Kard. Nycz: głośmy Ewangelię niezależnie od wieku i sił - to nam dziś mówi Jan Paweł II
Niezależnie od wieku i sił, które mamy, zawsze powinniśmy wstawać i iść po to, aby głosić Ewangelię i wypełniać powołanie otrzymane od Boga. To chce nam dziś powiedzieć Jan Paweł II - powiedział kard. Kazimierz Nycz podczas niedzielnej Mszy św. w intencji darczyńców Fundacji "Dzieło Nowego Tysiąclecia", odprawionej w Świątyni Opatrzności Bożej w ramach XIX Dnia Papieskiego.
W homilii kard. Nycz przypomniał, że dziś przeżywany jest w całym Kościele w Polsce XIX Dzień Papieski. - Chcemy we wszystkich parafiach i miejscach, gdzie żyjemy, dziękować Panu Bogu za prawie 26 lat posługi św. Jana Pawła II. W Dniu Papieskim pragniemy przybliżać sobie - pamiętającym ten pontyfikat - i wszystkim od nas młodszym osobę Jana Pawła II i jego świętość, jego wspaniałość modlitwy i miłości bliźniego, odnoszonej do każdego człowieka, jego wielkie umiłowanie Kościoła - mówił kardynał.
- Równocześnie chcemy stawiać sobie pytanie w tym dniu: w jaki sposób myśleć razem z papieżem Janem Pawłem II? W jaki sposób wydobywać z jego bogatej nauki to wszystko, co jest aktualne także na nasze czasy, prawie 15 lat po jego śmierci i 41 lat od początku jego pontyfikatu? - zastanawiał się metropolita warszawski.
Zdaniem kard. Nycza, wszędzie dzisiaj jest miejsce na dziękczynienie Bogu za św. Jana Pawła II, choć szczególnym takim miejscem jest Świątynia Opatrzności Bożej. - Każda Eucharystia jest dziękczynieniem, a więc każda Eucharystia, która dziś gromadzi wiernych, by dziękować Bogu za Jana Pawła II, jest najwłaściwszym miejscem tego dziękczynienia - dodał hierarcha.
Reklama
Metropolita warszawski podkreślił, nawiązując do mszalnych czytań o uzdrowieniu Syryjczyka Naamana z trądu oraz o uzdrowieniu dziesięciu trędowatych przez Jezusa, że bardzo ważną rzeczą jest umieć dziękować Bogu i ludziom. - Często ubolewamy nad tym, że słowo "dziękuję" pojawia się w naszym życiu i naszym słowniku codziennym zbyt rzadko. (...) Pan Jezus chce nas pouczyć, że dziękczynienie jest rzeczą piękną i szlachetną, należną Panu Bogu. Chce nas nauczyć dziękować Bogu i ludziom, dzięki którym nasze życie jest możliwe - tłumaczył kardynał.
Metropolita wskazywał na konieczność uczenia się dziękowania w życiu codziennym, w relacjach do osób bliskich i pozostałych. - Słowo "dziękuję" wyraża postawę wdzięczności, daleką od postawy roszczeniowej i mówienia, że mi się wszystko należy. W tej świątyni chcemy tak dziękować i uczyć się dziękczynienia - dodał kard. Nycz.
Dzisiejsze dziękczynienie - wskazywał kard. Nycz - odnosi się tak do pontyfikatu Jana Pawła II, jak i do tych, którzy próbują naśladować i poznawać jego życie po to, by wpatrywać się w jego świętość.
Nawiązując do hasła tegorocznego Dnia Papieskiego "Wstańcie, chodźmy!", metropolita warszawski przypomniał, że słowa te pochodzą z modlitwy Jezusa w Ogrójcu. - Jezus w ten sposób budził śpiących apostołów do czuwania, pracy, bycia przy tym, co najważniejsze. Jan Paweł II użył tych słów jako tytułu swojej przedostatniej książki, którą napisał, gdy był już starym papieżem. Ale trzeba powiedzieć, że niezależnie od wieku i sił, które mamy, zawsze trzeba, abyśmy wstawali i szli po to, by głosić Ewangelię i wypełniać powołanie otrzymane od Boga. To chce nam powiedzieć dziś Jan Paweł II - mówił hierarcha.
- Wspominamy dziś jednak także początek pontyfikatu Jana Pawła II - zaznaczył kard. Nycz, przypominając wypowiedziane 16 października 1978 r. przez kard. Karola Wojtyłę słowa o tym, by ludzie nie lękali się, ale przyjęli Chrystusa. - Otwórzcie się na Chrystusa! Jakże po 40 latach te słowa są dziś aktualne, gdy świat się zamyka na Pana Jezusa i bardzo często właśnie z tego powodu nie może sobie poradzić ze swoimi problemami - tłumaczył metropolita.
XIX Dzień Papieski jest wreszcie wspomnieniem pierwszej pielgrzymki Jana Pawła II do Ojczyzny w 1979 r., której rocznica przypada w tym roku. Papież Polak apelował wtedy do rodaków, by byli mocni w swojej wierze oraz, że nie da się zrozumieć człowieka i polskiej historii bez Chrystusa. - Za to wszystko dzisiaj w różnych miejscach naszej Ojczyzny chcemy Panu Bogu dziękować i uczyć się dziękczynienia - podsumował kard. Kazimierz Nycz.
Kiedy patrzymy na dzisiejszą Europę, która przeżywa swoje duchowe trudności i dylematy tożsamościowe, to pamiętajmy, że ci, którzy ją tworzyli po strasznej wojnie, czerpali z Ewangelii i budowali swoją działalność na fundamencie wiary i dążeniu do świętości - przypominał metropolita warszawski kard. Kazimierz Nycz w homilii podczas Mszy św. sprawowanej w kościele pw. św. Karola Boromeusza na warszawskich Powązkach w uroczystość Wszystkich Świętych.
W homilii kard. Kazimierz Nycz przypominał, że świętość codziennego życia jest jedyną drogą do osiągnięcia życia wiecznego. Metropolita warszawski podkreślił też, że rozważana w tym dniu tajemnica obcowania świętych, powinna być bliska każdemu chrześcijaninowi, dotyczy bowiem zarówno świętych i błogosławionych czczonych w Kościele, jak też tych, którzy być może nigdy nie zostaną wyniesieni do chwały ołtarzy.
Grobowiec mieszczący relikwie Alberta Wielkiego w krypcie St. Andreas Kirche w Kolonii
Drodzy Bracia i Siostry,
Jednym z największych mistrzów średniowiecznej teologii jest św. Albert Wielki. Tytuł „wielki” („magnus”), z jakim przeszedł on do historii, wskazuje na bogactwo i głębię jego nauczania, które połączył ze świętością życia. Już jemu współcześni nie wahali się przyznawać mu wspaniałych tytułów; jeden z jego uczniów, Ulryk ze Strasburga, nazwał go „zdumieniem i cudem naszej epoki”.
Urodził się w Niemczech na początku XIII wieku i w bardzo młodym wieku udał się do Włoch, do Padwy, gdzie mieścił się jeden z najsłynniejszych uniwersytetów w średniowieczu. Poświęcił się studiom „sztuk wyzwolonych”: gramatyki, retoryki, dialektyki, arytmetyki, geometrii, astronomii i muzyki, tj. ogólnej kultury, przejawiając swoje typowe zainteresowanie naukami przyrodniczymi, które miały się stać niebawem ulubionym polem jego specjalizacji. Podczas pobytu w Padwie uczęszczał do kościoła Dominikanów, do których dołączył później, składając tam śluby zakonne. Źródła hagiograficzne pozwalają się domyślać, że Albert stopniowo dojrzewał do tej decyzji. Mocna relacja z Bogiem, przykład świętości braci dominikanów, słuchanie kazań bł. Jordana z Saksonii, następcy św. Dominika w przewodzeniu Zakonowi Kaznodziejskiemu, to czynniki decydujące o rozwianiu wszelkich wątpliwości i przezwyciężeniu także oporu rodziny. Często w latach młodości Bóg mówi do nas i wskazuje plan naszego życia. Jak dla Alberta, także dla nas wszystkich modlitwa osobista, ożywiana słowem Bożym, przystępowanie do sakramentów i kierownictwo duchowe oświeconych mężów są narzędziami służącymi odkryciu głosu Boga i pójściu za nim. Habit zakonny otrzymał z rąk bł. Jordana z Saksonii.
Po święceniach kapłańskich przełożeni skierowali go do nauczania w różnych ośrodkach studiów teologicznych przy klasztorach Ojców Dominikanów. Błyskotliwość intelektualna pozwoliła mu doskonalić studium teologii na najsłynniejszym uniwersytecie tamtych czasów - w Paryżu. Św. Albert rozpoczął wówczas tę niezwykłą działalność pisarską, którą miał odtąd prowadzić przez całe życie.
Powierzano mu ważne zadania. W 1248 r. został oddelegowany do zorganizowania studium teologii w Kolonii - jednym z najważniejszych ośrodków Niemiec, gdzie wielokrotnie mieszkał i która stała się jego przybranym miastem. Z Paryża przywiózł ze sobą do Kolonii swego wyjątkowego ucznia, Tomasza z Akwinu. Już sam fakt, że był nauczycielem św. Tomasza, byłby zasługą wystarczającą, aby żywić głęboki podziw dla św. Alberta. Między obu tymi wielkimi teologami zawiązały się stosunki oparte na wzajemnym szacunki i przyjaźni - zaletach ludzkich bardzo przydatnych w rozwoju nauki. W 1254 r. Albert został wybrany na przełożonego „Prowincji Teutońskiej”, czyli niemieckiej, dominikanów, która obejmowała wspólnoty rozsiane na rozległym obszarze Europy Środkowej i Północnej. Wyróżniał się gorliwością, z jaką pełnił tę posługę, odwiedzając wspólnoty i wzywając nieustannie braci do wierności św. Dominikowi, jego nauczaniu i przykładom.
Jego przymioty i zdolności nie uszły uwadze ówczesnego papieża Aleksandra IV, który zapragnął, by Albert towarzyszył mu przez jakiś czas w Anagni - dokąd papieże udawali się często - w samym Rzymie i w Viterbo, aby zasięgać jego rad w sprawach teologii. Tenże papież mianował go biskupem Ratyzbony - wielkiej i sławnej diecezji, która jednak przeżywała trudne chwile. Od 1260 do 1262 r. Albert pełnił tę posługę z niestrudzonym oddaniem, przywracając pokój i zgodę w mieście, reorganizując parafie i klasztory oraz nadając nowy bodziec działalności charytatywnej.
W latach 1263-64 Albert głosił kazania w Niemczech i Czechach na życzenie Urbana IV, po czym wrócił do Kolonii, aby podjąć na nowo swoją misję nauczyciela, uczonego i pisarza. Będąc człowiekiem modlitwy, nauki i miłości, cieszył się wielkim autorytetem, gdy wypowiadał się z okazji różnych wydarzeń w Kościele i społeczeństwie swoich czasów: był przede wszystkim mężem pojednania i pokoju w Kolonii, gdzie doszło do poważnego konfliktu arcybiskupa z instytucjami miasta; nie oszczędzał się podczas II Soboru Lyońskiego, zwołanego w 1274 r. przez Grzegorza X, by doprowadzić do unii Kościołów łacińskiego i greckiego po podziale w wyniku wielkiej schizmy wschodniej z 1054 r.;
wyjaśnił myśl Tomasza z Akwinu, która stała się przedmiotem całkowicie nieuzasadnionych zastrzeżeń, a nawet oskarżeń.
Zmarł w swej celi w klasztorze Świętego Krzyża w Kolonii w 1280 r. i bardzo szybko czczony był przez swoich współbraci. Kościół beatyfikował go w 1622 r., zaś kanonizacja miała miejsce w 1931 r., gdy papież Pius XI ogłosił go doktorem Kościoła. Było to uznanie dla tego wielkiego męża Bożego i wybitnego uczonego nie tylko w dziedzinie prawd wiary, ale i w wielu innych dziedzinach wiedzy; patrząc na tytuły jego licznych dzieł, zdajemy sobie sprawę z tego, że jego kultura miała w sobie coś z cudu, i że jego encyklopedyczne zainteresowania skłoniły go do zajęcia się nie tylko filozofią i teologią, jak wielu mu współczesnych, ale także wszelkimi innymi, znanymi wówczas dyscyplinami, od fizyki po chemię, od astronomii po mineralogię, od botaniki po zoologię. Z tego też powodu Pius XII ogłosił go patronem uczonych w zakresie nauk przyrodniczych i jest on też nazywany „Doctor universalis” - właśnie ze względu na rozległość swoich zainteresowań i swojej wiedzy.
Niewątpliwie metody naukowe stosowane przez św. Alberta Wielkiego nie są takie jak te, które miały się przyjąć w późniejszych stuleciach. Polegały po prostu na obserwacji, opisie i klasyfikacji badanych zjawisk, w ten sposób jednak otworzył on drzwi dla przyszłych prac.
Św. Albert może nas wiele jeszcze nauczyć. Przede wszystkim pokazuje, że między wiarą a nauką nie ma sprzeczności, mimo pewnych epizodów, świadczących o nieporozumieniach, jakie odnotowano w historii. Człowiek wiary i modlitwy, jakim był św. Albert Wielki, może spokojnie uprawiać nauki przyrodnicze i czynić postępy w poznawaniu mikro- i makrokosmosu, odkrywając prawa właściwe materii, gdyż wszystko to przyczynia się do podsycania pragnienia i miłości do Boga. Biblia mówi nam o stworzeniu jako pierwszym języku, w którym Bóg, będący najwyższą inteligencją i Logosem, objawia nam coś o sobie. Księga Mądrości np. stwierdza, że zjawiska przyrody, obdarzone wielkością i pięknem, są niczym dzieła artysty, przez które, w podobny sposób, możemy poznać Autora stworzenia (por. Mdr 13, 5). Uciekając się do porównania klasycznego w średniowieczu i odrodzeniu, można porównać świat przyrody do księgi napisanej przez Boga, którą czytamy, opierając się na różnych sposobach postrzegania nauk (por. Przemówienie do uczestników plenarnego posiedzenia Papieskiej Akademii Nauk, 31 października 2008 r.). Iluż bowiem uczonych, krocząc śladami św. Alberta Wielkiego, prowadziło swe badania, czerpiąc natchnienie ze zdumienia i wdzięczności w obliczu świata, który ich oczom - naukowców i wierzących - jawił się i jawi jako dobre dzieło mądrego i miłującego Stwórcy! Badanie naukowe przekształca się wówczas w hymn chwały. Zrozumiał to doskonale wielki astrofizyk naszych czasów, którego proces beatyfikacyjny się rozpoczął, Enrico Medi, gdy napisał: „O, wy, tajemnicze galaktyki... widzę was, obliczam was, poznaję i odkrywam was, zgłębiam was i gromadzę. Z was czerpię światło i czynię zeń naukę, wykonuję ruch i czynię zeń mądrość, biorę iskrzenie się kolorów i czynię zeń poezję; biorę was, gwiazdy, w swe ręce i drżąc w jedności mego jestestwa, unoszę was ponad was same, i w modlitwie składam was Stwórcy, którego tylko za moją sprawą wy, gwiazdy, możecie wielbić” („Dzieła”. „Hymn ku czci dzieła stworzenia”).
Św. Albert Wielki przypomina nam, że między nauką a wiarą istnieje przyjaźń, i że ludzie nauki mogą przebyć, dzięki swemu powołaniu do poznawania przyrody, prawdziwą i fascynującą drogę świętości.
Jego niezwykłe otwarcie umysłu przejawia się także w działalności kulturalnej, którą podjął z powodzeniem, a mianowicie w przyjęciu i dowartościowaniu myśli Arystotelesa. W czasach św. Alberta szerzyła się bowiem znajomość licznych dzieł tego filozofa greckiego, żyjącego w IV wieku przed Chrystusem, zwłaszcza w dziedzinie etyki i metafizyki. Ukazywały one siłę rozumu, wyjaśniały w sposób jasny i przejrzysty sens i strukturę rzeczywistości, jej zrozumiałość, wartość i cel ludzkich czynów. Św. Albert Wielki otworzył drzwi pełnej recepcji filozofii Arystotelesa w średniowiecznej filozofii i teologii, recepcji opracowanej potem w sposób ostateczny przez św. Tomasza. Owa recepcja filozofii, powiedzmy pogańskiej i przedchrześcijańskiej, oznaczała prawdziwą rewolucję kulturalną w tamtych czasach. Wielu myślicieli chrześcijańskich lękało się bowiem filozofii Arystotelesa, filozofii niechrześcijańskiej, przede wszystkim dlatego, że prezentowana przez swych komentatorów arabskich, interpretowana była tak, by wydać się, przynajmniej w niektórych punktach, jako całkowicie nie do pogodzenia z wiarą chrześcijańską. Pojawiał się zatem dylemat: czy wiara i rozum są w sprzeczności z sobą, czy nie?
Na tym polega jedna z wielkich zasług św. Alberta: zgodnie z wymogami naukowymi poznawał dzieła Arystotelesa, przekonany, że wszystko to, co jest rzeczywiście racjonalne, jest do pogodzenia z wiarą objawioną w Piśmie Świętym. Innymi słowy, św. Albert Wielki przyczynił się w ten sposób do stworzenia filozofii samodzielnej, różnej od teologii i połączonej z nią wyłącznie przez jedność prawdy. Tak narodziło się w XIII wieku wyraźne rozróżnienie między tymi dwiema gałęziami wiedzy - filozofią a teologią - które we wzajemnym dialogu współpracują zgodnie w odkrywaniu prawdziwego powołania człowieka, spragnionego prawdy i błogosławieństwa: i to przede wszystkim teologia, określona przez św. Alberta jako „nauka afektywna”, jest tą, która wskazuje człowiekowi jego powołanie do wiecznej radości, radości, która wypływa z pełnego przylgnięcia do prawdy.
Św. Albert Wielki potrafił przekazać te pojęcia w sposób prosty i zrozumiały. Prawdziwy syn św. Dominika głosił chętnie kazania ludowi Bożemu, który zdobywał swym słowem i przykładem swego życia.
Drodzy Bracia i Siostry, prośmy Pana, aby nie zabrakło nigdy w Kościele świętym uczonych, pobożnych i mądrych teologów jak św. Albert Wielki, i aby pomógł on każdemu z nas utożsamiać się z „formułą świętości”, którą realizował w swoim życiu: „Chcieć tego wszystkiego, czego ja chcę dla chwały Boga, jak Bóg chce dla swej chwały tego wszystkiego, czego On chce”, tzn. aby upodabniać się coraz bardziej do woli Boga, aby chcieć i czynić jedynie i zawsze to wszystko dla Jego chwały.
Państwowa Szkoła Muzyczna 1 st. w Ostrowcu Świętokrzyskim świętowała 50-lecie swojego istnienia.
Wydarzenie rozpoczęło się w nowej sali koncertowej od odśpiewania hymnu państwowego. Dyrektor szkoły muzycznej pani Ewa Jurkowska Siwiec przywitała gości, wśród których był Biskup Sandomierski Krzysztof Nitkiewicz, przedstawiciele władz, instytucji, nauczyciele oraz rodzice. Następnie zaprezentowane zostały dwa filmy dokumentalne o historii szkoły i budowie sali koncertowej. Jej poświęcenia dokonał Biskup Ordynariusz. Na zakończenie uroczystości zebrani mieli możliwość wysłuchania koncertu przygotowanego przez młodzież uczącą się w placówce.
W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.