5 października był wyjątkowy dla parafii pw. św. Brata Alberta w Makowie Mazowieckim. W tym dniu odbył się - już po raz siódmy - Parafialny Festyn Rodzinny. Cieszył się
on ogromnym zainteresowaniem wśród dzieci, młodzieży i dorosłych. Przygotowano wiele atrakcji, m.in.: loterię fantową, kawiarnię, księgarnię. Rodzice wraz ze swoimi pociechami mieli
możliwość wspólnej przejażdżki bryczką, którą na ten dzień wypożyczył Mirosław Kordowski, powoził zaś Stanisław Otłowski. W kawiarni przy herbacie i ciastku można było miło spędzić
czas wśród przyjaciół i znajomych, a także kupić ciasto, które upiekły parafianki.
Wszyscy byli też zainteresowani loterią, na którą przygotowano aż 1000 fantów. Księgarnia okazała się „strzałem w dziesiątkę”. Można tu było nabyć różaniec, tak cenny i potrzebny
nie tylko w październiku, ale i w czasie, kiedy obchodzimy 25. rocznicę Pontyfikatu Papieża Jana Pawła II. Cieszył ogromnie fakt, że różańcami najbardziej zainteresowane
były dzieci, dorośli zaś kupowali modlitewniki i książki o tematyce religijnej, których na co dzień nie można kupić w naszym mieście (wśród nich homilie księży biskupów:
bp. Stanisława Wielgusa i bp. Romana Marcinkowskiego). Widząc taką potrzebę, proboszcz ks. Zbigniew Sajewski zdecydował, że księgarnia będzie czynna również w następną niedzielę.
Bardzo budujący był koncert piosenki religijnej w wykonaniu Elizy i Radosława Sikorskich z Warszawy - zwłaszcza ich świadectwo spotkania z Jezusem.
Parafialny Festyn Rodzinny to bardzo radosny dzień w życiu naszej parafii, dlatego też jesteśmy wdzięczni wszystkim organizatorom, szczególnie Księdzu Proboszczowi i ludziom dobrej
woli, którzy poświęcili swój wolny czas. Podziękowania kierujemy również pod adresem firm: „Onken”, „Hubertus”, „Damian” i „Sanimax” oraz Hurtowni
Owoców i Warzyw państwa Pietraczyk, gdyż bez ich bezinteresownej pomocy nie byłoby możliwe zorganizowanie festynu.
Ależ skąd! Oczywiście, że lubię! Kocham przecież wszystkich ludzi. Rozumiem jednak, dlaczego padło takie pytanie. „Usprawiedliwię się” za chwilę. Wpierw powiem parę zdań o sobie.
Moje staroniemieckie imię oznacza osobę, która dokonuje wielkich i widocznych czynów gdzieś na północy (nord, czyli „północ” i beraht, czyli „błyszczący”, „jaśniejący”). W pewnym sensie byłem taką osobą. Żyłem na przełomie XI i XII wieku. Urodziłem się w Niemczech w bogatej i wpływowej rodzinie. Dzięki temu od dziecięcych lat obracałem się wśród elit (przebywałem m.in. na dworze cesarza Henryka V). Można powiedzieć, że zrobiłem kościelną karierę - byłem przecież arcybiskupem Moguncji.
Wcześniej, mając 35 lat, cudem uniknąłem śmierci od rażenia piorunem. Wydarzenie to zmieniło moje życie. Przemierzałem Europę, ewangelizując i wzywając do poprawy postępowania. Będąc człowiekiem wykształconym i jednocześnie mającym dar popularyzacji posiadanej wiedzy, potrafiłem szybko zgromadzić wokół siebie grono naśladowców. Umiałem zjednywać sobie ludzi dzięki wrodzonej inteligencji, kulturze osobistej oraz ujmującej osobowości. Wraz z moimi uczniami stworzyliśmy nowy zakon (norbertanie). Poświęciliśmy się bez reszty pracy apostolskiej nad poprawą obyczajów wśród kleru i świeckich.
Powrócę do pytania. Zapewne wielu tak właśnie myśli o mnie. Dzieje się tak, ponieważ jako arcybiskup sąsiadującej z wami metropolii rościłem sobie prawo do sprawowania władzy nad diecezjami w Polsce, które podlegały metropolii w Gnieźnie. Przyznaję, że nie było to zbyt mądre. Jako usprawiedliwienie mogę tylko dodać, że kierowała mną troska o dobro Kościoła powszechnego. Wtedy na Waszych ziemiach chrześcijaństwo jeszcze dobrze nie okrzepło. Bóg jednak wezwał mnie rychło do siebie, a Stolica Apostolska przywróciła bardzo szybko arcybiskupom gnieźnieńskim przysługujące im prawa. Wszystko więc dobrze się skończyło.
W sztuce przedstawia się mnie zwykle w stroju biskupim z krzyżem w dłoni. Moimi atrybutami są najczęściej anioł z mitrą i monstrancja.
Mógłbym jeszcze sporo o sobie powiedzieć, gdyż moje życie obfitowało w wiele wydarzeń. Patrząc jednak na nie z perspektywy tylu stuleci, chcę na koniec gorąco zachęcić wszystkich do realizowania Bożych zamysłów w swoim życiu. Proszę mi uwierzyć, że nawet najgorsze rzeczy Bóg jest w stanie przemienić w dobro. One też mają sens, choć my jeszcze tego nie widzimy z niskiego poziomu naszej ludzkiej egzystencji.
Maj i czerwiec to miesiąc personalnych zmian wśród duchownych. Przedstawiamy bieżące zmiany księży proboszczów i wikariuszy w poszczególnych diecezjach.
Biskupi w swoich diecezjach kierują poszczególnych księży na nowe parafie.
„Stań na nogi. Duch odwagi na trudne czasy”. Trzy historie – każda z nich jak lustro, w którym przegląda się nasza współczesność. To opowieść o znaku krzyża, który kosztował 150 tysięcy marek. O pisarzu, który chciał się przypodobać tyranowi, ale skończył publicznie wyśmiany. I o Prymasie Tysiąclecia, który nawet podczas aresztowania potrafił opatrywać rany prześladowców.
Duch Święty nie jest po to, by nas unosić nad ziemią. On nas stawia na nogi. Daje męstwo mówienia prawdy, nawet gdy jest to niewygodne.
W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.