Reklama

Wiadomości

Rok po powodzi

Kościół przez Caritas po raz kolejny dowiódł, że jest obecny nie tylko w świątyniach, ale przede wszystkim przy ludziach.

2025-09-09 14:25

Niedziela Ogólnopolska 37/2025, str. 26-27

[ TEMATY ]

powódź

Caritas Polska

Caritas Polska

Caritas Polska

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Pani Basia z Głuchołazów patrzy na to, co zostało z jej domu – na mokre, zbutwiałe ściany i puste przestrzenie, gdzie wcześniej stały rodzinne pamiątki. W jej oczach widać łzy i bezradność, która wydaje się cięższa niż woda, co zalała jej dobytek. Kiedy człowiek traci grunt pod nogami, szuka pomocnej dłoni i wsparcia, które pomoże mu utrzymać się na powierzchni i odbudować zrujnowane życie. To nie tylko historia powodzi, która nawiedziła nas w ubiegłym roku, ale przede wszystkim opowieść o tym, jak Kościół i Caritas stają się latarnią w najciemniejszej nocy. To historia o tym, jak w obliczu największego nieszczęścia rodzi się największe dobro.

Mieszkańcy Dolnego Śląska znali już ten strach. Przeżyli „wielką wodę” w 1997 r., a we wrześniu 2024 r. przyszło im po raz kolejny zmierzyć się z żywiołem, który zabiera wszystko, co się da: domy, szkoły, muzea, kościoły i – poczucie bezpieczeństwa. Zabiera nadzieję.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

Ubiegłoroczna powódź dotknęła ponad 162 tys. mieszkańców, zniszczyła ponad 5 tys. budynków mieszkalnych, 151 budynków szkół, 39 przedszkoli, 30 ośrodków zdrowia, 90 muzeów, domów kultury i bibliotek. – To było straszne. Wybiegłyśmy z domu z córką, ja z małym dzieckiem na rękach. Córka nie mogła wyjść, bo była już wysoka woda. Nie mogłyśmy się znaleźć, biegałyśmy po górach. Córka nie wiedziała, czy mnie z tym dzieckiem porwała woda, ja nie miałam pojęcia, co się z nią stało – wspomina mieszkanka Lądka-Zdroju.

To są doświadczenia tysięcy ludzi, którzy z dnia na dzień zostali z niczym. Gdy nie wiesz, gdzie masz iść, intuicyjnie zwracasz się w stronę drugiego człowieka. Ta wyciągnięta dłoń nie została bez odpowiedzi. Trzydzieści pięć lat doświadczenia Caritas w reagowaniu i udzielaniu pomocy w obliczu klęsk żywiołowych w kraju i na świecie pozwoliło na błyskawiczną reakcję i zorganizowanie kolejnych etapów pomocy.

Pomoc, która nie czekała na instrukcje

Pierwszy etap to natychmiastowa pomoc humanitarna, polegająca na dostarczeniu najpotrzebniejszych rzeczy, takich jak woda pitna, żywność, środki higieniczne czy ciepłe posiłki. W pierwszych tygodniach powodzi Caritas przekazała ponad 1,6 tys. ton pomocy humanitarnej. – To jest ogromne logistyczne przedsięwzięcie. Aby pomoc była skuteczna, musi być profesjonalna, odpowiednio skoordynowana i celowana. W ciągu zaledwie kilkudziesięciu godzin setki pracowników i wolontariuszy ruszyły z pomocą powodzianom. Trzeba też uzgodnić działania z lokalnymi władzami, nie przeszkadzać służbom w pracy. To wszystko, patrząc z perspektywy czasu, udało się i dzięki temu Caritas mogła nieść pomoc potrzebującym już w pierwszych godzinach po tragedii – tłumaczy zastępca dyrektora Caritas Polska Małgorzata Jarosz-Jarszewska.

Reklama

W pierwszych dniach po katastrofie Caritas Polska przekazała 400 tys. zł na pomoc osobom poszkodowanym. Pieniądze trafiły do Caritas diecezjalnych na terenach zalanych i zostały przeznaczone na najpilniejsze wydatki. Jednocześnie uruchomiono zbiórkę finansową oraz ogólnopolską zbiórkę w kościołach, o zorganizowanie której zaapelował przewodniczący episkopatu Polski abp Tadeusz Wojda. Zebrane środki zostały przekazane za pośrednictwem Caritas Polska.

Równolegle z pomocą finansową Caritas w Polsce realizowała pomoc rzeczową dla osób indywidualnych, organizując akcję „Paczka dla powodzian”. Po zakończeniu pierwszego etapu pomocy przyszedł czas na kolejny – sprzątanie i osuszanie budynków. Caritas przekazywała agregaty prądotwórcze i butle gazowe z palnikami, a następnie osuszacze, nagrzewnice oraz narzędzia i rzeczy niezbędne do sprzątania. – Jest mnóstwo osób, które potrzebowały pomocy, także takiej dosłownej, fizycznej – to osoby starsze, niepełnosprawne, schorowane, które nie poradzą sobie same. Do pracy przy sprzątaniu ruszyli więc wolontariusze Caritas. Było też mnóstwo młodych ludzi, którzy poświęcili swój czas i serce, aby bezinteresownie pomóc innym nie tylko na miejscu, ale też przy pakowaniu paczek. To niesłychanie budujące i dające nadzieję. Pokazuje, że rzeczywiście dobra jest więcej – podkreśla rzecznik prasowy Caritas Polska Marcin Majewski i dodaje, że w ramach organizacji pomagało ponad 4 tys. wolontariuszy w całym kraju.

Odzyskać nadzieję i kontrolę nad życiem

Reklama

Kiedy woda opadła, a temat powodzi powoli znikał z mediów, mieszkańcy zalanych terenów musieli zmierzyć się z nową codziennością. Zostali sami wśród ruin domów, z traumą, poczuciem bezradności i beznadziei. Na miejscu pozostała jednak Caritas, która wdrożyła już długoterminowy plan. – Objęliśmy dodatkowym wsparciem grupy zagrożone wykluczeniem społecznym. Rozdano karty przedpłacone, każda o wartości 6 tys. zł – tłumaczy Małgorzata Jarosz-Jarszewska. – Dla nas to jest wielka pomoc, bo przecież utrzymujemy się tylko z emerytur. Nie wiem, co bym zrobiła, gdyby nie to. Tu jest jedna wielka ruina, nawet nie wiadomo, na co w pierwszej kolejności wydać te pieniądze – dodaje p. Basia.

W kolejnym etapie Caritas przekazała 2,8 tys. kart remontowych dla tych, którzy nie poradzili sobie z wysokimi kosztami bieżących prac remontowych i energii w okresie zimowym. Rodziny otrzymały karty do marketów o wartości 5 tys. zł każda, za które mogły kupić dowolne materiały budowlane. – W wychodzeniu z kryzysu ważna jest odbudowa poczucia sprawczości i kontroli nad swoim życiem. Taki cel w programie Caritas spełnia właśnie ta pomoc finansowa, z której rodziny będą korzystać zgodnie ze swoimi potrzebami. Dzięki niej, remontując dom, same mogą zdecydować o tym, jaką wybiorą farbę, jakie płytki czy jaką pralkę. To niby drobiazg, ale pozwala znów poczuć, że nad czymś panujemy – wyjaśnia Jarosz-Jarszewska.

Szczególną pomocą Caritas objęła dzieci i rodziny, przekazując środki na stypendia socjalne „Skrzydła” i pobyty wytchnieniowe dla dzieci na czas remontów podczas wakacji. – Program stypendialny dla dzieci z terenów powodziowych będzie kontynuowany przez kolejne lata – informuje Magdalena Masiak, koordynator kampanii krajowych w Caritas Polska.

Dobra jest więcej

Reklama

Historia zalanych terenów i ich mieszkańców, choć naznaczona tragedią, stała się także świadectwem bezgranicznego miłosierdzia. Dzięki zaangażowaniu tysięcy wolontariuszy, duchownych i darczyńców Kościół przez Caritas po raz kolejny dowiódł, że jest obecny nie tylko w świątyniach, ale przede wszystkim w ludzkich sercach i w miejscach, gdzie cierpienie wymaga konkretnego działania. – Caritas cały czas jest przy poszkodowanych w ubiegłorocznej powodzi. Na pomoc dla nich zebrano 75 mln zł, z czego 65 mln już trafiło do ludzi. Pozostałe 10 mln ze zgromadzonej kwoty zostanie przeznaczone na pomoc dla osób wskazanych w diecezjach, które znajdują się w najtrudniejszej sytuacji i są zagrożone ubóstwem oraz wykluczeniem społecznym – informuje dyrektor Jarosz-Jarszewska.

Pomoc, która przyszła, była nie tylko materialnym wsparciem, ale przede wszystkim gestem braterskiej miłości, który pomógł ludziom odzyskać wiarę w drugiego człowieka. To mrówcza codzienna praca tysięcy ludzi, którzy od roku działają, by inni mogli odzyskać swoje życie. – Dziękujemy pracownikom, koordynatorom, proboszczom i parafianom, darczyńcom indywidualnym i firmom – wszystkim którzy wsparli powodzian za pośrednictwem Caritas w Polsce. Bez was, ludzi dobrej woli, i waszego ogromnego serca nie udałoby się nam pomóc ofiarom powodzi – dodaje Małgorzata Jarosz-Jarszewska.

To właśnie dobro i solidarność, które zrodziły się z nieszczęścia, stały się najpiękniejszym świadectwem wiary, dając poszkodowanym nadzieję na przyszłość.

Oceń: +2 -1

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Kłodzko: w kościele franciszkanów pierwsza Msza od powodzi

Trzy tygodnie po dotkliwej powodzi, we franciszkańskim kościele pw. Matki Bożej Różańcowej w Kłodzku, odprawiono 6 października uroczystą Mszę odpustową, pierwszy raz od zalania świątyni. Proboszcz o. Emilian Gołąbek OFM podkreślił, że nie byłoby to możliwe, „gdyby nie ogromna pomoc ludzi z całej Polski, wojska, strażaków, a przede wszystkim parafian, którzy od pierwszego dnia po powodzi ofiarnie pracowali nad wysprzątaniem świątyni i przygotowaniem jej do sprawowania kultu”.

Jak zauważył podczas liturgii o. Emilian Gołąbek OFM, proboszcz kłodzkiej parafii franciszkańskiej, ta uroczystość nie odbyłaby się w kościele, gdyby nie ogromna pomoc ludzi z całej Polski, wojska, strażaków, a przede wszystkim parafian, którzy od pierwszego dnia po powodzi ofiarnie pracowali nad wysprzątaniem świątyni i przygotowaniem jej do sprawowania kultu.
CZYTAJ DALEJ

Św. Hieronim - „princeps exegetarum”, czyli „książę egzegetów”

Niedziela warszawska 40/2003

„Księciem egzegetów” św. Hieronim został nazwany w jednym z dokumentów kościelnych (encyklika Benedykta XV, „Spiritus Paraclitus”). W tym samym dokumencie określa się św. Hieronima także mianem „męża szczególnie katolickiego”, „niezwykłego znawcy Bożego prawa”, „nauczyciela dobrych obyczajów”, „wielkiego doktora”, „świętego doktora” itp.

Św. Hieronim urodził się ok. roku 345, w miasteczku Strydonie położonym niedaleko dzisiejszej Lubliany, stolicy Słowenii. Pierwsze nauki pobierał w rodzinnym Strydonie, a na specjalistyczne studia z retoryki udał się do Rzymu, gdzie też, już jako dojrzewający młodzieniec, przyjął chrzest św., zrywając tym samym z nieco swobodniejszym stylem dotychczasowego życia. Następnie przez kilka lat był urzędnikiem państwowym w Trewirze, ważnym środowisku politycznym ówczesnego cesarstwa. Wrócił jednak niebawem w swoje rodzinne strony, dokładnie do Akwilei, gdzie wstąpił do tamtejszej wspólnoty kapłańskiej - choć sam jeszcze nie został kapłanem - którą kierował biskup Chromacjusz. Tam też usłyszał pewnego razu, co prawda we śnie tylko, bardzo bolesny dla niego zarzut, że ciągle jeszcze „bardziej niż chrześcijaninem jest cycermianem”, co stanowiło aluzję do nieustannego rozczytywania się w pismach autorów pogańskich, a zwłaszcza w traktatach retorycznych i mowach Cycerona. Wziąwszy sobie do serca ten bolesny wyrzut, udał się do pewnej pustelni na Bliski Wschód, dokładnie w okolice dzisiejszego Aleppo w Syrii. Tam właśnie postanowił zapoznać się dokładniej z Pismem Świętym i w tym celu rozpoczął mozolne, wiele razy porzucane i na nowo podejmowane, uczenie się języka hebrajskiego. Wtedy też, jak się wydaje, mając już lat ponad trzydzieści, przyjął święcenia kapłańskie. Ale już po kilku latach znalazł się w Konstantynopolu, gdzie miał okazję słuchać kazań Grzegorza z Nazjanzu i zapoznawać się dokładniej z pismami Orygenesa, którego wiele homilii przełożył z greki na łacinę. Na lata 380-385 przypada pobyt i bardzo ożywiona działalność Hieronima w Rzymie, gdzie prowadził coś w rodzaju duszpasterstwa środowisk inteligencko-twórczych, nawiązując przy tym bardzo serdeczne stosunki z ówczesnym papieżem Damazym, którego stał się nawet osobistym sekretarzem. To właśnie Damazy nie tylko zachęcał Hieronima do poświęcenia się całkowicie pracy nad Biblią, lecz formalnie nakazał mu poprawić starołacińskie tłumaczenie Biblii (Itala). Właśnie ze względu na tę zażyłość z papieżem ikonografia czasów późniejszych ukazuje tego uczonego męża z kapeluszem kardynalskim na głowie lub w ręku, co jest oczywistym anachronizmem, jako że godność kardynała pojawi się w Kościele dopiero około IX w. Po śmierci papieża Damazego Hieronim, uwikławszy się w różne spory z duchowieństwem rzymskim, był zmuszony opuścić Wieczne Miasto. Niektórzy bibliografowie świętego uważają, że u podstaw tych konfliktów znajdowały się niezrealizowane nadzieje Hieronima, że zostanie następcą papieża Damazego. Rzekomo rozczarowany i rozgoryczony Hieronim postanowił opuścić Rzym raz na zawsze. Udał się do Ziemi Świętej, dokładnie w okolice Betlejem, gdzie pozostał do końca swego, pełnego umartwień życia. Jest zazwyczaj pokazywany na obrazkach z wielkim kamieniem, którym uderza się w piersi - oddając się już wyłącznie pracy nad tłumaczeniem i wyjaśnianiem Pisma Świętego, choć na ten czas przypada również powstanie wielu jego pism polemicznych, zwalczających błędy Orygenesa i Pelagiusza. Zwolennicy tego ostatniego zagrażali nawet życiu Hieronima, napadając na miejsce jego zamieszkania, skąd jednak udało mu się zbiec we właściwym czasie. Mimo iż w Ziemi Świętej prowadził Hieronim życie na wpół pustelnicze, to jednak jego głos dawał się słyszeć od czasu do czasu aż na zachodnich krańcach Europy. Jeden z ówczesnych Ojców Kościoła powiedział nawet: „Cały zachód czeka na głowę mnicha z Betlejem, jak suche runo na rosę niebieską” (Paweł Orozjusz). Mamy więc do czynienia z życiem niezwykle bogatym, a dla Kościoła szczególnie pożytecznym właśnie przez prace nad Pismem Świętym. Hieronimowe tłumaczenia Biblii, zwane inaczej Wulgatą, zyskało sobie tak powszechne uznanie, że Sobór Trydencki uznał je za urzędowy tekst Pisma Świętego całego Kościoła. I tak było aż do czasu Soboru Watykańskiego II, który zezwolił na posługiwanie się, zwłaszcza w liturgii, narodowo-nowożytnymi przekładami Pisma Świętego. Proces poprawiania Wulgaty, zapoczątkowany jeszcze na polecenie papieża Piusa X, zakończono pod koniec ubiegłego stulecia. Owocem tych żmudnych prac, prowadzonych głównie przez benedyktynów z opactwa św. Hieronima w Rzymie, jest tak zwana Neo-Wulgata. W dokumentach papieskich, tych, które są jeszcze redagowane po łacinie, Pismo Święte cytuje się właśnie według tłumaczenia Neo-Wulgaty. Jako człowiek odznaczał się Hieronim temperamentem żywym, żeby nie powiedzieć cholerycznym. Jego wypowiedzi, nawet w dyskusjach z przyjaciółmi, były gwałtowne i bardzo niewybredne w słownictwie, którym się posługiwał. Istnieje nawet, nie wiadomo czy do końca historyczna, opowieść o tym, że papież Aleksander III, zapoznając się dokładnie z historią życia i działalnością pisarską Hieronima, poczuł się tą gwałtownością jego charakteru aż zgorszony i postanowił usunąć go z katalogu mężów uważanych za świętych. Rzekomo miały Hieronima uratować przekazy dotyczące umartwionego stylu jego życia, a zwłaszcza ów wspomniany już kamień. Podobno Papież wypowiedział wówczas wielce znaczące zdanie: „Ne lapis iste!” (żeby nie ten kamień). Nie należy Hieronim jednak do szczególnie popularnych świętych. W Rzymie są tylko dwa kościoły pod jego wezwaniem. „W Polsce - pisze ks. W. Zaleski, nasz biograf świętych Pańskich - imię Hieronim należy do rzadziej spotykanych. Nie ma też w Polsce kościołów ani kaplic wystawionych ku swojej czci”. To ostatnie zdanie wymaga już jednak korekty. Od roku 2002 w diecezji warszawsko-praskiej istnieje parafia pod wezwaniem św. Hieronima.
CZYTAJ DALEJ

Ciepło kurtki, ciepło serca – o dawaniu i dzieleniu się w czasie zimy

2025-09-30 20:44

[ TEMATY ]

ciepło kurtki

ciepło serca

dawanie

dzielenie się

czas zimy

Materiał sponsora

Kurtka zimowa nie jest tylko elementem garderoby – to symbol troski o siebie i swoich bliskich

Kurtka zimowa nie jest tylko elementem garderoby – to symbol troski o siebie i swoich bliskich

Zima to czas, w którym szczególnie odczuwamy potrzebę ciepła. Grube kurtki, szaliki i rękawiczki stają się codziennymi towarzyszami drogi, chroniąc nas przed mrozem i zimnym wiatrem. Kurtka zimowa nie jest tylko elementem garderoby – to symbol troski o siebie i swoich bliskich. W chrześcijańskim spojrzeniu możemy dostrzec w niej również przypomnienie o tym, że każdy człowiek potrzebuje ochrony, zarówno fizycznej, jak i duchowej. Tak jak dbamy o ciepło ciała, tak też powinniśmy troszczyć się o ciepło serca i relację z Bogiem.

Ewangelia przypomina nam słowa Jezusa: „Byłem nagi, a przyodzialiście Mnie” (Mt 25,36). Ten fragment uświadamia nam, że każdy dar, nawet tak prosty jak ciepłe ubranie, ma ogromną wartość w oczach Boga. Dając komuś kurtkę, której już nie nosimy, albo kupując nową dla potrzebującego, nie przekazujemy jedynie tkaniny i zamka błyskawicznego. Przekazujemy ciepło, nadzieję i poczucie godności. W tym sensie kurtka zimowa staje się nie tylko odzieżą, ale także narzędziem budowania wspólnoty i praktycznym świadectwem miłości bliźniego. To właśnie w takich gestach realizujemy chrześcijańskie powołanie do troski o słabszych.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję