Reklama

Samotność ojcostwa

Niedziela przemyska 12/2005

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Nie wiadomo jak długo trwałby smutek po śmierci ojca, z którym Józef był głęboko związany, gdyby nie Uniwersytet. Wróciwszy z pogrzebu młody profesor rzucił się w wir pracy naukowej, a może bardziej organizacyjnej. Pisał do bp. Hirschlera: „Uniwersytet się odradza, starsi profesorowie ustępują, ich miejsca zajmują młodzi. Cieszy, że przychodzą z różnych dzielnic Polski, i przynoszą nowe metody pracy, których nauczyli się w swoich uniwersytetach. Jest mi teraz łatwiej, bo są moimi rówieśnikami. Chcą wprowadzać zmiany i chociaż czasem długo dyskutujemy, poziom nauczania wyraźnie się poprawia. Mamy wspólny cel uczynienia z Uniwersytetu ponownie ogniska pracy naukowej i nadania mu znaczenia ogólnopolskiego”.
Mimo tych widocznych sukcesów, Pelczar jak na razie pomijany był przy różnych wyborach. Nie zrażał się tym. Sam czuł, że jego dotychczasowa nadwrażliwość jakby ustępowała. Nie przeżywał tak emocjonalnie spraw związanych z jego osobą. Nad tym wszystkim dominowała troska o cały Uniwersytet. Nie bacząc, że jeszcze nie ma należnej mu pozycji, nie tracił żadnej okazji do pracy na rzecz uzdrowienia sytuacji. Wysyłał listy i petycje do władz, nie pomijając najwyższych instancji.
Wreszcie przyszły pierwsze strukturalne sukcesy. Cesarz Franciszek Józef I pozwolił dokumentem z 15 sierpnia 1880 r. na reorganizację Wydziału Teologicznego i przywrócił mu, utracone w roku 1847, prawo nadawania tytułów doktorskich. Z czterech do siedmiu wzrosła liczba katedr.
Przyszły też nowe wyzwania. Aktywność profesora z Przemyśla sprawiła, że animozje musiały ustąpić realnej aktywności. Młody profesor został mianowany najpierw prorektorem, a rok później dziekanem Wydziału Teologicznego.
W ten klimat radości z sukcesów wkradły się i tonacje smutku. Niedługo po Wielkanocy 1881 r. dowiedział się o poważnym niedomaganiu bp. Hirschlera. Postanowił odwiedzić biskupa, z którym łączyła go jakaś wewnętrzna więź. Mimo trudności ze strony opiekujących się chorym, udało się odbyć takie pożegnalne, jak miało się okazać, spotkanie.
Schorowany pasterz wyraźnie gasł. Kiedy jednak zobaczył Pelczara, w jego oczach ujawniła się radość. Kazał, by gość usiadł przy łóżku i zaczął pytać o Kraków, Uniwersytet, a nade wszystko o samopoczucie Józefa.
- Bogu dziękować, czuję się dobrze. Długo trawił mnie żal po śmierci ojca, ale sprawy Uniwersytetu nie pozwalały na zbytnie rozczulanie się nad sobą. Chciałem serdecznie podziękować za pomoc i ojcowską troskę w moich trudnych chwilach. Teraz widzę, że Pan Bóg na krętych liniach mojego losu pisał swoją prostą historię. Myślę, że to spełnienie mojego pragnienia i pewnie woli Bożej wobec mnie.
- Nie byłbym taki pewny swoich sądów. Cieszę się, że Ci się powiodło. Staraj się, aby przynieść chwałę przemyskim księżom. Wielu już tam pracowało i zawsze byli powodem do dumy i radości. Ale też do końca nie łącz swojego życia z Krakowem. Pan Bóg ma różne zamiary. Może i wobec Ciebie również.
Mówienie wyraźnie męczyło chorego. Józef nie chciał dopytywać o to, o czym myśli biskup wypowiadając te słowa. Rozstając się, poprosił o błogosławieństwo. Pożegnali się serdecznie i już na odchodnym biskup cicho, zdawało się jakby łamiącym głosem, powiedział:
- A nie zapomnij przyjechać na mój pogrzeb. To mi się od Ciebie należy.
Józef zawrócił do łoża chorego i żartując powiedział:
- Nie wiadomo, kto pierwszy. Ksiądz biskup przyzwyczajony jest do choroby i choroby do księdza biskupa. Przyjdzie maj i wraz z wiosennym słońcem przybędzie i sił.
- A masz rację. Mogłem się przyzwyczaić już do chorób, a i one mnie szczególnie polubiły. Ale teraz czuję, że już nie podniosę się z tej dolegliwości. Zresztą, będzie jak Pan Bóg zechce. Ale o pogrzebie pamiętaj.
Józef ucałował dłoń biskupa i nic już nie powiedział. Pochwaliwszy Pana Boga wyszedł z pokoju chorego.
Zawsze bawiąc w Przemyślu odwiedzał ks. rektora Skwierczyńskiego. To jemu zawdzięczał najwięcej. Znowu spotkali się w ogrodzie i spacerując długo rozmawiali. Były to bardzo potrzebne spotkania. Józef wprost chciwie czerpał z mądrości rektora i swojego wychowawcy. Była to niemal spowiedź. Zawsze po tych rozmowach odjeżdżał mocniejszy. Tym razem sporo miejsca poświęcili chorobie biskupa.
- Widzisz, przychodzi taki moment w życiu człowieka, kiedy orientuje się, że więcej ma znajomych na cmentarzu niż wśród żywych. Ja już doszedłem do takiego wieku. A z biskupem faktycznie jest niedobrze. Wszyscy tutaj boimy się, że może tej choroby nie przetrzymać. Nigdy nie był silnego zdrowia, ale jak to mówią, „skrzypiące koło długo skrzypi”. Tym razem jednak jest to poważna sprawa.
Nie trzeba było długo czekać na spełnienie słów zarówno biskupa, jak i księdza rektora. W maju biskup odszedł po nagrodę do nieba. Józef pomny prośby, pojechał znów do Przemyśla na pogrzeb.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2005-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Potrzeba powrotu do Bożych źródeł [Felieton]

2025-07-06 20:40

ks. Łukasz Romańczuk

Żyjemy w czasach, gdy wartości chrześcijańskie są niezwykle ważne i aktualne. To czasy, gdy cywilizacja euroatlantycka przeżywa okres zeświecczenia. Gdy całe narody odchodzą od Boga, gdy prawa Boże są łamane, gdy odrzucane są Przykazania Dekalogu, w tych czasach ważny jest głos świętych, takich jak św. Jan Paweł II. Arcybiskup Zygmunt Feliński – męczennik, wyjątkowa postać w historii warszawskiego Kościoła – wymienił trzy zasadnicze korzenie zła, które sprawiają, że człowiek traci orientację i odchodzi od Boga. Powiedział za św. Pawłem, że „korzenie owe to: chciwość pieniądza, pycha żywota, pożądliwość ciała – są to główne źródła zła, przez które w sposób szczególny działa szatan”, ale można się temu złu przeciwstawić.

Od początku istnienia chrześcijaństwa powstawały zakony, których duchowni – poprzez śluby jakie składają, przeciwstawiają się właśnie tym korzeniom zła. Są to śluby: ubóstwa – przeciwko chciwości pieniądza, posłuszeństwa – przeciwko pysze żywota, oraz czystości – przeciwko pożądliwości ciała). Z początku powstawały zakony pustelnicze, a z czasem zakony kontemplacyjne, takie jak benedyktyni czy cystersi. To właśnie mnisi zachowali skarby kultury antycznej przed zniszczeniem. Oni, w swoich klasztorach, odseparowani od świata, kierując się benedyktyńską zasadą „ora et labora”, tzn. „módl się i pracuj”, przepisywali księgi starożytnych filozofów, lekarzy, uczonych czy poetów. Bez ich pracy kultura antyczna, wiedza grecka, rzymska, prawo i inne zabytki kultury światowej nie przetrwałyby. To benedyktyni i cystersi uczyli Europejczyków – naszych przodków – jak uprawiać ziemię, jak budować mosty i domy, jak siać zboże, jak hodować bydło i trzodę. To oni stanęli u podstaw fundamentów cywilizacji europejskiej. Już w VI wieku tworzyli pierwsze szkoły powszechne, a następnie uniwersytety. To oni przekazywali Ewangelię – od najmłodszego do najstarszego chrześcijanina.
CZYTAJ DALEJ

Najmodniejsze firany gotowe 2025 – te wzory i tkaniny królują we wnętrzach

2025-07-03 09:51

[ TEMATY ]

moda

firany gotowe

wzory i tkaniny

wnętrza

firanki

Materiał sponsora

Modne firany i zasłony

Modne firany i zasłony

Trendy w aranżacji wnętrz zmieniają się dość szybko, dlatego wybierając gotowe firanki, powinieneś uwzględnić nie tylko własne preferencje, ale i to, co jest modne w 2025 roku. Ostatnie miesiące to czas, w którym na topie są przede wszystkim motywy, barwy i dekory związane z naturą, jednak projektanci mają także ciekawe inspiracje dla miłośników oryginalniejszych wnętrz. Jakie są najmodniejsze firany na 2025 rok?

W ostatnich miesiącach w aranżacjach wnętrz dominują naturalne kolory i materiały. Dotyczy to także dekoracji okiennych, dlatego gotowe firany w stylu eko należą do najmodniejszych w tym roku. Wyróżniają się spośród innych wzorów za sprawą delikatności i lekkości. Stonowane barwy świetnie komponują się z wyrazistymi akcentami w postaci barwnych, kwitnących kwiatów i intensywnie zielonych roślin egzotycznych, które rosną na parapecie. Dzięki temu firany w duchu eko są świetnym wyborem dla miłośników kwiatów i zieleni, którzy otaczają się licznymi roślinami doniczkowymi w całym domu.
CZYTAJ DALEJ

Eurostat: trzy czwarte rodzin nie ma dzieci

2025-07-07 16:49

[ TEMATY ]

rodzina

Adobe Stock

Nieco ponad trzy czwarte rodzin w Unii Europejskiej nie ma dzieci. Połowa z tych, które posiadały potomstwo, miała tylko jedno dziecko - wynika z danych opublikowanych dziś przez Eurostat.

W 2024 roku w UE były niemal 202 miliony rodzin. Nieco mniej niż jedna czwarta (23,6 proc.) miała dzieci podczas gdy ponad trzy czwarte (76,4 proc.) ich nie miało.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję