Reklama

Kościół

O. Leon Knabit: potrzeba nam wyciszenia

Na antenie Telewizji Polskiej trwa emisja kolejnej edycji cyklu „Sekrety mnichów”. - Współczesnemu człowiekowi niezwykle potrzeba wyciszenia oraz przestrzeni, w której może spojrzeć w głąb siebie bez chaosu z zewnątrz - powiedział w rozmowie z KAI główny bohater programu o. Leon Knabit OSB.

[ TEMATY ]

o. Leon Knabit

Piotr Drzewiecki

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Łukasz Kaczyński (KAI): Czy życie mnicha nadal przebiega wg słów „ora et labora”?

O. Leon Knabit OSB: - Zasadniczo jest to „ora et labora” dla wszystkich klasztorów, bo chyba nie znajdziemy klasztoru, w którym nie byłoby modlitwy i pracy. Każdy zakon musi być osadzony na tych dwóch rzeczywistościach. U benedyktynów ta praca jest mocniej podkreślona i do tego modlitwa, a zwłaszcza konieczne punkty modlitwy, które są nie do zdyspensowania. To oś naszego dnia i rytm wiary. Ale łączy się to również z indywidualnością, intelektem oraz pasjami poszczególnych braci i stanowi kwintesencję dzisiejszego życia monastycznego.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

KAI: A więc obraz mnicha „niedzisiejszego” i zamkniętego za klauzurą nie jest prawdziwy?

- Nigdy nie był taki do końca, obojętnie na czasy, z wyjątkiem takich zakonów jak trapiści czy kameduli, którzy rzeczywiście zasadniczo nie wychodzą poza klasztorne mury. U św. Benedykta w regule jest jasno napisane, że bracia mogą być „posłani w drogę”. Sam św. Benedykt, budując klasztor na Monte Casino, ewangelizował okolicznych, pogańskich jeszcze mieszkańców. Więc nie tylko rozkosze kontemplacji są udziałem mnichów, bo element apostolski, choć w klasztorze nie na pierwszym miejscu, ale zawsze musi istnieć.

KAI: Wasz klasztor w Tyńcu stanowi dobry przykład życia nieco na uboczu. Jednak mimo to przyjeżdżają do niego ludzie. Z jakimi problemami?

- Św. Grzegorz napisał kiedyś o św. Benedykcie, że będąc na pustkowiu „mieszkał ze sobą samym”. W dużej mierze właśnie po to przyjeżdżają do nas ludzie. Różni - starsi, młodsi, rodziny, samotni czy nałogowcy. Aby zamieszkać troszkę ze sobą, ale też porozmawiać z mnichami, których widzą jako spokojnych. A sami często tego spokoju nie mają ani grama. I dlatego tutaj mogą w końcu bez pośpiechu zastanowić się, jak analogiczną receptę na życie przekonwertować w codzienność urzędnika, bezrobotnego czy polityka. Bardzo nam zależy, aby ci, którzy nas odwiedzają, zaczerpnęli z naszych doświadczeń, ale nie małpowali, tylko nauczyli się je stosować w swoim życiu.

Reklama

KAI: Da się przenieść regułę benedyktyńską w codzienność zwykłego człowieka?

- Oczywiście jest ona miejscami absolutnie anachroniczna, bo była pisana w czasie, kiedy nie było prądu czy smartfonów. Ale ludzie także wtedy żyli w bardzo świeckiej rzeczywistości - i wino było i inne pokusy też. Zło ogólnie pojęte. Niektórzy więc wstępowali do zakonu i podejmowali tę regułę, by oderwać się od świata, który był jednak gorszy od życia zakonnego, mimo iż wymagało one różnych wyrzeczeń. Więc chyba na tym ma polegać to dotknięcie i próba adaptacji naszej reguły - na oderwaniu się choć na trochę od świata i odnalezieniu w spokoju prawdziwego siebie.

KAI: Co jeszcze mnisi mogą dać współczesnemu człowiekowi?

- Sposób rządzenia klasztorem przede wszystkim. Wielu współczesnych biznesmenów uważa, że w ich świecie reguła benedyktyńska sprawdziłaby się idealnie. I to nie tylko tam, bo to dobry wzór życia hierarchiczno-wspólnotowego. Patrząc więc na słowa Benedykta, możemy to przekonwertować na swoje warunki bytowe i spróbować tak samo rządzić swoim życiem czy kierować naszym całym światem.

KAI: Ojciec jest w Tyńcu już 60 lat - co najbardziej dotknęło Ojca w obrazie życia zakonnego?

- To, że mimo upływu lat trwamy w wiernym przestrzeganiu naszej reguły i poleceń przełożonych. Milczenie, posłuszeństwo i rezygnacja z części swojej suwerenności na rzecz całego Kościoła i idei jest nieraz wybawieniem. Takie podejście, że kapituluję bezwarunkowo ze swoich dążeń, by z wolną wolą wybrać drogę i znaleźć w habicie swoje miejsce i rolę, by klasztor mógł dalej się rozwijać, a wspólnota była ubogacana - tak wewnętrzna - braci, jak i tych, którzy nas odwiedzają.

Reklama

KAI: Czego potrzeba najbardziej współczesnemu człowiekowi?

- Współczesnemu człowiekowi niezwykle potrzeba wyciszenia oraz przestrzeni, w której może spojrzeć w głąb siebie bez chaosu z zewnątrz. Dlatego moim zdaniem tak istotna jest na przykład walka o wolne niedziele. I by one były rzeczywiście dobrze wykorzystywane. Na czas dla Boga podczas Mszy św. A także zastanowienie się nad sobą w perspektywie duchowej. I pobycie z bliskimi. Stąd często odwiedzają nas ludzie, którzy przyjeżdżają nie tylko turystycznie, ale właśnie na kilka dni, na rekolekcje. Człowiek ma wtedy możliwość poznać siebie - ucieszyć się z tego, co dobre i naprawić to, co złe. I zwykle wracają mocniejsi, gdyż kilkaset lat obecności mnichów stworzyło coś w stylu oazy lepszego, spokojnego życia z możliwością dotarcia do głębszych warstw człowieka i ludzkości.

KAI: Jak Ojcze nie zgubić się w dzisiejszym świecie - jego postprawdach i złudnych propozycjach?

- Dbać o prawdę. Już Jan Paweł II pisał, że najważniejsze zdanie z Ewangelii to „Prawda was wyzwoli”. A my nie potrafimy dziś zaufać drugiemu człowiekowi. Żyjemy często na wulkanie - nie wiemy kto nas doceni, kto uszanuje, a kto wykiwa. Sukcesem byłoby gdyby ludzie byli dziś rzeczywiście przejrzyści. To byłoby prawdziwe zbudowanie wspólnoty, tzw. społeczeństwa obywatelskiego, w którym ufamy sobie nawzajem. Kościół wychodzi z taką propozycją, a nie z rządami. Co prawda czasem są i w nim tacy mądrzejsi i przedsiębiorczy, którzy się starają szarogęsić, ale trzeba pamiętać o tym, co mówił papież Polak. Nie ma imperializmu Kościoła, jest tylko służba, jest krzyż na Golgocie i służenie człowiekowi i społeczeństwu. O taką postawę powinniśmy się starać wszyscy.

KAI: Da się rozpoznać w życiu prawdę, której można się trzymać?

- Niestety współcześnie panuje tendencja do subiektywizowania prawdy. Ludzie mają swoją prawdę subiektywną, nie wierzą w istnienie obiektywnej. Prawda obiektywna będzie dla mnie, jeśli ja wygram sprawę w sądzie z sąsiadem, dla którego to może nie być prawdą. Wierzący muszą pamiętać, że jedyną prawdą jest Bóg. Trzeba trzymać się przykazań, poprawiać się stale. I co ważne czynić to spokojnie, nie przejmować się, że nie wychodzi, bo do prawdy można dobiegnąć, ale także i pełzać. Ale najważniejsze, by dotrwać w drodze do celu.

Reklama

KAI: Od kilkunastu miesięcy życie klasztorne w Tyńcu przedstawia ciekawy telewizyjny program „Sekrety mnichów”. Jaki jest jego cel?

- Chcemy pokazać, że Kościół jest jednocześnie stary i nowy. Że sięga do samych korzeni - do Jezusa i modlitwy, ale jest niezwykle świeży osobami tysiącem młodych osób - i to zarówno świeckich wierzących, jak i nowych osób zakonnych. Także tutaj w Tyńcu mamy braci po różnych studiach, czy to geografii czy po fizyce, czy polonistyce. Pragniemy też zwykłemu człowiekowi pokazać jak wygląda naprawdę życie w klasztorze i że część naszych reguł da się z sukcesem przenieść na zwykłą codzienność singla czy człowieka żyjącego w rodzinie. Tak, by mogli dotrzeć do prawdy, doświadczyć miłości Boga i się nią dzielić.

KAI: A jaki jest odzew na ten program? Jakie docierają do Ojca głosy - pozytywne czy negatywne?

- Widzowie czekają na ciąg dalszy. Na kolejne edycje. Staramy się z Judytą Syrek mówić o ciekawostkach klasztornych, pokazywać miejsca niedostępne na co dzień, ale także rozmawiać o pracy nad sobą w oparciu o doświadczenia mnichów i najstarszą regułę zakonną. Całość uatrakcyjnia część kulinarna, w której Grzegorz Bucki uwspółcześnia przepisy św. Hildegardy. W najnowszej serii programu opowiemy m.in. o tym, czy da się zamienić choleryka w sangwinika, jak pracować nad sobą w regule św. Benedykta. Wyjaśnimy, na czym powinna polegać miłość własna i bliźniego. Ludzie piszą do mnie nawet, że odcinki są za krótkie, bo przecież stawiają dobre pytania, poruszają trudne sprawy i co ważne dają konkretne i użyteczne odpowiedzi. Dlatego nadal będziemy dokładać sił, aby mogli w tym programie je znaleźć.

2018-09-06 15:23

Ocena: +2 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

O. Leon Knabit: Pan Jezus na urlop nie poszedł!

[ TEMATY ]

o. Leon Knabit

Karol Porwich

"Pan Jezus na urlop nie poszedł. Dopuszcza tylko to co uważa za stosowne” - powiedział w specjalnym video-przesłaniu dla Czytelników "Niedzieli" o. Leon Knabit, znany benedyktyn z Tyńca.

Podczas odwiedzin redakcji "Niedzieli" w Częstochowie, o. Leon skierował kilka słów specjalnie do sympatyków naszego tygodnika. W swoim słowie, benedyktyn apeluje o ufność Panu Jezusowi i Matce Najświętszej w trudnych czasach.

CZYTAJ DALEJ

Pierwszy Synod Diecezji Świdnickiej. Hasło, hymn i logo

2024-04-24 10:53

[ TEMATY ]

Świdnica

synod diecezji świdnickiej

diecezja świdnicka

Logo Pierwszego Synodu Diecezji Świdnickiej

Logo Pierwszego Synodu Diecezji Świdnickiej

Już w sobotę 18 maja w katedrze świdnickiej zostanie zainaugurowana uroczysta sesja Pierwszego Synodu Diecezji Świdnickiej. Tym czasem świdnicka kuria zaprezentowała logotyp wydarzenia.

Ważnymi znakami, które będą towarzyszyć wiernym w czasie tego ważnego wydarzenia, są specjalnie wybrane hasło, hymn oraz logo, odzwierciedlające duchową misję i cel Synodu.

CZYTAJ DALEJ

Co nam w duszy gra

2024-04-24 15:28

Mateusz Góra

    W parafii Matki Bożej Częstochowskiej na osiedlu Szklane Domy w Krakowie można było posłuchać koncertu muzyki gospel.

    Koncert był zwieńczeniem weekendowych warsztatów, podczas których uczestnicy doskonalili lub nawet poznawali tę muzykę. Warsztaty gospelowe to już tradycja od 10 lat. Organizowane są przez Młodzieżowy Dom Kultury Fort 49 „Krzesławice” w Krakowie. Ich charakterystycznym znakiem jest to, że są to warsztaty międzypokoleniowe, w których biorą udział dzieci, młodzież, a także dorośli i seniorzy. – Muzyka gospel mówi o wewnętrznych przeżyciach związanych z naszą wiara. Znajdziemy w niej szeroki wachlarz gatunków muzycznych, z których gospel chętnie czerpie. Poza tym aspektem muzycznym, najważniejszą warstwą muzyki gospel jest warstwa duchowa. W naszych warsztatach biorą udział amatorzy, którzy z jednej strony mogą zrozumieć swoje niedoskonałości w śpiewaniu, a jednocześnie przeżyć duchowo coś wyjątkowego, czego zawodowcy mogą już nie doznawać, ponieważ w ich śpiew wkrada się rutyna – mówi Szymon Markiewicz, organizator i koordynator warsztatów. W tym roku uczestników szkolił Norris Garner ze Stanów Zjednoczonych – kompozytor i dyrygent muzyki gospel.

CZYTAJ DALEJ
Przejdź teraz
REKLAMA: Artykuł wyświetli się za 15 sekund

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję