Reklama

Wierność na emigracji

Dlaczego w udanym małżeństwie zaledwie rok po wyjeździe jednego z małżonków do Ameryki coś zaczyna się wyraźnie psuć? Dlaczego tak trudno niektórym dochować wierności? Co sprawia, że z dobrego ojca i męża (żony i matki) stajemy się w krótkim czasie „wolnym strzelcem” bez zobowiązań? Spróbujmy o tym porozmawiać...

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Niemal każdy, kto wyemigrował do Stanów Zjednoczonych czy Kanady, spotkał się z kimś, kto odszedł od współmałżonka bądź został przez niego porzucony, nierzadko z gromadką dzieci. Wiele z tych rozstań ma trwały charakter i kończy się rozwodem. Ich liczba wśród amerykańskiej Polonii nie jest wprawdzie tak duża jak wśród Amerykanów, ale z pewnością jest znacznie większa niż w Polsce. Problem niewierności jest o wiele większy, niż wskazują oficjalne statystyki rozwodowe, gdyż wiele z nich kończy się bardziej lub mniej szczęśliwym pojednaniem lub powrotem do domu. Dlaczego tak się dzieje, co sprawia, że w normalnej, katolickiej rodzinie, nieraz już rok po wyjeździe do Ameryki, coś zaczyna się psuć? Gdyby nie czasowa lub stała emigracja, małżonkowie prawdopodobnie nadal byliby ze sobą, wierni przysiędze złożonej w dzień ślubu. Wniosek narzuca się sam. Głównym powodem jest sam fakt emigracji, opuszczenia dotychczasowego środowiska i znalezienia się w całkowicie odmiennych warunkach życia. Jest to z jednej strony źródłem ogromnych stresów, a z drugiej wielu nowych możliwości, których samotny emigrant dotychczas nie posiadał. Spróbujmy zidentyfikować niektóre z czynników, mogących mieć wpływ na zachowanie wierności w takiej sytuacji.

Emocjonalna i seksualna pustka

Opuszczenie rodziny na pół roku, rok czy dłużej jest nierzadko pierwszą tak długą rozłąką z rodziną i współmałżonkiem. Niemożność bezpośredniego dzielenia się odczuciami i problemami z najbliższymi może spowodować, że przymusowa samotność przeradza się w osamotnienie. Równie trudna do zniesienia, zwłaszcza dla niektórych osób, jest przymusowa abstynencja od współżycia małżeńskiego. Chociaż przerwy we współżyciu należą do naturalnego cyklu życia małżeńskiego (ciąża, poród, choroby, delegacje czy inne wyjazdy), to z reguły nie są one zbyt długie. Przy braku samodyscypliny wyjazd do innego kraju i separacja z małżonkiem mogą być trudnym wyzwaniem, któremu niektórzy nie chcą lub nie są w stanie sprostać. Brak wierności tłumaczą koniecznością zaspokojenia „naturalnych” potrzeb seksualnych, a abstynencję w tej dziedzinie traktują jako coś niezdrowego.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

Uwolnienie od codziennych obowiązków rodzinnych

Samotny emigrant, a w szczególności kobieta, na skutek wyjazdu zostaje radykalnie oddzielony od codziennych obowiązków, w tym wychowania dzieci. Mimo ciężkiej pracy w innym kraju kobieta może, nieraz pierwszy raz od wielu lat, mieć wiele czasu tylko dla siebie. Może odczuwać silną ulgę z powodu uwolnienia od ciężaru obowiązków rodzinnych i małżeńskich. Sytuacja taka, nowa i niespodziewana, może ułatwiać nawiązywanie nowych znajomości prowadzących czasami do niewierności.

Niezależność finansowa

Innego rodzaju novum dla pracującego za granicą może być dysponowanie stosunkowo znaczną sumą gotówki. W Polsce wiele rodzin, zwłaszcza uboższych, żyje z dnia na dzień, nierzadko pożyczając pieniądze od znajomych czy rodziny. Zarobione przez któregokolwiek z małżonków pieniądze zwykle w całości składa się do wspólnego rodzinnego budżetu. Emigrant natomiast staje się posiadaczem niemałej ilości gotówki, którą - inaczej niż w Polsce - może dysponować według własnego upodobania. Ich część może wysłać do Polski, a resztę zatrzymać dla siebie. Daje mu to finansową wolność, której dotychczas nie doświadczał. Ponadto w porównaniu z innymi zamożnymi emigrantami współmałżonek może wydawać się pariasem i nieudacznikiem. Dla niektórych pokusą do zaangażowania się w nowy związek staje się również chęć otrzymania bezpiecznego statusu emigracyjnego, a taki status gwarantuje małżeństwo z obywatelem np. Stanów Zjednoczonych.

Łatwość nawiązywania znajomości

Ogromna anonimowość wielkich miast, obca wielu emigrantom wywodzącym się z wiosek i niewielkich miast, sprzyja zawiązywaniu nowych układów przyjaźni i koleżeństwa, które wkrótce mogą przerodzić się w związek innej natury. W Polsce wsparcie i presja ze strony rodziny czy środowiska umacniają znacząco wierność małżonków i trwałość małżeństwa. Na emigracji natomiast nie odgrywają one żadnej roli lub tylko niewielką. Małżonek związany z inną osobą nie spotyka się tu z potępieniem rodziny, bo ona z reguły o niczym nie wie, ani też ze strony znajomych czy współmieszkańców, którzy albo bagatelizują problem, albo uważają, że nie mają prawa mieszać się w cudze życie.
Często związek z inną osobą powstaje w dość przypadkowy sposób, na skutek zamieszkiwania w jednym domu. Na emigracji mężczyźni i kobiety nierzadko mieszkają nie tylko w jednym domu na różnych piętrach, ale nawet w tym samym mieszkaniu czy pokoju. Dla wielu sytuacja taka może stanowić silną pokusę do nawiązania relacji daleko przekraczających koleżeńską życzliwość.
Praca w bogatych krajach daje ponadto możliwość spotykania się w bardzo atrakcyjnych miejscach - w restauracjach, parkach, dyskotekach czy tawernach. Zwłaszcza dla osób z mniejszych miejscowości jest to całkowicie nowe doświadczenie, które samo w sobie może stanowić zachętę do szukania osoby, z którą można by dzielić wolny czas.

Reklama

Osłabienie wiary i zanik praktyk religijnych

Osoba wyjeżdżająca do pracy za granicą zostaje również pozbawiona wielu praktyk religijnych, w których mniej lub bardziej regularnie uczestniczyła w Polsce. Brak wolnego dnia, praca w sobotę i (lub) niedzielę, oddalenie od polskich ośrodków duszpasterskich, brak samochodu, nieznajomość języka, brak dostępu do prasy religijnej - to tylko nieliczne z wielu barier, na które natrafia samotny emigrant. Brak dostępu do niedzielnej Mszy św. czy spowiedzi może stanowić ogromny szok dla katolika. Istnieje jednak niebezpieczeństwo, że ta nowa sytuacja po pewnym czasie przerodzi się w nawyk, a sumienie wierzącego nie będzie doznawało wówczas niepokoju. W takiej sytuacji niezwykle łatwo zaplanować niedzielę w taki sposób, by oprócz zakupów, spaceru czy zabawy nie było miejsca dla Boga. Do braku praktyk liturgicznych wkrótce może dołączyć ograniczenie czasu na modlitwę lub nawet jej całkowity zanik.
Wymienione powyżej uwarunkowania życia samotnego emigranta, wszystkie lub tylko niektóre, mogą w stosunkowo krótkim czasie doprowadzić do stanu, w którym nawet najsilniejsze więzi rodzinne i małżeńskie nie będą stawać na przeszkodzie w zaangażowaniu się w związek z inną osobą. Nie trzeba podkreślać, że zawsze czyni on ogromne spustoszenie dla niewiernego małżonka, a nierzadko przeradza się w straszliwą tragedię, której skutków często nie jest się w stanie naprawić.

Jak pomóc sobie i innym?

Niezwykle istotne jest, aby małżonek udający się do pracy za granicą miał świadomość zagrożeń, które są z tym związane, oraz aby zrewidował własną relację do małżonka i całej rodziny. Znajomość uwarunkowań pracy daleko od rodzinnego domu być może pozwoli ustrzec się wielu pułapek, które na niego czyhają. Winien być świadomy, że życzliwe odniesienia niekoniecznie muszą wynikać z miłości, a atrakcyjność poznanej osoby jest wzmacniana własną samotnością i oddaleniem od rodziny.
Niezwykle ważne jest podtrzymanie więzi z małżonkiem i rodziną, dlatego też nie należy oszczędzać na rozmowach telefonicznych czy znaczkach. Z najbliższymi należy się dzielić wszystkimi przeżyciami i odczuciami, opowiadać o pracy i warunkach życia na emigracji. Koniecznie należy pamiętać o imieninach, urodzinach, świętach, wysyłać paczki itp. Warto również mieć kontakt z członkami rodziny, mieszkającymi za granicą, na których życzliwość i pomoc zawsze można liczyć. Bezcenne dla zachowania wierności może okazać się ich duchowe i psychiczne wsparcie.
In fuga salus - w ucieczce ratunek. Należy unikać zamieszkiwania z osobami płci przeciwnej, nawet gdyby się to wiązało z większymi kosztami, czy byłoby uciążliwe. Taka jest po prostu dodatkowa cena pracy z daleka od domu. Nie na miejscu są również wspólne wyprawy weekendowe, spacery czy obiady (chyba, że mają one charakter czysto biznesowy).
Za wszelką cenę należy pielęgnować praktyki religijne, szczególnie uczestnictwo we Mszy św., przystępowanie do sakramentu pokuty i pojednania oraz osobistą modlitwę. W chwilach osłabienia, stresu i trudności będą stanowiły one psychiczną i realną podporę; umocnią również pragnienie zachowania wierności małżonkowi. Niezwykle ważna jest także osobista modlitwa osoby samotnej o wytrwanie w czystości.
Zachowanie wierności w czasie pracy za granicą z pewnością nie jest łatwe. Przy zachowaniu ogromnej ostrożności i roztropności, przy wysiłku woli i z pomocą łaski Bożej jest jednak możliwe. Trud wytrwania w czystości stanowi dla samotnego emigranta ogromne umocnienie duchowe i wsparcie w kształtowaniu charakteru.

2004-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Weigel: deklaracja "Dignitas infinita" mogłaby być lepsza

2024-04-26 10:55

[ TEMATY ]

George Weigel

Ks. Tomasz Podlewski

Chociaż opublikowana 8 kwietnia deklaracja Dykasterii Nauki Wiary „Dignitas infinita” zawiera wiele ważnych stwierdzeń dotyczących obrony życia i godności człowieka, to dokument ten mógłby być jeszcze lepszy - uważa znany amerykański intelektualista katolicki i biograf św. Jana Pawła II, prof. George Weigel. Swoje uwagi na ten temat zawarł w felietonie opublikowanym na łamach portalu „The First Things”.

Zdaniem prof. Weigla najbardziej uderzający w watykańskim dokumencie doktrynalnym jest brak odniesień do encykliki Veritatis splendor św. Jana Pawła II z 1993 r. i jego nauczania, że niektóre czyny są „wewnętrznie złe”, że są poważnie złe z samej swojej natury, niezależnie od okoliczności. Zaznacza, iż fakt, że niektóre działania są złe „jest podstawą, na której Kościół potępia wykorzystywanie seksualne, aborcję, eutanazję, wspomagane samobójstwo i współczesne formy niewolnictwa, takie jak handel ludźmi”. Zgadza się, że jak mówi deklaracja, są to „poważne naruszenia godności ludzkiej”, ale dokument ten nie mówi dlaczego tak jest. „Nie dlatego, że obrażają nasze uczucia lub wrażliwość na ludzką godność, ale dlatego, że możemy wiedzieć na podstawie rozumu, że zawsze są one poważnie złe i to należało to jasno stwierdzić” - uważa.

CZYTAJ DALEJ

3 maja na Jasnej Górze centralne obchody uroczystości Najświętszej Maryi Panny Królowej Polski

2024-04-26 07:49

[ TEMATY ]

Jasna Góra

Matka Boża Częstochowska

Matka Boża

Mazur/episkopat.pl

Jasna Góra

Jasna Góra

Przewodniczący Konferencji Episkopatu Polski abp Tadeusz Wojda zaprosił wszystkich do Częstochowy, gdzie 3 maja odbędą się główne obchody uroczystości Najświętszej Maryi Panny Królowej Polski. Abp Wojda odprawi mszę św. na Wałach Jasnogórskich.

W Kościele katolickim w Polsce 3 maja przypada uroczystość Najświętszej Maryi Panny Królowej Polski, głównej patronki kraju.

CZYTAJ DALEJ

Papież jedzie na Biennale w Wenecji – Watykan i sztuka współczesna

2024-04-27 11:06

[ TEMATY ]

papież Franciszek

PAP/EPA/GIUSEPPE LAMI

Jutro papież papież Franciszek odwiedzi Wenecję. Okazją jest trwająca tam 60. Międzynarodowa Wystawa Sztuki - Biennale w Wenecji. Ojciec Święty odwiedzi Pawilon Stolicy Apostolskiej, który w tym roku znajduje się w więzieniu dla kobiet, a prezentowana w nim wystawa nosi tytuł - "Moimi oczami". Wizyta papieża potrwa około pięciu godzin obejmując między innymi Mszę św. na Placu św. Marka. Planowana jest również prywatna wizyta w bazylice św. Marka. Jak się podkreśla, papieska wizyta będzie "kamieniem milowym w stosunku Watykanu do sztuki współczesnej".

Zapraszając Włocha Maurizio Cattelana do pawilonu Watykanu na 60. Biennale Sztuki w Wenecji, Kościół katolicki pokazuje, że jest otwarty na niespodzianki. Cattelan zyskał rozgłos w mediach w 1999 roku, prezentując swoją instalację naturalistycznie przedstawiającą papieża Jana Pawła II przygniecionego wielkim meteorytem i szkło rozsypane na czerwonym dywanie, które pochodzi z dziury wybitej przez meteoryt w szklanym suficie. Budzące kontrowersje dzieło Cattelana było wystawione również w Warszawie, na jubileuszowej wystawie z okazji 100-lecia Zachęty w grudniu 2000 r. „Dziewiąta godzina” - tak zatytułowano dzieło, nawiązując do godziny śmierci Jezusa - została wówczas uznana za prowokacyjną, a nawet obraźliwą. Ale można ją również interpretować inaczej: Jako pytanie o przypadek i przeznaczenie, śmierć i odkupienie. I z tym motywem pasowałby nawet do watykańskiej kolekcji sztuki nowoczesnej.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję