Reklama

Gimnazjalny kolega papieża

Z 42 gimnazjalistów, którzy zdali maturę z Karolem Wojtyłą w 1938 r. w Wadowicach, żyje zaledwie kilku, wśród nich Witold Karpiński zamieszkały we Włocławku.

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Po opuszczeniu rodzinnych Wadowic ich drogi ponownie zeszły się po wojnie. Zaczęło się od kartek, które przyszły Papież zaczął wysyłać do więzienia, do którego Witold Karpiński trafił w 1951 r. za działalność akowską, z wyrokiem śmierci. Kara została później złagodzona. W. Karpiński opuścił więzienie w 1959 r. Kiedy spotkali się z Karolem Wojtyłą, ten był już biskupem pomocniczym. Pan Witold pamięta do dziś, jak w krakowskiej rezydencji biskupiej przy ul. Franciszkańskiej, siedząc na parapecie, opowiadał przyjacielowi o swoich przeżyciach wojennych i powojennych. - Karol bardzo chciał poznać moje losy, stąd nie zawsze reagował na ponaglania kolegów, aby wreszcie zasiadać do stołu - wspomina Karpiński. - Ta historia powtarzała się kilkakrotnie podczas kolejnych spotkań. Opowiedziałem mu całą prawdę, od początku do końca...
Witold Karpiński urodził się 17 lutego 1918 r. w Wadowicach, jako czwarte z ośmiorga dzieci Izydora i Heleny Karpińskich. Ojciec był dyrektorem wadowickiej szkoły powszechnej, matka nauczycielką. Po zdaniu matury wstąpił do Szkoły Podchorążych Rezerwy w Krakowie. Tam zastała go wojna. Powierzonych sobie żołnierzy, jako podchorąży, poprowadził na Tarnów, Jarosław, aż pod Lwów, cały czas potykając się z Niemcami. We Lwowie otrzymał rozkaz organizacji obrony dwóch miasteczek: Bóbrka i Przemyślany. Drugi rozkaz dotyczył złożenia broni napotkanym oddziałom sowieckim. Skierowano się na Rumunię. Podchorąży Karpiński i jego żołnierze zostali jednak otoczeni przez Rosjan, którzy na miejscu dokonali egzekucji na tych Polakach, którzy chcieli zachować broń. Pozostałych zapędzili do Stanisławowa, gdzie byli pilnowani przez uzbrojone miejscowe dziewczęta o śniadej cerze (wspaniale mówiły po polsku). Kolejnym etapem była Szepietówka. Tam dokonano podziału na żołnierzy i oficerów. W. Karpiński przyłączył się do swoich żołnierzy. Ci, którzy przeszli do bloków dla oficerów, zginęli w Katyniu, wśród nich był m.in. wykładowca z gimnazjum wadowickiego - Mirosław Moroz (uczył fizyki i chemii). Wkrótce Sowieci zaczęli zwalniać żołnierzy pochodzących z terenów zajętych przez ZSRR. Podstawą do wydania przepustek był wygląd rąk. Utrzymane w czystości, zadbane, nie wróżyły niczego dobrego. Oglądając ręce Witolda, orzeczono, że jest pomieszczykiem (obszarnikiem). Przepustki do krewnych mieszkających na Wileńszczyźnie nie otrzymał, ale się nie załamał. Wkrótce udało mu się przekupić jednego z pilnujących żołnierzy radzieckich. W zamian za dwa wojskowe pasy otrzymał upragniony kawałek papieru z pieczątką, broniący go skutecznie do czerwca 1941 r.
Rodzinę na Wileńszczyźnie zastał wystraszoną, niepewną jutra. Wkrótce zaczęły się aresztowania i wywózki w głąb Rosji. Kuzyn W. Karpińskiego, Mieczysław Karpiński, miał spore gospodarstwo i prowadził Agencję Pocztową, dlatego mógł go zatrudnić jako listonosza. Po wejściu Niemców Witold pracował jeszcze na poczcie, jednocześnie rozpoczął działalność w szeregach ZWZ, później AK. Zaprzysiężony w czerwcu 1941 r. w Święcianach, wyznaczony został do zorganizowania oddziału do obrony ludności polskiej. Był jego dowódcą (ps. „Korab”). Przeprowadzał także szkolenia, gromadził broń i amunicję, w którą zaopatrywał „Łupaszkę”, „Ronina” i oddziały Narocz. Kuzyn Mieczysław został łącznikiem między tymi oddziałami a Wilnem. Pewnego razu podczas ucieczki przed Niemcami dostał się pod pociąg. Wkrótce zmarł. Ponieważ rodzina Karpińskich była znana z działalności na rzecz biednych i stąd darzona wielką sympatią, pogrążeni w żałobie mieszkańcy Kluszczan przez noc usypali jedliną drogę prowadzącą z domu do kościoła i na cmentarz.
W maju 1942 r. Witold został przydzielony do 4. Brygady AK i brał udział we wszystkich walkach, także w realizacji planu „Burza”, do walk o Wilno włącznie (operacja „Ostra Brama”). Najbardziej dumny jest z rozbrojenia ok. 300 spadochroniarzy niemieckich w okolicach Wilna, z niespełna 10-osobowym plutonem 1. i 2. IV Brygady AK. Wieść o tym szybko dotarła do komendanta Okręgu Wileńskiego AK - płk. Aleksandra Krzyżanowskiego ps. „Wilk”. Podczas spotkania z akowcami pułkownik podszedł do niego i powiedział: „Dostaniesz za to najwyższe odznaczenie” (Krzyż Virtuti Militari).
Wraz z rozbrojeniem przez Sowietów rozpoczął się kolejny etap w życiu Witolda Karpińskiego. Zapędzono go wraz z innymi akowcami do Miednik. Tam oddzielono oficerów od żołnierzy. Później wywieziono do Kaługi, gdzie zgromadzono ok. 200 tys. Polaków, proponując im wstąpienie do armii radzieckiej i złożenie nazajutrz przysięgi. Ponieważ odmówili, w odwecie kazano wszystkim zmienić mundury na watówki i wywieziono za Ural. Ponad półtora roku W. Karpiński pracował przy wyrębie lasu. Po powrocie do kraju, po kilku latach, został aresztowany i osadzony w więzieniu na warszawskim Mokotowie. W celi śmierci (nr 24) przesiedział kilka miesięcy wraz z 24 polskimi partyzantami i trzema niemieckimi generałami. Po upadku stalinizmu najwyższą karę zamieniono na 15 lat więzienia. Wypuszczono po 8 latach. Kiedy wyszedł na wolność, matka już nie żyła (ojciec zmarł podczas wojny). Najstarszy brat Zbigniew był więźniem Oświęcimia, produkował także pociski V-1 i V-2 w jednej z niemieckich kopalń. Został uratowany przez Anglików. Obecnie mieszka w Wadowicach, podobnie jak jego najstarsza siostra Irena. Z ośmiorga rodzeństwa pozostało sześcioro.
Witold Karpiński chętnie wspomina czasy gimnazjalne. Karol Wojtyła utrwalił mu się w pamięci jako wspaniały kolega i przewodniczący Sodalicji Mariańskiej, do której należał. W ramach Sodalicji spotykali się dosyć często. Z referatem przeważnie występował późniejszy Ojciec Święty... Dużo rozmawiano, także śpiewano. Na potwierdzenie pan Witold zaśpiewał pięknym, czystym głosem: Błękitne rozwińmy sztandary...
Jego mama przyjaźniła się z p. Szczepańską, która uczyła Karola Wojtyłę języka francuskiego.
Przyjaźń kolegów z jednej klasy gimnazjum wadowickiego przetrwała wszystkie burze dziejowe. Niegdyś spotykali się bardzo często, najpierw w Krakowie, później w Watykanie. Z upływem czasu w coraz szczuplejszym gronie. Dzisiaj nieco rzadziej. - Jak nas widzi, zawsze jest w dobrym nastroju - podsumowuje dotychczasowe spotkania z Ojcem Świętym Witold Karpiński. Kiedy zachorował i nie mógł pojechać do Watykanu, Papież przesłał mu obraz Matki Bożej Częstochowskiej. Wizerunek znajduje się na poczesnym miejscu w jego pokoju. Zresztą pamiątek potwierdzających ich przyjaźń jest bardzo wiele. Liczne zdjęcia, korespondencja, m.in. kartka z datą 11 lipca 1977 r., zaczynająca się od słów: „Drogi Witoldzie”. Kończy ją podpis: „Karol”. Pan Karpiński ze wzruszeniem pisał życzenia dla Ojca Świętego z okazji 25-lecia Pontyfikatu. Nie może się doczekać kolejnego spotkania z Papieżem w towarzystwie kolegów. Będzie okazja do wspomnień, a tych nagromadziło się co niemiara...

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2004-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

#LudzkieSerceBoga: Poznaj Serce Jezusa, tak bliskie każdemu z nas - rozważania czerwcowe

Tak często myśląc o Bogu czujemy stres i strach. Odległy Stwórca Wszechrzeczy karzący ludzi za ich potknięcia - wielu z nas taki właśnie obraz Boga nosi w sercu. A jaki naprawdę jest Bóg? Jakie jest Jego serce?

Czerwiec to w Kościele miesiąc szczególnie poświęcony Najświętszemu Sercu Pana Jezusa. Nabożeństwa z litanią, zwane potocznie czerwcowymi, mają za cel zbliżyć nas do serca Boga. Ukazać Jego miłość do nas.
CZYTAJ DALEJ

Odpust na stałe wpisał się w życie naszej parafii

2025-06-14 16:43

[ TEMATY ]

jubileusz

odpust

gorzów

Parafia Trójcy Świętej

Archiwum parafii

Warto przyjść i poznać naszą wspólnotę na żywo - zachęca wikariusz z parafii Trójcy Świętej

Warto przyjść i poznać naszą wspólnotę na żywo - zachęca wikariusz z parafii Trójcy Świętej

Zawsze staramy się, aby dzień odpustu był świętem naszej parafialnej wspólnoty. Tym razem jednak będzie to święto wyjątkowe – mówi ks. Michał Gławdel i zaprasza na wyjątkowy odpust w parafii Trójcy Świętej w gorzowskich Wieprzycach. To już jutro!

Kamil Krasowski: .. Przed nami odpust parafialny ku czci Trójcy Świętej na gorzowskich Wieprzycach. W tym roku będzie on wyjątkowy z kilku powodów. Dlaczego? Jak zapowiadają się tegoroczne obchody?
CZYTAJ DALEJ

Jerozolima: mieszkańcy ubolewają z powodu przemocy

2025-06-14 18:03

Monika Książek

Opat benedyktynów w Jerozolimie, o. Nikodemus Schnabel, jest zaniepokojony sytuacją, jaką pogłębił izraelski atak na Iran. „W tej chwili widzę tylko region, który coraz częściej mówi językiem przemocy” - powiedział urodzony w Niemczech duchowny katolicki w rozmowie z portalem internetowym „domradio.de” 13 czerwca w Kolonii. Podkreślił, że ludzie w Izraelu są spanikowani i zmartwieni, cały kraj cierpi. „Ten kraj potrzebuje pojednania, pokoju, dyplomacji i przyszłości dla wszystkich ludzi”.

Izrael zaatakował w nocy z czwartku na piątek dziesiątki celów w Iranie, w tym obiekty nuklearne. Zginęło kilku wysoko postawionych wojskowych. Iran wysłał w piątek rano w stronę Izraela co najmniej 100 dronów, z których wszystkie, według doniesień medialnych, zostały przechwycone. Wzajemne ataki trwają.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję