja – miesiąca poświęconego w szczególny sposób Dziewicy Maryi. To czas maryjnych nabożeństw, podczas których nie tylko w świątyniach, ale i przy kapliczkach lub przydrożnych figurach rozbrzmiewa Litania do Najświętszej Maryi Panny, popularnie nazywana Litanią Loretańską. Wielu z nas, także czytelników Niedzieli, pyta: jak powstały wezwania tej litanii? Jaka jest jej historia i co kryje się w niekiedy tajemniczo brzmiących określeniach, takich jak: „Domie złoty” czy „Wieżo z kości słoniowej”?

CZYTAJ DALEJ

Franciszek wyjaśnia: zezwoliłem na błogosławieństwo osób, a nie związków homoseksualnych

2024-05-20 15:05

[ TEMATY ]

wywiad

papież Franciszek

PAP/EPA/CLAUDIO PERI

Nie zezwalałem na błogosławienie związków homoseksualnych - wyjaśnił papież Franciszek w nadanej wczoraj pełnej wersji kwietniowego wywiadu dla telewizji amerykańskiej CBS. Dodał, że błogosławienie takich związków jest „sprzeczne z prawem naturalnym i prawem Kościoła”. Zezwolił natomiast na błogosławienie poszczególnych osób homoseksualnych, bo „błogosławieństwo jest dla wszystkich”, choć - jak przyznał -„niektórzy są tym zgorszeni”.

W godzinnym wywiadzie papież opisuje swe spotkania z dziećmi z Ukrainy, które nie potrafią się już uśmiechać. Apeluje o zakończenie toczących się na świecie wojen. „Dążcie do negocjacji. Dążcie do pokoju. Wynegocjowany pokój jest zawsze lepszy niż niekończąca się wojna” - przekonuje Franciszek. Zachęca też do modlitwy o pokój, którą sam praktykuje. „Zatrzymajcie się, negocjujcie” - powtarza Ojciec Święty.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję