Pielgrzymka łączyła dwa kościoły jubileuszowe w diecezji: Świętych Apostołów Piotra i Pawła w Skoczowie i św. Marii Magdaleny w Cieszynie. Wzięło w niej udział blisko 60 pątników. Na pomysł wpadł wikary cieszyńskiej parafii Imienia NMP na os. Bobrek ks. Piotr Niemczyk. – Rok Jubileuszowy to szczególna okazja do pielgrzymowania, a że w diecezji mamy dwa kościoły jubileuszowe połączone szlakiem pielgrzymkowym św. Jakuba, to uznałem, że warto te elementy poskładać w jedną całość. Sam wielokrotnie przemierzałem drogi Camino i myślę, że warto to popularyzować chociażby przez takie jednodniowe wyprawy. Jestem wdzięczny wszystkim osobom, które odpowiedziały na zaproszenie do wspólnego pielgrzymowania – mówi ks. Piotr Niemczyk. Pątnicy zgromadzili się 11 kwietnia o poranku w kościele jubileuszowym w Skoczowie na Mszy św. celebrowanej przez organizatora pątniczej wyprawy ks. P. Niemczyka oraz wikarego z tej parafii ks. Pawła Thena. – Zgromadziliśmy się tutaj nie tylko po to, aby zyskiwać odpust, lecz przede wszystkim po to, aby otworzyć swoje serca na Boga i Jego słowo, na Jego łaskę, bo czas pielgrzymowania, czas drogi, to przede wszystkim czas otwierania się na Bożą łaskę. Chcemy i po to wychodzimy na drogę, aby Bóg działał w naszym życiu i przemieniał serca i drogi naszego życia – powiedział ks. P. Niemczyk, witając zebranych.
Pielgrzymka nie jest wycieczką
Reklama
Ks. P. Then w kazaniu wspomniał o starszym mężczyźnie, który co roku brał udział w pieszej pielgrzymce, chodząc w bardzo zniszczonych butach. Ktoś go zapytał, dlaczego nie kupił sobie nowych, a on – że przeszedł w nich wiele dróg w różnych warunkach, w trudzie i radości. – Buty nam przypominają, że to nie wygoda prowadzi do Boga, tylko wytrwałość. Każdy odcisk, każde przetarcie są jak modlitwa ofiarowana za kogoś, kogo kocham. Te buty może są brzydkie, ale niosą historię mojej wiary. Ten prosty przykład uczy nas, że pielgrzymka nie jest wycieczką. To nie komfort jest najważniejszy, ale serce, z jakim wędrujemy. Możemy mieć nowe buty i nie dojść duchowo nigdzie, a możemy w starszych, sercem pełnym modlitwy dojść bardzo daleko, nawet do nieba – zauważył ks. P. Then. Przypomniał, że w kościele znajdują się relikwie czczonego tutaj w szczególny sposób św. Jana Sarkandra, patrona diecezji, oraz łaskami słynący obraz Matki Bożej Skoczowskiej, przed którym ludzie upraszają różne łaski. Dodał, że oba kościoły jubileuszowe są miejscami łaski, nadziei i duchowej odnowy, a hasło roku: „Pielgrzymi nadziei” prowadzi nie tylko do konkretnego miejsca, ale i do wieczności. – Jubileuszowy kościół, do którego zmierzamy, to znak, przypomnienie, że nasza wiara wymaga odnowienia, bo nikt z nas nie jest doskonały, ale jesteśmy bardzo kochani przez Boga. Nie zawsze wiemy, dokąd iść, ale mamy przewodnika, Jezusa, który sam był pielgrzymem – zauważył.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Ważne intencje
Reklama
Po Mszy św. pątnicy ruszyli w kierunku wzgórza Kaplicówka w Skoczowie. Różny był przedział wiekowy – od dzieci po seniorów. Szły całe rodziny. – Szliśmy przez błonia, na których 22 maja 1995 r. święty papież Jan Paweł II odprawił Mszę św. dla ponad 300 tys. wiernych przybyłych z całej Polski. Odwiedziliśmy również kościół św. Jakuba w Simoradzu, prawdopodobnie najstarszy w rejonie cieszyńskim. Byliśmy w kościele św. Małgorzaty w Dębowcu i kościele św. Rocha w Zamarskach. W Dębowcu, w sali parafialnej, mogliśmy nieco odpocząć, zjeść coś i napić się herbaty lub kawy – wymienia Rafał Chmielowiec z Ustronia, który o inicjatywie dowiedział się od kolegi Antoniego, uczestnika Pieszej Pielgrzymki Cieszyn – Jasna Góra. – Bardzo się ucieszyłem z tej wiadomości i postanowiłem wziąć udział. Nigdy nie pielgrzymowałem na Camino, natomiast szedłem kilka razy z Cieszyna na Jasną Górę i z Cieszyna do Krakowa-Łagiewnik. Bardzo lubię piesze pielgrzymowanie i kontakt z pątnikami. Jest radosna atmosfera. Podczas rozmów zawsze można się ubogacić, podnieść na duchu i wzmocnić w wierze. Teraz było dużo czasu na cichą, indywidualną modlitwę – najbardziej cenię Różaniec. Modliłem się o zdrowie dla mojej mamy i w intencji naszej Ojczyzny – mówi Rafał. Sprawy Ojczyzny bardzo leżały też na sercu innym pątnikom. Maria Wrzoś początkowo wybierała się do Warszawy, ale że nie był pewny wyjazd autobusowy, dlatego postanowiła pójść do Cieszyna. – Ofiarowałam Mszę św. i pielgrzymkę w intencji Ojczyzny, wszystkich trudnych spraw, które się w niej dzieją, żeby się to wszystko poukładało, a także w pewnej sprawie rodzinnej. Trasa była długa, ale choć czuję się zmęczona, to jestem bardzo zadowolona. Dziękuję Bogu, że doszło to do skutku, że mieliśmy piękną pogodę, że dzieci szły z nami dzielnie do samego końca – mówi M. Wrzoś.
Razem, a jednak osobno
Ta pielgrzymka różniła się od tych, które rokrocznie zmierzają do Częstochowy czy do Łagiewnik. Organizatorowi zależało, by miała charakter indywidualny, nie prowadzony, to znaczy – szli grupą, ale w ciszy, każdy modlił się w swoim zakresie, nie było śpiewów czy gry na instrumentach. Była możliwość spowiedzi, indywidualnej rozmowy z kapłanami, krótkich rozmów z towarzyszami wędrówki. Trasa miała ok. 20 km. – Tak się składa, że między tymi kościołami prowadzi szlak św. Jakuba. A kto był na pielgrzymkach szlakami św. Jakuba, to wie, że tam się idzie samemu. W pielgrzymce chodzi o to, aby przeżyć ją duchowo, dlatego każdy z nas indywidualnie przeżywał tę wędrówkę – tłumaczy ks. P. Niemczyk. Piotr Cholewa poszedł w intencji swojej rodziny, rodziców, babci i siostry, modląc się o zdrowie i pomyślność dla nich. – Ważnym aspektem było też to, że celem pielgrzymki był kościół chrztu mojej mamy. Wędrowanie dało mi dużo radości i spokoju ducha. Podczas takiej pielgrzymki miałem nie tylko czas na modlitwę, ale też na rozmyślania i refleksję. Myślę, że warto pielgrzymować, by nie tylko wypraszać łaski, choć to bardzo ważne, ale też dla oderwania się od życia codziennego, nabrania dystansu i pokory – zaznacza P. Cholewa.
Pątnicy u celu
Gdy dotarli do kościoła jubileuszowego św. Marii Magdaleny w Cieszynie, weszli do środka głównym wejściem. Powitał ich i pokropił wodą święconą ks. wikary Piotr Maślanka. Pomodlili się Koronką do Miłosierdzia Bożego. – Wybrałam się dlatego, że jest Rok Jubileuszowy, a po drugie – cieszyńska parafia jest dla mnie parafią macierzystą. Parafrazując słowa św. Jana Pawła II, tu wszystko się dla mnie zaczęło. Urodziłam się w Cieszynie. W tej parafii przyjęłam sakramenty łącznie z bierzmowaniem. Szlakiem Jakubowym szłam pierwszy raz. Pamiętam, jak pielgrzymowaliśmy do Fatimy. Wtedy odwiedziliśmy Santiago de Compostela i miejsca na szlaku, ale nie wędrowaliśmy samym szlakiem – wspomina Jadwiga Cholewa ze Skoczowa. Rafał Chmielowiec dodaje: – Gdy piesza pielgrzymka kończy się, to trochę jest żal, że to już. Do domu jednak wróciłem radosny i uduchowiony, pełen nadziei na lepsze jutro.