Reklama

Książę eustachy Sapieha spoczął w Boćkach

„Bóg dał wielkiego człowieka - z najlepszego kruszcu”

W sobotę 31 lipca br., w samo południe, w kościele parafialnym w Boćkach odbyły się uroczystości pogrzebowe księcia Eustachego Sapiehy - potomka znamienitego rodu arystokratycznego na dawnych Kresach Polski. Zmarł 2 marca 2004 r. w Nairobi, stolicy Kenii, gdzie zamieszkał po wojnie. Miał 88 lat. Urna z jego prochami - przywieziona do ojczyzny - spoczęła w kaplicy rodowej boćkowskiego kościoła. W uroczystościach pogrzebowych, którym przewodniczył bp Antoni Pacyfik Dydycz - uczestniczyła rodzina Zmarłego, przyjaciele, znajomi, przedstawiciele miejscowych władz oraz licznie przybyli mieszkańcy Bociek.

Niedziela podlaska 39/2004

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Miejsce pochówku Księcia nie jest przypadkowe. Rodzina Sapiehów od kilku stuleci jest nierozłącznie związana z Boćkami. W XVI w. Jan Sementowicz Sapieha położył fundamenty pod przyszłe miasto. On i jego następcy fundowali kościoły, szkółki parafialne, przytułki. Sapiehowie bowiem to jeden z najbogatszych rodów magnackich w dawnej Rzeczpospolitej. Ich majątki na Polesiu i Nowogródczyźnie szacowano na ok. 45 tys. hektarów. Wierni Bogu, nigdy nie skąpili grosza na budowy sakralne.
Jeden z sukcesorów rodu, Józef Franciszek Sapieha wraz ze swoją żoną Krystyną z Branickich, w podzięce za urodzenie jedynej córki Teresy, wybudowali w Boćkach okazały kościół, który po dziś dzień jest ważnym miejscem modlitewnym na Podlasiu. W jego wnętrzu znajdują się relikwie jednego z patronów świątyni - św. Antoniego Padewskiego oraz część ciernia z korony Pana Jezusa.
Odwiedzając podlaską ziemię przed kilkoma laty Eustachy Sapieha złożył dedykację-przesłanie: „Dla mieszkańców Bociek wierząc o tem, żeby moje popioły w kościele naszym mogły spocząć”.
Bp Antoni Dydycz w homilii pogrzebowej z wielkim uznaniem mówił o rodzie Sapiehów: „To była prawdziwa szkoła obyczajów, kuźnia myślenia patriotycznego”.

Rodzinne gniazdo

W Spuszy, gdzie zmarły Książę przyszedł na świat, spędził swoje najszczęśliwsze dni. Mimo częstych wyjazdów, w tym na studia ekonomiczne w Belgii, nigdy nie zerwał więzi z domem. Tam też zrodziło się jego życiowe zamiłowanie do myślistwa, o czym tak sugestywnie pisze w swojej książce Tak było. Niedemokratyczne wspomnienia Eustachego Sapiehy. Zwierzył się kiedyś, że ta pasja pozostała po dziadku ze strony matki, Andrzeju Lubomirskim - „trochę dziwaku, zwariowanym na punkcie polowania. Pewnego razu nudząc się podczas jazdy pociągiem, wyciągnął strzelbę z futerału i spokojnie zaczął strzelać przez okno do wron i gawronów siedzących na słupach telefonicznych”.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

Patriotyczny rodowód

Sapiehowie nigdy nie zamykali się w rodzinnych opłotkach. Byli bliscy spraw publicznych. Dziadek - Eustachy - przystępując do powstania listopadowego, „instynktownie wyczuł, że jest ono tylko patriotycznym zrywem, który nie może się udać”. Natomiast w 1919 r. ojciec zmarłego, Eustachy Kajetan, był organizatorem zamachu na lubelski, lewicowy rząd Moraczewskiego, który pogrążał Polskę w bagno. W efekcie tego zamachu premierem został Paderewski, a Sapieha zjednał sobie sympatię Piłsudskiego, który mianował go później ministrem spraw zagranicznych. Na tym stanowisku przeszedł on najcięższe chwile wojny polsko-bolszewickiej.
Zmarły Książę otrzymał należyte wykształcenie - prócz studiów w Wyższej Szkole Handlowej w Antwerpii, uczył się także w grudziądzkiej podchorążówce.

Wojenna tułaczka

Kampanię wrześniową rozpoczął na Suwalszczyźnie. W końcu sierpnia 1939 r. został zmobilizowany do 2. Pułku Ułanów Grochowskich im. Gen. Józefa Dwernickiego. 9 września pułk stał nad Narwią - „trzymał bardzo ważny odcinek, sięgający aż po most na Wiźnie”. Tu właśnie po raz pierwszy otarł się o śmierć, wchodząc niespodziewanie na tył kolumny niemieckiej. Wojnę obronną zakończył pod Kockiem z gen. Kleebergiem i to była najczarniejsza chwila w jego życiu. Wraz z bratem i kolegami dostał się do niewoli. Całą okupację niemiecką przesiedział w obozach jenieckich - najpierw w Sandbostel, później w Lubece i Grabau.
Po wyzwoleniu przedostał się do Francji. W Paryżu, 24 listopada 1945 r. poślubił swoją Didunię - Antoninę Marię Siemieńską, żołnierza AK, uczestniczkę Powstania Warszawskiego, najmilszego towarzysza i podporę na 51 lat. „Życie już nie moje, lecz nasze, ułożyło się i przechodziło w rutynę” - wspomina w książce.

Kapliczka na Czarnym Lądzie

Będąc w Belgii, udało im się zaokrętować na statek płynący do Afryki. Zostawili za sobą wszystko - i Europę i Polskę. Jechali w nieznane z jedną tylko walizką. Pierwsze kroki na Czarnym Lądzie pomógł im stawiać ojciec Księcia, który już od dwóch lat przebywał tam jako przedstawiciel Polskiego Czerwonego Krzyża, wydelegowany przez Emigracyjny Rząd w Londynie.
„I tak objęli tę Afrykę, serdecznie ją ukochali, nieśli jej sztandar…” - powiedział podczas pogrzebu jeden z przyjaciół zmarłego Księcia. Dorobili się własnego domu na 4-hektarowej działce. Mieli własną plantację kawy. Kilka turystycznych safari zorganizowanych dla cudzoziemców pozwoliły im dobrze stanąć na nogi. I teraz dopiero mogli zrealizować swój zamiar z czasów wojny - pobudowania kapliczki poświęconej Matce Bożej, w podzięce za przetrwanie lat okupacji niemieckiej.

Reklama

Afrykańskie spotkania

Do końca swoich dni Eustachy Sapieha był człowiekiem niezwykle aktywnym, lubianym przez wszystkich za swoją dobrotliwość i wspaniałe poczucie humoru. Był zapalonym poszukiwaczem kamieni szlachetnych, no i myśliwym. Przeciętnie spędzał w buszu 150 dni w roku, jak napisał w swojej książce. Szarżowały na niego lwy, lamparty, nosorożce, słonie i zawsze wychodził z tego obronną ręką.
Opowiadał o swoich przeżyciach na specjalnej audiencji Ojcu Świętemu podczas jego wizyty w Kenii w 1980 r. Papież był niezmiernie zadowolony i powiedział: „Cieszę się z tego spotkania, bo przecież książę kardynał metropolita krakowski Adam Sapieha był moim opiekunem i do pewnego stopnia wychowawcą podczas studiów”.

Powrót do gniazda

W 1994 r. zaczęły się pierwsze kłopoty ze zdrowiem. Do niedomagań serca doszła angina i rozedma płuc. Jesienią następnego roku książę Eustachy wybrał się do Warszawy na promocję swojej nowej książki - Domu sapieżyńskiego, przygotowywanej przez 35 lat. Dotarł jedynie do Zurychu, gdzie wyniesiono go z samolotu na noszach. Trafił do szpitala z wysoką gorączką.
Rok 1996 był również ciężki. W Johannesburgu przeszedł operację serca. W lipcu, w Kanadzie zmarł zięć, Franciszek Wodzicki, pracownik Lufthansy. W sierpniu odeszła do Pana najdroższa Didunia, zostawiając w spadku „współczucie, miłość, moc ducha”.
Mimo tych przeżyć - po sześćdziesięciu latach - odwiedził rodzinne gniazdo na Białorusi, swoją umiłowaną Spuszę, której już nie było. Dotknął jednak i przez palce przesypał ten złoty piasek, który potrafił wykarmić najwyższe sosny na świecie.
Aby nie było pustki w domu, książę ożenił się po raz drugi z Elżbietą Marią Gniazdowską. To jej w boćkowskim kościele przypadła rola zaniesienia urny z prochami Zmarłego do kaplicy rodowej.
Obecna na pogrzebie Księcia prof. dr Maryla Kałamajska z Uniwersytetu Warszawskiego, zaprzyjaźniona z rodziną Sapiehów, pożegnała zmarłego słowami: „Bóg dał wielkiego człowieka - z najlepszego kruszcu. Nie często takich spotykamy. Ten »afrykański diament«, zgodnie z jego wolą, przywieźliśmy do Bociek”.

2004-12-31 00:00

Ocena: +1 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

#PodcastUmajony (odcinek 2.): No to trudno

2024-05-01 20:20

[ TEMATY ]

Ks. Tomasz Podlewski

#PodcastUmajony

Mat.prasowy

Co zrobić, jeśli w ogóle nie czuję Maryi? Albo relacja z Nią jest dla mnie trudna bądź po prostu obojętna? Zapraszamy na drugi odcinek „Podcastu umajonego”, w którym ks. Tomasz Podlewski mówi o możliwych trudnościach w relacji z Maryją oraz o tym, jak je pokonać.

CZYTAJ DALEJ

10 lat Rycerzy Kolumba w Miliczu

2024-05-01 15:08

ks. Łukasz Romańczuk

Od lewej: Robert Zasieczny i Krzysztof Zub

Od lewej: Robert Zasieczny i Krzysztof Zub

W dniu odpustu w kaplicy św. Józefa Robotnika w Godnowej swoje dziesięciolecie założenia świętowali Rycerze Kolumba z rady lokalnej nr 15947. Uroczystej Eucharystii przewodniczył ks. Zbigniew Słobodecki, proboszcz parafii św. Andrzeja Boboli w Miliczu i kapelan milickich Rycerzy Kolumba.

10-lecie założenia Rady Lokalnej był okazją do dziękczynienia i modlitwy za tych, co odeszli już do wieczności. W wygłoszonej homilii ks. Marcin Wachowiak, wikariusz parafii św. Michała Archanioła zwrócił uwagę na fakt, że Bóg potrafi zaskakiwać, zachęcając do zastanowienia się do swojej reakcji na takie zaskoczenia Pana Boga. Rozwijając ten temat ks. Marcin ukazał dwie perspektywy. - Pierwsza dotyczy mieszkańców Nazaretu, którzy znali Jezusa. Orientowali się kim On jest, skąd pochodzi, gdzie mieszka. Wiedzieli wszystko o Nim. Na pewno słyszeli o tym, co Jezus zdziałał poprzez nauczanie, czynienie cudów. A gdy Jezus do nich przyszedł, zaczęli w Niego powątpiewać. Zatem to jest ta pierwsza reakcja na działanie Jezusa - powątpiewanie - zaznaczył ks. Wachowiak, wskazując na drugą perspektywę poprzez postawę św. Józefa. - Był to człowiek pracowity, posłuszny, pokornym, przyjmował wolę Bożą. Święty Józef to człowiek, który realizował plan zbawienia w swoim życiu - mówił kapłan, zachęcając wiernych do refleksji nad realizowaną przez nich perspektywą poznania Jezusa. Czy jest to perspektywa mieszkańców Nazaretu czy św. Józefa.

CZYTAJ DALEJ

O. Giertych przy grobie Jana Pawła II: przykazania potrzebne, ale zbawia Chrystus

2024-05-02 10:25

[ TEMATY ]

grób JPII

Giertych

Monika Książek

Przykazania są potrzebne. One są mądrymi zasadami. One podprowadzają do Chrystusa, ale zbawieni jesteśmy przez Chrystusa - powiedział teolog Domu Papieskiego o. Wojciech Giertych OP, podczas Mszy Świętej sprawowanej w czwartek rano przy grobie św. Jana Pawła II w Bazylice św. Piotra w Watykanie. W koncelebrze był także jałmużnik papieski kard. Konrad Krajewski.

W homilii o. Wojciech Giertych nawiązał do czytania dnia z Dziejów Apostolskich, które opowiada o pierwszym soborze jerozolimskim. „Powstało pytanie, jaka jest relacja przykazań i prawa żydowskiego i żydowskich obyczajów do łaski. Było to ważne w kontekście ludzi, którzy byli pochodzenia pogańskiego, a odkrywali wiarę Chrystusa i te relacje pomiędzy tymi, którzy byli pochodzenia pogańskiego, a tymi, którzy byli pochodzenia żydowskiego, były niejasne i sobór musiał na to odpowiedzieć” - podkreślił teolog Domu Papieskiego.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję