Z ks. dr. Januszem Czarnym, antropologiem i filozofem, rozmawia Mateusz Kozera.
- Spotkałem się z ludźmi, uważających się za głęboko wierzących, którzy nagle zaczęli wyrzucać ze swojego domu przedmioty przywiezione z wypraw do egzotycznych krajów. Omijają niektóre sklepy - pamiątkowe czy z upominkami - nie kupią np. indyjskiej chusty, uważając, że może ich ona opętać. Czy nie wydaje się Księdzu, że tkwi tutaj jakaś głęboka sprzeczność?
Pomóż w rozwoju naszego portalu
- Każdy radykalizm i każda skrajność są niebezpieczne. Można taką postawę określić - używając bardzo mądrego powiedzenia starożytnych - coincidentia oppositorum, czyli zbieżność przeciwności. Oznacza ono, że uskrajnione przeciwności utożsamiają się. Na tym tle, muszę przyznać, że - paradoksalnie - taka postawa jest zabobonna i kto wie, czy nie jest nią bardziej niż korzystanie z czerwonej kokardki. Rozumiem, że chodzi o traktowanie zbyt serio prozaicznych, zwykłych przedmiotów. Wyrzucając je z domu, potwierdza się ich rzekomy niebezpieczny wpływ na człowieka, przypisując im jakąś magiczną moc. A więc jest to zabobonność.
- Czyli nie jest to postawa wynikająca z głębokiej wiary takiego człowieka...
Reklama
- Wręcz przeciwnie, mam wrażenie, że taka wiara jest bardzo ciasna. A wszelka ciasnota, zwłaszcza jeżeli ma postać odcięcia się od racjonalnej refleksji - także w wierze - jest bardzo niebezpieczna, bo sprzyja fanatyzmowi. Jest to po prostu postawa fanatyczna.
- Dla mnie taka postawa jest głupotą. Bo jeżeli coś jest dla mnie wartością, wspomnieniem chwil, które spędziłem, to na skutek jakiegoś dziwnego wyobrażenia nie może chyba stać się czymś złym?
- Powiedzmy to wyraźnie: rzeczy, które nas otaczają, są neutralne moralnie. To my nadajemy rzeczom - przez ich używanie - wartość moralną. Chociażby wspomniana chusta indyjska służy do ochrony przed słońcem, ale zwinięta w sznurek może posłużyć do uduszenia drugiego człowieka. W efekcie tylko takich działań moralnych człowieka przedmioty zyskują kwalifikację moralną. Natomiast rzeczy same w sobie są zupełnie neutralne. Tak jak z nożem: może służyć do krojenia chleba, a może też być użyty do ugodzenia innego człowieka. Przez analogię można tu wspomnieć o biblijnym podziale zwierząt na czyste i nieczyste. Starotestamentalne nakazy segregujące zwierzęta na czyste i nieczyste, jak wiemy, zostały przez Objawienie Nowego Testamentu obalone. Zabijaj i jedz... Nie ma zwierząt czystych i nieczystych. Chodzi tylko o celowość ich zabijania.
- Czyli można powiedzieć, że zarówno czerwona kokarda na wózku jak i paniczny strach przed chustą indyjską nie są zachowaniami zgodnymi z prawidłami naszej wiary?
- Są to przejawy jedynie pewnego fanatyzmu, ciasnoty i zabobonu.