Niemała jest grupa dzieci, które nie mieszczą się w ramach tego, co zwyczajne: Są to dzieci z wadami fizycznymi od urodzenia, po wypadku bądź po chorobie; z zakłóceniami
mowy; z nadpobudliwością ruchową; ze zmniejszoną zdolnością koncentracji; z częściowymi zaburzeniami sprawności; z opóźnieniami w rozwoju; tak zwane
dzieci-indygo; z problemami w czytaniu i dysleksją; z tikami i parciem, jak przy symptomie Tourette`a; ze słabym wzrokiem; z zakłóceniami
w relacjach społecznych i in.
Podziały i określenia pojęciowe mogą być problematyczne, stwierdza autorka. „Najchętniej zrezygnowałabym z jakiejkolwiek definicji, bowiem każde dziecko jest przecież kimś
niepowtarzalnym i chce być zaakceptowane ze swymi osobliwościami, a nie zaś opatrzone etykietką «trudne»” - pisze autorka.
Głównym bohaterem i adresatem poradnika jest matka dziecka. Ta matka, która długo usiłuje nie dostrzegać problemu inności. Zaakceptowanie sytuacji to już pierwszy krok do czynienia postępów.
Tylko czy może i na ile powinno się to robić? Na ile poddawać dziecko nieustannym programom, mającym usprawnić jego możliwości? Czy może raczej rozwijać to, co jest w nim wyjątkowe?
Książka nie podaje gotowych recept, ale wskazuje sugestywne przykłady tych matek i ich dzieci, którym się powiodło. Uczy, jak rozpoznać swoje dziecko, jak stworzyć mu przyjazny świat, jak
określić jego możliwości. Jak go nie przekreślić.
Poradnik napisany przez niemiecką autorkę, choć dotyczy nieco innych realiów, czasami dziwnie przystaje do naszych, polskich.
„Kiedy moje dziecko zostało poddane testom, ponieważ bardzo słabo mówiło, nie byłam przygotowana na tę nową sytuację. Wtedy nie wiedziałam jeszcze nic o wszystkowiedzących mężczyznach
i kobietach przeprowadzających testy z pedagogiki i psychologii. Jako młoda i niedoświadczona matka brałam ich słowa za dobrą monetę. Nie miałam
siły zadawać wnikliwych pytań i pozwalałam przygnieść się ciężarem ich słów. Wynik badania był poparty panującym wówczas poglądem pedagogicznym, że tego, czego dziecko nie nauczyło się w pierwszych
latach życia, tego nie będzie już w stanie nadrobić. Moje dziecko zostało zaszufladkowane, ocenione, zmierzone. Jego słabe strony przeważały znacznie nad tym, co potrafiło robić dobrze. Czułam,
że jest to ocena wystawiona dla mnie i właściwie powinnam krzyczeć oraz protestować. Kiedy dziś wspominam to upokorzenie, zadaję sobie pytanie, dlaczego tak bezbronnie podłożyłam się pod nóż
ówczesnym pedagogom. Nie raczyli oni nawet zauważyć, że matce i dziecku zachwiał się grunt pod stopami. Dzierżąc pod pachą swe protokóły obserwacyjne, czuli się pomocni i ważni.
Dlaczego byłam wtedy jak sparaliżowana?”.
Każdy, kto choć raz odwiedził poradnię ze swym dzieckiem, doskonale zrozumie sytuację tamtej matki. Ale może i to, że normy i testy, choć mówią tzw. prawdę obiektywną,
to zawsze niepełną.
Matka poddana próbie posiadania innego dziecka, doświadcza kryzysu macierzyńskiej świadomości z dojmującym poczuciem winy włącznie. Na tym tle kształtują się nietypowe relacje między matką
a dzieckiem, tworzą się uczucia macierzyńskie zupełnie innego rodzaju. Co pomaga? - Autorka w kilku punktach stara się dać wskazówki, zamieszczone na końcu każdego rozdziału.
Matka i dziecko zostały także ukazane na tle sytuacji społecznej, w której żyją (choć głównie relacja między nimi jest zasadniczym przedmiotem poradnika). Są więc ojcowie, jest
rodzeństwo i przeróżne wewnątrzrodzinne konfrontacje, np. „ulubieniec” a „kozioł ofiarny”, jest dylemat kolejnego macierzyństwa.
Dziecko znajduje się także wśród krewnych i przyjaciół. Matce często towarzyszy wtedy irytacja i wstyd. Pewna matka jechała koleją ze swoim nadmiernie pobudliwym synem.
Nigdy nie zapomni wrogich i zgorszonych spojrzeń i prób tłumaczenia problemu, które i tak nic nie dały.
Osobne, bardzo ważne zagadnienie dotyczy wyboru szkoły: normalnej, specjalnej czy może integracyjnej?
Nauczyciele i matki są podzieleni na przeciwne obozy. Ta matka nie chce zrozumieć, ze jej dziecko jest upośledzone, nie chce zrozumieć, że jest słabe w nauce, że nie
dorasta do profilu wymagań szkoły dla dzieci normalnych, nie chce zrozumieć, że jej dziecko jest z gruntu okropne.
Czy zatem nie lepiej wybrać szkołę, gdzie „dziecko jest akceptowane z jego osobliwościami (…), a nauczyciele ufają w jego rozwój i wpływ własnej
pomocnej obecności”.
W obecnych czasach na świecie i w Polsce powiększa się mozaika szkół, z myślą o innych dzieciach, co warto wziąć pod uwagę.
Wreszcie nadchodzi wiek dorastania, emancypacja trudnego dziecka i nieuchronne odłączenie od matki - etapy, które burzą dotychczasowy, w miarę uporządkowany świat. Ale
etapy niezbędne.
Ten napisany z myślą o zdruzgotanych swą sytuacją matkach jest pełen ciepła, zrozumienia, empatii, zapewne dlatego, że poszczególne etapy życia z trudnym dzieckiem
były udziałem autorki i prezentowanych przez nią bohaterek. Książka z cierpliwością i troską pokazuje drogi, na jakich matki mogą podołać swemu zadaniu, a przy
tym sprostać roli żony i matki pozostałych - zdrowych i nie „innych” dzieci.
Gertrud Ennulat, „Gdy dzieci są inne. Jak niwelować obciążenia i sprostać obowiązkom”, Jedność, Kielce 2003.
Pomóż w rozwoju naszego portalu