Reklama

Niedziela Zamojsko - Lubaczowska

Krzyż dający nadzieję

Krzyż wpisał się w polski krajobraz, stając się jego trwałym elementem. Żaden krzyż nie pojawił się przypadkowo. Każdy o czymś przypomina lub do czegoś wzywa. Ileż zachwytu i zadumy budzi w ludzkich sercach krzyż na Giewoncie, na Tarnicy w Bieszczadach czy w okolicach Tomaszowa Lubelskiego na Białej Górze.

Niedziela zamojsko-lubaczowska 15/2025, str. IV-V

[ TEMATY ]

diecezja zamojsko‑lubaczowska

Ks. Zygmunt Jagiełło

Pielgrzymka nadziei na Białą Górę

Pielgrzymka nadziei na Białą Górę

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

W czasach, gdy nie było telefonów komórkowych i sygnałów GPS, spora liczba turystów wspinających się na górskie szczyty według krzyża orientowała się w stronach świata, szczególnie gdy padał deszcz, szalała śnieżyca lub zapadała gęsta mgła. W takich momentach wszyscy szukali krzyża, aby przy jego pomocy określić swoje położenie. W krzyżu odkrywamy jeszcze głębszą treść, do nieustannego wspinania się w górę, ku wyższym wartościom, a zarazem przypominamy sobie, że dzięki niemu mamy w życiu mocne oparcie, gdyż jest wyraźnym punktem odniesienia dającym nadzieję.

Na ziemi zamojsko-lubaczowskiej są także krzyże, które w szczególny sposób otaczane są szacunkiem. Krzyże wzniesione w miejscach walki i męczeństwa narodu w Osuchach, Banachach, Wojdzie, Zaborecznem, Dachnowem czy Oleszycach oraz na licznych cmentarzach bohaterów obu wojen światowych i powstańczego zrywu. W miejscach tych polegli ludzie, a jednak nie zginęło ich dzieło, nie poszła na marne ich walka. Są też krzyże na grobach zmarłych przypominające zwycięstwo ducha nad śmiercią. Wszystkie one są zakorzenione w tym pierwszym krzyżu postawionym na Kalwarii, skąd czerpią swój sens i moc.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

Są także małe, proste krzyże, umieszczane na ścianach mieszkań, jako niemi świadkowie rodzinnych dziejów, radosnych i smutnych. Czy jednak są to tylko świadkowie? A może coś więcej? Krzyż jest źródłem mocy, pokrzepienia, zwłaszcza w chwilach trudnych i po ludzku beznadziejnych. Sporo wydarzeń ma miejsce w naszych domach, raz jest to ciężka choroba, innym razem nieszczęśliwy wypadek, niepowodzenie, chwile załamań, zagubienie sensu życia czy utrata wiary. W takich momentach zawsze ktoś z rodziny staje pod krzyżem, albo sam zainteresowany, niekiedy cała rodzina, albo tylko sama matka... I płyną błagania o umocnienie, o powrót, o odnalezienie.

Każdy krzyż nawet najmniejszy przypomina i wskazuje na głęboką treść chrześcijańskiej tajemnicy krzyża. Jest to symbol bardzo konkretnej miłości, czasami sponiewieranej, odrzuconej, ale przecież ciągle poszukiwanej.

Tajemnica krzyża nie jest łatwa do zrozumienia, a tym bardziej do przyjęcia na co dzień. Jednak krzyż przypomina Chrystusa włączonego w ludzkie dzieje „od wewnątrz”, osobiście uczestniczącego we wszystkich zmaganiach człowieka. Zbawiciel nie prowadził łatwego i wygodnego życia, jednak zawsze zbliżał się do najbardziej biednych i opuszczonych. Podjął ludzki byt w pełnym wymiarze, z cierpieniem, opuszczeniem, bólem fizycznym i duchowym, aż do śmierci. Dziś nikt z ludzi nie może zarzucić Chrystusowi „moralizatorstwa”, o czym zaświadczył francuski pisarz, Albert Camus, który wychowywany był jako katolik, a jednak porzucił religię i stał się ateistą. Uznał on, że najważniejsze w misji Chrystusa było to, że nauczył On ludzi cierpieć i umierać, ale nie poprzez jakąś filozofię cierpienia, lecz przez własne cierpienie i śmierć. Chrystus nie tyle uczył o cierpieniu i śmierci, ale uczynił to poprzez osobisty przykład.

Reklama

W zamiarach Bożych człowiek nie miał cierpieć. Jednak od chwili grzechu pierwszych rodziców cierpienie i śmierć stały się przekleństwem ludzkiego życia, wnosząc w nie tylko ból i smutek, a czasami beznadziejność, gdy znikąd nie nadchodzi wyzwolenie z tej sytuacji. Walka człowieka z cierpieniem nie jest w stanie go zupełnie usunąć. Zawsze będą ludzie, którzy z różnych powodów cierpią i to nie tylko fizycznie. Czasami cierpienie duchowe opuszczenie, zdrada, oszczerstwo, bardziej bolą niż cierpienia fizyczne. Żadne bolesne przeżycia nie były obce Chrystusowi. On ich nie zniósł, ani dla siebie, ani dla innych, jednak odmienił ich absurd i bezsens. Ból i cierpienie zawsze pozostaną czymś nienormalnym w życiu człowieka, jednak można je różnie przeżywać. Z przekleństwem na ustach, apatią w sercu lub spokojnie po bohatersku. Chrystus nie tyle zmienił przeżywanie cierpienia, ile raczej podał motywację jego znoszenia, a jest nią własne zbawienie oraz innych ludzi. Oczywiście nie zmniejsza to natężenia bólu, nie osusza łez, ale pozwala ukierunkować chwile cierpienia ku konkretnemu celowi.

Jezus Chrystus, jak czytamy w Ewangeliach, a co potwierdza słynny Całun Turyński, cierpiał straszliwie, a jednak wytrwał do końca, gdyż miał konkretny cel: zbawienie ludzkości. Nasze cierpienia dzięki wierze i miłości ku Zbawicielowi możemy łączyć z Jego ofiarą w myśl słów św. Pawła: „Teraz raduję się w cierpieniach za was i ze swej strony dopełniam braki udręk Chrystusa w moim ciele dla dobra Jego Ciała, którym jest Kościół” (Kol 1,24).

W perspektywie Wielkiego Postu lepiej rozumiemy prawdę, że wszyscy jesteśmy powołani do współdziałania z Chrystusem. Każdy człowiek jest potrzebny i ten który działa i ten, który się modli i ci którzy cierpią. Zwykle ci ostatni czują się niekiedy na marginesie życia społecznego, gdyż nic nowego w życie nie wnoszą, sami zaś stale czegoś potrzebują od innych, jednak zupełnie inaczej wygląda to na płaszczyźnie nadprzyrodzonej.

Chorzy, cierpiący, opuszczeni stanowią ważną cząstkę Kościoła, gdyż są najbliżej tajemnicy krzyża i jeśli potrafią złączyć swoje cierpienia z Chrystusem i Kościołem, wówczas przyczyniają się do rozwoju wiary w całej wspólnocie Ludu Bożego. Sami zaś czują się potrzebni innym, także Chrystusowi, przez co odnajdują sens swego życia nawet w tak bolesnej sytuacji, w jakiej się znaleźli.

Papież Franciszek w bulli Spes non confundit przypomina nam, że: „Nadzieja znajduje swoje najwznioślejsze świadectwo w Matce Bożej. U stóp krzyża, gdy widziała, jak niewinny Jezus cierpi i umiera, chociaż odczuwała potworny ból, powtórzyła swoje tak, nie tracąc nadziei i ufności w Panu. W ten sposób współpracowała dla nas w wypełnianiu tego, co powiedział Jej Syn, zapowiadając, że będzie musiał wiele cierpieć, że będzie odrzucony przez starszych, arcykapłanów i uczonych w Piśmie; że będzie zabity, ale po trzech dniach zmartwychwstanie (Mk 8,31). A w udręce tego bólu, ofiarowanego z miłości, stała się naszą Matką, Matką nadziei. To nie przypadek, że pobożność ludowa stale przyzywa Najświętszą Dziewicę jako Stella Maris [Gwiazdę Morza], tytuł wyrażający pewną nadzieję, że w burzliwych wydarzeniach życia Matka Boża przychodzi nam na pomoc, wspiera nas i zaprasza do ufności i do zachowania nadziei” (nr 24).

2025-04-08 23:20

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Pamięć i modlitwa

Niedziela zamojsko-lubaczowska 37/2024, str. VI

[ TEMATY ]

diecezja zamojsko‑lubaczowska

Adam Łazar

Dawni mieszkańcy i sympatycy Miłkowa

Dawni mieszkańcy i sympatycy Miłkowa

W niedzielne popołudnie 25 sierpnia Mszy św. odpustowej ku czci Matki Bożej Częstochowskiej patronki miłkowskiej kaplicy przewodniczył ks. Kamil Kudełka, wspierany przez księży z parafii Narodzenia Najświętszej Maryi Panny w Oleszycach.

We Mszy św. wzięli udział, m.in. urodzeni i mieszkający w tej wsi mieszkańcy i ich potomkowie, wierni z okolicznych miejscowości, leśnicy z Nadleśnictwa Oleszyce i sympatycy nieistniejącej wsi Miłków. Nabożeństwo zostało odprawione przy pamiątkowym krzyżu, w pięknej leśnej scenerii przy oprawie muzycznej sygnalistów z Technikum Leśnego w Lesku. Po zakończonym nabożeństwie jego uczestnicy zostali zaproszeni na poczęstunek zorganizowany przez Nadleśnictwo Oleszyce, które pełni rolę gospodarza tego terenu.
CZYTAJ DALEJ

„Leon XIV to człowiek o fantastycznym poczuciu humoru”. Misjonarka z Peru szczerze o nowym papieżu

2025-08-22 21:05

[ TEMATY ]

Papież Leon XIV

misjonarka z Peru

szczerze o nowym papieżu

PAP/EPA

Papież Leon XIV słynie ze swojego poczucia humoru

Papież Leon XIV słynie ze swojego poczucia humoru

Jakim biskupem w czasie pracy w Peru był aktualny papież? Czy jednoczył ludzi? Jakie miał poczucie humoru? W najnowszej książce Wydawnictwa eSPe „Leon XIV. Papież na ratunek Kościołowi” opowiada o tym s. Brygida Koeppen FMM, która ponad 25 lat pracowała w Chile oraz w Peru i doskonale pamięta obecnego papieża.

Artykuł zawiera fragment książki „Leon XIV. Papież na ratunek Kościołowi”, wyd. eSPe. Zobacz więcej: https://boskieksiazki.pl/pl/p/Leon-XIV.-Papiez-na-ratunek-Kosciolowi/1400
CZYTAJ DALEJ

MŚ w kajakarstwie - złoty medal Puławskiej w K1 500 m

2025-08-23 15:49

[ TEMATY ]

sport

PAP

Kajakarka Anna Puławska zdobyła złoty medal w olimpijskiej konkurencji K1 500 m w mistrzostwach świata rozgrywanych w Mediolanie. Zawodniczka AZS AWF Gorzów Wlkp. pokonała Australijkę Natalię Drobot o 0,43 s, trzecia była Węgierka Zsoka Csikos.

To pierwszy medal wywalczony przez polską reprezentację w zawodach. Puławska natomiast w niedzielę stanie przed szansą wywalczenia kolejnego krążka w dwójce na 500 m z Martyną Klatt.(PAP)
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję