Reklama

Tropami dziecinnych lat - zapiski z podróży po Ukrainie 2001

Na zielonej Ukrainie...(6)

I znowu „szybowaliśmy” niezwykłymi szlakami, w obliczu metafizycznej magii oraz kolorowych fascynacji, krzyczących swymi drzewami o liściach barwy tęczy i niesfornych promieni słonecznych. Wiodły one na legendarny Lwów w atmosferze czarodziejskich wręcz olśnień, cudownych efektów, jakich nawet nie są w stanie wyobrazić sobie znane wytwórnie najnowszej generacji filmów animowanych. Mogłyby więc one, i powinny, sięgać tu po nieporównywalne natchnienia, z całą pewnością widowiskowo najcenniejsze, nadspodziewanie spektakularne impresje.

Niedziela podlaska 40/2003

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Nagle szosa rozszerzyła się, mile wyrównała, wiodąc łagodnym zboczem pod górę. Z wolna dziki las zamienił w zielony jeszcze park. Po dobrej chwili otworzył się przed nami szeroki bulwar wielkiego miasta. Była to słynna ulica Łyczakowska. W przeciwieństwie do większości miast i miasteczek w oczy rzucały się ulice wykończone trochę inaczej, bo nie asfaltem, lecz brukiem, a deptaki były tradycyjnie wyłożone średniej wielkości, kwadratowymi płytkami betonowymi, zupełnie podobnie jak w rejonach, które nie uległy zniszczeniu w okresie wojny w Tarnopolu, czy Krzemieńcu. W tej dzielnicy, po obu stronach szerokiej promenady, architektura nie cechowała się jednorodnym stylem. Większość to chyba budownictwo z różnych okresów. Obok niezbyt przytłaczających kamienic mieszkalnych popularne bloki, zajmowane przynajmniej częściowo przez urzędy, choć nie należące do kolosów miejskich, to zapewne wzniesione w czasach powojennych. Prezentowały się one co najmniej niebogato, ale zewnętrznie znośnie utrzymane.
Nadchodził wieczór. Z wolna zapadał zmrok. Zdążyliśmy jednak wpaść na słynny cmentarz, tuż przed zamknięciem. O krok za bramą wejściową natknęliśmy się na rozpoczęte roboty, zakrojone na większą skalę. Minęliśmy je.
Stąd ruszyliśmy ścieżką, wykończoną asfaltową nawierzchnią, prowadzącą lekkim zboczem ku górze, nieco w prawo. Nastała cisza. Oszołomieni majestatem miejsca w skupieniu szliśmy wśród lasu starych, omszałych nagrobków. Epitafia ich były wykonane w języku polskim. Pierwsze wrażenie, jakie odnieśliśmy to takie, iż znaleźliśmy się w muzealnym, zabytkowym miejscu czy antycznej świątyni, ukrytej w mrokach i ciszy, nie tak późnego jeszcze wieczoru, ale też w cieniu sążnistych drzew, szeroko rozpościerających swe konary oraz gęste korony o intensywnych, niemal emeraldowych odcieniach ciemnego aksamitu. Odnosiło się wrażenie, iż stały one na straży pozaziemskich tajemnic, od lat. Powietrze jakoś nienormalnie ciężkie, silnie przesycone wilgocią, w której dominowała intensywna, bardzo specyficzna woń zmurszałych mchów. Zdołaliśmy przejść jedynie kilkaset metrów, nieźle utrzymaną aleją, wśród figur kamiennych, z braku miejsca, ciasno poupychanych krzyży, od czasu do czasu pomników świętych i aniołów osłaniających swymi skrzydłami jakiś przedziwny konglomerat, który dzięki nierówności terenu sprawiał wrażenie grobów wiszących jeden nad drugim, tak, że niemożliwością byłoby wsadzić tu nawet przysłowiową „szpilkę”. Jednym słowem, w całości cmentarz stanowi więcej niż kunsztowny wytwór rąk ludzkich. Jest on tym cenniejszy, iż okryty wartościową dla każdej twórczości patyną czasu. Każdy więc z tych grobowców to dzieło sztuki z dobrze jeszcze czytelnymi, znanymi polskimi nazwiskami.
Wśród dostojnej ciszy, w atmosferze przemyśleń o charakterze duchowym, religijnym, modlitewnym i cichej medytacji niespodziewana, szokująca cywilizacyjna kolizja, akt bestialskiego terroru dokonany na relikwiach, szczątkach tych, co odeszli, spoczywających długimi dziesiątkami, a nawet setkami lat, cierpliwie, bezbronni. Powszechnie wiadomo - komunistyczny, czy socjalistyczny świat nigdy nie był, i nie jest w stanie uszanować dorobku o wartościach ogólnoludzkich. Znać tu brak wrażliwości, nawet w obliczu godności śmierci: mianowicie co kilka, kilkanaście metrów, tuż przy ścieżce panoszyły się niby koszmarny paradoks, przytłaczająco nowe, niebagatelnych rozmiarów grobowce, o szeroko zakrojonych stopniach, wiodących ku górze, z centralnie umiejscowionym pomnikiem, stylem przypominające otoczenie obelisku. Monument wręcz rozpychał się wrzaskliwą świeżością, połyskiem dobrze wyszlifowanych, nadspodziewanie pieczołowicie utrzymanych płyt granitowych. Na nich nie można zauważyć niedociągnięć czy zaniedbań. Stopnie kamienne ustawione precyzyjnie, praca solidna, sumienna. Mauzolea należące do lokalnych, zasłużonych prominentów naruszały ustalony wieloletni porządek, nie pasowały do otoczenia, sprawiały wręcz odpychające wrażenie. Znać uhonorowano godnym, wyszukanym miejscem wiecznego spoczynku prominentów partyjnych lub będących na usługach organizacji - najpewniej wysokich rangą partyjnych, NKWD-owców czy funkcjonariuszy służb specjalnych, a może tych, którzy swoim oddaniem dla „sprawy komunizmu” przyczynili się do śmierci milionów niewinnych istnień.
Tajemnicą poliszynela jest to, iż dobrze zaplanowane braki w dziedzinie dystrybucji prowiantu doprowadziły na Ukrainie do kanibalizmu (około 1932 roku) i to nie tylko w jednym rejonie. Teraz ci przedstawiciele barbarzyńskiego odłamu społeczeństwa, którzy podobnie jak za życia, tak i po śmierci, w dalszym ciągu bulwersująco, karygodnie dławią prawa, nawet przebywających już w zaświatach. Co gorsze - tych, co dawno odeszli na wieczny spoczynek! Nie byłam w stanie odczytać nazwisk, czy imion - użyty był bowiem alfabet rosyjski, cyrylica, lecz najpewniej brzmiały one: „Miejsce wiecznego spoczynku rzeczników tych, co wyzbyli się godności człowieczej! Legaci zdegenerowanego plemienia!”. Część cmentarza, która pozostaje niezmiennie otoczona pamięcią, niemal czcią przez Polaków, jak też nieustanną troską, która wymaga pełnego taktu podejścia, graniczącego, ze względu na sytuację historyczno-polityczną, z pełnej finezji sztuką, bo rejon gdzie leżą Polskie Orlęta, oglądaliśmy jedynie z daleka, po zapadnięciu zmroku i to tylko z drogi, która ją otacza.

(cdn.)

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2003-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Warszawa: konferencja „Wokół Laudato Si’ – czas powrotu do teologii stworzenia”

2025-09-24 11:50

[ TEMATY ]

Warszawa

konferencja

Wokół Laudato Si’

teologia stworzenia

BP KEP

Konferencja „Wokół Laudato Si’ – czas powrotu do teologii stworzenia”

Konferencja „Wokół Laudato Si’ – czas powrotu do teologii stworzenia”

O duchowym wymiarze ekologii i znaczeniu teologii stworzenia w życiu Kościoła mówiono podczas konferencji prasowej pod hasłem „Wokół Laudato Si’ - czas powrotu do teologii stworzenia”. Podkreślono, że troska o środowisko nie jest dodatkiem do wiary, lecz jej integralną częścią, a encyklika papieża Franciszka „Laudato si’” wciąż inspiruje do nowych działań. W wydarzeniu wzięli udział bp Tadeusz Lityński, przewodniczący Zespołu KEP „Laudato si” oraz duszpasterze zaangażowani w promowanie ekologicznego nauczania Kościoła.

Konferencja w Sekretariacie KEP w Warszawie rozpoczęła się projekcją fragmentu filmu „Gratias Domine”, przygotowanego przez Zespół „Laudato si’”. Spotkanie wpisało się w ekumeniczne obchody „Czasu dla Stworzenia” i miało przypomnieć o duchowym wymiarze troski o świat.
CZYTAJ DALEJ

Przebaczył mordercy swoich rodziców

2025-09-24 16:20

[ TEMATY ]

pokój

przebaczenie

Balans Bieli

slonme/pl.fotolia.com

Kiedy miał pięć lat, brutalnie zamordowano mu mamę i tatę. Teraz biskup Mounir Khairallah często mówi, że przynosi z Libanu przesłanie przebaczenia.

Mówiąc o przebaczeniu maronicki biskup Mounir Khairallah nie porusza się jedynie w sferze pojęć - jest „praktykiem przebaczenia”. 13 września 1958 roku, mając niespełna pięć lat, stracił rodziców, którzy zostali brutalnie zamordowani. Stało się to w przededniu święta Podwyższenia Krzyża Świętego, które obchodzone jest w Libanie w szczególny sposób. Był to ogromny dramat dla niego i trzech braci, gdzie najmłodszy miał niecały rok.
CZYTAJ DALEJ

Wielka Brytania: Wkrótce katolików może być więcej niż anglikanów

2025-09-25 10:59

[ TEMATY ]

katolicy

anglikanie

pl.wikipedia.org

Wnętrze katedry w Canterbury

Wnętrze katedry w Canterbury

Katolicyzm w Wielkiej Brytanii zyskuje na sile i w niedalekiej przyszłości może liczebnie przewyższyć anglikanizm. Jeszcze niedawno taki scenariusz wydawał się niemożliwy – donosi hiszpański portal Religión en Libertad. Jak pokazują badania, katolicyzm w Wielkiej Brytanii przeżywa wyraźne ożywienie, zbliżając się do pozycji anglikanów zwłaszcza wśród młodych i w dużych miastach.

Znaczącym sygnałem zmian w strukturze chrześcijan w Zjednoczonym Królestwie jest Irlandia Północna. jak informuje Religión en Libertad, w spisie ludności z 2021 roku po raz pierwszy odnotowano przewagę katolików (45,7 proc.) nad protestantami (43,4 proc.). To historyczna zmiana w regionie, gdzie protestanci stanowili większość.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję