Kilka minut po godz. 15, 8 stycznia br., będąc po służbie, Jerzy Pisarski przechodził przez most im. Orląt Przemyskich. Patrząc na wodę, zauważył, że w rzece płynie mężczyzna w ubraniu. „Przez chwilę myślałem, że to jakiś człowiek lubiący sporty ekstremalne, ale zaraz stwierdziłem, że zapewne wpadł do wody” - opowiada. Powiadomił Miejskie Stanowisko Kierowania, pytając jednocześnie dyżurnego czy dotarła do niego informacja o takim zdarzeniu. Okazało się, że tak. Mając świadomość, że koledzy już wiedzą, co sił w nogach zbiegł na brzeg w miejsce, w którym mógł wejść do wody.
Woda zimna jak lód
Błyskawicznie ściągnął kurtkę. Bez wahania wszedł do rzeki, w której temperatura wody była bliska zera. Był tam już mężczyzna, który powiadomił przemyskich ratowników. Obydwaj ruszyli, by ratować tonącego. Sytuacja stawała się dramatyczna. Nurt w rzece był rwący. Kilkanaście metrów dalej San na całej szerokości pokrywała kra. Gdyby wpłynął pod lód, wówczas nie byłoby najmniejszych szans na ratunek.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Brak oznak życia
Reklama
„Musieliśmy jak najszybciej dotrzeć do niego. Jego głowa co chwilę zanurzała się pod wodę” - relacjonuje Jerzy Pisarski. „Kiedy wreszcie dosięgnęliśmy go i wyciągnęliśmy z ogromnym trudem na stromy brzeg, nie dawał oznak życia” - wyznaje. Natychmiast przystąpili do akcji przywracania mu funkcji życiowych. Za chwilę przyjechała straż pożarna i ekipa pogotowia ratunkowego, która kontynuowała reanimację.
Tragedia
Mężczyźnie przywrócono czynności życiowe, a następnie przewieziono do szpitala. Niestety, po kilku godzinach zmarł. Prawdopodobną przyczyną zgonu było wyziębienie organizmu.
Podwójne dreszcze
„Dreszcz emocji przeszył mnie na wskroś, gdy sam sobie nie dowierzałem, widząc w nurtach człowieka. Po raz drugi miałem dreszcze po wyjściu z wody. Udałem się do straży, gdzie przebrałem się w suche ubranie i... przeszły wszelkie dolegliwości” - zwierza się Jerzy.
Podziękowanie
Komendant Miejski PSP w Przemyślu st. kpt. Jerzy Świst 22 stycznia br. podczas spotkania, w tutejszej Komendzie podziękował Jerzemu Pisarskiemu za wzorową postawę w obliczu niebezpieczeństwa utraty życia drugiego człowieka.
Nie po raz pierwszy
Jerzy Pisarski 24 lipca 2001 r. w Nienadowej, gm. Dubiecko, wraz z dwoma kolegami uratował cztery zagrożone przez powódź osoby, w tym jedno dziecko. Za ten czyn otrzymali Krzyże Zasługi za Dzielność, nadane przez prezydenta RP.
Sylwetka
Służbę w PSP pełni od 1992 r. Obecnie jest dowódcą sekcji. Bardzo szybko ta praca stała się jego życiową pasją. Zajmowane stanowisko wymaga odpowiedzialności, dużej fachowości z uwagi na bezpośredni kontakt z rzeczywistymi zagrożeniami. I jedno, i drugie Jurek posiada. Swoje zawodowe doświadczenie wykorzystuje na niwie społecznej działalności. „Musimy być dobrze przygotowani do działań, bo od tego zależy życie nie tylko nasze, ale i ratowanych przez nas ludzi” - mówi.
Od 1983 r. Jerzy należy do OSP w Krasiczynie, gdzie jest naczelnikiem. Tam też mieszka. Pierwsze akcje przeżył jeszcze przed wstąpieniem do PSP. W tym czasie uczestniczył wraz z kolegami w różnych działaniach, począwszy od ewakuacji kota z drzewa, skończywszy na ratowaniu ludzi podczas wypadków drogowych.
Na pytanie, co na to zawodowe i społeczne zamiłowanie rodzina, odpowiada: „Mam na szczęście wyrozumiałą żonę, która rozgrzesza mnie z powodu częstych nieobecności w domu oraz w wielu przypadkach wspiera, dodając sił do dalszego działania”.