Reklama

Historia jako poszukiwanie prawdy o człowieku

Niedziela toruńska 49/2005

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Z Wacławem Górskim, synem prof. Karola Górskiego, wybitnego historyka, znawcy Pomorza i badacza dziejów życia religijnego, rozmawia Teresa Tylicka

Teresa Tylicka: - Stosunkowo niedawno, bo w 2003 r., Uniwersytet Mikołaja Kopernika uczcił 100. rocznicę urodzin Pańskiego ojca - pomnikowej postaci wśród kadry profesorskiej UMK. Zapewne uczestniczył Pan w tych uroczystościach?

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Wacław Górski: - Tak. W Toruńskim Towarzystwie Naukowym grono historyków, dawnych studentów ojca z Wydziału Historii i Archiwistyki UMK, zorganizowało sesję naukową, upamiętniającą 100-lecie jego urodzin. Był też tom wspomnień Karola Górskiego z 2003 r. Już wcześniej zresztą, w 1998 r., w 10. rocznicę śmierci ojca, odbyło się sympozjum, zatytułowane Karol Górski - człowiek i uczony, z którego materiały wydano drukiem w roku następnym. W książce tej znalazła się biografia ojca, pióra nieżyjącego już prof. Zenona Huberta Nowaka.

- Czy mógłby Pan krótko opowiedzieć o swojej rodzinie?

Reklama

- Moi rodzice pochodzili z Kresów Rzeczypospolitej, z dzisiejszej Ukrainy. Ojciec urodził się w Odessie 30 kwietnia 1903 r.; mój dziad - Kazimierz Górski był lekarzem, a z zainteresowania artystą malarzem, zaś babcia Anastazja, matka ojca, z domu Stahel, była córką niemieckiego generała w służbie carskiej. Dziadkowie uciekli z Rosji przed rewolucją, kupili dom z ogrodem w Milanówku i tam osiedli. Ojciec kontynuował rozpoczętą w Odessie edukację w prywatnym gimnazjum w Warszawie. W 1920 r. zgłosił się ochotniczo do wojska (musiał ukryć swój młody wiek), wziął udział w wojnie polsko-bolszewickiej i uczestniczył w marszu na Wilno. Po maturze w 1921 r. studiował historię na Uniwersytecie Jagiellońskim, gdzie w 1927 r. uzyskał tytuł doktora. Po odbyciu służby wojskowej w Centrum Wyszkolenia Kawalerii w Grudziądzu, ojciec rozpoczął pracę w Poznaniu. Tam mieszkała rodzina mojej mamy, Zofii z domu Lipkowskiej, pochodząca z Rososza pod Humaniem. Lipkowscy znali się z Górskimi jeszcze z czasów przed rewolucją. Rodzice pobrali się w Poznaniu i tam przyszedł na świat mój starszy o rok brat Jerzy oraz ja. W 1939 r. ojciec walczył w kampanii wrześniowej, był dwukrotnie ranny w bitwie nad Bzurą, dostał się do niewoli niemieckiej i cały okres wojny spędził w oflagu w Woldenbergu (dzisiejszym Dobiegniewie koło Słubic). W obozie ojciec prowadził wykłady z historii Polski (ze zrozumiałych względów obejmujące okres do czasu rozbiorów). My wraz mamą przeżyliśmy lata okupacji w Jackowicach pod Łowiczem i w Milanówku. Po wojnie zamieszkaliśmy w Poznaniu, gdzie ojciec rozpoczął pracę na tamtejszym uniwersytecie. Podczas tworzenia struktur uniwersyteckich w Toruniu prof. Ludwik Kolankowski zaproponował mojemu ojcu pracę na Wydziale Historycznym i wtedy przenieśliśmy się do Grodu Kopernika.

- Śledząc biografię naukową prof. Karola Górskiego, można odnieść wrażenie, że zawsze wybierał sobie trudniejszą drogę pracy badawczej. Przed wybuchem II wojny Profesor zajmował się dziejami Pomorza i problematyką krzyżacką, w związku z czym jako historyk, „Polak o antyniemieckich poglądach” - jak go Niemcy określali, spotykał się z ich strony z wrogim nastawieniem (utrudniano mu m.in. dostęp do archiwum w Królewcu). Po wojnie zainteresowania Profesora poszły w kierunku dziejów duchowości i życia religijnego. W latach stalinizmu i całej późniejszej sytuacji politycznej nie było to zbyt łatwe ani bezpieczne...

Reklama

- Rzeczywiście, ojciec był „na indeksie” władzy ludowej z powodu swoich przekonań i profilu badań historycznych. Swoją dyscyplinę nauki uprawiał chyba trochę na przekór panującej wokół sytuacji politycznej. Do 1950 r. okres pracy ojca na toruńskiej uczelni był bardzo twórczy. Zgromadziła się wokół niego liczna grupa zdolnych studentów, m.in. Kazimierz Ślaski, Marian Biskup, Jerzy Kłoczowski, Zenon Hubert Nowak, Janusz Małłek. Ojciec był pod stałą „opieką” Służby Bezpieczeństwa, nie mógł wyjeżdżać za granicę. Po wydarzeniach w 1949 r. został częściowo odsunięty od zajęć dydaktycznych i do 1955 r. nie mógł prowadzić seminarium magisterskiego.
Pomijano też jego osobę na zjazdach naukowych, nie pozwolono mu np. wystąpić w październiku 1954 r. na pomorskiej sesji naukowej w Gdańsku z okazji 500-lecia powrotu ziem pruskich do Polski. Cała nasza rodzina odczuwała zresztą te szykany. Ojcu zapowiedziano, że jego synowie nie dostaną się na żadną wyższą uczelnię. Po 1956 r. sytuacja trochę zmieniła się na lepsze.

- Przypomnijmy najważniejsze publikacje Karola Górskiego, dotyczące życia duchowego: „Zarys dziejów duchowości w Polsce” (Kraków 1986), wcześniej „Od religijności do mistyki. Zarys dziejów życia wewnętrznego w Polsce” (Lublin 1962). Jak zapamiętał Pan osobiste przekonania religijne Profesora?

Reklama

- Ojciec był człowiekiem niezłomnych zasad. Cechowała go głęboka wiara, z której czerpał siły i moc w najtrudniejszych czasach, zawsze zmierzał do konkretnie wyznaczonego celu w drodze ku prawdzie. Wartości chrześcijańskie wyniósł zresztą z domu rodzinnego. Jeszcze przed wojną zafascynowały go poglądy francuskiego filozofa i teologa Jacquesa Maritaine’a, którego książkę Sztuka i Mądrość przetłumaczył razem z moim dziadkiem na język polski. Wpływ na późniejsze życie religijne ojca miała bez wątpienia przynależność do akademickiej organizacji „Odrodzenie” w Krakowie, gdzie zetknął z wybitnymi postaciami: ks. Władysławem Lewandowiczem, o. Jackiem Woronieckim i ks. Władysławem Korniłowiczem. To środowisko wpłynęło na zainteresowanie się przez ojca tomizmem, któremu - jak później podkreślali jego uczniowie - pozostał wierny. Powtarzał niejednokrotnie, że z katolika powinna promieniować Ewangelia - przez słowo, gest, spojrzenie. Ponad 5-letni pobyt w obozie jenieckim był okresem próby i potwierdzenia wewnętrznej dyscypliny mojego ojca oraz jego religijności. Mimo wielu trudności napotykających go w życiu zawodowym i prywatnym, ojciec pod koniec życia mógł powiedzieć: „Żadna przeszkoda (...) nie była dla mnie szkodliwa, przeciwnie, przyczyniała się do skupienia sił w jednym kierunku i do wyższych osiągnięć”.

- Władze komunistyczne szykanowały Profesora za rzekomy klerykalizm...

- Ojciec miał dobre kontakty z Kościołem, z ówczesnym biskupem chełmińskim Kazimierzem Józefem Kowalskim. Był człowiekiem głęboko religijnym, choć nie manifestował swojej wiary, nie znosił też dewocji, cechowała go jednocześnie tolerancja wobec innych wyznań. Należał do założycieli Klubu Inteligencji Katolickiej w Toruniu. Mawiał, że dlatego wybrał historię jako dziedzinę swoich badań, ponieważ jest ona poszukiwaniem prawdy, sposobem poznawania prawdy o człowieku, jego życiu społecznym, klęskach i zwycięstwach. W 1984 r. za osiągnięcia naukowe w dziedzinie dziejów duchowości ojciec został wyróżniony przez Jana Pawła II komandorią orderu papieskiego św. Grzegorza Wielkiego.

- Jakim człowiekiem był Pański ojciec prywatnie?

- Gdy byliśmy z bratem młodsi, ojciec był dla nas dość surowy i wymagający, ale później stał się łagodniejszy i bardziej wyrozumiały. Tak naprawdę nie mógł nam poświęcać zbyt wiele czasu. Pracował bowiem według ściśle zaplanowanego rytmu, każdy jego dzień był wypełniony intensywną pracą naukową i zajęciami dydaktycznymi ze studentami. Ciężar naszego wychowania spoczywał więc w głównej mierze na mamie.

Reklama

- Zenon H. Nowak napisał o prof. Karolu Górskim, że przyczynił się on w trudnych czasach do przetrwania wartości moralnych, które nie tracą na swej aktualności. Jakie to istotne dla nas dziś, w zawikłanej polskiej rzeczywistości.

- Z pewnością. W książce Karol Górski - człowiek i uczony zamieszczono też wypowiedź ojca na temat roli profesora w nauczaniu uniwersyteckim, z położeniem nacisku na jego powinności wobec studenta. Może warto dziś przypomnieć niektóre z tych myśli, np. „Dydaktyka uniwersytecka, związana z warsztatem badawczym jest korzystna dla studenta, który wchodzi w kontakt ze światem myśli i poszukiwań twórczych. Ale i profesor odnosi korzyści z pracy dydaktycznej, mimo że wielu jest takich, którzy zatopieni w badaniach narzekają na stratę czasu na nauczanie. Nie widzą oni, że wykłady i seminaria zmuszają badacza do tworzenia syntez choćby prowizorycznych i otwierają przed nimi dziedziny, które wymagają nowych badań. Dydaktyka zmusza do wyjścia poza ciasną, czasem zbyt ciasną specjalizację i stąd płynie jej znaczenie na uniwersytecie”. Swoje rozważania kończy zaś słowami: „Bez pracy badawczej (...) nauczyciel akademicki osiągnie zaledwie mierne wyniki, a szkoła wyższa obniży swój lot do poziomu szkoły średniej lub zawodowej. Jeśli piszę, że uniwersytet jest dla dydaktyków oznacza to, że nie jest dla gabinetowych uczonych ani dla płytkich dydaktyków”.

- Istotnie, ten passus z wypowiedzią Profesora ma szczególną wymowę. Być może już w latach 80. przeczuwał on zagrożenia XXI wieku, płynące ze współczesnego przyśpieszenia i towarzyszącego mu spłycenia pojęć.
Dziękuję za rozmowę.

2005-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Biskupi w USA idą do sądu, by bronić tajemnicy spowiedzi

2025-05-30 11:24

[ TEMATY ]

spowiedź

Stany Zjednoczone

Vatican Media

Nowe prawo w stanie Waszyngton nakazuje księżom zgłaszać przypadki nadużyć seksualnych poznane w konfesjonale. Katoliccy biskupi odpowiadają pozwem, broniąc wolności religijnej i nienaruszalności tajemnicy spowiedzi.

O pozwie biskupów pisze Catholic News Agency (CNA). Jak informuje, 2 maja 2025 roku gubernator stanu Waszyngton Bob Ferguson, podpisał ustawę, która od 27 lipca zobowiązuje duchownych do zgłaszania podejrzeń o wykorzystywanie dzieci – także tych, które poznali wyłącznie podczas sakramentalnej spowiedzi. Za niewywiązanie się z obowiązku grozi kara do roku więzienia i 5 tysięcy dolarów grzywny.
CZYTAJ DALEJ

Nowenna do Ducha Świętego

[ TEMATY ]

nowenna

Duch Święty

Karol Porwich/Niedziela

Jak co roku w oczekiwaniu na to Święto Kościół katolicki będzie odprawiał nowennę do Ducha Świętego i tym samym trwał we wspólnej modlitwie, podobnie jak apostołowie, którzy modlili się jednomyślnie po wniebowstąpieniu Pana Jezusa czekając w Jerozolimie na zapowiedziane przez Niego zesłanie Ducha Świętego.

1. Po wystawieniu Najświętszego Sakramentu można zaśpiewać hymn: "O Stworzycielu, Duchu, przyjdź" lub sekwencję: "Przybądź, Duchu Święty" czy też inną pieśń do Ducha Świętego.
CZYTAJ DALEJ

Błogosławione w Braniewie – bolesne męczennice komunizmu

2025-05-30 19:30

[ TEMATY ]

Braniewo

siostry katarzynki

beatyfikacjia

Red

Miały od 26 do 64 lat. Ginęły po kolei – w ciągu kilku miesięcy 1945 roku. Dlatego, że do końca pozostały z dziećmi - sierotami, z pacjentami w szpitalu, z osobami starszymi, które nie miały rodzin ani opieki. Z tymi wszystkimi, którzy nie byli w stanie się bronić ani uciekać przed Armią Czerwoną, która brutalnie wkroczyła wtedy na Ziemię Warmińską. Czy można zrozumieć postępowanie sióstr katarzynek?

Pracowały na całej Warmii, w różnych domach zakonnych i w różnych miejscach: domach dziecka, szpitalach, ośrodkach opieki. Gdy żołnierze sowieccy zaczęli zajmować te ziemie, ludzie zaczęli się masowo ewakuować. Nie mogło być na tych ziemiach dzieci, które nie miały rodziców, chorych bez własnych rodzin czy najstarszych mieszkańców. Takich osób nie opuściły jednak siostry katarzynki. Mimo że były przez czerwonoarmistów bite, gwałcone, torturowane – na przykład w szpitalnej piwnicy, gdzie szukały schronienia wraz ze swymi podopiecznymi. Te, które zostały wtedy z pacjentami, były wielokrotnie wykorzystywane przez Sowietów. Niektóre więziono, a potem zesłano w głąb ZSRR. Pracowały w łagrach, zmarły z wycieńczenia. Siostra, która zorganizowała ewakuację dzieci – zgromadziła je w grupie na dworcu kolejowym, sama zaś poszła szukać dla nich wody i pożywienia. Żołnierz Armii Czerwonej zastrzelił ją, gdy tylko wyszła na zewnątrz. Były siostry, które zginęły wskutek ciągnięcia ich za samochodem po ulicach Kętrzyna. Po zajęciu Gdańska przez Sowietów pod koniec marca 1945 r. rozpoczęły się mordy, grabieże i gwałty na miejscowej ludności. Ofiarą napaści padły też siostry katarzynki, które znalazły się w mieście po przymusowej ewakuacji macierzystego domu w Braniewie. Jak podaje KAI, 58-letnia siostra Caritina Fahl, nauczycielka i ówczesna wikaria generalna Zgromadzenia, ze wszystkich sił starała się bronić młodsze siostry przed gwałtem. Została straszliwie pobita, zmarła po kilku dniach. Takie były ich losy.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję