Reklama

Moje lektury (3)

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Ks. Zbigniew Suchy: - Skończyły się czasy beztroskiego dzieciństwa, swobodnego wyboru lektur. Przyszedł czas szkoły i lektur obowiązkowych. Czy przeczytał Ksiądz Arcybiskup wszystkie lektury?

Arcybiskup Józef Michalik: - Mogę z całą skromnością powiedzieć, że przeczytałem lektury, a niekiedy więcej niż było obowiązkiem. Niektóre mnie trochę kosztowały, na przykład wchodzenie w kilkutomową powieść Dąbrowskiej „Noce i dnie” czy „ Nad Niemnem”. Szybko jednak rozsmakowywałem się w takich pozornie męczących opisach czy jakichś dywagacjach psychologiczno-przyrodniczych. Zauważałem po czasie wartość i piękno tych opisów przyrody i ludzi wpisanych w tok akcji. To wszystko miało jakiś związek.
W moich latach szkolnych nie było modne posługiwanie się brykami. Już pojawiały się pewne skrótowe opracowania, lecz wśród nauczycieli, ale i uczniów, przeważała opinia, że to jest wypłukane, że to szkielety bez ciała podane uczniowi. Owszem, można z nich było wyuczyć się pewnych faktów, charakterystyki postaci, ale przecież nie dawało to tej radości, jaką było uczestniczenie w życiu bohatera ujawnionego na kartach nieraz obszernej powieści.
Mieliśmy obowiązek czytania także lektur pisarzy rosyjskich. I wiele z nich przeczytałem w oryginale.

- Wiele dziś narzekania, że telewizja, komputer zabijają ducha czytelnictwa, że zabierają czas. Ale przecież wówczas dzieci i młodzież angażowano m.in. w prace polowe, przydomowe. Mimo to był pęd do czytania. Jak to wytłumaczyć?

- Myślę, że motorem tego było zainteresowanie, pasja. Jeśli człowiek ma jakąś pasję, to zawsze znajdzie czas, aby ją realizować, aby się jej oddać.
To prawda, że wtedy, były to przecież czasy tuż powojenne, każda para rąk do pracy się liczyła. Mimo to jakoś znajdowaliśmy czas na czytanie. Ja na przykład często czytałem na wozie jadąc w pole lub wracając z niego. Widziałem moich kolegów i koleżanki czytających książki podczas pasienia krów. Było to w miarę łatwe na pastwiskach i łąkach, ale już na rowach stwarzało kłopoty, nieraz nawet znaczne.
Owszem, bywały i takie momenty, że gdzieś zaszywałem się ze swoimi książkami i długo mnie szukano, kiedy byłem potrzebny do pomocy w pracy.
Dzięki moim lekturom szkolnym już wówczas wyrobiłem sobie niezłą znajomość gramatyki języka polskiego i na maturze nie miałem z tym żadnych kłopotów. Owszem moje zamiłowanie do czytania, do literatury niewątpliwie odbijało się na innych przedmiotach, którym nie poświęcałem tak dużo czasu. Nie były to jednak zaniedbania naganne.

- Które z przeczytanych lektur wpisały się na trwałe w pamięć, do których być może Ksiądz Arcybiskup wracał po latach?

- Moją pasją, która się zaczęła już wcześniej był Sienkiewicz i Kraszewski. Szczególnie zaciekawiał mnie Kraszewski i to nie tylko „Chatą za wsią” czy „Starą Baśnią”, ale przeczytałem wiele innych jego powieści. Książek Zofii Kossak-Szczuckiej nie było w spisie lektur, ale bardzo mnie interesowały. Rodziło się to trochę z pewnej mody. Dopiero co wróciła z emigracji i była, jakbyśmy to dziś powiedzieli, „na topie”. Ale nie tylko ten fakt. Była to rzeczywiście literatura dobra. Bardzo się z nią utożsamiałem.
Lekturą nowszą, jak pamiętam, były opowiadania Hłaski. Też był modny. Sporo jego nowel przeczytałem, chociaż nie zawsze, a w zasadzie rzadko utożsamiałem się z jego bohaterami. Pamiętam, że żywo uczestniczyliśmy w dyskusji, jaka się wówczas przetoczyła przez prasę na jego temat.
Do dziś natomiast intryguje mnie fakt, że nie odnalazłem w sobie tego entuzjazmu, z jakim czytano wówczas i trochę, a może przede wszystkim, przed nami Rodziewiczównę. Przeczytałem kilka jej powieści, ale jakoś nie mogłem się w świecie jej bohaterów odnaleźć.
Z zainteresowaniem sięgałem po pojawiające się już wówczas tłumaczenia literatury europejskiej. Pamiętam „Nędzników”, „Dżumę”, mniej fascynował mnie Balzak, ale też coś czytałem.
Odkryciem w świecie moich lektur stał się wówczas dramat. Widziałem, że moi koledzy nie bardzo chętnie czytali ten rodzaj literatury. Ja natomiast jakoś się w tym świecie odnalazłem. Nie tylko Szekspir, ale i inni pomniejsi. Jak dobrze pamiętam, fascynowała mnie możliwość osobistego zabudowywania przestrzeni teatralnej. To bardzo mi się potem przydało w kazaniach. Kazanie bowiem jest też jakąś formą nie tylko przekazu, ale budowania pewnej przestrzeni ze słuchaczami. Przestrzeni niewerbalnie tworzonej.
To mi też bardzo pomogło w moim późniejszym zwiedzaniu muzeów Europy. Dramat uczy umiejętności wybierania szczegółów czy poszczególnych postaci. Podobnie jest w muzeum. Nie można wszystkiego zapamiętać, dostrzec. Dlatego umiałem zatrzymać się przy jednym czy dwu obrazach, rzeźbach i zgłębiać ich piękno. Odnajdywać jakoś w nich siebie.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2007-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Fatima - główne treści orędzia Matki Bożej

[ TEMATY ]

Fatima

100‑lecie objawień fatimskich

Fatima – wizerunki Dzieci Fatimskich/Fot. Graziako/Niedziela

Od maja do października 1917 roku - gdy toczyła się pierwsza wojna światowa, kiedy w Portugalii sprawował rządy ostro antykościelny reżim, a w Rosji zaczynała szaleć rewolucja - na obrzeżach miasteczka Fatima, w miejscu zwanym Cova da Iria, Matka Boża ukazywała się trojgu wiejskim dzieciom nie umiejącym jeszcze czytać. Byli to Łucja dos Santos (10 lat), Hiacynta Marto (7 lat) i Franciszek Marto (9 lat). Łucja była cioteczną siostrą rodzeństwa Marto. Pochodzili z podfatimskiej wioski Aljustrel, której mieszkańcy trudnili się hodowlą owiec i uprawą winorośli.

Wcześniej, zanim pastuszkom objawi się Matka Boża, przez ponad rok, od marca 1916 roku, przygotowuje ich na to Anioł. Na wzgórzu Loca do Cabeco dzieci odmawiają różaniec i zaczynają zabawę. Raptem, gdy słyszą silny podmuch wiatru widzą przed sobą młodzieńca. Przybysz mówi: Nie bójcie się, jestem Aniołem Pokoju, módlcie się razem ze mną". Następnie uczy ich jak mają się modlić, słowami: "O mój Boże, wierzę w Ciebie, uwielbiam Cię, ufam Tobie i kocham Cię. Proszę, byś przebaczył tym, którzy nie wierzą, Ciebie nie uwielbiają, nie ufają Tobie i nie kochają Ciebie". Nakazuje im modlić się w ten sposób, zapewniając, że serca Jezusa i Maryi słuchają uważnie ich słów i próśb.

CZYTAJ DALEJ

#PodcastUmajony (odcinek 13.): Po drugiej stronie

2024-05-12 21:31

[ TEMATY ]

Ks. Tomasz Podlewski

#PodcastUmajony

Mat.prasowy

Po co się zwierzać Jezusowi, skoro On i tak wszystko wie? Czy w modlitwie wystarczą same formuły? Czy każda myśl na modlitwie to rozproszenie? Zapraszamy na trzynasty odcinek „Podcastu umajonego” ks. Tomasza Podlewskiego o Maryi przynoszącej światu Boga z ludzkim sercem.

ZOBACZ CAŁY #PODCASTUMAJONY

CZYTAJ DALEJ

Piastunko karmiąca, módl się za nami...

2024-05-13 20:50

[ TEMATY ]

Rozważania majowe

Wołam Twoje Imię, Matko…

Karol Porwich/Niedziela

Madonna karmiąca, którą w dzisiejszym rozważaniu przypomina nam ks. Jan Twardowski uznawana jest za patronkę domostw. Ludowe przekazy mówiły, że w domu, w którym jest jej obraz, nigdy nie zabraknie chleba.

Rozważanie 14

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję