Reklama

Sprawiedliwi wśród narodów świata

Osiągnęli szczyt świętości

W czasie II wojny światowej Halina i Adama Chorążyczewscy przyjęli do swojej rodziny Joska Fiałko. W ten sposób uratowali go przed niechybną śmiercią. Za ten czyn pośmiertnie przyznano im medal i dyplom „Sprawiedliwi wśród Narodów Świata”. Wyróżnienie to 8 lutego w Muzeum Ziemi Lubuskiej w Zielonej Górze odebrały dorosłe już dziś dzieci państwa Chorążyczewskich: Mieczysława, Anatol i Ryszard.

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Medal i tytuł

Reklama

„Sprawiedliwi wśród Narodów Świata” (hebr. Chasidei Umot Ha-olam) jest to medal i tytuł honorowy ustanowiony w 1953 r. przez jerozolimski Instytut Yad Vashem, przyznawany tym, którzy ratowali Żydów w okresie Zagłady. W pierwszych latach po wojnie uhonorowaniem Polaków niosących pomoc Żydom w czasie II wojny światowej zajmował się Centralny Komitet Żydów w Polsce. W 1950 r. ideę uhonorowania „sprawiedliwych” przejął Żydowski Instytut Historyczny (ŻIH), który kompletował relacje świadków. Kiedy w 1953 r. uchwałą izraelskiego parlamentu, Knesetu, ustanowiono medal „Sprawiedliwi wśród Narodów Świata”, Instytut zaczął współpracować z Yad Vashem, przekazując tam zebraną dokumentację. Odznaczeni otrzymują honorowe obywatelstwo Izraela i dyplom wraz z medalem, na którym widnieje imię i nazwisko osoby odznaczonej oraz sentencja z Talmudu: „Kto ratuje jedno życie - ratuje cały świat”. Instytutowi Pamięci Narodowej Yad Vashem pomaga Główna Komisja Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu, która zbiera potrzebną dokumentację.
W Polsce żyje najwięcej osób z honorowym obywatelstwem Państwa Izrael dla „Sprawiedliwych wśród Narodów Świata”. Według Yad Vashem jest ich 5733 wśród 19706 łącznie na całym świecie. Do tych osób 18 lutego dołączyły dwie kolejne - Halina i Adam Chorążyczewscy. Medale są przyznawane osobom i rodzinom, które z narażeniem własnego życia i zdrowia, z pobudek czysto humanitarnych ratowały osoby narodowości żydowskiej w czasie II wojny światowej. Pomoc taka mogła mieć różne formy: udzielanie schronienia w domu lub gospodarstwie, dostarczanie jedzenia i lekarstw, dostarczanie fałszywych dokumentów, przeprowadzanie przez granice i wiele innych. - Jest to najwyższe wyróżnienie, jakie jest przyznawane obywatelom świata, którzy nie są obywatelami Izraela - zaznaczył prowadzący uroczystość dyrektor muzeum Andrzej Toczewski, przypominając jednocześnie, że tytułem „sprawiedliwego” uhonorowano m.in. Mieczysława Fogga i Zofię Kossak-Szczucką czy Władysława Bartoszewskiego.

Sprawiedliwy Izraela

Reklama

Wspominanie sprawiedliwych wśród narodów świata ma swe korzenie w teologii Starego Testamentu oraz w judaizmie rabinicznym. Tora mówi o przymierzu zawartym przez Boga z Noem, a poprzez niego z całą ludzkością. Beth-Eden Kite, radca ambasady Izraela, podczas zielonogórskiej uroczystości zaznaczyła, że pojęcie „sprawiedliwego wśród narodów świata” jest bardzo wiekową żydowską tradycją. Odwołuje się ona do wspomnienia dwóch egipskich położnych, które pomagały przy porodzie Mojżesza i w ten sposób nie dopuściły, by faraon zabił wszystkie pierworodne dzieci żydowskie. Wspomina się też wtedy imię córki faraona, która sprzeciwiła się dekretowi swojego ojca i uratowała Mojżesza przed niechybną śmiercią. W Biblii ta córka faraona nie ma żadnego imienia i mędrcy żydowscy nadali jej imię Batia - córka Boga. - Bardzo podobny związek jest między Żydami a sprawiedliwymi wśród narodów świata i między sprawiedliwymi a Bogiem - powiedziała Beth-Eden Kite. - Dla wszystkich Żydów na świecie sprawiedliwi są najszlachetniejszymi istotami, są prawdziwymi bohaterami naszych czasów dla wszystkich pokoleń. Kiedy świat był poddany horrorowi holokaustu, kiedy świat był świadkiem zagłady 6 milionów żydowskich dzieci, kobiet i mężczyzn, to właśnie sprawiedliwi wśród narodów świata osiągnęli szczyt świętości wypełniający tym samym przykazanie o miłowaniu swojego bliźniego. W tych straszliwych warunkach, których my sobie nie jesteśmy w stanie wyobrazić, sprawiedliwi, mężczyźni i kobiety, przed Bogiem i przed innymi ludźmi zrobili to, co uważali za słuszne i poprzez ten akt miłości i współczucia dla bliźnich przynieśli zaszczyt swoim rodzinom, swojemu nazwisku na wieki. I oni nigdy nie będą zapomniani. Oni nas uczą, co to znaczy być człowiekiem - powiedziała Beth-Eden Kite, wręczając medal i dyplom „Sprawiedliwi wśród Narodów Świata” Mieczysławie, Anatolowi i Ryszardowi, dzieciom Haliny i Adama Chorążyczewskich.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Historia Joska

Reklama

- Dziś jest czas, żeby nie tylko pamiętać piekło holocaustu, ale żeby również zacząć wysłuchiwać osobistych historii tych bohaterów, kobiet i mężczyzn, którzy ratowali życie Żydom. I żeby być świadkami ich moralnej odwagi, ich dobroci, miłości i współczucia - powiedziała Beth-Eden Kite i potem odczytała udokumentowaną w zbiorach instytutu Yad Vashem historię Joska Fialko. „W październiku 1942 roku rodzina Państwa Chorążyczewskich znalazła w lesie żydowskiego chłopca, na oko około 9 lat, który był głodny i opuszczony, który pozostał na świecie sam, po tym jak cała jego rodzina została wymordowana przez ukraińskich nacjonalistów. Państwo Chorążyczewscy zabrali go do siebie do domu i troszczyli się o wszystkie jego potrzeby oraz traktowali go jak kolejne swoje dziecko. W lipcu 1943 r. cała rodzina Państwa Chorążyczewskich została wysłana do Niemiec na roboty. Z nimi pojechały także ich dzieci. Oczywiście zabrali ze sobą także żydowskiego chłopca. Mały chłopiec został tam zarejestrowany pod fałszywym nazwiskiem: Rudnicki i w ten sposób przeżył zagładę”.
Przez całe swoje życie, chłopiec ten, który z Niemiec wyemigrował z wojskiem do Ameryki, potem dorosły człowiek, był wdzięczny rodzinie polskiej. Dobitnie świadczy o tym list, jaki odczytał Ryszard Chorążyczewski, najmłodszy z dzieci Haliny i Adama: - „Pewnego dnia, wracając z pracy, zastałem rodziców siedzących przy stole i szlochających. Pytam, co się stało? Okazuje się, ze przyszła odpowiedź prosto od uratowanego chłopca”: „Przypominam sobie ten czas i to, co Państwo zrobili w tym strasznym czasie dla mnie. Płakałem z radości, słysząc wieści od Pana Adama i żony. Przypominam sobie, jak Państwo byli łaskawi i dobrzy ukrywać mnie, kiedy ja byłem dziewięcioletnim dzieckiem. Bóg zapłać.” - pisze Joseph Fialko z Filadelfii. Te proste słowa wywołały wzruszenia na twarzach zebranych. Świadczą bowiem one o ludzkiej wrażliwości i wdzięczności, o tym, że człowiek człowiekowi jest bratem i przyjacielem.

Rodzina Chorążyczewskich

Halina i Adam Chorążyczewscy mieszkali we wsi Perespa na Ukrainie na Wołyniu. W 1942 r. mieli już dwójkę dzieci: Anatola i Mieczysławę. Najmłodszy - Ryszard urodził się już po wojnie - w 1953 r., ale to on właśnie najbardziej zainteresował się rodzinną historią z czasów wojny. W latach 80-tych, gdy rodzice o tym opowiadali, dopingował ojca, aby się tym zajął, by poszukał tego chłopca. Adam Chorążyczewski w końcu spisał historię Joska i wysłał ją do Żydowskiego Instytutu Historycznego, a jego syn Ryszard rozpoczął poszukiwania przez Międzynarodowy Czerwony Krzyż. Rok i trzy miesiące trwały poszukiwania, aż pewnego dnia 1987 r. listonosz przyniósł do domu państwa Chorążyczewskich wspomniany list z Filadelfii. Pan Adam odszedł do wieczności jeszcze tego samego roku, prosząc swoje dzieci, by nie przerywały zawiązanego kontaktu z odnalezionym uratowanym chłopcem. Pani Halina umarła trzy lata później.
18 lutego, odbierając w ich imieniu medal i dyplom „Sprawiedliwi wśród Narodów Świata”, Ryszard Chorążyczewski powiedział: - „Oto jest dzień, który dał nam Pan, cieszmy się i radujmy się w nim” - te słowa odzwierciedlają ten ważny dla nas dzień. Oczywiście nie ja powinien stać tutaj, ale moi kochani rodzice Adam i Halina, to oni są bohaterami tego wydarzenia. Oni odeszli do wieczności i tam odbierają dawno zasłużoną sobie nagrodę. Pamiętam jak dziś, jak ojciec opowiadał, jak ten przestraszony chłopiec dotarł do ich domu na skraju wsi. Z przerażeniem w oczach szukał pomocy. W pierwszym momencie ojciec musiał go ostrzyc. Strzygąc jego włosy, razem z postrzyżynami leciała krew. Trzeba go było też ubrać i nakarmić. Rodzice podali pomocną dłoń w czasach pogardy dla ludzkiego życia, udzielili pomocy, schronienia, a przede wszystkim dali swoją część serca. Wielka to dla nich chwała. Chciałbym, oby ten przykład i inne był dobrym zaczynem, zaczynem ciasta do dobrego chleba, oby przyjaźń polsko-izrealska wróciła i aby obydwa narody darzyły się wzajemnym szacunkiem i poważaniem. Takie jest moje marzenie. Amen. - zakończył R. Chorążyczewski.

Są wśród nas

Wręczając medal „sprawiedliwego” radca ambasady Izraela Beth-Eden Kite powiedziała, że należy cześć oddać też tym wszystkich sprawiedliwym, których historie z różnych przyczyn nie mogą zostać udokumentowane i które pozostają dla nas nieznane. A jest ich zapewne równie dużo, o ile nie więcej niż tych, zebranych przez Instytut Yad Vashem.
W Muzeum Ziemi Lubuskiej był jednak inny nagrodzony tym niezwykłym tytułem zielonogórzanin - major Antoni Wójtowicz. W 1993 r. odebrał on to zaszczytne wyróżnienie wraz z dwójką swoich braci: Alojzym i Kazimierzem za uratowanie prawie dwustu Żydów z zagłady getta w okolicach Hanaczowa, niedaleko Lwowa.
Rabin Jehuda w księdze Przysłowia Ojców pisze: „Jaką drogą prostą powinien podążać człowiek? Taką, która przynosi mu chlubę we własnych oczach, która przynosi mu chlubę w oczach bliźnich”. I taką drogą niewątpliwie podążają sprawiedliwi wśród narodów świata.
Scenerii sali witrażowej Muzeum, gdzie odbyła się uroczystość, dopełniał obraz Marka Oberlandera, który powstał na kanwie prawdziwego niemieckiego zdjęcia przedstawiającego ludzi napiętnowanych, Żydów, którym wymalowano gwiazdy Dawida na głowach, oraz wystawa zdjęć Mieć dwadzieścia lat w Jerozolimie autorstwa Dinu Mendrea.

2004-12-31 00:00

Oceń: +1 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Szkaplerz „kołem ratunkowym”

Szkaplerz to najpopularniejsza obok Różańca świętego forma pobożności maryjnej. Historia szkaplerza sięga góry Karmel w Ziemi Świętej, kiedy to duchowi synowie proroka Eliasza prowadzili tam życie modlitewne. Było to w XII wieku. Z powodu prześladowań ze strony Saracenów bracia Najświętszej Maryi Panny z Góry Karmel przenieśli się do Europy i dali początek zakonowi zwanemu karmelitańskim. W południowej Anglii w Cambridge mieszkał pewien bogobojny człowiek - Szymon Stock, generał zakonu, który dostrzegając grożące zakonowi niebezpieczeństwa, modlił się gorliwie i błagał Maryję, Najświętszą Dziewicę, o pomoc. Pewnej nocy, z 15 na 16 lipca 1251 r., ukazała mu się Najświętsza Panienka w otoczeniu aniołów. Szymon otrzymał od Maryi brązowy szkaplerz i usłyszał słowa: „Przyjmij, Synu najmilszy, szkaplerz Twego zakonu jako znak mego braterstwa, przywilej dla Ciebie i wszystkich karmelitów. Kto w nim umrze, nie zazna ognia piekielnego. Oto znak zbawienia, ratunek w niebezpieczeństwach, przymierze pokoju i wiecznego zobowiązania”. Od tamtej pory karmelici noszą szkaplerz, czyli dwa prostokątne skrawki wełnianego sukna z naszytymi wyobrażeniami Matki Bożej Szkaplerznej i Najświętszego Serca Pana Jezusa, połączone tasiemkami. Słowo „szkaplerz” pochodzi od łacińskiego słowa „scapulae” (plecy, barki) i oznacza szatę, która okrywa plecy i piersi. Papież Pius X w 1910 r. zezwolił na zastąpienie szkaplerza medalikiem szkaplerznym. Do wielkiej Rodziny Karmelitańskiej chcieli przynależeć wielcy tego świata - królowie, książęta, możnowładcy, ale i zwykli, prości ludzie. Dzięki papieżowi Janowi XXII - temu samemu, który wprowadził święto Trójcy Świętej i wyraził zgodę na koronację Władysława Łokietka - szkaplerz stał się powszechny. Papież miał objawienia. Matka Boża przyrzekła szczególne łaski noszącym pobożnie szkaplerz karmelitański. A Ojciec Święty ogłosił te łaski światu chrześcijańskiemu bullą „Sabbatina” z dnia 3 marca 1322 r. Bulla mówiła o tzw. przywileju sobotnim. Szczególne prawo do pomocy ze strony Maryi w życiu, śmierci i po śmierci mają ci, którzy noszą szkaplerz. Jest to niejako suknia Maryi, czyli znak i nieomylne zapewnienie macierzyńskiej opieki Matki Bożej. Kto nosi szkaplerz karmelitański, ten otrzymuje obietnicę, że dusza jego wkrótce po śmierci będzie wyzwolona z czyśćca. Stanie się to w pierwszą sobotę miesiąca po śmierci. Oczywiście, pod warunkiem, że ta osoba nosiła szkaplerz w należytym duchu i żyła prawdziwie po chrześcijańsku, zachowała czystość według stanu i modliła się modlitwą Kościoła. Jan Paweł II pisał do przełożonych generalnych Zakonu Braci NMP z Góry Karmel i Zakonu Braci Bosych NMP z Góry Karmel, że w znaku szkaplerza zawiera się sugestywna synteza maryjnej duchowości, która ożywia pobożność ludzi wierzących, pobudzając ich wrażliwość na pełną miłości obecność Maryi Panny Matki w ich życiu. „Szkaplerz w istocie jest «habitem» - podkreślał Ojciec Święty. - Ten, kto go przyjmuje, zostaje włączony lub stowarzyszony w mniej lub więcej ścisłym stopniu z zakonem Karmelu, poświęconym służbie Matki Najświętszej dla dobra całego Kościoła. Ten, kto przywdziewa szkaplerz, zostaje wprowadzony do ziemi Karmelu, aby «spożywać jej owoce i jej zasoby» (por. Jr 2, 7) oraz doświadczać słodkiej i macierzyńskiej obecności Maryi w codziennym trudzie, by wewnętrznie się przyoblekać w Jezusa Chrystusa i ukazywać Jego życie w samym sobie dla dobra Kościoła i całej ludzkości” (por. Formuła nałożenia szkaplerza). Papież Polak od wczesnych lat młodości nosił ten znak Maryi. I zawsze zaznaczał, jak ważny w jego życiu był czas, gdy uczęszczał do kościoła na Górce (Karmelitów) w Wadowicach. Szkaplerz przyjęty z rąk o. Sylwestra nosił do końca życia. (Szkaplerz św. Jana Pawła II znajduje się w klasztorze Karmelitów w Wadowicach.) W orędziu z okazji jubileuszu 750-lecia szkaplerza karmelitańskiego pisał, że szkaplerz „staje się znakiem przymierza i wzajemnej komunii między Maryją i wiernymi, a w rezultacie konkretnym sposobem zrozumienia słów Jezusa na krzyżu do Jana, któremu powierzył swą Matkę i naszą duchową Matkę”. Matka Boża, kończąc swe objawienia w Lourdes i w Fatimie, ukazała się w szatach karmelitańskich jako Matka Boża Szkaplerzna. Wszystkie osoby noszące szkaplerz karmelitański mają udział w duchowych dobrach zakonu karmelitańskiego. Ten, kto go przyjmuje, zostaje na mocy jego przyjęcia związany mniej lub bardziej ściśle z zakonem karmelitańskim. Rodzinę Karmelu tworzą następujące kręgi osób: zakonnicy i zakonnice, Karmelitańskie Instytuty Życia Konsekrowanego, Świecki Zakon Karmelitów Bosych (dawniej zwany Trzecim Zakonem), Bractwa Szkaplerzne (erygowane), osoby, które przyjęły szkaplerz i żyją jego duchowością w różnych formach zrzeszania się (wspólnoty lub grupy szkaplerzne) oraz osoby, które przyjęły szkaplerz i żyją jego duchowością, ale bez żadnej formy zrzeszania się. Do obowiązków należących do Bractwa Szkaplerznego należy: przyjąć szkaplerz karmelitański z rąk kapłana; wpisać się do księgi Bractwa Szkaplerznego; w dzień i w nocy nosić na sobie szkaplerz; odmawiać codziennie modlitwę zaznaczoną w dniu przyjęcia do Bractwa; naśladować cnoty Matki Najświętszej i szerzyć Jej cześć. Modlitwa do Matki Bożej Szkaplerznej O najwspanialsza Królowo nieba i ziemi! Orędowniczko Szkaplerza świętego! Matko Boga! Oto ja, Twoje dziecko, wznoszę do Ciebie błagalne ręce i z głębi serca wołam do Ciebie: Królowo Szkaplerza, ratuj mnie, bo w Tobie cała moja nadzieja. Jeśli Ty mnie nie wysłuchasz, do kogóż mam się udać? Wiem, o dobra Matko, że Serce Twoje wzruszy się moim błaganiem i wysłuchasz mnie w moich potrzebach, gdyż Wszechmoc Boża spoczywa w Twoich rękach, a użyć jej możesz według upodobania. Od wieków tak czczona, najszlachetniejsza Pocieszycielko utrapionych, powstań i swą potężną mocą rozprosz cierpienie, ulecz, uspokój mą zbolałą duszę, o Matko pełna litości! Ja wdzięcznym sercem wielbić Cię będę aż do śmierci. Na twoją chwałę w Szkaplerzu świętym żyć i umierać pragnę. Amen.
CZYTAJ DALEJ

Niezbędnik Katolika miej zawsze pod ręką

Do wersji od lat istniejącej w naszej przestrzeni internetowej niezbędnika katolika, która każdego miesiąca inspiruje do modlitwy miliony katolików, dołączamy wersję papierową. Każdego miesiąca będziemy przygotowywać niewielki i poręczny modlitewnik, który dotrze do Państwa rąk razem z naszym tygodnikiem w ostatnią niedzielę każdego miesiąca.

CZYTAJ DALEJ

Holandia: Kościół zostanie przekształcony w basen

2025-07-16 19:34

[ TEMATY ]

Holandia

Pixabay.com

W holenderskim Heerlen kościół św. Franciszka z Asyżu do 2027 roku stanie się miejskim basenem. Projekt ten spotkał się z uznaniem architektów, wzbudzając oczywiste głębokie oburzenie wśród wielu katolików - informuje portal tribunechretienne.com.

Powstał przy okazji skandalizujący projekt reklamowy przyszłego basenu, który ma otrzymać nazwę „Woda święcona”, a pierwszym rozrywkowym eventem planowanym podczas świętowania otwarcia ma być „chodzenie po wodzie”. To celowe bluźnierstwo i kpiny z naszej wiary!
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję