Reklama

Księża przepraszali za winy

Za rutynę, zwątpienia, niegodne sprawowanie świętych tajemnic, nieszczerość, grzeszne uwiązania, złamanie złożonych przyrzeczeń, pokładanie ufności w bogactwie i postawy powodujące zgorszenia przepraszali kapłani archidiecezji warszawskiej i diecezji warszawsko-praskiej.

Niedziela warszawska 9/2007

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Uczynili to podczas specjalnego nabożeństwa pokutnego odprawionego w Środę Popielcową w archikatedrze św. Jana na Starym Mieście i katedrze św. Floriana na Pradze.
W nabożeństwie, któremu w archikatedrze przewodniczył prymas Polski kard. Józef Glemp, uczestniczyło prawie 100 kapłanów z dekanatów warszawskich. Księża z pozostałych dekanatów zgromadzili się w kościołach stacyjnych pod przewodnictwem biskupów pomocniczych. Razem z duchownymi modlili się również wierni świeccy.
Nabożeństwo w katedrze rozpoczął śpiew Litanii do Wszystkich Świętych i uroczyste wniesienie księgi Ewangelii, które przypomniało zgromadzonym, że życie w prawdzie jest możliwe tylko dzięki przyjęciu całej Ewangelii.
Homilię wygłosił kard. Józef Glemp. Komentując słowa Ewangelii mówiące o zapowiedzianej przez Jezusa zdradzie, Prymas Polski stwierdził, że „Judasz i jego grzech to nie tylko zdrada, ale też to, że ze zdrady nie potrafił się wycofać”. Hierarcha podkreślił, że akt pokuty, wyznanie win i wgłębienie się we własne sumienie jest formą oddania chwały Bogu.
Nawiązując do wydarzeń, które miały miejsce w katedrze św. Jana na początku stycznia, kard. Józef Glemp przypomniał, że abp Stanisław Wielgus, przeznaczony do kierowania archidiecezją warszawską, nie mógł ostatecznie podjąć tego zadania. - Przeszkoda, która stanęła przed nim, rozpoczęła u niego wielki okres pokuty. Nie tylko za osobistą słabość, ale również za słabości innych - mówił Prymas Polski. Dodał, że abp Wielgus nie uczynił żadnego zła, nikogo nie oskarżył, a jednak przeżył dużo cierpień. - Jeżeli Papież kieruje do niego list pełen miłości, to znaczy, że obejmuje całego człowieka w jego egzystencji ludzkiej i Boskiej - mówił Prymas.
Jego zdaniem, za dużo jest wśród nas wrogości, miotanych złych słów, oskarżeń, a za mało przebaczenia.
Po homilii wszyscy uczestnicy nabożeństwa uklęknęli i rozpoczął się akt pokuty wzorowany na „wyznaniu win” Kościoła, jakie miało miejsce w 2000 r. w Bazylice św. Piotra z udziałem Jana Pawła II. Po modlitwie nastąpił obrzęd posypania głów popiołem na znak pokuty, a następnie rozpoczęła się adoracja Najświętszego Sakramentu. W czasie adoracji kapłani mogli przystąpić do spowiedzi św. Na zakończenie nastąpiło odnowienie przyrzeczeń kapłańskich.
Podobny przebieg miało nabożeństwo pokutne w katedrze św. Floriana na Pradze, gdzie zgromadzili się kapłani diecezji warszawsko-praskiej pod przewodnictwem swojego ordynariusza abp. Sławoja Leszka Głódzia. Tam przed rozpoczęciem liturgii odczytano list Benedykta XVI do abp. Wielgusa. - Jesteśmy pierwszą grupą społeczną w Polsce, która w sposób otwarty i klarowny stanęła wobec problemu oczyszczenia pamięci, poznając dokumenty wytworzone przez SB. Stanęliśmy w prawdzie wobec naszych braci, którzy ulegli słabości, oraz tych, którzy zła się nie ulękli - mówił w homilii abp Głódź.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2007-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Niezbędnik Katolika miej zawsze pod ręką

Do wersji od lat istniejącej w naszej przestrzeni internetowej Niezbędnika Katolika, która każdego miesiąca inspiruje do modlitwy miliony katolików, dołączamy wersję papierową. Każdego miesiąca będziemy przygotowywać niewielki i poręczny modlitewnik, który dotrze do Państwa rąk razem z naszym tygodnikiem w ostatnią niedzielę każdego miesiąca. Dostępna jest również wersja PDF naszego Niezbędnika!

CZYTAJ DALEJ

Św. Teresa od Dzieciątka Jezus - "Moim powołaniem jest miłość"

Niedziela łódzka 22/2003

[ TEMATY ]

św. Teresa z Lisieux

Adobe Stock

Św. Teresa z Lisieux

Św. Teresa z Lisieux

O św. Teresie od Dzieciątka Jezus i Najświętszego Oblicza, karmelitance z Lisieux we Francji, powstały już opasłe tomy rozpraw teologicznych. W tym skromnym artykule pragnę zachęcić czytelników do przyjaźni z tą wielką świętą końca XIX w., która także dziś może stać się dla wielu ludzi przewodniczką na krętych drogach życia. Może także pomóc w zweryfikowaniu własnego stosunku do Pana Boga, relacji z Nim, Jego obrazu, który nosimy w sobie.

Życie św. Teresy daje się streścić w jednym słowie: miłość. Miłość była jej głównym posłannictwem, treścią i celem jej życia. Według św. Teresy, najważniejsze to wiedzieć, że jest się kochanym, i kochać. Prawda to, jak może się wydawać, banalna, ale aby dojść do takiego wniosku, trzeba w pełni zaakceptować siebie. Św. Teresie wcale nie było łatwo tego dokonać. Miała niesforny charakter. Była bardzo uparta, przewrażliwiona na swoim punkcie i spragniona uznania, łatwo ulegała emocjom. Wiedziała jednak, że tylko Bóg może dokonać w niej uzdrowienia, bo tylko On kocha miłością bez warunków. Dlatego zaufała Mu i pozwoliła się prowadzić, a to zaowocowało wyzwoleniem się od wszelkich trosk o samą siebie i uwierzeniem, że jest kochana taką, jaka jest. Miłość to dla św. Teresy "mała droga", jak zwykło się nazywać jej duchowy system przekonań, "droga zaufania małego dziecka, które bez obawy zasypia w ramionach Ojca". Św. Teresa ufała bowiem w miłość Boga i zdała się całkowicie na Niego. Chciała się stawać "mała" i wiedziała, że Bogu to się podoba, że On kocha jej słabości. Ona wskazała, na przekór panującemu długo i obecnemu często i dziś przekonaniu, że świętość nie jest dostępna jedynie dla wybranych, dla tych, którzy dokonują heroicznych czynów, ale jest w zasięgu wszystkich, nawet najmniejszych dusz kochających Boga i pragnących spełniać Jego wolę. Św. Teresa była przekonana, że to miłosierdzie Boga, a nie religijne zasługi, zaprowadzi ją do nieba. Św. Teresa chciała być aktywna nie w ćwiczeniu się w doskonałości, ale w sprawianiu Bogu przyjemności. Pragnęła robić wszystko nie dla zasług, ale po to, by Jemu było miło i dlatego mówiła: "Dzieci nie pracują, by zdobyć stanowisko, a jeżeli są grzeczne, to dla rozradowania rodziców; również nie trzeba pracować po to, by zostać świętym, ale aby sprawiać radość Panu Bogu". Św. Teresa przekonuje w ten sposób, że najważniejsze to wykonywać wszystko z miłości do Pana Boga. Taki stosunek trzeba mieć przede wszystkim do swoich codziennych obowiązków, które często są trudne, niepozorne i przesiąknięte rutyną. Nie jest jednak ważne, co robimy, ale czy wykonujemy to z miłością. Teresa mówiła, że "Jezus nie interesuje się wielkością naszych czynów ani nawet stopniem ich trudności, co miłością, która nas do nich przynagla". Przykład św. Teresy wskazuje na to, że usilne dążenie do doskonałości i przekonywanie innych, a zwłaszcza samego siebie, o swoich zasługach jest bezcelowe. Nigdy bowiem nie uda się nam dokonać takich czynów, które sprawią, że będziemy w pełni z siebie zadowoleni, jeśli nie przekonamy się, że Bóg nas kocha i akceptuje nasze słabości. Trzeba zgodzić się na swoją małość, bo to pozwoli Bogu działać w nas i przemieniać nasze życie. Św. Teresa chciała być słaba, bo wiedziała, że "moc w słabości się doskonali". Ta wielka święta, Doktor Kościoła, udowodniła, że można patrzeć na Boga jak na czułego, kochającego Ojca. Jednak trwanie w takim przekonaniu nie przyszło jej łatwo. Przeżywała wiele trudności w wierze, nieobce były jej niepokoje i wątpliwości, znała poczucie oddalenia od Boga. Dzięki temu może być nam, ludziom słabym, bardzo bliska. Jest także dowodem na to, że niepowodzenia i trudności są wpisane w życie każdego człowieka, nikt bowiem nie rodzi się święty, ale świętość wypracowuje się przez walkę z samym sobą, współpracę z łaską Bożą, wypełnianie woli Stwórcy. Teresa zrozumiała najgłębszą prawdę o Bogu zawartą w Biblii - że jest On miłością - i dlatego spośród licznych powołań, które odczuwała, wybrała jedno, mówiąc: "Moim powołaniem jest miłość", a w innym miejscu: "W sercu Kościoła, mojej Matki, będę miłością".
CZYTAJ DALEJ

Ojciec Joachim Badeni OP, mistyk – 15 lat po śmierci znów przemawia do współczesnego człowieka

2025-10-01 17:09

info.dominikanie.pl

Ojciec Joachim Badeni OP – człowiek modlitwy, mistyk– 15 lat po śmierci znów przemawia do współczesnego człowieka dzięki książce „Amen. O rzeczach ostatecznych”. Osoby, dla których był przewodnikiem, dziś mogą pomóc w przygotowaniach do jego beatyfikacji, dzieląc się osobistymi świadectwami wiary, łask i spotkań z dominikaninem.

W tym roku minęło 15 lat od śmierci znanego i kochanego przez wielu dominikanina, ojca Joachima Badeniego – cenionego kaznodziei, duszpasterza i mistyka. Urodził się w arystokratycznej rodzinie i ukończył prawo na Uniwersytecie Jagiellońskim.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję