Reklama

Brat jak żywy

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Za sprawą Stanisława Janickiego, znanego z telewizyjnego cyklu W starym kinie, powstaje w Bielsku-Białej film o Edmundzie Wojtyle, starszym bracie Jana Pawła II. Pierwszy klaps do obrazu padł na jesieni ub. r. Ekipa robiła wtedy zdjęcia w Kalwarii Zebrzydowskiej i na Leskowcu. Później odwiedziła jeszcze Hranice na Morawach, gdzie znajduje się szkoła, do której uczęszczał młody Edmund, Wadowice, i Kraków, gdzie zdobył zawód lekarza. W tym roku, korzystając ze spóźniającej się wiosny, nagrała zimowe ujęcia na Stecówce. Jest na nich chora na szkarlatynę Anna, którą mama ciągnie na saniach do szpitala w Bielsku. W pierwszym tygodniu maja rozpoczęły się kolejne zdjęcia dopowiadające historię dziewczyny. Za naturalną scenografię posłużyły sale w Szpitalu Ogólnym noszącym imię brata Jana Pawła II. Tutaj właśnie dopełnią się dzieje Anny i Edmunda: dziewczyna umrze, a jej opiekun zarazi się śmiertelną chorobą. Finał tej opowieści nakręcili filmowcy w miejscu, w którym rozegrał się ten dramat.
- Pomieszczeń, w których mieliśmy robić zdjęcia, będących esencją tego dokumentu, szukaliśmy także w innych miejscach. Okazuje się jednak, że to, co by nas zadowalało, już nieistnieje. W związku z tym postanowiliśmy fotografować w Szpitalu Ogólnym, a więc w miejscu, gdzie przed 70 laty pracował i zmarł doktor Edmund Wojtyła - mówi S. Janicki. Zdaniem reżysera jedyna trudność, z jaką trzeba się było zmierzyć, wynikła ze zmiany powierzchni sal, które teraz są małe, 2, 3-osobowe, a za czasów doktora Edmunda Wojtyły mieściły od 10 do 15 pacjentów. Zdjęcia musiały więc być tak wykonane, by dać złudzenie dużej przestrzeni.
Przy realizacji dokumentu niezwykle cenną pomoc filmowcy uzyskali od Adama Kwiatka, dyrektora Szpitala Ogólnego. To za jego sprawą do dyspozycji ekipy były sale, w których na co dzień leczone są choroby zakaźne, oraz „leciwe” medyczne rekwizyty, pozwalające odtworzyć autentyczny wygląd i wyposażenie pomieszczeń szpitalnych sprzed 70 laty. W roli lekarza Edmunda Wojtyły wystąpił Włodzimierz Pohl, aktor teatru Banialuka. Jak zauważył S. Janicki, nie ma on łatwego zadania, bo postać, która wyłania się z opisu świadków nie jest pomnikowa, lecz niezwykle barwna i żywa. - Edmund Wojtyła poświęcał się swojej pracy, ale też i swej rodzinie. Po śmierci matki opiekował się młodszym o 13 lat bratem Karolem, który prawie co tydzień, niemal w każdą niedzielę, był u niego z wizytą. Ten motyw jest tak piękny, że trudno nie zrobić o tym filmu - wyjaśnia S. Janicki.
Powstający film będzie dokumentem fabularyzowanym, bardziej ciążącym w stronę impresji dokumentalnej niż w kierunku klasycznego filmu fabularnego. Dlaczego tak jest? Powód jest prozaiczny - na realizację filmu fabularnego po prostu brakuje pieniędzy. Z tego też względu nie wiadomo jeszcze kiedy projekt będzie gotowy, choć jeszcze na początku roku mówiono o terminie jesiennym. Wydaje się więc, że podobnie jak w przypadku animacji Tryptyku rzymskiego, którego podjęło się bielskie studio Anime Media, także i w tej sytuacji wypada uzbroić się w cierpliwość i czekać.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2005-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Dzielnica ormiańska w Jerozolimie epicentrum antychrześcijańskiej nienawiści w Izraelu

2025-07-21 19:31

[ TEMATY ]

Jerozolima

Ormianie

Izrael

Kościół ormiański

przestępstwa z nienawiści do chrześcijan

Adobe Stock

W drugim kwartale 2025 roku odnotowano 50 aktów nienawiści wobec chrześcijan w Izraelu. Do większości tych zdarzeń doszło na Starym Mieście w Jerozolimie, a szczególnie w dzielnicy ormiańskiej, gdzie odnotowano ich połowę. Wynika to z najnowszego raportu izraelskiego Centrum Danych nt. Wolności Religijnej (RFDC).

64 proc. przypadków agresji wobec chrześcijan miało miejsce wewnątrz murów jerozolimskiego Starego Miasta. Najczęściej atakowana jest siedziba ormiańskiego Patriarchatu Jerozolimy. Pozostałe okolice to brama Jafy i ulica Dawida (25 proc.), trasa Drogi Krzyżowej - Via Dolorosa (13 proc.), a także ulice Chabad i HaAshurim (po 6 proc.). Poza starówką, 22 proc. przypadków zanotowano na górze Syjon, 10 proc. w zachodniej Jerozolimie, a do pojedynczych ataków w Getsemani i w kilku miejscach na peryferiach miasta.
CZYTAJ DALEJ

Otwierał drzwi dla Chrystusa

Miał dwie miłości swojego życia: Kościół i ojczyznę – o nich ks. Ireneusz Skubiś przed śmiercią opowiedział w wywiadzie rzece, który teraz możemy przeczytać w książce „Odnowiciel. W służbie słowu”.

Dzieje Tygodnika Katolickiego „Niedziela” pisane są charakterem i ofiarnością swoich redaktorów naczelnych. Ogromną zasługę w rozwoju tygodnika miał ks. Ireneusz Skubiś, który odegrał kluczową rolę w reaktywowaniu „Niedzieli” po 28 latach od jej zawieszenia i zarazem został jej redaktorem naczelnym – pełniąc tę funkcję nieprzerwanie do 2014 r. Ksiądz Skubiś otwierał drzwi Chrystusowi i torował drogę prawdzie. Imponował energicznością i hartem ducha, co było ważne, zwłaszcza w trudnym okresie komuny, gdy działania cenzury, problemy z drukiem i kolportażem w tych siermiężnych czasach dawały się redakcji tygodnika mocno we znaki. Te same cechy okazały się kluczowe w okresie transformacji, gdy po upadku komuny Polska brutalnie zderzyła się z demokracją i kapitalizmem. Ksiądz Skubiś w szczerej rozmowie z Czesławem Ryszką odsłania kulisy pracy redakcji „Niedzieli” w tamtych czasach. Jest to opowieść, która ukazuje dużą część naszej historii najnowszej, jako że dzieje tygodnika nierozerwalnie związane są z dziejami Polski. Ksiądz Skubiś opowiada także o największych sukcesach, porażkach, o tym, jak powinna wyglądać Polska i o wartościach, na których powinien opierać się naród, by tworzyć silne państwo. Książka „Odnowiciel. W służbie słowu. Z ks. Ireneuszem Skubisiem rozmawia Czesław Ryszka” jest fascynującą podróżą w przeszłość – taką podróżą, która intryguje nas do rozmyślania o przyszłości. To nie jest opowieść o jednym człowieku, to opowieść o całym środowisku „Niedzieli” i dekadach miłości do Kościoła i ojczyzny.
CZYTAJ DALEJ

Francja: dlaczego kobiety w kościele zakrywają głowę, skąd ten nowy trend?

2025-07-22 19:07

[ TEMATY ]

kobieta

Adobe Stock

To duchowy rytuał, który pomaga w lepszym przeżywaniu Eucharystii, znak, że w tym szczególnym czasie chcę być tylko dla Boga – opowiadają na łamach La Croix kobiety, które podczas liturgii zdecydowały się zakrywać głowę koronkową chustą, tzw. mantylą. Paryski dziennik przypomina, że w przeszłości był to we Francji powszechny zwyczaj. Dziś ta tradycja odżywa na nowo, choć wciąż jest zjawiskiem mniejszościowym. Można ją zaobserwować w kręgach tradycjonalistycznych i u neofitek.

Cytowana przez La Croix Isabelle Jonveaux, socjolog religii na Uniwersytecie we Fryburgu zauważa, że osoby nawrócone mają tendencję do eksponowania zewnętrznych znaków swojej wiary, aby zaznaczyć swoje nawrócenie. „Noszenie odzieży o charakterze religijnym to również sposób na wyrażenie pewnego radykalizmu” – dodaje szwajcarska socjolog.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję