Z Pawłem R. Kołakowskim - psychologiem klinicznym, specjalistą terapii uzależnień, abstynentem z wyboru, członkiem Krucjaty Wyzwolenia Człowieka, dyrektorem Wojewódzkiego Ośrodka Profilaktyki i Terapii Uzależnień w Łomży przy ul. Rybaki 3 - rozmawia Beata Tomczyk
Paweł R. Kołakowski: - Panie Dyrektorze, kto najczęściej zgłasza się do Ośrodka o pomoc?
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Beata Tomczyk: - Przeżywamy nawał, jeśli chodzi o ilość pacjentów zgłaszających się do nas na ambulatoryjne formy pomocy, czyli do poradni oraz oddziału uzależnień i współuzależnień. Może trochę mniej osób zgłasza się na różnego rodzaju formy socjoterapeutyczne. Zgłaszają się osoby uzależnione bądź ich rodziny. Trafiają się też pacjenci kierowani przez sąd - prawo przewiduje też taką możliwość, że rodzina może zgłosić wniosek do komisji rozwiązywania problemów alkoholowych (przy urzędzie miasta czy gminy). Wniosek trafia do sądu i sąd orzeka zobowiązanie leczenia i dana osoba, nawet jeśli nie zgłosi się sama, to zostanie doprowadzona na leczenie przez policję.
- Ilu pacjentów znalazło u was pomoc?
Reklama
- Na oddziale stacjonarnym wszystkie 20 miejsc jest zajętych, a w poradni zarejestrowanych jest kilka tysięcy pacjentów. Każdego dnia zgłasza się kilka nowych osób szukających pomocy u terapeutów. Część z nich trzeźwieje, ale też jakaś część wraca do nałogu. Skutecznie pomagamy ok. 1/3 zgłoszonych, 1/3 okresowo wraca do picia i umiera, ponieważ choroba alkoholowa jest chorobą przewlekłą, nieuleczalną i śmiertelną i tak jak w przypadku chorób nowotworowych zdarzają się zgony.
- Czy korzystanie z terapii jest płatne?
- Leczenie jest bezpłatne. Niestety, NFZ zlikwidował rejonizację, ale nie przyznał - dodatkowych funduszy na leczenie pacjentów spoza naszego terenu, musimy więc trzymać się limitów przyjęć, mimo że nasz Ośrodek ze względu na piękne położenie i specyfikę cieszy się uznaniem w całym kraju.
- Jaka jest charakterystyka pacjentów przyjmowanych do Ośrodka?
- Wzrasta powoli, ale systematycznie ilość osób młodych uzależnionych od alkoholu, a jeszcze bardziej uzależnionych od innych środków psychoaktywnych (leków, narkotyków: marihuany, amfetaminy, klejów). Problem ten pojawił się na przestrzeni ostatnich dwóch lat. Wcześniej były to sporadyczne przypadki. Pojawia się też druga grupa pacjentów - bezdomni, żyjący na marginesie życia społecznego, na granicy ubóstwa - bardzo zaawansowani w chorobie alkoholowej, z dużym wyniszczeniem organizmu, wymagający wpierw pomocy medycznej i socjalnej, a dopiero po jakimś czasie terapii.
- Na czym polega terapia stosowana w Ośrodku?
Reklama
- Główną metodą oddziaływania jest psychoterapia - czyli oddziaływanie nie przy pomocy słowa czy farmakologii, ale technik terapeutycznych, które mają za zadanie dotrzeć do świadomości pacjenta, by wpierw uświadomić mu jego problem, potem pomagamy zaakceptować mu tę chorobę, czyli pogodzić się z faktem uzależnienia, co w fachowym języku oznacza "uznać bezsilność wobec alkoholu i zaakceptować swoje życie na trzeźwo" i potem uczymy, jak żyć na trzeźwo, jak odmawiać alkoholu, unikać towarzystwa pijących, jak radzić sobie z emocjami, jak dogadywać się z najbliższymi. Czasem niektórzy z naszych pacjentów po terapii wracają do swoich środowisk, gdzie więzi rodzinne są nadszarpnięte i potrzeba wielu wysiłków, by je odbudować, zlikwidować lęk domowników przed ojcem czy mężem (najczęściej) alkoholikiem.
- Kim są absolwenci?
- Są to osoby po terapii, z którymi spotykamy się w Ośrodku. Potrzebują pomocy, by odbudować zaufanie w rodzinie, bo nawet przyjazny gest w kierunku dziecka kończy się z unikiem - kojarzony jest z nie tak dawno wymierzanym ciosem.
- Co oprócz terapii proponujecie Państwo dla członków rodzin osób uzależnionych od alkoholu i czy obecność rodziny ma wpływ na trzeźwienie np. ojca i męża alkoholika?
- Proponujemy równoległy program terapii dla osób współuzależnionych - członków rodzin alkoholików: matek, żon, dzieci. Oczywiście tematy i obszary im proponowane są inne niż dla osób uzależnionych. Efekty terapii, w której uczestniczy rodzina uzależnionego, są znacznie większe - pomimo że trudno się im trzeźwieje, to nie wracają do picia, próbują odnaleźć się na nowo w swoich rodzinach, dogadać, bo sytuacja częstokroć jest nie do zniesienia.
- Dlaczego tak trudno jest odbudować więzi w rodzinie?
- Poprzednio, kiedy był alkohol, winę i odpowiedzialność za zło i niedomówienia zrzucano na nałóg. Kiedy alkoholu już nie ma - problem z domówieniem się istnieje i taka rodzina potrzebuje pomocy specjalistów - psychoterapii rodzinnej, podczas której rozmawiamy, uczymy ich komunikowania się, a praca z rodziną, która pokona trudności, jest dla nas największą nagrodą.
- Dziękuję serdecznie za rozmowę i życzę sukcesów w pracy.