Reklama

Szczęść Boże!

O górnictwie, pracy w kopalniach wałbrzyskich z Jerzym Kosmatym, byłym dyrektorem kopalni „Wałbrzych”, aktualnie kustoszem Muzeum Przemysłu i Techniki, rozmawia Tomasz Pluta

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Tomasz Pluta: - Skąd Pan pochodzi i jak się zaczęła wielka przygoda z kopalnią i górnictwem?

Jerzy Kosmaty: - Urodziłem się w Przemyślu, wychowałem się na wschodzie Polski w Jarosławiu. Po ukończeniu liceum ogólnokształcącego poszedłem na studia na Akademię Górniczo-Hutniczą. Ukończyłem dwa wydziały geologiczny i górniczy. Kopalnia „Victoria” z Wałbrzycha fundowała mi stypendium, byłem więc zobligowany podjąć pracę właśnie w Wałbrzychu na tej kopalni i tak się stało. Kopalnia zapewniła mi mieszkanie i pięcioletnią pracę. Pracę na etacie rozpocząłem w 1961 r. Wcześniej podczas studiów przyjeżdżałem na wakacyjne praktyki.

- I na jakim stanowisku rozpoczął Pan pracę i kiedy po raz pierwszy zjechał Pan na dół?

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

- Rozpocząłem od stażysty, później nadgórnika i tak piąłem się do góry wraz ze zdobywanym doświadczeniem. Na dół zjechałem po raz pierwszy podczas praktyk studenckich w czasie wakacji. Przez cały miesiąc w ramach praktyki zajeżdżałem na dół i muszę powiedzieć, że bardzo mi się to spodobało.

- Jak się potoczyła Pańska dalsza kariera w górnictwie?

- W ramach opieki nad kadrami zostałem wraz z czterema kolegami wyznaczony do pracy w Zjednoczeniu. Uznano, że mamy predyspozycje do dalszych awansów i postanowiono nas do tego przygotować. Spędziliśmy rok w Zjednoczeniu i tak się złożyło, że cała nasza czwórka w przyszłości została dyrektorami. Po pracy w Zjednoczeniu dostałem polecenie do pracy w kopalni w Słupcu, stamtąd wróciłem na kopalnię „Victoria” na dyrektora technicznego i ucieszyłem się, że tu zacząłem pracę i tutaj skończę, ale nie dane mi to było. Otrzymałem polecenie objęcia stanowiska dyrektora kopalni „Wałbrzych” i w 1984 r. objąłem funkcję naczelnego. Dyrektorowałem do 1989 r., później przeniesiono mnie do Zjednoczenia z myślą objęcia przeze mnie funkcji Naczelnego Inżyniera Górnictwa w randze Dyrektora Technicznego Zjednoczenia, ale już w tym czasie zaczęły się likwidacje kopalń i wkrótce wykorzystując nabyte uprawnienia, przeszedłem na emeryturę.

Reklama

- Nie żałuje Pan tych lat spędzonych w górnictwie, swojego wyboru drogi zawodowej?

- Zastanawiałem się nad tym kilka razy i muszę powiedzieć, że gdybym raz jeszcze miał wybierać, bez wahania wybrałbym tę samą drogę. Dlaczego? Przede wszystkim niesamowita jedność naszego górnictwa w rozumieniu załogi, jak był ktoś poszkodowany, jak był wypadek to była niesamowita walka o życie poszkodowanych, dosłownie drapanie pazurami o ścianę, dosłownie, bo gdy któryś z górników był zasypany, to rękoma go odgarniano. Tą solidarność górniczą bardzo sobie ceniłem. Zdawałem sobie równocześnie sprawę z odpowiedzialności, jaka na mnie spoczywała, ale dzięki wykształceniu i zdolnościom organizacyjnym mogłem tych ludzi obronić przed wieloma zagrożeniami. Niewątpliwie ważne było również to, że można było stworzyć warunki godziwych wynagrodzeń dla ludzi tej ciężkiej i niebezpiecznej pracy. Zawsze podejmowałem starania w tym kierunku. Niejednokrotnie ludzie, którzy tylko odwiedzali nas na dole, mieli dość po samym tylko przejściu korytarzami, tego brudu i pyłu. To była naprawdę bardzo ciężka praca i tylko ten potrafi to zrozumieć, kto to przeżył. Bywało przecież, że pracowano w pozycji leżącej. To była wyjątkowo ciężka praca, którą, niestety, nie wszyscy doceniają.

- Kopalń już nie ma, zostały zlikwidowane…czy dobrze się stało? Można było tego uniknąć?

- To bardzo trudne i ważne pytanie. Kiedy powstawały kopalnie, to nie było żadnego innego przemysłu, fabryk czy dużych zakładów pracy. Dzięki kopalniom doprowadzono energię elektryczną, mogły więc powstawać fabryki i zakłady pracy i tak się działo. Wiele by o tym mówić. Uważam, że źle się stało, a już na pewno, że zlikwidowano wszystkie kopalnie. Na tamten czas był przygotowany program restrukturyzacji kopalń, według mnie sensowny. Kopalnie doszły do pewnych poziomów, gdzie już nie było węgla, należało uruchamiać głębsze pokłady, ale infrastruktura techniczna, często po niemiecka, nie była do tego przygotowana. To zostało storpedowane. Niesłusznie. Wybrano kryterium ekonomiczne, i tutaj kilka szczegółów: prowadzono dwie statystyki tzw. Kopalnia zasadnicza i kopalnia ogółem. Kopalnia zasadnicza to była produkcja węgla łącznie do załadowanych wagonów. Tutaj wynik ekonomiczny nie wykazywał strat. Natomiast kopalnie ogółem to cała ta działalność dodatkowa, odchodząc z kopalni „Wałbrzych” przygotowałem statystykę i tak sama kopalnia „Wałbrzych” miała 749 budynków mieszkalnych, którymi zarządzała, 5 stadionów w tym jedno potężne, 2 domy kultury, 2 szkoły górnicze, Zespół Pieśni i Tańca, Ośrodki wczasowe i tak by można było mnożyć i mnożyć…to obciążenie socjalno, kulturalno-społeczne zaważyło na wyniku ekonomicznym, powodując nierentowność kopalń. Pod ziemią zostało mnóstwo węgla o doskonałej jakości koksowniczej. Dzisiaj Wałbrzyski Zakład Koksowniczy brałby nasz węgiel i to taśmociągami, a więc o ile byłyby niższe koszty, przecież biorą węgiel z Górnego Śląska. Polska dzisiaj importuje 6 mln ton węgla, kraj, który był wybitnym eksporterem węgla dzisiaj go importuje. Jeżeli nie będzie istotnych inwestycji w tej gałęzi przemysłu, polskiemu górnictwu grozi upadek.

- Myśli Pan, że jeżeli w jakimś poważnym gremium decyzyjnym narodziłby się pomysł o reaktywowaniu kopalń to jest to jeszcze możliwe?

- To by było niezwykle skomplikowane z prostej przyczyny - odwodnienie kopalń, to jest ogromna ilość wody. Nasze rzeki nie byłyby w stanie odebrać takich ilości, musiano by budować specjalne kanały…to jest trudne do wyobrażenia.

- Czyli wałbrzyskie kopalnie to już rozdział zamknięty?

- Być może w przyszłości jeszcze do nich wrócimy, ale nie najbliższej. Pokłady węgla są, być może w przyszłości do nich sięgniemy, wykorzystując nowoczesne metody. Tak dla przykładu kopalnie zamykane w Anglii w trakcie przeprowadzanych reform za czasów p. Margaret Tchatcher 4 z nich dzisiaj pracują. Tylko, że tam kopalnie zamknięto, a my je zlikwidowaliśmy. To jest różnica.

- Panie Dyrektorze, 4 grudnia święto Waszej Patronki, Wasze święto. Nawet w tych czasach, kiedy przyznawanie się do Kościoła nie było w Polsce popularne, to Górnicy stali murem przy swojej patronce i Kościele. Jak Pan na to patrzy?

- Nie ma wątpliwości, że wiara wśród górników była mocną częścią ich psychiki. Tym bardziej, że może za wyjątkiem reemigrantów z Francji, to byli ludzie ze Wschodu z Borysławia i okolic, gdzie wiara i pobożność były bardzo żywe. W kopalni pracowali górale, ludzie z Kielecczyzny, Lubelszczyzny z Górnego Śląska. Wszyscy Oni byli bardzo wierzący i pobożni. Na kopalni zawsze obecne było pozdrowienie: „Szczęść Boże!”. Żadne inne podejmowane próby zmiany tego pozdrowienia były nietolerowane. Obecne były krzyże na dole, figurki św. Barbary…i jak inaczej nazwać jeżeli nie Bożą Opatrznością sytuacje beznadziejnych wypadków, z których wychodzili żywi ludzie…widziałem i uczestniczyłem w wielu takich sytuacjach.

- Czy w Pańskiej rodzinie ktoś kontynuuje tradycje górnicze, geologiczne?

- Moja Żona jest absolwentką tej samej uczelni, co ja, jej przodkowie i moi pracowali w górnictwie. Moja córka skończyła wydział geodezji na AGH i jej mąż również. Wnuki już nie, najstarszy jest na medycynie.

2007-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Szkocja: biskupi apelują o niedopuszczenie do legalizacji eutanazji

2024-04-26 13:15

[ TEMATY ]

eutanazja

Szkocja

Adobe Stock

W liście pasterskim skierowanym do wszystkich katolików, biskupi Szkocji proszą ich o wezwanie swoich deputowanych do odrzucenia niedawno opublikowanych propozycji legalizacji tzw. „wspomaganego samobójstwa”. List zostanie odczytany we wszystkich 460 katolickich parafiach w Szkocji, podczas Mszy Świętych 27 i 28 kwietnia b.r.

Biskupi opisują propozycję przedstawioną przez deputowanego liberałów do Szkockiego Parlamentu, Liama McArthura jako „niebezpieczną” i wzywają parlamentarzystów do skupienia energii na poprawie opieki paliatywnej, która jest ich zdaniem „niedofinansowana i ograniczona”.

CZYTAJ DALEJ

Znamy datę prawnego objęcia urzędu biskupa sosnowieckiego przez bp. Artura Ważnego

2024-04-25 15:40

[ TEMATY ]

diecezja sosnowiecka

bp Artur Ważny

diecezja.sosnowiec.pl/ks. Przemysław Lech, ks. Paweł Sproncel

- Pokój wam wszystkim, którzy trwacie w Chrystusie – słowami z 1 Listu św. Piotra Apostoła bp Artur Ważny pozdrowił wszystkich zebranych na auli w Kurii Diecezjalnej w Sosnowcu. W spotkaniu, które odbyło się przed południem 25 kwietnia br. wziął udział abp Adrian Galbas SAC, administrator apostolski diecezji sosnowieckiej oraz pracownicy instytucji diecezjalnych, m.in.: kurii, sądu biskupiego, archiwum, Caritasu i mediów diecezjalnych.

To pierwsza oficjalna wizyta biskupa nominata na terenie diecezji sosnowieckiej. Bp Ważny miał więc okazję do wstępnego zapoznania się z pracownikami lokalnych instytucji kościelnych.

CZYTAJ DALEJ

Radosna twarz Kościoła

2024-04-26 16:28

Magdalena Lewandowska

Podczas Cecyliady dzieci wspólne wielbią Boga poprzez śpiew.

Podczas Cecyliady dzieci wspólne wielbią Boga poprzez śpiew.

Już po raz 8. odbyła się Cecyliada – przegląd piosenki religijnej dla przedszkolaków.

Organizatorem wydarzenia jest katolickie przedszkole Lupikowo przy współpracy parafii św. Trójcy na wrocławskich Krzykach. Przegląd ma charakter ewangelizacyjny i integracyjny – nie ma rywalizacji, jest za to wspólny śpiew na chwałę Bogu. W tym roku wzięło w nim udział 80 dzieci z wrocławskich przedszkoli i jedna śpiewająca wspólnie rodzina. – Cecyliada to wydarzenie, które od lat gromadzi najmłodszych członków Kościoła, z czego jesteśmy bardzo dumni. Cieszymy się, że właśnie poprzez tę inicjatywę możemy zachęcać dzieci do wielbienie Boga i uświęcania się poprzez muzykę – mówi Aleksandra Nykiel, dyrektor przedszkola Lupikowo. Podkreśla, że co roku nie brakuje zgłoszeń, a kolejne edycje pokazują potrzebę takich wydarzeń. – Muzyka pięknie potrafi kształtować wrażliwość religijną, patriotyczną, ale też wrażliwość na drugiego człowieka. Śpiew pomaga doświadczyć i opowiadać o miłości Boga, a takie wydarzenia uczą też, jak na tę miłość odpowiadać – dodaje.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję