Misjonarki poprzez swój ubiór dzielą sposób życia z najbiedniejszymi na świecie.
W ogrodzie, przed drewnianym budynkiem dawnej plebanii parafii Matki Bożej Zwycięskiej w Łodzi suszą się białe kupony płótna obramowanego ciemno niebieskimi pasami - to sari, wzorowany
na tradycyjnym stroju indyjskim habit Sióstr Misjonarek Miłości, zgromadzenia założonego w Indiach przez Matkę Teresę z Kalkuty.
Siostry zamieszkały w Łodzi przed kilkoma miesiącami, ale abp Władysław Ziółek rozmawiał o zaproszeniu zgromadzenia do naszej archidiecezji już w 1994 r. podczas
spotkania z Matką Teresą w Rzymie. Siostry przybywają tam, gdzie są najubożsi. Zakładają schroniska, jadłodajnie, punkty sanitarne. Szukają na dworcach i w zaułkach
tych, którzy sami o pomoc poprosić nie potrafią. Naszym powołaniem jest przynależność do Jezusa, a nie praca z ubogimi. „Nasza praca z ubogimi jest wyrazem
miłości do Boga - wprowadzanym w życie” - pisała Matka Teresa.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Głód jest nie tylko pragnieniem kawałka chleba, jest również pragnieniem wyrozumiałej miłości, pragnieniem Słowa Bożego.
Reklama
Ostatni, dżdżysty wtorek września, godz. 15.00. Przekraczam próg tymczasowego domu zakonnego w grupie kilkudziesięciu kobiet i mężczyzn. W dwóch niewielkich pomieszczeniach
na stołach rozstawione są już talerze i kubki. Wszyscy stają przy swoich miejscach. Przychodzą także siostry. W imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego - siostra
intonuje wspólną modlitwę. Ojcze nasz, Zdrowaś Maryjo, Chwała Ojcu. Następnie jeden z mężczyzn czyta fragment Ewangelii przeznaczony na dany dzień - tym razem jest to opowieść o mieszkańcach
miasteczka samarytańskiego, którzy nie przyjęli Jezusa zdążającego do Jerozolimy i o tym, jak oburzeni apostołowie chcieli ukarać ich „ogniem z nieba”. Podczas
gdy pozostałe siostry zdejmują w kuchni „ocieplacze” z kotłów pełnych zawiesistej zupy, Misjonarka w prostych słowach objaśnia przeczytaną Ewangelię. -
Któż z nas nie czuł się w życiu choć raz odrzucony, w czyim sercu nie zrodziła się wówczas chęć odwetu? Znamy to doświadczenie. Wy i ja, my wszyscy, bo jesteśmy
grzesznikami. Popatrzmy jednak dzisiaj na Jezusa. Odrzucony, zachowuje w sercu pokój i miłość, nie pozwala się mścić. Módlmy się, byśmy potrafili do Niego się uciekać w chwilach
odrzucenia i poniżenia, Jego naśladować. Chwilę skupienia przerywają siostry. Wnoszą zupę, chleb i herbatę. Każdy je do woli.
Niektórzy uważają, że ubodzy nie powinni być traktowani jak ludzie, Ty i ja. My jednak próbujemy im przywrócić ludzką godność.
Po posiłku siostra omawia jeszcze ze wszystkimi sprawę wyjazdu do Częstochowy. Jeden autokar czy dwa? W poniedziałek 20 października Misjonarki Miłości ze wszystkich domów
w Polsce udają się wraz z podopiecznymi na Jasną Górę. Podziękują za beatyfikację Matki Teresy i powierzą prowadzone przez nich dzieła Matce Bożej.
Przez chwilę rozmawiam z osobami, które przyszły na obiad. Mówią, że stołówka Misjonarek Miłości to jedno z nielicznych miejsc, gdzie miskę zupy można otrzymać prawdziwie za darmo,
bez płacenia za nią upokorzeniami wynikającymi z nadmiernej biurokracji i urzędniczej podejrzliwości.
Pozwólmy Dobremu Bogu planować przyszłość - albowiem wczoraj przeminęło, jutro jeszcze nie nadeszło i mamy tylko dzisiaj, aby głosić Jego imię, kochać Go i służyć Mu - z konstytucji Zgromadzenia.
Misjonarki Miłości otrzymały od władz miasta budynek przy ul. Kilińskiego 206. Wymaga remontu i przystosowania. Ostrożnie, choć z ufnością mówią, że pragnęłyby tam zorganizować niewielkie schronisko dla osób w najcięższym stanie, punkt pomocy materialnej i medycznej oraz stołówkę. „Ktokolwiek chce mi pomóc, niech zacznie od własnego podwórka. Pomoc potrzebna jest w Twoim domu, w Twoim miejscu pracy, w Twoim biurze, w Twojej fabryce” - te słowa Matki Teresy pokazują, że pokładała ufność i budowała dzieło zgromadzenia przede wszystkim na Bogu, Jemu polecała potrzeby i zawierzała trudności. Siostry idą wytyczonym przez Założycielkę szlakiem. Wiele czasu spędzają na modlitwie przed Najświętszym Sakramentem, z niej czerpią siły do swej pracy. Karteczka przywieszona na drzwiach domu zakonnego zawiera prośbę, by uszanować czas oddany całkowicie Jezusowi i nie dzwonić w godzinach 12.00-14.30.
Bezdomność to nie tylko kwestia braku domu, bezdomność wynika z okropnego osamotnienia, którego wciąż doświadczają niechciani i niekochani. Czy to rozumiemy? Czy znamy takich ludzi? Czy dostrzegamy ich?
Cytaty z pism Matki Teresy zaczerpnięto z książki „Radość z kochania”.