Reklama

Zgromadzenie Sióstr Św. Michała Archanioła

Niedziela przemyska 43/2003

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Zgromadzenie Sióstr św. Michała Archanioła wdzięczne Bogu za łaskę 75-lecia zatwierdzenia obchodziło 31 sierpnia br. swój jubileusz.
Droga krzyżowa karczowników Zgromadzenia Sióstr św. Michała Archanioła zakończyła się po wieloletnim okresie oczekiwania, nadziei i modlitwy dopiero 21 sierpnia 1928 r., to znaczy z chwilą kościelnego zatwierdzenia, najpierw na prawie diecezjalnym, a następnie na prawie papieskim, po otrzymaniu Dekretu pochwalnego - Decretum laudis - pod datą 5 czerwca 1956 r.
Charyzmat odczytany w znakach czasu przez ks. Bronisława Markiewicza - kapłana diecezji przemyskiej, który po pewnym czasie złożył śluby zakonne na ręce św. Jana Bosco i jako salezjanin przybył do Miejsca Piastowego, aby tu pełnić obowiązki duszpasterza, zajmując się w szczególny sposób sierotami i młodzieżą opuszczoną - doprowadził go do założenia dwóch wspólnot zakonnych - Księży Michalitów i Sióstr Michalitek. „Chciałbym zebrać miliony dzieci opuszczonych ze wszystkich narodów i za darmo je żywić na duszy i ciele” - oto dewiza, która wpisała się na zawsze w serce ks. Bronisława.
Podobne pragnienie miała współzałożycielka - dziś kandydatka do chwały ołtarzy - Anna Kaworek, która przybyła do Miejsca Piastowego z dalekiego Śląska, z Biedrzychowic (dawniej Friedensdorf). Zanotowała w swoich zapiskach: „Poznałam wolę Bożą... że tam w Miejscu mam poświęcić się maluczkim”. Miejsce Piastowe stało się dla tych dwóch osób glebą świętości, którą postanowili zdobywać przez służbę dzieciom, specjalnie wyróżnianym przez Chrystusa Pana.
Zdaniem ks. Markiewicza, bez świętych robi się ciemno w głowie i człowiek nie wie, dokąd iść. Życie pokazało, że podobne przekonanie miała matka Anna. Obydwoje odczuwali potrzebę założenia wspólnoty zakonnej, bo opieka nad dziećmi domaga się trwałych form organizacyjnych i tego, aby te wspólnoty były zgromadzone w Imię Pana. W takich warunkach łatwiej zajmować ostatnie miejsce, wyrzekać się własnych wygód, obmywać bliźniemu nogi na sposób gestu Chrystusa Pana w Wieczerniku. We wspólnocie ewangelicznej sieroty mogą łatwiej odnaleźć utracony dom rodzinny.
Analizując historię Kościoła, można zauważyć, że wtedy, gdy Kościół potrzebuje ratunku i odrodzenia, Boża Opatrzność powołuje do istnienia takie wspólnoty zakonne, które pospieszą z pomocą Łodzi Piotrowej. Tak np. postrzega się powołanie św. Teresy od Jezusa czy wcześniej św. Franciszka z Asyżu, albo ostatnio Matki Teresy z Kalkuty.
Kościół bardzo ceni zasługi zakonów i cieszy się każdym powstającym zgromadzeniem, o profilu kontemplacyjnym lub apostolskim. Mimo tego, w niektórych warunkach droga do zatwierdzenia nowo powstałego zgromadzenia jest długa.
Tak to było również w dziejach Zgromadzenia Sióstr św. Michała Archanioła. Mimo różnych trudności trwały cierpliwie i pokornie, powtarzając za św. Pawłem: „Kto nas odłączy od miłości Chrystusa...”. Jak konkretnie wyglądało życie przyszłych michalitek do czasu zatwierdzenia w 1928 r., dowiadujemy się z przekazu historii: „Do roku 1922 r. formacja przyszłych sióstr michalitek przejawiała się w zaangażowaniu danej kandydatki w problemy dzieci sierocych i opuszczonych, w praktycznym przeżywaniu wskazań i nauk Założyciela czy Współzałożycielki. Nowicjat od strony prawnej nie istniał. Była jednak mistrzyni i były nowicjuszki. Okres przed złożeniem ślubów prywatnych był okresem nowicjatu. Niczym on jednak nie różnił się od późniejszego okresu życia. Postulantki i nowicjuszki wykonywały wspólnie ze starszymi siostrami wszystkie obowiązki. Wspólnie z nimi pracowały, modliły się i w praktyce przygotowywały się do życia zakonnego.
Od 1923 r. nie było już ani nowicjatu, ani postulatu, tylko członkinie Stowarzyszenia Niewiast im. ks. Br. Markiewicza.
Jedyną oznaką zewnętrzną przyszłej zakonnicy była czarna chusta na głowie i na ramionach i czarna suknia. Wszystkie tworzyły jakby jedną rodzinę. Duchem formującym przyszłej michalitki była wielka miłość wzajemna i życzliwość oraz żywy przykład cnót Współzałożycielki i pierwszych sióstr” (s. Euzebia Wiktoria Japoł, W służbie najuboższym, s. 162). Dalej czytamy w cytowanej historii Zgromadzenia: „Idea Sł. B. ks. Markiewicza jak ziarno ewangeliczne padała od samego początku na grunt prostych, ale szczerze oddanych służbie Bożej dziewcząt pochodzących z rodzin wiejskich i robotniczych. Były to powołania specjalne, twarde, nieugięte. Osoby o słabej konstrukcji duchowej odchodziły” (s. 168).
Zatwierdzenie na prawie biskupim nastąpiło po otrzymaniu z Kongregacji do Spraw Zakonnych „Nihil obstat”. Stało się to w odpowiedzi na prośbę ordynariusza przemyskiego, bp. Anatola Nowaka, który mógł się powołać na piękną służbę Członkiń Stowarzyszenia Niewiast im. ks. Br. Markiewicza oraz na nieustanną wierność odkrywanemu charyzmatowi.
Z chwilą uzyskania kościelnej aprobaty, nie tylko Zgromadzenia, ale również Reguł zakonnych, przystąpiono natychmiast do tworzenia i organizowania struktur życia zakonnego.
Pierwszym widocznym owocem tego radosnego i oczekiwanego wydarzenia były obłóczyny 56 nowicjuszek. Wśród nich była sługa Boża Matka Anna Kaworek, którą dotąd można było spotkać wszędzie jako pierwszą i przodującą w gorliwości. Nie brakło jej nawet na rusztowaniach przy podawaniu cegły lub malty podczas budowy domu zakonnego, z kaplicą poświęconą w 1925 r. pod patronatem Matki Bożej Częstochowskiej.
Przez kanoniczne zatwierdzenie Zgromadzenie Sióstr św. Michała Archanioła mogło śmiało i jeszcze gorliwiej oddać się służbie najuboższym, w ramionach Kościoła jako miłującej Matki. Nadzieja żywiona modlitwą nie zawiodła. Kandydatki wstępujące nie były odtąd dręczone niepewnością co do przyszłości wspólnoty.
Zgodnie z Prawem kościelnym i Regułami zakonnymi powstawały nowe placówki michalickie poza granicami przemyskiej diecezji. Pomyślny rozwój Zgromadzenia i wierność charyzmatowi zadecydowały o nowej łasce, za jaką uważano Dekret pochwalny - Decretum laudis - i zatwierdzenie na prawie papieskim. Był to 1956 r., w którym wypadało 60-lecie zainicjonowania wspólnotowej służby w Miejscu Piastowym, w której centrum znalazły się sieroty i dziewczęta opuszczone i zagrożone. Przewodniczący Konferencji Episkopatu Polski, bp Michał Klepacz, zastępujący uwięzionego Prymasa kard. Stefana Wyszyńskiego, w prośbie skierowanej do Stolicy Apostolskiej powołał się na opinię biskupów ośmiu diecezji, gdzie były domy Sióstr Michalitek i gdzie dotąd trzy tysiące dziewcząt znalazło macierzyńską opiekę w swojej sierocej niedoli. Przewodniczący Konferencji Episkopatu stwierdził, że praca Sióstr Michalitek była nieprzerwana, zawsze sumienna i owocująca na chwałę Bożą i ku pożytkowi bliźniego, zwłaszcza sierot i opuszczonej młodzieży.
Pismem z 19 marca 1959 r. Sekretariat Prymasa Polski zawiadomił ordynariusza przemyskiego bp. Franciszka Bardę, że Zgromadzenie Sióstr św. Michała Archanioła zostało zaliczone do zgromadzeń na prawie papieskim. Nowa kwalifikacja prawna liczy się od 5 lipca 1956 r.
W tym czasie Zgromadzenie liczyło 175 sióstr i posiadało już 20 kanonicznie erygowanych domów.
Mimo brutalnego prześladowania i eksterminacji placówek zakonnych przez wojujących ateistów, Zgromadzenie Sióstr Michalitek przetrwało z pomocą Bożą. Namacalnym dowodem są nowe placówki - na teraz 32 domy w kraju i 7 placówek za granicą.
O swojej służbie tak mówią powołane i realizujące charyzmat za dni naszych: „Celem Zgromadzenia jest uwielbienie Boga zgodnie z zasadą «Ktoż, jak Bóg» oraz służba bliźnim, zwłaszcza ubogim i opuszczonym dzieciom i młodzieży w duchu zasady «powściągliwość i praca».
Siostry Michalitki realizują swój charyzmat poprzez prowadzenie domów wychowawczych, przedszkoli oraz świetlic, tzw. oratoriów dla dzieci ze środowisk zaniedbanych, katechizują i podejmują różne formy pracy parafialnej wśród dzieci i młodzieży, oraz osób chorych i samotnych. Organizują rekolekcje i dni skupienia dla dziewcząt. Aktualnie pracują w wielu częściach Polski, w Niemczech, Francji, na Ukrainie i Białorusi oraz na misjach w Kamerunie.
31 sierpnia br. Zgromadzenie Sióstr św. Michała Archanioła składało Bożej Opatrzności uroczyste dziękczynienie za łaskę powołania do istnienia i za łaskę zatwierdzenia tej wspólnoty ewangelicznej przez Kościół Święty.
Na to świętowanie został zaproszony przez przełożoną generalną M. Edytę Golińską i całą rodzinę michalicką abp Józef Michalik, oraz biskupi pomocniczy: z Rzeszowa bp Edward Białogłowski i z Radomia bp Adam Odzimek, a także wielu kapłanów zakonnych i diecezjalnych, przedstawicielki innych rodzin zakonnych, a także przedstawiciele laikatu.
Ksiądz Metropolita w homilii najpierw nawiązał do liturgii Słowa z 22. niedzieli, wyjaśniając, na czym polega pobożność, jak wielką rolę odgrywa sumienie i intencja działania przy kwalifikacji czynów ludzkich. Chrystus Pan podjął ten problem w dyskusji z faryzeuszami: „Prawdziwa religijność czysta i bez skazy wobec Boga i Ojca wyraża się w opiece nad sierotami i wdowami w ich utrapieniach i w zachowaniu siebie samego nieskalanym od wpływów świata” (Jk 1, 27).
Nad realizowaniem takiej religijności zastanawiali się w diecezji przemyskiej na przełomie XIX i XX w. dwaj wielcy Mężowie Boży - św. Józef Sebastian Pelczar i sługa Boży ks. Bronisław Markiewicz.
Wspominając o tym dobru, które stało się udziałem archidiecezji przemyskiej, Kaznodzieja stwierdził: „Dobro budzi wdzięczność. Dziękujemy za heroiczną wiarę i czynną miłość tych, którzy zapłonęli nią i pragnęli przekazać ją innym... Miłość Chrystusa, która idzie do braci, widzi w drugim człowieku Boga i siebie, stanowi istotę charyzmatu Michalitek”.
Po Mszy św. została odsłonięta tablica poświęcona bp. Anatolowi Nowakowi, który swoim staraniem przyspieszył godzinę zatwierdzenia Zgromadzenia Sióstr św. Michała Archanioła.
Zakończeniem świętowania 75-lecia zatwierdzenia Zgromadzenia był montaż słowno-muzyyczny Pieśń wdzięczności.
I tak Zgromadzenie Sióstr św. Michała Archanioła przekroczyło próg nowego okresu, pełnego nadziei, z zapałem w sercu i z zawołaniem na ustach: „Któż jak Bóg” i przekonaniem, że wychowanie dzieci i młodzieży odnowi oblicze ziemi.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2003-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Nie ma takiego problemu, którego nie rozwiązałby Różaniec

Niedziela Ogólnopolska 40/2024, str. 14-16

[ TEMATY ]

różaniec

Karol Porwich/Niedziela

W objawieniach fatimskich Maryja nieustannie przypominała o sile modlitwy różańcowej. Podczas każdego z sześciu spotkań z trojgiem pastuszków przekazywała jedno, niezmienne przesłanie: „Odmawiajcie Różaniec”. Ta prośba, powtarzana niczym refren, stała się najważniejszym elementem objawień.

W maju Matka Boża wzywała: „Odmawiajcie codziennie Różaniec, aby uzyskać pokój dla świata i koniec wojny”. Z każdym kolejnym miesiącem Jej głos rozbrzmiewał coraz silniej, jakby przypominał o pilności prośby. W czerwcu było to niemal jak wezwanie do codziennego rytuału: „Chciałabym, abyście każdego dnia odmawiali Różaniec”. Lipiec przyniósł kolejne napomnienie: „Trzeba w dalszym ciągu codziennie odmawiać Różaniec”, a w sierpniu Maryja powiedziała: „Chcę, abyście nadal odmawiali codziennie Różaniec”. We wrześniu Matka Boża jeszcze raz przypomniała o sile tej modlitwy, mówiąc: „Odmawiajcie w dalszym ciągu Różaniec, żeby uprosić koniec wojny”.
CZYTAJ DALEJ

Św. Teresa od Dzieciątka Jezus - "Moim powołaniem jest miłość"

Niedziela łódzka 22/2003

[ TEMATY ]

św. Teresa z Lisieux

Adobe Stock

Św. Teresa z Lisieux

Św. Teresa z Lisieux

O św. Teresie od Dzieciątka Jezus i Najświętszego Oblicza, karmelitance z Lisieux we Francji, powstały już opasłe tomy rozpraw teologicznych. W tym skromnym artykule pragnę zachęcić czytelników do przyjaźni z tą wielką świętą końca XIX w., która także dziś może stać się dla wielu ludzi przewodniczką na krętych drogach życia. Może także pomóc w zweryfikowaniu własnego stosunku do Pana Boga, relacji z Nim, Jego obrazu, który nosimy w sobie.

Życie św. Teresy daje się streścić w jednym słowie: miłość. Miłość była jej głównym posłannictwem, treścią i celem jej życia. Według św. Teresy, najważniejsze to wiedzieć, że jest się kochanym, i kochać. Prawda to, jak może się wydawać, banalna, ale aby dojść do takiego wniosku, trzeba w pełni zaakceptować siebie. Św. Teresie wcale nie było łatwo tego dokonać. Miała niesforny charakter. Była bardzo uparta, przewrażliwiona na swoim punkcie i spragniona uznania, łatwo ulegała emocjom. Wiedziała jednak, że tylko Bóg może dokonać w niej uzdrowienia, bo tylko On kocha miłością bez warunków. Dlatego zaufała Mu i pozwoliła się prowadzić, a to zaowocowało wyzwoleniem się od wszelkich trosk o samą siebie i uwierzeniem, że jest kochana taką, jaka jest. Miłość to dla św. Teresy "mała droga", jak zwykło się nazywać jej duchowy system przekonań, "droga zaufania małego dziecka, które bez obawy zasypia w ramionach Ojca". Św. Teresa ufała bowiem w miłość Boga i zdała się całkowicie na Niego. Chciała się stawać "mała" i wiedziała, że Bogu to się podoba, że On kocha jej słabości. Ona wskazała, na przekór panującemu długo i obecnemu często i dziś przekonaniu, że świętość nie jest dostępna jedynie dla wybranych, dla tych, którzy dokonują heroicznych czynów, ale jest w zasięgu wszystkich, nawet najmniejszych dusz kochających Boga i pragnących spełniać Jego wolę. Św. Teresa była przekonana, że to miłosierdzie Boga, a nie religijne zasługi, zaprowadzi ją do nieba. Św. Teresa chciała być aktywna nie w ćwiczeniu się w doskonałości, ale w sprawianiu Bogu przyjemności. Pragnęła robić wszystko nie dla zasług, ale po to, by Jemu było miło i dlatego mówiła: "Dzieci nie pracują, by zdobyć stanowisko, a jeżeli są grzeczne, to dla rozradowania rodziców; również nie trzeba pracować po to, by zostać świętym, ale aby sprawiać radość Panu Bogu". Św. Teresa przekonuje w ten sposób, że najważniejsze to wykonywać wszystko z miłości do Pana Boga. Taki stosunek trzeba mieć przede wszystkim do swoich codziennych obowiązków, które często są trudne, niepozorne i przesiąknięte rutyną. Nie jest jednak ważne, co robimy, ale czy wykonujemy to z miłością. Teresa mówiła, że "Jezus nie interesuje się wielkością naszych czynów ani nawet stopniem ich trudności, co miłością, która nas do nich przynagla". Przykład św. Teresy wskazuje na to, że usilne dążenie do doskonałości i przekonywanie innych, a zwłaszcza samego siebie, o swoich zasługach jest bezcelowe. Nigdy bowiem nie uda się nam dokonać takich czynów, które sprawią, że będziemy w pełni z siebie zadowoleni, jeśli nie przekonamy się, że Bóg nas kocha i akceptuje nasze słabości. Trzeba zgodzić się na swoją małość, bo to pozwoli Bogu działać w nas i przemieniać nasze życie. Św. Teresa chciała być słaba, bo wiedziała, że "moc w słabości się doskonali". Ta wielka święta, Doktor Kościoła, udowodniła, że można patrzeć na Boga jak na czułego, kochającego Ojca. Jednak trwanie w takim przekonaniu nie przyszło jej łatwo. Przeżywała wiele trudności w wierze, nieobce były jej niepokoje i wątpliwości, znała poczucie oddalenia od Boga. Dzięki temu może być nam, ludziom słabym, bardzo bliska. Jest także dowodem na to, że niepowodzenia i trudności są wpisane w życie każdego człowieka, nikt bowiem nie rodzi się święty, ale świętość wypracowuje się przez walkę z samym sobą, współpracę z łaską Bożą, wypełnianie woli Stwórcy. Teresa zrozumiała najgłębszą prawdę o Bogu zawartą w Biblii - że jest On miłością - i dlatego spośród licznych powołań, które odczuwała, wybrała jedno, mówiąc: "Moim powołaniem jest miłość", a w innym miejscu: "W sercu Kościoła, mojej Matki, będę miłością".
CZYTAJ DALEJ

Rozpoczęła się peregrynacja relikwii świętego Carlo Acutisa

2025-10-01 11:41

[ TEMATY ]

diecezja świdnicka

peregrynacja relikwii

ks. Emil Dudek

św. Carlo Acutis

ks. Aksel Mizera

ks. Mirosław Benedyk/Niedziela

Relikwie świętego Carlo Acutisa podczas spotkania młodych Lite for Life w Wambierzycach

Relikwie świętego Carlo Acutisa podczas spotkania młodych Lite for Life w Wambierzycach

Święty Carlo Acutis to młody człowiek, który swoim krótkim życiem pokazał, że świętość jest możliwa także w XXI wieku. Wyróżniała go niezwykła dojrzałość wiary i konsekwencja w codziennych wyborach. Nie uciekał od świata młodych, ale potrafił odnaleźć w nim głębię – grał w gry komputerowe, korzystał z internetu, miał przyjaciół. A jednocześnie żył tak, jakby codziennie chciał zostawić po sobie ślad miłości Boga. To właśnie jego świadectwo stało się punktem odniesienia dla rozpoczętej w diecezji świdnickiej peregrynacji relikwii.

28 września w kolegiacie Matki Bożej Bolesnej i Świętych Aniołów Stróżów w Wałbrzychu zainaugurowano czas nawiedzenia relikwii świętego nastolatka. W związku z tym wydarzeniem przez całą niedzielę kazania głosił ks. Aksel Mizera, wikariusz parafialny. Jego słowa, pełne odniesień do życia Carlo, wybrzmiały szczególnie mocno.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję