Reklama

Polska

Abp Hoser: powrót do normalnego świata prowadzi przez rodzinę

Małżeństwo otwarte na płodność - tylko dzięki takim rodzinom skończy się kryzys wartości, sensu życia, wyobcowania - mówi w wywiadzie dla KAI abp Henryk Hoser. Członek delegacji KEP na Synod podsumowuje jego obrady i stwierdza, że kluczem wyjścia z kryzysu cywilizacji jest mocna rodzina, dlatego praca z nią ma być bezdyskusyjnym priorytetem Kościoła. Zaś duszpasterze powinni skupić się na towarzyszeniu młodym małżeństwom, które są "środkiem", o którym często zapominają.

[ TEMATY ]

rodzina

razem.tv

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

KAI: Podsumowując Synod o Rodzinie, ks. Arcybiskup mówi, że jest ona wszędzie w kryzysie, co pokazały wypowiedzi ojców synodalnych. Osłabione są więzi rodzinne, jej prestiż spadł, nie wspierają jej, tak jak kiedyś liczni krewni i grupy sąsiedzkie - brakuje jej stabilizatorów.

Abp Henryk Hoser: Takim stabilizatorem w obecnej sytuacji musi być Kościół. I ta praca, obecność, towarzyszenie, muszą być wielostronne. Kościół powinien powtarzać sformułowanie przez Jana Pawła II - że dzieci są największym darem małżeństwa, ale także, na co są wrażliwi ludzie współcześni - że dają szczęście, że ludzie, którzy wybierają takie życie, są szczęśliwi. Szczególnym i niewerbalnym świadectwem w czasie obrad było małżeństwo z Neokatechumenatu, które przychodziło na sesje z dziesiątym dzieckiem w wózku.
Takie rodziny potrzebują jednak wsparcia nie tylko ze strony Kościoła, gdyż z każdym dzieckiem zwiększa się ich bieda, więc konieczna jest długofalowa, życzliwa strategia państwa. Leży to w jego interesie, bo rodzice to najwięksi dobroczyńcy narodu, gdyż kapitał ludzki decyduje o wszystkim - o rozwoju gospodarczym, technologicznym, kulturowym. Państwo i społeczeństwo nie chcą tego dostrzec, a musimy się zmierzyć z negatywnym dziedzictwem - przez pół wieku rodziny wielodzietne były wykpiwane i utożsamiane z marginesem społecznym. Dopiero teraz ten trend się odwraca, rządzący zaczynają rozumieć, że muszą prowadzić politykę prorodzinną, a nie tylko proprodukcyjną. Człowiek był postrzegany jako homo faber, od tego zależała i wciąż zależy jego wartość - od jego bezpośredniej przydatności w produkcji.

- Na Synodzie mówiono wiele o kontekście kulturowym, w jakim funkcjonuje rodzina - jednostka nie wie, kim jest, zagubiła poczucie tożsamości, tonie w mnóstwie zjawisk schizoidalnych.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

- I tylko rodzina jest zdolna do przywrócenia człowiekowi poczucia celu istnienia, ładu i tożsamości. Przywraca mu relacje z innymi osobami, poczucie więzi, gdyż to więzi czynią człowieka szczęśliwym. Sam Bóg powiedział, że niedobrze jest być człowiekowi samemu, pozbawionemu więzi. I te więzi wewnątrz grupy rodzinnej i ze światem zewnętrznym są niesłychanie ważne dla każdego człowieka. W pracy z rodzinami musimy opierać się na antropologii integralnej - by wykorzystać określenie Jana Pawła II - nie tylko w kategorii podstawowych, gdyż obok potrzeb elementarnych o jakości życia świadczą zdolności tworzenia wspólnoty, komunii między osobami. I w tym rola Kościoła jest nie do zastąpienia.
Trzeba także dobrze zrozumieć i wyjaśniać na czym polega otwarcie małżeństwa na płodność. Niedobrze się stało, że encyklika Pawła VI "Humanea vitae" została zignorowana w większości krajów, w Polsce częściowo też. Krok po kroku zdefiniowane jest w niej na czym polega odpowiedzialne rodzicielstwo. W praktyce sprowadza się ono do dwóch założeń: po pierwsze do faktu, że się jest gotowym do rodzenia dzieci i że rodzice są przekonani, że dziecko nie jest "wytworem" naszego ciała i ducha, ale że jest Bożym stworzeniem, że daje nam je Bóg, że różni się od ojca i matki, ma swoja autonomię, także wewnętrzne życie duchowe. Małżonkowie otrzymują to dziecko w darze, jest ono wcieleniem ich małżeńskiej miłości. Nie fotografią, a żywym pomnikiem ich miłości. Kolejna rzecz otwarcia na życie to akceptacja, a nie niszczenie potencjalnej płodności - kobiecej czy męskiej, np. poprzez sterylizację. To bardzo ważny składnik świadomości ludzkiej - że się jest płodnym. To świadomość płodności kształtuje osobowość kobiet i mężczyzn. Kobieta, która żyje rytmem swojej płodności, żyje i reaguje zupełnie inaczej - akceptuje siebie i innych, rozumie, co się z nią dzieje. Z kolei mężczyzna, który umie uszanować jej płodność, daje dowód najwyższej miłości. Pozbawienie się płodności bywa dramatyczne w skutkach, bardzo często po sterylizacji małżeństwo się rozpada. W Kanadzie w latach 80. 40 proc. kanadyjskich małżeństw było wysterylizowanych.

- W jakim stopniu na Synodzie obecne było dotychczasowe nauczanie papieży?

- Synod był manifestacją ciągłości nauczania Kościoła, potwierdzeniem dorobku Pawła VI, Jana Pawła II, Benedykta XVI i papieża Franciszka.

Reklama

- Z drugiej strony można się zastanawiać, czy gdyby owo nauczanie było przeniesione na poziom duszpasterski i pracę z rodzinami, nie doszłoby do prób wypełnienia tej luki na własną rękę, jak dzieje się w Niemczech, skąd przyszły postulaty Komunii św. dla rozwiedzionych?

- Nie pójście za głosem Kościoła zawsze stwarza niepożądane sytuacje. Jednak trudno przekonać część biskupów, gdyż są tak zdeterminowani we wprowadzeniu pewnych przewartościowań, że nie przyjmują nawet oficjalnego nauczania Kościoła. Są bardzo podatni na wszelkie ideologie, to chyba efekt filozofii idealistycznej.

- Czy biskupi z bogatych krajów nie próbowali narzucić swoje tematy reszcie świata? O wiele więcej rodzin cierpi z powodu biedy czy wojen, tymczasem Komunia św. dla rozwiedzionych była stale poruszanym tematem, przynajmniej w mediach, na dalszy plan schodziły o wiele bardziej bolesne problemy.

- Obserwujemy dziś rozszerzania się na cały świat dekadenckiej kultury Zachodu, również życia małżeńskiego i rodzinnego, to jeden z efektów globalizacji. I ta dekadencja zagraża pozostałym kontynentom, gdzie także działa się o wiele bardziej brutalnie. Mówili o tym uczestnicy Synodu z krajów afrykańskich - po narzucaniu siłą antykoncepcji i aborcji według Protokołu z Maputo i uzależnienia pomocy ekonomicznej od realizacji żądań organizacji międzynarodowych, mamy kolejne żądania i projekty. Aby je zrealizować trzeba zmarginalizować rolę starszego pokolenia, gdyż rodzice są największymi "hamulcowymi" w realizacji tych projektów kulturowych. W obradach rzymskich wzięła udział Teresa Nyirabukeye z Rwandy, która dwadzieścia lat była moją asystentką. Opowiada, że powstają specjalne kluby, w których dzieci uczy się, jak mają przeciwstawić się rodzicom.
Rzecz jasna, powstają liczne inicjatywy, bazujące na fundamencie chrześcijańskiej wizji człowieka, Papieski Instytut Studiów nad Małżeństwem i Rodziną im. Jana Pawła II przy Katolickim Uniwersytecie Ameryki w Waszyngtonie, podobna placówka istnieje w Beninie, a także powstaje w Kenii, konkretnie w Nairobi. Wiele inicjatyw podejmują Francuzi, jest mocna podstawa teologiczna, do której można się odwołać. Ale najtrudniejsze i wbrew duchowi świata jest przypomnienie, tego, o czym się nie mówi, bo jest bardzo trudne do przyjęcia dla ludzi współczesnych - że życie jest niesieniem krzyża.

- Wystarczy otworzyć jakąkolwiek stronę internetową z dyskusją o Kościele, gdzie spotykamy się ze stereotypem: katolicy to masochiści.

- Nie masochiści, a realiści. Katolicy, dzięki łasce, potrafią nieuchronne cierpienie "zagospodarować", przyjmują je i pozwalają, by je przemieniło. Nie ma życia bez cierpienia, jest ono nieuniknione. Ktoś, kto nie potrafi sobie z cierpieniem poradzić, popełnia samobójstwo, ale nie jest to droga, którą wskazuje Kościół.

- W Polsce jest bardzo wiele inicjatyw na rzecz rodziny oraz rodzin, które angażują są w życie Kościoła i na rzecz innych rodzin. Co jest najważniejsze w świetle obrad Synodu?

- Trzeba wzmocnić i rozwijać to, co jest - sieć poradni rodzinnych, ruchów i stowarzyszeń. Na Synodzie wiele było wypowiedzi o tym, że preferencyjnie zajmują się lub włączają rodziny przede wszystkim wspólnoty i nowe ruchy świeckich. Ale w praktyce duszpasterskiej w parafiach rodzina nie jest w centrum, bo tam raczej indywidualnie kształtuje się dusze wiernych. Polskie duszpasterstwo jest w gruncie rzeczy pietystyczne, ludzi wychowuje się przede wszystkim do praktyk religijnych i pobożnościowych. Do takiego funkcjonowania i nastawienia duszpasterskiego nie trzeba namawiać żadnego księdza, bo polski duchowny ma to we krwi.

- Jakiego rodzaju "świeżej krwi" potrzebuje więc nasze duszpasterstwo?

- Zachowując dotychczasowy priorytet należy stale mieć w pamięci także i to, że człowiek jest stworzony do relacji, że ze swej natury nie jest samotnikiem. Boża miłość jest relacyjna, dlatego trzeba na to zwracać uwagę i tę miłość naśladować. I warto sobie przypomnieć przy tym postulat z "Familiaris consortio" o znaczeniu duszpasterstwa postmatrymonialnego. Ten temat stale przewijał się na Synodzie i należy go wziąć sobie do serca tu, w Polsce. Skupiamy się na przygotowaniu do małżeństwa, kursach dla narzeczonych albo zastanawiamy się, jak pomagać osobom, żyjących w związkach niesakramentalnych. Tymczasem umyka nam cały "środek" - ludzie, którzy przyjęli sakrament i którym trzeba towarzyszyć i pomagać w chwilach kryzysu. Gdyby było więcej takiej pracy i obecności, grupa niesakramentalnych byłaby zapewne mniejsza. Niesłychanie pilne jest zajęcie się młodymi małżeństwami, gdyż jest wielu niedojrzałych osób i gdy skończy się okres zakochania i zachwytu, zaczyna się odkrywać wady, spotykają trudności i wówczas pomoc w przechodzeniu ciemnych dolin byłaby bezcenna.

- Czy diecezje nie powinny organizować synodów na temat rodzin żeby zastanowić się, jak najlepiej służyć dziś rodzinie?

- Jeżeli ktoś uzna za właściwe, jak najbardziej. Jednak Synod nie jest cudownym rozwiązaniem, ważna jest praca organiczna. Wspólny wysiłek księży i świeckich, który powinien odwrócić niekorzystne tendencje - rozpadanie się małżeństw, kryzys demograficzny, a także cywilizacyjny, który skazuje człowieka na całkowitą samotność. Proszę zwrócić uwagę, że swoje kazanie inauguracyjne przed rozpoczęciem Synodu Ojciec Święty zaczął od komentarza o samotności. Rodzina rozwiąże niemal wszystkie nasze problemy. I przezwycięży atmosferę wrogą rodzinie, klimatu kulturowego, który ją zwalcza i wobec którego trzeba się uodpornić. Jeśli jest choroba zakaźna, trzeba wytworzyć szczepienia ochronne i taką szczepionką jest rodzina.

2015-11-03 10:52

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Prowadzą do pięknej miłości

Niedziela łódzka 39/2012

[ TEMATY ]

rodzina

ARCHIWUM PAŃSTWA OGRODOWCZYK

Magdalena i Piotr Ogrodowczyk z dziećmi

Magdalena i Piotr Ogrodowczyk z dziećmi

Działa od dwóch lat. Tu znajdują pomoc, wsparcie i zrozumienie żony, matki, ojcowie, a niekiedy całe rodziny. Tu docierają kobiety, które utraciły dziecko. Przychodzą narzeczeni, którym zależy na tym, by ich przyszły związek był pełen miłości i przeżywany z Bogiem. Spotykają się małżeństwa, które mimo nachalnej propagandy antykoncepcji chcą uczyć się metod naturalnych. Są też porady mailowe. Poradnia katolicka na łódzkim Janowie to tak naprawdę dwa małżeństwa otwarte na drugiego człowieka, życzliwe i chętne dzielić się tym, co mają - swoją kompetencją i piękną miłością. Wspiera ich w tym proboszcz parafii pw. bł. Jana XXIII, w której Poradnia się znajduje - ks. kan. Wojciech Anglart. Trzecie małżeństwo czuwa nad kształtem i treścią strony internetowej. Poradnia cieszy się również sympatią i wsparciem duchowym wielu innych osób.
W swojej pracy Poradnia Katolicka „W trosce o rodzinę” koncentruje się na przygotowaniu do życia w małżeństwie, wzmocnieniu naturalnych więzi rodziny (m.in. relacji małżeńskich, kontaktów z dziećmi) poprzez pomoc psychologiczno-pedagogiczną. Prowadzi także prelekcje i wykłady na temat wychowania seksualnego dzieci i młodzieży; współczesnych metod naturalnego rozpoznawania płodności i kursy przedmałżeńskie. Działalność Poradni rozpoczął w 2010 r. cykl wykładów m.in. na temat komunikacji w małżeństwie, alternatywy dla in vitro, czyli naprotechnologii, czy wychowania religijnego i seksualnego dzieci. Do tego doszły spotkania, dyżury i indywidualne rozmowy. Nawet jeśli ktoś nie uzyska pomocy, zostanie skierowany w odpowiednie miejsce. Bo - jak tłumaczy nam Magdalena Ogrodowczyk, instruktor metod rozpoznawania płodności posługująca w Poradni i zajmująca się profilaktyką zdrowia rodziny - trzeba z pokorą i miłością podchodzić do ludzi. Dlatego z Poradni płynie też uwrażliwienie na drugiego człowieka, na jego problemy, na dzieci niepełnosprawne czy osoby uzależnione.
Poradnię prowadzą małżeństwa - Magdalena i Piotr Ogrodowczyk, Joanna i Błażej Kmieciak oraz opiekunowie strony internetowej Magdalena i Łukasz Wójcikowie. I dla wielu, którzy tu przychodzą - na wykłady czy po to, by otrzymać pomoc, to jest najpiękniejsze, że o rodzinie, o życiu razem, o wychowaniu dzieci, mówią im ci, którzy są praktykami. Państwo Ogrodowczyk mają czwórkę wspaniałych dzieci: Kasię, Dawidka, Frania i Zosię. Mówią, że nawet gdy w rodzinie jest jakiś kryzys, to wszystko wymaga czasu i we współpracy z Bogiem zawsze znajdzie się rozwiązanie. I często towarzyszą małżonkom i konsultują parę z odpowiednio wyspecjalizowanymi kapłanami. Działają w pełni ufając Bogu i zachęcając do tego tych, których spotykają na swej drodze, bo wiedzą, że to On pomaga rozwiązać wiele problemów. Udzielają też porad drogą mailową - i tu powstał swoisty internetowy „telefon zaufania”. Bo pytań, próśb i listów z opisem swojej sytuacji jest bardzo dużo.
Poradnia przy parafii bł. Jana XXIII to jedna z niewielu katolickich poradni w naszym mieście i archidiecezji. Osoby, które chcą uzyskać pomoc, informację, bądź po prostu porozmawiać, mogą przyjść do Poradni w każdą środę w godz. 19-20 lub skontaktować się mailowo: kontakt@poradniakatolicka.pl, można też wejść na stronę internetową www.poradniakatolicka.pl i zapoznać się z działalnością tego bardzo prężnie działającego miejsca.

CZYTAJ DALEJ

Wzór pracowitości i pobożności

Niedziela sosnowiecka 18/2021, str. IV

[ TEMATY ]

św. Zyta

Piotr Lorenc/Niedziela

Wizerunek św. Zyty w sosnowieckiej bazylice katedralnej

Wizerunek św. Zyty w sosnowieckiej bazylice katedralnej

Święta Zyta jest znana w diecezji z przepięknego ołtarza w sosnowieckiej bazylice katedralnej, którego konserwacja jest właśnie na ukończeniu.

Neobarokowy, drewniany ołtarz św. Zyty jest polichromowany i złocony. Między dwoma kolumnami znajduje się obraz św. Zyty. W środku zwieńczenia nastawy jest ozdobny kartusz z monogramem Matki Bożej. Po bokach są ustawione dwie figury: św. Barbary i św. Łucji. Ołtarz jest dziełem Pawła Turbasa i powstał w latach 1904–1906. – Od ponad roku ołtarz przechodzi kapitalny remont. Zdemontowane elementy snycerki trafiły do krakowskiej pracowni Aleksandra Piotrowskiego „Rearte”, gdzie zostały poddane gruntownej konserwacji. Natomiast mensa ołtarza pozostała w katedrze i była odnawiana na miejscu. Mieliśmy takie założenie, że remont miał być zakończony na Wielkanoc 2020 r., ale z powodu pandemii i kwarantanny, którą przechodzili kolejni pracownicy, tempo prac uległo nieznacznemu opóźnieniu – wyjawia kulisy renowacji ks. Jan Gaik, proboszcz parafii katedralnej Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny w Sosnowcu.

CZYTAJ DALEJ

Papież jedzie na Biennale w Wenecji – Watykan i sztuka współczesna

2024-04-27 11:06

[ TEMATY ]

papież Franciszek

PAP/EPA/GIUSEPPE LAMI

Jutro papież papież Franciszek odwiedzi Wenecję. Okazją jest trwająca tam 60. Międzynarodowa Wystawa Sztuki - Biennale w Wenecji. Ojciec Święty odwiedzi Pawilon Stolicy Apostolskiej, który w tym roku znajduje się w więzieniu dla kobiet, a prezentowana w nim wystawa nosi tytuł - "Moimi oczami". Wizyta papieża potrwa około pięciu godzin obejmując między innymi Mszę św. na Placu św. Marka. Planowana jest również prywatna wizyta w bazylice św. Marka. Jak się podkreśla, papieska wizyta będzie "kamieniem milowym w stosunku Watykanu do sztuki współczesnej".

Zapraszając Włocha Maurizio Cattelana do pawilonu Watykanu na 60. Biennale Sztuki w Wenecji, Kościół katolicki pokazuje, że jest otwarty na niespodzianki. Cattelan zyskał rozgłos w mediach w 1999 roku, prezentując swoją instalację naturalistycznie przedstawiającą papieża Jana Pawła II przygniecionego wielkim meteorytem i szkło rozsypane na czerwonym dywanie, które pochodzi z dziury wybitej przez meteoryt w szklanym suficie. Budzące kontrowersje dzieło Cattelana było wystawione również w Warszawie, na jubileuszowej wystawie z okazji 100-lecia Zachęty w grudniu 2000 r. „Dziewiąta godzina” - tak zatytułowano dzieło, nawiązując do godziny śmierci Jezusa - została wówczas uznana za prowokacyjną, a nawet obraźliwą. Ale można ją również interpretować inaczej: Jako pytanie o przypadek i przeznaczenie, śmierć i odkupienie. I z tym motywem pasowałby nawet do watykańskiej kolekcji sztuki nowoczesnej.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję