Kardynał pochylił się nad ołtarzem: „Przyjmij do swojego Królestwa naszych zmarłych braci i siostry oraz wszystkich, którzy w Twojej łasce odeszli z tego świata.
Ufamy, że razem z nimi będziemy się tam radować Twoją chwałą, przez naszego Pana Jezusa Chrystusa, przez którego obdarzasz świat wszelkim dobrami”.
Kilka dni po Mszy św. w katedrze wawelskiej Kazimiera Wiadrowska otrzymała list z datą 28 września 1978 r.
„Proszę, zajrzyj do mnie, będąc w Krakowie” - pisał do niej kardynał. To również nigdy nie miało nastąpić. W nocy z 28 na 29 września zmarł Papież
Jan Paweł I i kilka dni później Karol Wojtyła pojechał do Rzymu i tam już pozostał.
Z Dachau do Watykanu
Rzym 17 maja 1979 r.
Biskup Kazimierz Majdański opuścił Pałac Apostolski w Watykanie i szedł wolno przez Plac św. Piotra. Wracał myślą do wydarzeń ostatnich miesięcy i zastanawiał się, jak
uda mu się pogodzić wszystkie obowiązki, które spadły na niego w ostatnim czasie. Dwa i pół miesiąca temu Papież Jan Paweł II mianował go nowym biskupem diecezji szczecińsko-kamieńskiej.
A dziś, zaledwie kilkadziesiąt dni po uroczystym objęciu katedry szczecińskiej, Papież poprosił go znowu o pomoc. Chodziło o zastąpienie francuskiego kardynała Edoaurda
Gagnona, który był wiceprzewodniczącym watykańskiego Komitetu Rodziny i z powodów zdrowotnych musiał zrezygnować z tej funkcji.
Biskup przyjął papieską propozycję bez wahań. „Ojcu Świętemu się nie odmawia” - mawiał wielki przyjaciel ich obu, Prymas Polski kard. Stefan Wyszyński, który kiedyś sam miał wielkie
skrupuły, gdy mianowano go biskupem lubelskim. „A już temu Ojcu Świętemu odmówić nie sposób” - myślał biskup Majdański. Nie, nie chodziło tylko o to, że to Papież z Polski,
że wszyscy byli jeszcze zachwyceni i oszołomieni werdyktem konklawe z 16 października poprzedniego roku. Karol Wojtyła był szczególnie bliski szczecińskiemu biskupowi z racji
swojej pracy z rodzinami i naukowych opracowań, które powstawały w oparciu o te doświadczenia. Na łamach redagowanego przez Kazimierza Majdańskiego pisma Ateneum
Kapłańskie Wojtyła publikował swoje artykuły poświęcone rodzinie. Także te, w których użył rewolucyjnego na owe czasy określenia rodziny jako „komunii osób”. Do tej pory termin
„komunia” miał tylko jedno znaczenie. Było ono ściśle związane z obecnością Chrystusa w postaci eucharystycznej. Przemyślenia krakowskiego kardynała prowadziły bardzo
daleko - zjednoczenie małżonków związanych sakramentem jest tak głębokie, że nazwać je można również komunią - twierdził.
Wojtyła bywał również regularnie na spotkaniach księży uwolnionych z obozu koncentracyjnego w Dachau. Co roku 29 kwietnia zbierali się oni w sanktuarium św. Józefa
w Kaliszu, aby tam dziękować za cudowne - jak wierzyli - uwolnienie z rąk hitlerowców. Jednym z uwolnionych był Kazimierz Majdański - kleryk
seminarium we Włocławku. Spędził w obozie całą wojnę, był poddawany przez Niemców tzw. eksperymentom medycznym, z których wyszedł ciężko schorowany. 29 kwietnia 1945 r.
razem z innymi księżmi został uwolniony przez zabłąkany w te okolice oddział amerykańskich żołnierzy. Polscy księża wierzyli, że to nie był przypadek. Wiedzieli, że Niemcy szykują
tzw. likwidację obozu i przez dziewięć dni modlili się do św. Józefa o pomoc.
Cdn.
Pomóż w rozwoju naszego portalu