Reklama

Niedziela Świdnicka

Ofiarowałem Bogu swój talent

Kościół św. Barbary na Starym Zdroju w Wałbrzychu odzyskał neogotycki blask dzięki wierze, ofiarności parafian i pasji jednego człowieka. Pan Adrian Ziątek, organista, konserwator sztuki i miłośnik historii, przez wiele miesięcy własnymi rękami przywracał świątyni piękno, traktując swoją pracę jako dar dla Boga i wspólnoty. W rozmowie z "Niedzielą Świdnicką" mówi o duchowym znaczeniu polichromii i sile wspólnotowego dzieła.

2025-09-16 16:26

Niedziela świdnicka 38/2025, str. IV-V

[ TEMATY ]

Wałbrzych

Archiwum prywatne

Pan Adrian Ziątek po zakończeniu prac konserwatorskich

Pan Adrian Ziątek po zakończeniu prac konserwatorskich

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Ksiądz Mirosław Benedyk: Panie Adrianie, po niespełna roku intensywnych prac wierni mogli zobaczyć odnowioną polichromię w kościele św. Barbary. Jak wyglądał proces rekonstrukcji i z jakimi trudnościami musiał się Pan zmierzyć?

Adrian Ziątek: Największym wyzwaniem były warunki pracy, a przede wszystkim wysokość. Konieczne było ustawienie i odpowiednie zabezpieczenie rusztowań, co perfekcyjnie wykonała firma pana Piotra Kopra, za co jestem ogromnie wdzięczny. Dopiero wtedy mogłem rozpocząć właściwe prace: oczyszczanie łuków, empor i filarów, uzupełnianie ubytków, gruntowanie i przygotowanie pod malowanie. To żmudny proces, wymagający cierpliwości i precyzji, niekiedy także asekuracji linowej, by dotrzeć do trudno dostępnych miejsc.

Polichromia została odtworzona na wzór pierwotnych zdobień neogotyckich. Skąd czerpał Pan inspiracje i materiały źródłowe?

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

Przeprowadziłem badania stratygraficzne, które pozwoliły odkryć oryginalną kolorystykę i ornamentykę na filarach. Na ich podstawie zrekonstruowałem tę część polichromii. Niestety na łukach i emporach pierwotna malatura się nie zachowała, tam opracowałem nowe wzory w duchu neogotyku, dostosowane do stylu świątyni. Dysponujemy co prawda starym zdjęciem, jednak czarno-białe archiwalia nie pozwalają odtworzyć proporcji i barw. Dlatego część polichromii ma charakter autorskiego projektu inspirowanego duchem epoki.

Podkreśla Pan, że całość prac ofiarował Pan Bogu i wspólnocie parafialnej. Co oznacza ten gest?

Kościół św. Barbary jest mi szczególnie bliski. Od dziesięciu lat pracuję tu jako organista. Zawsze pragnąłem, by świątynia odzyskała swój dawny blask. Na przestrzeni lat udało się wykonać wiele dzieł: nowe wyposażenie, renowację witraży, polichromię sklepienia prezbiterium z motywem gwiaździstego nieba. Wszystkie prace wykonywałem bez wynagrodzenia, traktując je jako ofiarę złożoną Bogu. Każdy człowiek ma talenty otrzymane od Stwórcy, więc naturalne jest, że trzeba coś z siebie oddać. Polichromia ma nie tylko funkcję dekoracyjną. Jej symbolika wskazuje na niebiański wymiar liturgii i rajski charakter świątyni. Dlatego umieściłem na emporze cytat z Psalmu: „Bojaźnią przejmuję to miejsce, tu jest dom Boży i brama do nieba”.

Wierni pokryli całość kosztów prac. Jak postrzega Pan tę wspólnotową ofiarę?

Wszystkie dzieła w kościele św. Barbary powstały wyłącznie dzięki ofiarom parafian. Nie było żadnych dotacji. Oprócz indywidualnych darowizn organizowane są festyny czy sprzedaż cegiełek. To nie tylko zbiórka pieniędzy, to przede wszystkim budowanie wspólnoty. Moja praca była próbą włączenia się w ten wysiłek i ofiarowania czegoś od siebie.

Reklama

Rocznica 155-lecia poświęcenia świątyni stała się szczególną okazją do wykonania polichromii. Jak Pan odczytuje ten znak czasu?

Świątynia pięknieje z miesiąca na miesiąc. Nie spodziewałem się, że uda się osiągnąć taki efekt właśnie teraz. Ludzie zatrzymują się, robią zdjęcia, mówią, że nasz kościół jest jednym z najpiękniejszych w Wałbrzychu, i to nie tylko ze względu na wystrój, ale także na żywe duszpasterstwo. Te dwie rzeczywistości, piękno liturgii i piękno architektury, powinny iść w parze. Kościół ma być miejscem zachwytu nad Bożym dziełem w wymiarze zarówno estetycznym, jak i duchowym.

Jest Pan zarówno muzykiem, jak i konserwatorem sztuki. Jak te pasje łączą się w codziennej służbie?

Praca przy wystroju świątyni stała się dla mnie nie tylko wyzwaniem, ale i szkołą, poszerzyła moje zainteresowania i rozwinęła warsztat. Od dawna fascynowałem się architekturą sakralną, zwłaszcza gotykiem i neogotykiem, a kościół św. Barbary pozwolił mi tę pasję realizować. Dziś mogę powiedzieć, że to, co wydawało się niemożliwe, stało się rzeczywistością. Z pomocą Bożą naprawdę nie ma rzeczy niemożliwych. Sztuka i muzyka w świątyni mają sens tylko wtedy, gdy prowadzą człowieka ku Bogu. Jeśli udało się sprawić, że wierni, patrząc na piękno kościoła, jeszcze bardziej odkrywają Jego obecność, to jest to największa nagroda za włożoną pracę.

Oceń: +3 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Szczęść Boże! – górniczy kod genetyczny

Niedziela świdnicka 51/2023, str. IV-V

[ TEMATY ]

Wałbrzych

Ks. Mirosław Benedyk/Niedziela

Tegorocznej Barbórce towarzyszyły parady i marsze górnicze, w których uczestniczyli górnicy w galowych strojach

Tegorocznej Barbórce towarzyszyły parady i marsze górnicze, w których uczestniczyli górnicy w galowych strojach

Górnicy wiedzą, że wiara była i jest tym elementem, który pozwalał pokonać lęk przed zagrożeniami w kopalni – powiedział bp Marek Mendyk podczas uroczystości barbórkowych w Wałbrzychu, mieście z bogatą historią górniczą.

Wałbrzych, znany ze swoich zasobów węgla kamiennego, od wieków był centrum górniczym. Rozwój przemysłu wydobywczego w tym regionie datuje się od średniowiecza, a szczyt prosperity przypadał na XIX i XX wiek. W tym czasie miasto przekształciło się w ważny ośrodek przemysłowy. – Mimo iż wałbrzyskie kopalnie zostały dawno zamknięte, to brać górnicza czyni wszystko, aby pamiętać o trudzie ich niebezpiecznej pracy w kopalniach, o tradycjach górniczych, które na wałbrzyskiej ziemi przez całe lata były kultywowane – powiedział 4 grudnia biskup świdnicki, który przewodniczył Eucharystii w centralnej świątyni Wałbrzycha.
CZYTAJ DALEJ

Św. Teresa od Dzieciątka Jezus - "Moim powołaniem jest miłość"

Niedziela łódzka 22/2003

[ TEMATY ]

św. Teresa z Lisieux

Adobe Stock

Św. Teresa z Lisieux

Św. Teresa z Lisieux

O św. Teresie od Dzieciątka Jezus i Najświętszego Oblicza, karmelitance z Lisieux we Francji, powstały już opasłe tomy rozpraw teologicznych. W tym skromnym artykule pragnę zachęcić czytelników do przyjaźni z tą wielką świętą końca XIX w., która także dziś może stać się dla wielu ludzi przewodniczką na krętych drogach życia. Może także pomóc w zweryfikowaniu własnego stosunku do Pana Boga, relacji z Nim, Jego obrazu, który nosimy w sobie.

Życie św. Teresy daje się streścić w jednym słowie: miłość. Miłość była jej głównym posłannictwem, treścią i celem jej życia. Według św. Teresy, najważniejsze to wiedzieć, że jest się kochanym, i kochać. Prawda to, jak może się wydawać, banalna, ale aby dojść do takiego wniosku, trzeba w pełni zaakceptować siebie. Św. Teresie wcale nie było łatwo tego dokonać. Miała niesforny charakter. Była bardzo uparta, przewrażliwiona na swoim punkcie i spragniona uznania, łatwo ulegała emocjom. Wiedziała jednak, że tylko Bóg może dokonać w niej uzdrowienia, bo tylko On kocha miłością bez warunków. Dlatego zaufała Mu i pozwoliła się prowadzić, a to zaowocowało wyzwoleniem się od wszelkich trosk o samą siebie i uwierzeniem, że jest kochana taką, jaka jest. Miłość to dla św. Teresy "mała droga", jak zwykło się nazywać jej duchowy system przekonań, "droga zaufania małego dziecka, które bez obawy zasypia w ramionach Ojca". Św. Teresa ufała bowiem w miłość Boga i zdała się całkowicie na Niego. Chciała się stawać "mała" i wiedziała, że Bogu to się podoba, że On kocha jej słabości. Ona wskazała, na przekór panującemu długo i obecnemu często i dziś przekonaniu, że świętość nie jest dostępna jedynie dla wybranych, dla tych, którzy dokonują heroicznych czynów, ale jest w zasięgu wszystkich, nawet najmniejszych dusz kochających Boga i pragnących spełniać Jego wolę. Św. Teresa była przekonana, że to miłosierdzie Boga, a nie religijne zasługi, zaprowadzi ją do nieba. Św. Teresa chciała być aktywna nie w ćwiczeniu się w doskonałości, ale w sprawianiu Bogu przyjemności. Pragnęła robić wszystko nie dla zasług, ale po to, by Jemu było miło i dlatego mówiła: "Dzieci nie pracują, by zdobyć stanowisko, a jeżeli są grzeczne, to dla rozradowania rodziców; również nie trzeba pracować po to, by zostać świętym, ale aby sprawiać radość Panu Bogu". Św. Teresa przekonuje w ten sposób, że najważniejsze to wykonywać wszystko z miłości do Pana Boga. Taki stosunek trzeba mieć przede wszystkim do swoich codziennych obowiązków, które często są trudne, niepozorne i przesiąknięte rutyną. Nie jest jednak ważne, co robimy, ale czy wykonujemy to z miłością. Teresa mówiła, że "Jezus nie interesuje się wielkością naszych czynów ani nawet stopniem ich trudności, co miłością, która nas do nich przynagla". Przykład św. Teresy wskazuje na to, że usilne dążenie do doskonałości i przekonywanie innych, a zwłaszcza samego siebie, o swoich zasługach jest bezcelowe. Nigdy bowiem nie uda się nam dokonać takich czynów, które sprawią, że będziemy w pełni z siebie zadowoleni, jeśli nie przekonamy się, że Bóg nas kocha i akceptuje nasze słabości. Trzeba zgodzić się na swoją małość, bo to pozwoli Bogu działać w nas i przemieniać nasze życie. Św. Teresa chciała być słaba, bo wiedziała, że "moc w słabości się doskonali". Ta wielka święta, Doktor Kościoła, udowodniła, że można patrzeć na Boga jak na czułego, kochającego Ojca. Jednak trwanie w takim przekonaniu nie przyszło jej łatwo. Przeżywała wiele trudności w wierze, nieobce były jej niepokoje i wątpliwości, znała poczucie oddalenia od Boga. Dzięki temu może być nam, ludziom słabym, bardzo bliska. Jest także dowodem na to, że niepowodzenia i trudności są wpisane w życie każdego człowieka, nikt bowiem nie rodzi się święty, ale świętość wypracowuje się przez walkę z samym sobą, współpracę z łaską Bożą, wypełnianie woli Stwórcy. Teresa zrozumiała najgłębszą prawdę o Bogu zawartą w Biblii - że jest On miłością - i dlatego spośród licznych powołań, które odczuwała, wybrała jedno, mówiąc: "Moim powołaniem jest miłość", a w innym miejscu: "W sercu Kościoła, mojej Matki, będę miłością".
CZYTAJ DALEJ

Papież spotkał się ze Schwarzeneggerem. Apel o ochronę klimatu

2025-10-02 10:45

[ TEMATY ]

Papież Leon XIV

Arnold Schwarzenegger

Vatican Media

Arnold Schwarzenegger na spotkaniu z okazji 10. rocznicy Laudato si'

Arnold Schwarzenegger na spotkaniu z okazji 10. rocznicy Laudato si'

W konferencji na rzecz troski o wspólny dom, zorganizowanej w Castel Gandolfo Papież Leon XIV spotkał się z byłym aktorem i gubernatorem Kalifornii Arnoldem Schwarzeneggerem. Ten ostatni, nazywając Papieża bohaterem, wezwał do wspólnego działania na rzecz powstrzymania kryzysu klimatycznego. „Razem możemy osiągnąć cel” - mówił.

Leon XIV uczestniczył w konferencji „Raising Hope for Climate Justice” (Budząc nadzieję na rzecz Sprawiedliwości Klimatycznej), która odbyła się 1 października w Castel Gandolfo. Okazją do jej organizacji była 10. rocznica encykliki Laudato si’ papieża Franciszka, która wyniosła na forum globalne kwestię „troski o nasz wspólny dom”.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję