Reklama

Wakacje „Przymierza Rodzin”

Dopiero w końcu lipca Świetlica Środowiskowa Stowarzyszenia „Przymierze Rodzin” w Rawie Mazowieckiej zakończyła swoją działalność przed wakacyjną przerwą. Od 30 czerwca do 10 lipca trwały kolonie dla podopiecznych świetlicy, tradycyjnie już odbywające się w Podkowie Leśniej nieopodal Warszawy, gdzie „Przymierze Rodzin” ma swój dom.

Niedziela łowicka 35/2003

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Jak powiedziała Niedzieli Łowickiej Elżbieta Muszyńska, kierownik świetlicy, były to kolonie wypoczynkowo-terapeutyczne dla 31 dzieci z klas II-VI szkoły podstawowej. Ponieważ Podkowa Leśna otoczona jest zielenią, dzieci były stale w kontakcie z przyrodą, organizowano dla nich dużo wyjść do lasu. Często wycieczki połączone były z zajęciami rozwijającymi kreatywność. Dzieciaki zbierały dary lasu - tylko te, które znaleźć można było na ziemi, bez niszczenia niczego, co żyje. Z tych skarbów powstawały później piękne ozdoby, pamiątki, kartki. Wiele z tych prac dzieci spontanicznie podarowały odwiedzającym je gościom.
Jak na kolonie przystało, nie mogło zabraknąć „chrztu kolonistów”. Zwłaszcza „chrzest” kadry był dla dzieci fascynujący: przejście w worku, zjedzenie oszałamiającej w smaku „kanapki kolonisty” i „zupy kolonisty”, punkt sprawnościowy. „Było sympatycznie” - kwituje te atrakcje z uśmiechem Elżbieta Muszyńska.
Podczas kolonii w Podkowie Leśnej odbyła się tradycyjna już Nietypowa Olimpiada Sportowa. Podstawową konkurencją podczas tej olimpiady jest bieg z jajkiem niesionym na łyżce. „I tylko jedno jajko się stłukło!” - podkreśla z dumą kierowniczka świetlicy.
Wielką atrakcją dla dzieci były oczywiście dwa wyjazdy do Warszawy. „Tym razem zwiedzaliśmy Warszawę w perspektywie historycznej - opowiada Elżbieta Muszyńska. - Byliśmy na Zamku Królewskim, Starym Mieście, Trakcie Królewskim, przy Grobie Nieznanego Żołnierza, obejrzeliśmy wszystkie napotykane pomniki. Ogromnym przeżyciem był pobyt na Powązkach. Dzieci były bardzo zainteresowane historią cmentarza, przygotowaną i opowiedzianą przez jedną ze studentek Wyższej Szkoły «Przymierza Rodzin», która u nas praktykowała. Potem dzieci same szukały grobów słynnych ludzi”. Po porcji historii przyszedł czas na porcję zabawy, czyli wizytę w ukochanym przez dzieci Parku Zabaw „Kolorado”.
Grupą dzieci w Podkowie Leśniej opiekowało się czworo wychowawców i trzy praktykantki z Wyższej Szkoły «Przymierza Rodzin». „Chcę zaznaczyć jeden fakt - podkreśla Elżbieta Muszyńska - jestem bardzo zadowolona ze współpracy z Wyższą Szkołą Przymierza Rodzin. Studentki kolejny raz były z nami na kolonii jako wychowawczynie i wspaniale sobie radziły”.
Kadra sama prowadziła kuchnię, tj. przygotowywała - często wraz z dziećmi - śniadania, podwieczorki i kolacje. Obiady były dowożone. Posiłki te, jak i cały pobyt na koloniach były w 40% finansowane z funduszy Miejskiej Komisji ds. Rozwiązywania Problemów Alkoholowych, a w 60% z funduszy własnych Stowarzyszenia „Przymierze Rodzin” i z pieniędzy od sponsorów.
„To nie tylko słowa - podkreśla Elżbieta Muszyńska - ale już sobie nie wyobrażam kolonii w Podkowie Leśnej bez ks. prał. Mieczysława Iwanickiego! Ksiądz Prałat zawsze jest u nas co drugi dzień, odprawia Mszę św. w kaplicy, co daje nam możliwość głębszej modlitwy i dla dzieci, i dla nas, wychowawców. Zawsze kolonie kończą się Mszą św,. podczas której przyjmujemy Komunię św. pod dwiema postaciami - dla nas i dla dzieci to duże przeżycie. Ksiądz Prałat wyznacza co roku kierunek duchowy naszych kolonii. W tym roku, który jest Rokiem Różańca św., codziennie modliliśmy się na różańcu o pokój w naszych rodzinach i o pokój na świecie”.
Inni mili goście, którzy przybyli do Podkowy Leśnej, to prezes Stowarzyszenia „Przymierze Rodzin” Iza Dzieduszycka i Adam Pietrzak z Zarządu. O tych odwiedzinach nawet żartem nie można powiedzieć „wizytacja”, podkreśla Elżbieta Muszyńska, „bo goście przyjeżdżają bardziej budować nas i siebie, zobaczyć co się dzieje w «Przymierzu Rodzin» w Rawie. Zawsze wtedy jest Msza św., wspólny posiłek i prezentacja grup kolonijnych”.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2003-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Biskupi Urugwaju wobec nowego prawa: zabicie chorego jest nieetyczne

Rada Stała Konferencji Biskupiej Urugwaju wyraziła głębokie zaniepokojenie i sprzeciw wobec przyjęcia przez tamtejszą Izbę Deputowanych projektu ustawy o „godnej śmierci”, która ma na celu legalizację eutanazji w tym południowoamerykańskim państwie. Za jego przyjęciem było 64 parlamentarzystów, a 29 przeciw.

W ogłoszonym komunikacie biskupi podkreślili, że aktywne doprowadzenie do śmierci chorego jest „sprzeczne z etyką” służby zdrowia. Wskazali, że „zabicie chorego jest nieetyczne nawet w celu uniknięcia bólu i cierpienia”, jak również wtedy, gdy sam „wyraźnie o to prosi”. Za etyczną i humanitarną praktykę uznali natomiast „sedację paliatywną” w sytuacji ekstremalnego cierpienia. Podkreślili, że opieka paliatywna jest jedynym sposobem godnego towarzyszenia pacjentowi, zachowując szacunek dla wartości ludzkiego życia.
CZYTAJ DALEJ

Św. Monika – matka św. Augustyna

[ TEMATY ]

święta

Autorstwa Sailko - Praca własna, commons.wikimedia.org

Portret św. Moniki, pędzla Alexandre’a Cabanela (1845)

Portret św. Moniki, pędzla Alexandre’a Cabanela (1845)

"Święta kobieta” – można by dziś użyć potocznego określenia, przyglądając się Monice, jej troskom i niespotykanej wręcz cierpliwości, z jaką je przyjmowała.

Nie tylko to było niezwykłe, co musiała znosić jako żona i matka, ale przede wszystkim to, jaką postawą się wykazała i jak ta postawa odmieniła życie jej męża i syna. Monika. Urodzona ok. 332 r. w mieście Tagasta w północnej Afryce, pochodziła z rzymskiej chrześcijańskiej rodziny. Jednak największy wpływ na jej pobożność miała prawdopodobnie piastunka, stara służąca, która, zajmując się dziewczynką, dbała, by ta ćwiczyła się w pokorze, umiarze i spokoju. Gdy młoda kobieta wychodziła za mąż za rzymskiego patrycjusza, była bardzo religijna, znała Pismo Święte, filozofię, ale przede wszystkim wierzyła, że z Bożą pomocą będzie dobrą, cierpliwą żoną i matką. I była. Jednak jeszcze wtedy nie miała pojęcia, jak dużo ją to będzie kosztowało i jak wielkie owoce przyniesie jej życie. Przeczytaj także: Monika i Augustyn Najpierw mąż. Był poganinem, ponadto człowiekiem gniewnym i wybuchowym. Lubił zabawy i rozpustę. Monika potrafiła się z nim obchodzić niezwykle łagodnie. Swą dobrocią i cierpliwością, tym, że nigdy nie dopuszczała do kłótni, a także modlitwami i chrześcijańską postawą spowodowała nawrócenie i przyjęcie chrztu przez męża. Gdy owdowiała w wieku ok. 38 lat, miała świadomość, że mąż odszedł pojednany z Bogiem. Syn. Monika urodziła troje dzieci: dwóch synów – Nawigiusza i Augustyna oraz córkę (prawdopodobnie Perpetuę). Mimo ogromnego wysiłku włożonego w wychowanie dzieci jeden z synów – Augustyn zapatrzony w ojca i jego wcześniejsze poczynania, wiódł od lat młodzieńczych hulaszcze życie, oddalone od Boga. Kolejne 16 lat swojego wdowiego życia Monika poświęciła na ratowanie ukochanego syna. Śledząc ich losy, trudno pojąć, skąd brali siły na tę walkę, np. ona – by odmówić własnemu dziecku przyjęcia do domu po powrocie z Kartaginy (wiedziała, że związał się z wyznawcami manicheizmu), on – by nią pogardzać i przed nią uciekać. Była wszędzie tam, gdzie on. Modliła się i płakała. Nigdy nie przestała. Wreszcie doszło do spotkania Augustyna ze św. Ambrożym. Pod wpływem jego kazań Augustyn przyjął chrzest i odmienił swoje życie. Szczęśliwa matka zmarła wkrótce potem w Ostii w 387 r.
CZYTAJ DALEJ

Matka Carlo Acutisa: świętość jest widoczna w życiu codziennym

2025-08-26 19:03

Vatican Media

Na krótko przed kanonizacją swojego syna Carla Acutisa (1991-2006), której dokona papież Leon XIV 7 września w Rzymie, matka przyszłego świętego, Antonia Salzano Acutis, mówiła o jego duchowym dziedzictwie, powołaniu i podobieństwach do młodego Pier Giorgio Frassatiego (1901-1925), który również dostąpi chwały ołtarzy. „Obaj przyjęli Chrystusa do swojego życia - napełnili się Chrystusem” - powiedziała w wywiadzie dla amerykańskiego portalu internetowego „National Catholic Register”.

Zbliżająca się kanonizacja jest „ukoronowaniem długiej drogi” - nie tylko dla niej, ale dla stale rosnącej liczby młodzieżowych grup modlitewnych na całym świecie, które powołują się na Carla - wyznała Salzano. „Wiemy, że Carlo jest świętym - teraz Kościół oficjalnie to potwierdzi”. Fakt, że jej syn będzie kanonizowany razem z Frassatim, nie jest - jej zdaniem - zbiegiem okoliczności, lecz „znakiem od Boga”: „Obaj pochodzili z zamożnych rodzin, obaj kochali Eucharystię, ubogich i Maryję Dziewicę - to czyni ich wzorami do naśladowania dla dzisiejszej młodzieży”.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję