Ona w śnieżnobiałej sukni, on w ciemnym garniturze. Tak na Jasną górę wchodzą małżeństwa, które ślub miały na trasie pielgrzymki. Marysia i Kacper w kaplicy
Matki Bożej stanęli w uroczystych strojach, choć sakrament przyjęli miesiąc wcześniej w Warszawie. - Był Rok Jubileuszowy i chcieliśmy w ten sposób uczcić zawarcie
naszego związku - mówi Kacper.
Ślubne stroje czekały u znajomych w Częstochowie. W ostatnich dniach przed wejściem na Jasną Górę służba medyczna wykazywała szczególną troskę w usuwaniu
dużego bąbla na nodze Marysi. Dzięki zabiegom mogła włożyć ślubne pantofle. Przejście Aleją Najświętszej Maryi Panny odbywało się w niemal weselnej atmosferze. Ustawieni wzdłuż alei ludzie
pozdrawiali, wręczali kwiaty i upominki. - W kaplicy Jasnogórskiej ofiarowaliśmy siebie Matce Bożej - mówi Kacper.
Zawsze je kochałem
Reklama
Ks. Bogdan Kowalski na pielgrzymce był 27 razy. Jeszcze jako małego chłopca ks. Bogdana zabierał na pielgrzymki tata. Te pierwsze wspomnienia są humorystyczne. - Pamiętam, pewnego razu zgubiłem się w drodze
- wspomina ks. Kowalski. Popłakałem się wtedy, choć troskliwie zajęli się mną pielgrzymi. Kiedy tata mnie odnalazł, na pocieszenie dał mi 10 zł. Zacząłem kombinować: gdybym tak gubił się co drugi dzień,
to mógłbym sobie kupić dżinsy i futbolówkę. Po dwóch razach tata powiedział, że już nie będzie mi płacił za uczucia, które zostały wystawione na poważną próbę.
- Zawsze kochałem pielgrzymki opowiada ks. Bogdan. Warunki pielgrzymowania uczą cieszyć się na nowo z prostych rzeczy jak kawałek chleba czy talerz zupy - mówi ks. Kowalski. Jak podkreśla
ks. Bogdan pielgrzymka niesie ze sobą wiele wartości. Jedną z nich jest sposób sprawowania sakramentu pokuty. W warunkach parafialnych zwykle nie ma czasu na długą spowiedź.
Na pielgrzymce spowiedź połączona jest z duchową rozmową.
Niektóre osoby w drodze do Częstochowy po raz pierwszy spotykają się z modlitwą spontaniczną. Droga Krzyżowa, litania, Koronka, konferencja - wszystko jest tu jak w pigułce.
To przyzwyczaja do modlitwy.
Justyna Stocka bardzo ceni sobie pielgrzymkowe spowiedzi. - Na co dzień w parafii księża są bardzo zajęci. Na pielgrzymce jest czas, żeby porozmawiać z nimi o swoich
problemach - mówi.
- Pielgrzymka to czas refleksji nad swoim życiem - mówi Przemek Kozdój, pielgrzymujący od 18 lat na Jasną Górę. - Wysiłek fizyczny połączony z duchowym, sprawia że człowiek bardzo się zmienia.
Osoby wielokrotnie pielgrzymujące na Jasną Górę nabywają pewnych cech. Ich nie zniechęca droga, nie boją się wysiłku. Z nimi nie bałbym się podejmowania wielkich przedsięwzięć.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Uodparniają na ból
Zmęczenia a czasem zniechęcenia nie sposób uniknąć w drodze. - Kryzys przychodzi w 3-4 dniu. Bąble będą, żeby nie wiem jak dobre buty były - mówi Justyna. - Pobudka o 5
rano, kiedy człowiek ma jeszcze ochotę zaszyć się w śpiworze, to dla mnie najtrudniejsze chwile. Ale mimo wszystko idzie się dalej - dodaje. - Są dni, kiedy wydaje się, że dalej iść się nie
da. Czeka się na ogłoszenie połowy trasy pielgrzymkowej. A potem im bliżej końca, tym większy ogarnia smutek - mówi Maria. Są takie osoby, które po powrocie z pielgrzymki, wskakują
do wanny i mówią: nigdy więcej. Dwa dni potem planują już pielgrzymkę na najbliższy rok. - Każdy idzie w charakterze pokutnym, trzeba wyrzec się siebie. Tak jak w każdym
dniu jest to trudne. Ale na pielgrzymce staje się łatwiejsze. W ten sposób wyraża się nasza miłość do Boga - mówi Maria.
- Na pielgrzymce widać jak uczestnictwo w ofierze Mszy św. kosztuje - obserwuje ks. Kowalski. W parafiach przychodzimy na Mszę do kościoła wypoczęci, po śniadanku. Tu widać niewyspane,
zmęczone twarze. To jest konkretna ofiara każdego pielgrzyma. Szczególnie przy udzielaniu Komunii św. bardzo lubię patrzeć na te pokorne, skupione twarze młodych ludzi - mówi ks. Kowalski. I dodaje:
pielgrzymka uczy uodpornienia na ból.
Przynoszą łaski
Reklama
Prośby, dziękczynienia - każdy pielgrzym niesie ze sobą bagaż intencji nie tylko swoich. - Moi znajomi, rodzina, wiedząc że idę na pielgrzymkę proszą mnie często o modlitwę. W intencjach
prywatnych, za ojczyznę. Gospodarze wiosek, w których nocujemy proszą o ładną pogodę, obfite plony - mówi Justyna. To tak jakby w pielgrzymce szło dużo więcej
osób niż jest na szlaku - mówi Przemek Kozdój. Intencje pielgrzymów czytane są przed modlitwą różańcową. O uwolnienie z nałogów, dobrego męża, zdanie egzaminów, a ostatnio
coraz częściej o znalezienie pracy. - Trudno powiedzieć, że prośba została wysłuchana, ponieważ ofiarowało się w tej intencji jeden dzień pielgrzymkowego marszu - mówi Przemek Kozdój.
Ale jeden z przykładów można wiązać z wymodleniem łaski przez pielgrzymów. Przed 5 laty jedną z pątniczek potrącił samochód osoby odwiedzającej pielgrzymkę. Poszkodowana
trafiła do szpitala w stanie ciężkim. - Modliliśmy się codziennie w jej intencji, następnego dnia po wypadku z Księdzem Prymasem Glempem, który tego dnia odwiedził pielgrzymkę.
Kiedy dochodziliśmy 14 sierpnia do Jasnej Góry, dowiedzieliśmy się, że pątniczka odzyskała przytomność. We wrześniu, kiedy odwiedził ją w domu przewodnik jej grupy, sama otworzyła
mu drzwi - mówi Przemek Kozdój.
- Ciocia mojej koleżanki długo nie mogła doczekać się potomstwa. Modliłyśmy się w jej intencji. Za dwa lata była w stanie błogosławionym. Wtedy czułyśmy, że może to
być łaska wyproszona w czasie pielgrzymki - opowiada Justyna.
Uczą robienia kanapek
- To dobrze, że na pielgrzymki chodzą dzieci i młodzież - uważa ks. Bogdan. Tu mogą nauczyć się samodzielności. Sami muszą zwinąć swoje posłanie, przygotować posiłek i posprzątać
po nim. A ponieważ w dużej grupie wszyscy robią niemal w tym samym czasie to samo, więc wszystkim jest łatwiej. Niejedna mama potem mówi: nie poznaję mojej córki, przecież
miała dwie lewe ręce.
Warunki pielgrzymkowe wyzwalają w człowieku dobroć. Nawet największy egoista musi w którymś momencie komuś pomóc. To dobro bardzo łatwo jest uruchomić u ludzi młodych.
Potrzeba tylko trochę humoru. Na pielgrzymce zwykle nie ma chętnych do niesienia tub czy głośników. I nie trzeba wtedy odstraszać "No, zgłosi mi się tu ktoś? A jak nie, to nie idziemy
dalej". Wystarczy, że młodzież usłyszy tylko trochę pochwał, potrafi się wręcz prześcigać w spełnianiu dobrych uczynków. Ks. Bogdan opowiada historię sprzed 3 lat. Jedna z harcerek
w bramie przed plebanią miała pilnować porządku. Przewodnik pielgrzymki, ks. Bogdan Bartołd zakazał wpuszczać samochodów prywatnych. Tego dnia Mszę św. miał odprawić i wygłosić kazanie
bp Józef Zawitkowski. Kiedy zajechał przed plebanię, harcerka nie chciała ustąpić z bramy. Trzeba było ściągać przewodnika pielgrzymki, ks. Bartołda. - Gdybym był premierem, mianowałbym ją
ministrem spraw wewnętrznych - żartował potem bp Zawitkowski.
Pielgrzymka to dobra lekcja np. dla zakochanych. Wędrując razem można się dużo dowiedzieć o drugiej osobie. Spartańskie warunki, zmęczenie i niewyspanie powodują, że ujawnia
się bardziej osobowość człowieka. Wtedy widać czy potrafi być cierpliwy, pomagać innym. - Rok przed ślubem już jako narzeczeni poszliśmy na pielgrzymkę - mówi Maria. - Chcieliśmy wszystko przemodlić,
jeszcze bardziej się poznać, sprawdzić. Zaraz po pielgrzymce poszliśmy do kościoła ustalić datę ślubu - dopowiada.
Nie zmieniają jak za dotknięciem różdżki
10-dniowe pielgrzymowanie nie zmienia człowieka jak dotknięcie czarodziejskiej różdżki. Wiedzą o tym długoletni pielgrzymi.
- Człowiek wraca z pielgrzymki bardzo optymistycznie nastawiony do wszystkiego. Uważa, że teraz jego życie raptownie się zmieni, a on sam będzie lepszy. Ale tak się nie dzieje.
Pielgrzymka skłania do przemyśleń nad swoim życiem - mówi Justyna. - Ta wędrówka to czas pozwalający przylgnąć do Boga. Ale nie może być tak, że wracam z pielgrzymki i nic więcej
nie robię. Na tym nie może skończyć się własna praca formacyjna - mówi Przemek Kozdój. Maria dodaje: Koniec pielgrzymki jest właściwie jej początkiem.