Reklama

Trudne wspomnienia

W kwietniu 1940 r. do obozu koncentracyjnegp w Oświęcimiu przybył pierwszy transport - 728 więźniów politycznych. Głównie byli to studenci, uczniowie, wojskowi. Do listopada 1943 r. KL Auschwitz rozrósł się do rozmiarów olbrzymiego kombinatu, w którego skład wchodziły: obóz macierzysty Auschwitz, obóz koncentracyjny i ośrodek zagłady w Brzezince oraz obozy filialne przy gospodarstwach rolno-hodowlanych i przy zakładach przemysłowych. Zamordowano tam kilka milionów ludzi. Mija właśnie 60 lat od wyzwolenia obozu. Oto wspomnienia osoby, która przeżyła.

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Miałam straszną tremę przed tą rozmową. Wiedziałam, że będę słuchała opowieści o zdarzeniach, o których każdy wspominający chciałby zapomnieć. Dopingowała mnie świadomość, że coraz mniej żyje świadków tamtych zbrodni.
Ciepłe, przytulne mieszkanie, mili gospodarze. Pani domu - wytworna, dojrzała kobieta o pogodnej twarzy, na której trudno byłoby odnaleźć ślady strasznych przeżyć. W miarę snucia opowieści jej oczy zmieniają się. Dostrzegam w nich bardzo smutne dziecko.

Początek

Jadwiga Gawrychowska pochodzi z Kresów. Od wielu lat mieszka w Częstochowie, ale lata szkolne spędziła we Lwowie. Jej mama od początku wojny zaangażowała się w konspirację. W 1943 r. gestapo aresztowało całą rodzinę. Matka i starsza siostra trafiły na Majdanek, Jadwigę (wówczas dziecko), w październiku 1943 r. wywieziono do Oświęcimia. Transportowano ich tam bydlęcymi wagonami. 50 - 60 osób w jednym. Bez jedzenia, picia, w potwornych warunkach i nieustannym strachu. Wreszcie pociąg stanął. Ujrzała szczere pole. Było czarno od esesmańskich mundurów i psów. Zewsząd dobiegały okrzyki „schnell”, „los” - na przemian z odgłosami uderzeń pejczy. Gdy zobaczyła bramę z napisem Arbeit macht frei (Praca czyni wolnym) cieszyła się, że będzie pracowała. To dawało nadzieję na przeżycie.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Kwarantanna

Reklama

Teraz wszystko działo się według obozowego regulaminu: tatuowanie numeru, łaźnia, golenie głów, przydział odzieży. Dostała męskie buty i starą, letnią sukienkę. Od tej chwili stała się numerem 64296 - to było najważniejsze, co musiała wiedzieć. Trwający 4 tygodnie okres kwarantanny był okropny. Dwa razy dziennie apele. Przed porannym miska brudnej wody; przed wieczornym - kromka czarnego chleba z listkiem margaryny, czasem łyżeczką marmolady lub czegoś co z wyglądu przypominało pasztetową. W ciągu dnia zupa z brukwi lub z pęczakiem, który można było liczyć na sztuki. Spały na kojach. Na każdej po 11 kobiet. Jeden koc na dwie. Mogło być ich w bloku ok. 50. Kobiety, dziewczyny, wszystkie słabe, często chore. Już na tym etapie umierało wiele. Kwarantannę kończyła wizyta u lekarza i kwalifikacja. Jadwiga została uznana za zdolną do pracy - miała szczęście. Poszła na obóz „B” do tzw. komando...

Codzienność Birkenau

Dzień zaczynał się „posiłkiem”. Później apel z odliczaniem i wyjście do pracy - punktualnie o 5.00 zgodnie z rytmem wygrywanym przez obozową orkiestrę. Szły 5-6 km. Praca polegała najczęściej na noszeniu cegieł lub kamieni. Z miejsca na miejsce. Bez sensu i celu. Po pracy powrót do obozu, pajdka chleba na apelu i „wypoczynek”. Nie miały możliwości mycia się, normalnego zaspokajania elementarnych potrzeb fizjologicznych. Wśród więźniarek panował tyfus, dur brzuszny. Ciężko chore trafiały „na rewir” (coś w rodzaju szpitala). Wiele tych co przeżyły zawdzięcza swe ocalenie wspaniałym lekarzom-więźniom. Pani Jadwiga wspomina dr Łaniewską ze Lwowa, prof. Kowalczykową, dr Białównę. Ryzykowały własnym życiem, aby chronić innych. Jednego nie mogły. Ustrzec przed doświadczeniami pseudomedycznymi dr. Rhode. To skutkiem działalności takich jak on każdej chwili oddychały już nie tlenem, a dymem palonych ciał. Płomienie nad krematoriami, przeraźliwy krzyk palonych w dołach śmierci - to też była obozowa codzienność. I sterty trupów pod rewirami...

Każdy dzień pełen jest cudów

Reklama

- to motto życiowe pani Jadwigi. Wie, że gdyby nie wiara w Boga, gdyby nie codzienne modlitwy, nie udałoby się jej przeżyć tego piekła. Jej pamięć przechowała wiele zdarzeń, scen, twarzy ludzi, nawet ich nazwiska. Pamięta Ewę Urbanowicz. Córkę adwokata z Warszawy, jej rówieśnicę. Przywieźli ją po powstaniu warszawskim. Chorowała na gruźlicę. Prątkowała. Przez niemal 2 tygodnie leżały obok siebie. Była świadkiem jej konania. Sama nie zachorowała. 6 grudnia 1943 r. pod blokiem przesłuchań, podszedł do niej nieznajomy więzień. Spytał skąd jest i szybko wepchnął coś w rękaw jej pasiaka. Usłyszała „czekolada”. Bała się spojrzeć. Wsunęła dłoń w rękaw. Faktycznie. Głód, wspomnienie jej smaku zagłuszyły strach. Na przesłuchanie weszła z czekoladą w rękawie. Ryzykowała życie. To był prezent od samego św. Mikołaja. Kiedyś w chorobie, gdy nie dawano jej szans na przeżycie, przyszła we śnie jej ukochana mama. Miała strój i sylwetkę przypominającą te znane z figur Matki Bożej. Stała na szczycie góry. Wyciągnęła do niej ręce i powiedziała: „Pnij się, pnij moje dziecko, ja cię wyciągnę”. Od tamtej nocy miała pewność, że przeżyje. Każdej trudnej chwili wracała do tego snu. Zdarzenia te odczytuje jako interwencję Bożej Opatrzności

Epilog

Jadwiga Gawrychowska opuściła Brzezinkę we wrześniu 1944 r., kiedy to przetransportowano ją do Ravensbrück. Kolejnym miejscem była fabryka amunicji pod Berlinem. Później znów Ravensbrück. Wtedy stał się kolejny cud. Międzynarodowy Czerwony Krzyż reprezentowany przez szwedzkiego arystokratę hr. Folke Bernardotte wykupił więźniów z obozów zagłady. Trafiła do Szwecji.
Tak skończyła się (opowiedziana w dużym skrócie) historia obozowa kilkunastoletniej dziewczynki. Poznała najczarniejsze strony ludzkiej duszy, ale doznała również najpiękniejszych dowodów człowieczeństwa. Spotkała potwornych ludzi i piękne szlachetne osoby, które zachowały godność i mimo wszystko radość, jak choćby Cyganka Paula, która wieczorami tańczyła dla współwięźniarek.
Mija 60 lat od wyzwolenia hitlerowskiego obozu w Oświęcimiu. Czy trzeba ciągle pisać o okropnościach, które tam miały miejsce? Wspomnienia Jadwigi Gawrychowskiej poświęcone są przede wszystkim młodym, aby nikt nigdy nie zniszczył im dzieciństwa, tak jak uczyniono to jej pokoleniu.

„Do litanii loretańskiej winno się oddawać wezwanie: Męczennicy Oświęcimia módlcie się za nami” - zwykł był mawiać Stefan Jaracz, wielki aktor, więzień obozu koncentracyjnego w Oświęcimiu.
„Jeżeli w transporcie są Żydzi, nie mogą żyć dłużej niż dwa tygodnie, jeżeli są księża, przeżyją miesiąc, reszta trzy miesiące” - taką formułą witano ludzi przybywających do Oświęcimia.
Mija właśnie 60. rocznica wyzwolenia obozu, w którym zamordowano około półtora miliona ludzi, co skłania do wielu refleksji i pytań. A przede wszystkim do modlitwy...

2005-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Inauguracja pontyfikatu Leona XIV: przed Mszą papież objedzie plac św. Piotra

2025-05-16 14:05

[ TEMATY ]

Watykan

Papież Leon XIV

Vatican Media

Godzinę przed inauguracją swego pontyfikatu papież Leon XIV objedzie w otwartym samochodzie plac św. Piotra, aby pozdrowić zgromadzonych wiernych. Poinformował o tym Matteo Bruni, dyrektor Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej. Początek objazdu planowany jest na godzinę 9.00, zaś Msza św. rozpocznie się o 10.00.

Na zakończenie liturgii papież odmówi na placu modlitwę „Regina Caeli”, po czym w bazylice św. Piotra , przy ołtarzu Konfesji, przywita się z delegacjami zagranicznymi.
CZYTAJ DALEJ

Proroctwo św. Andrzeja Boboli. Czy wypełniły się słowa Patrona Polski?

[ TEMATY ]

św. Andrzej Bobola

Episkoapt News

Święty Andrzej Bobola nie pozwolił o sobie zapomnieć – sam zaczął upominać się o swój kult. Po śmierci ukazał się w Pińsku, Wilnie aż wreszcie w Strachocinie. Joanna i Włodzimierz Operaczowie w swojej najnowszej książce – biografii św. Andrzeja Boboli „ Boży Wojownik” poszukują odpowiedzi dotyczących specjalnej misji świętego oraz opisują proroctwo, które wyjawił o. Alozjemu Korzeniewskiemu.

Dominikanin o. Alojzy Korzeniewski należał do ludzi twardo stąpających po ziemi. Był wcześniej nauczycielem fizyki w gimnazjum w Grodnie i przełożył na język polski holenderski podręcznik do tego przedmiotu. Interesował się między innymi nowatorską ideą lotów balonem. Gdy w Grodnie zamieszkał wywieziony przez Rosjan ostatni król Polski Stanisław August Poniatowski, odwiedzał o. Korzeniewskiego w jego laboratorium i rozmawiał z nim o balonach. Po wojnach napoleońskich dominikanin trafił do Wilna. Jako płomienny kaznodzieja często poruszający tematy patriotyczne naraził się władzom carskim, które zmusiły jego przełożonych do zakazania mu głoszenia kazań i słuchania spowiedzi.
CZYTAJ DALEJ

Na świątyni we Wschowie stanął krzyż

2025-05-17 10:11

[ TEMATY ]

Zielona Góra

Wschowa

montaż krzyża

Krystyna Pruchniewska

Na kościele św. Jadwigi Królowej we Wschowie 15 maja 2025 zamontowano krzyż. To ważny etap prac wykończeniowych w budowie świątyni.

Z miesiąca na bliżej coraz bliżej zakończeniu budowy nowego kościoła pw. św. Jadwigi Królowej we Wschowie. Trwają ostatnie prace wykończeniowe. Niedawno ułożono posadzkę w prezbiterium. Budowa kościoła rozpoczęła się w 2008 roku. Historia parafii sięga jednak 10 lat wstecz. W kwietniu 1998 roku z inicjatywy proboszcza parafii pw. św. Stanisława Biskupa i Męczennika we Wschowie, ks. Zygmunta Zająca (zmarłego w 2024 roku), rozpoczęto przygotowania do budowy kaplicy na placu przy Osiedlu Jagiellonów. Nowa parafia została erygowana dekretem biskupa Adama Dyczkowskiego 22 sierpnia 2000 roku. Z kolei plac pod budowę kościoła został poświęcony przez biskupa Stefana Regmunta 19 maja 2008. Budowę rozpoczęto 1 września 2008. Przez 19 lat proboszczem i budowniczym kościoła był ks. Krzysztof Maksymowicz, zmarły w 2020 roku. Jego następcą jest ks. Adam Tablowski. Posługę wikariusza sprawuje obecnie ks. Karol Aleksandrowicz. Kościół św. Jadwigi Królowej to jedna z trzech świątyń parafialnych we Wschowie. Zapraszamy do fotogalerii, jak wyglądał montaż krzyża.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję