Reklama

Kościół

Pozostańmy wierni Bogu

Arcybiskup Tadeusz Kondrusiewicz opowiada o swoim powołaniu kapłańskim i o walce o wiarę w czasach reżimu komunistycznego.

Niedziela Ogólnopolska 2/2025, str. 22-24

[ TEMATY ]

wiara

kapłaństwo

powołanie

Grzegorz Gałązka

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Krzysztof Tadej: Jaki jest obecnie stan zdrowia Księdza Arcybiskupa?

Abp Tadeusz Kondrusiewicz: Ludzie przyzwyczaili się widzieć mnie nie tylko przy ołtarzu, ale również na boisku i na rowerze. A tu nagle diagnoza: złośliwy rak skóry – czerniak. Oddałem się w ręce Boga. Niech będzie Jego wola. Dowierzam profesjonalizmowi lekarzy. Dziękuję za modlitwy. Jak na razie leczenie idzie pomyślnie. Nadal funkcjonuję i pełnię posługę biskupią. Do nikogo nie mam żalu. Ufam w Boże miłosierdzie i opiekę Matki Bożej.

Co robić, żeby czas choroby nie był czasem straconym?

Chory może ewangelizować. W szpitalu są nie tylko wierzący, a w naszym przypadku (na Białorusi – przyp. red.) większość to niewierzący. Ale oni interesują się wiarą i pytają o przeznaczenie człowieka: czy wszystko skończy się śmiercią, czy nie? To jest szerokie pole ewangelizacyjne, szczególnie w szpitalach, gdzie nie ma kapelanów.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Choroba z jednej strony jest cierpieniem i okresem próby dla człowieka, a z drugiej – okazją do ściślejszego zjednoczenia się z Bogiem, zbliżenia się do Niego, bo tylko On pozostaje. Dlatego chorobę trzeba przeżywać w zaufaniu do Niego i, oczywiście, wykonywać zalecenia lekarzy, którzy są narzędziami w rękach Boga.

Reklama

Czasem próby był również okres prześladowań Kościoła katolickiego. Opowiadając kiedyś o dawnych czasach, wspomniał Ksiądz Arcybiskup dzień, w którym w Grodnie zburzono jeden z kościołów.

Bardzo dobrze pamiętam tę sytuację. Było to 29 listopada 1961 r. Jechałem autobusem do szkoły. Autobus zatrzymał się na placu Sowieckim. Ktoś z ludzi powiedział: Koniec. Kościoła nie ma. Autobus był wypełniony po brzegi i nic nie widziałem, ale zrozumiałem, o co chodzi. Od pewnego czasu w Grodnie chodziły słuchy, że władze ateistyczne mają zniszczyć najstarszy kościół Matki Bożej, tzw. farę Witoldową. Kościół ten został wybudowany na początku XVI wieku. Po zakończeniu lekcji w szkole poszedłem na plac i zobaczyłem ruiny kościoła...

Walkę z religią, w większej lub mniejszej skali, odczuwał każdy wierzący. Pewnego razu po uroczystościach kościelnych, w których brałem udział razem z innymi ministrantami, dyrektor szkoły nie wpuścił nas na zajęcia. Nakazał, aby przyszli rodzice. Ojciec i mama powiedzieli, że nie pójdą, bo dzieci mają prawo chodzić do kościoła. Przez cały tydzień nie wpuszczano nas do szkoły. Wreszcie dyrektor się poddał. Wszystkich uczniów zebrano na szkolnym placu. Dyrektor ogłosił, że to ja byłem inicjatorem pójścia dzieci do kościoła. Wziął mnie za ucho, podprowadził do tablicy, na której umieszczano zdjęcia wzorowych uczniów, i zerwał moje. Z jednej strony to było obraźliwe, ale z drugiej – hartowało.

Reklama

A później, podczas studiów, Ksiądz Arcybiskup został relegowany. Dlaczego?

Po ukończeniu szkoły rozpocząłem studia na Wydziale Fizyki i Matematyki w Grodzieńskim Instytucie Pedagogicznym. Na uczelni panowała ateistyczna atmosfera, profesorowie wypytywali, czy studenci chodzą do kościoła. Jak wspominał mój stryjeczny brat Jan, jego znajoma powiedziała mu, że w jednej z grodzieńskich gazet opublikowano ateistyczny artykuł, w którym dziennikarz zadał pytanie: jak to jest, że przyszły nauczyciel i wychowawca komunistycznej młodzieży Kondrusiewicz regularnie bierze udział w nabożeństwach kościelnych? Zrozumiałem, że nie pozwolą mi skończyć studiów, i na własne żądanie zabrałem dokumenty.

Reklama

Co zdecydowało, że inżynier mechanik po zdobyciu dyplomu w 1970 r., a później po pracy w Wileńskiej Fabryce Obrabiarek wstąpił do Wyższego Seminarium Duchownego w Kownie?

Pracowałem w Wilnie i często odwiedzałem rodziców, krewnych i znajomych w Grodnie i w rodzinnej wsi Odelsk. Było coraz mniej kapłanów. Niejeden ksiądz, kolega ze szkoły, sąsiad czy znajomy zadawał pytanie: co będzie w przyszłości? Skąd weźmiemy księży? Czasami w żartobliwej formie jeden drugiego pytał, dlaczego ja nie idę do seminarium, a przecież na Litwie jest łatwiej. Pewnego razu, idąc do kościoła franciszkańskiego w Grodnie, przez pomyłkę wziąłem modlitewnik mamy (wszystkie były jednakowe; ciocia Franciszka przywiozła je z Częstochowy). Ku memu zdziwieniu w modlitewniku znalazłem obrazek z modlitwą matki o powołanie kapłańskie dla syna. Jeżeli ojciec czasem sugerował mi drogę kapłańską, to mama nigdy o nim nie mówiła, ale jak się okazało, modliła się o nie. Długo rozmyślałem, czy rzeczywiście Bóg woła mnie do kapłaństwa. W pracy wszystko układało się bardzo dobrze. Razem z kolegami otrzymałem patent na specjalną wysoko precyzyjną szlifierkę dla zakładu samochodów osobowych w Tolyatti, gdzie produkowano słynną wówczas ładę. Rozpocząłem studia doktoranckie. Ale to wszystko nie do końca mi pasowało. Wreszcie, podczas uroczystości Opieki Najświętszej Maryi Panny Matki Miłosierdzia w Ostrej Bramie w Wilnie, podjąłem decyzję: idę do seminarium.

Jak zareagowali na tę decyzję rodzice i znajomi?

Rodzice przyjęli moją decyzję normalnie i ze zrozumieniem, chociaż mama zauważyła, że czeka mnie niełatwe życie. Kolega z pracy natomiast zapytał: „Wiem, że księża są potrzebni, ale dlaczego akurat ty?”.

Ksiądz Arcybiskup wybrał kapłaństwo, ale często podkreślał, że wiara przetrwała na Wschodzie dzięki wiernym.

W czasie prześladowań wiara została zachowana przede wszystkim dzięki starszemu pokoleniu, które modliło się na różańcu, odmawiało litanie i inne modlitwy. Ludowe nabożeństwa odegrały kluczową rolę.

Reklama

W 1993 r. przyjechałem do miasta Marks nad Wołgą w województwie saratowskim, aby poświęcić kamień węgielny pod budowę nowego kościoła. Ludzie poprosili mnie, aby tym kamieniem była prosta cegła ze starego kościoła, zburzonego w połowie lat 80. ubiegłego stulecia. Odpowiedziałem, że nie widzę problemu, ale dlaczego cegła, a nie kamień np. z Ziemi Świętej czy z jakiegoś sanktuarium? Opowiedziano mi wzruszającą historię. Kiedy ateistyczne władze zburzyły kościół, ludzie zabierali do domów cegły, kładli je na stole czy w innym godnym miejscu, obok stawiali krzyż, świece i się modlili. Cegły były dla nich symbolem kościoła. Dzięki temu wiara została zachowana. A teraz, kiedy buduje się nowy kościół, chcieli, aby on był niejako przedłużeniem tego zburzonego, w którym byli chrzczeni, przyjmowali I Komunię św., zawierali sakrament małżeństwa itd. Dlatego prosili, aby kamieniem węgielnym była cegła ze zburzonego kościoła. Ich prośba została spełniona.

W 2000 r. w Niżnym Nowogrodzie nad Wołgą została poświęcona kaplica. Przed rewolucją z 1917 r. w tym mieście istniały dwa kościoły, co świadczy o dużej liczbie katolików. Po rewolucji jeden z nich zamknięto w 1920 r., a następnie zburzono w 1930 r. Drugi zamknięto w 1929 r. i wykorzystywano w innych celach. Kiedy uzyskalismy wolność religijną, przekazano nam stajnię, która mieściła się obok tego kościoła. Udało się ją przerobić na bardzo dobrą i funkcjonalną kaplicę, można nawet powiedzieć – mały kościółek.

Po zakończeniu uroczystości poświęcenia kaplicy przemawiali ludzie. Wyrażali radość, że wreszcie jest stałe miejsce modlitwy. Do mikrofonu podeszła staruszka i opowiedziała swoją historię. Urodziła się w Kazachstanie, w polskiej rodzinie zesłanej na Syberię. Po ukończeniu szkoły wyjechała na studia do miasta Gorki (dziś Niżny Nowogród). Odnalazła kościół, ale on był zamknięty, a w mieście nie było kapłana. Pomyślała, co będzie robiła w milionowym mieście bez kościoła. Potem zobaczyła rosnące obok drzewa i powiedziała do siebie: przecież one są świadkami działającego kościoła, podejdę do nich, obejmę je i poczuję się silniejsza duchowo. Tak praktykowała przez długie lata, aż dożyła czasu, w którym może uczęszczać na nabożeństwa do prawdziwego kościoła. Zwykłe drzewa odegrały rolę „ewangelizatora” i pomogły tej kobiecie zachować wiarę.

Reklama

Jak dzisiaj, po latach, Ksiądz Arcybiskup ocenia tę przemianę sytuacji na Wschodzie – od walki z religią w czasach komunistycznych do odrodzenia się życia religijnego? Czy to cud? A może po prostu działanie ludzi i ich zaangażowanie, w tym św. Jana Pawła II?

Ludzie trwali na modlitwie i wierzyli, że bramy piekielne nie zwyciężą Kościoła. Z tęsknotą czekali na realizację przepowiedni fatimskiej o nawróceniu Rosji. Ta nadzieja zaczęła się urzeczywistniać po wyborze Jana Pawła II na Stolicę Piotrową. Otuchy dodały jego słowa: „Nie lękajcie się. Otwórzcie drzwi Chrystusowi!”.

Po trzech pokoleniach prześladowań wiary rzeczywiście stał się cud. Ukrzyżowany kraj odzyskał wolność religii. Kiedy dziennikarz w Moskwie powiedział Michaiłowi Gorbaczowowi, że to on doprowadził do rozpadu Związku Radzieckiego, ten zaprzeczył: „Nie ja, lecz Jan Paweł II”.

Jaka była najpiękniejsza chwila w kapłaństwie Księdza Arcybiskupa?

Było ich niemało. Na przykład człowiek, który kilkadziesiąt lat się nie spowiadał, po zakończeniu uroczystości Opieki Matki Bożej w Ostrej Bramie w Wilnie poprosił o spowiedź. Powiedział: „Nie mogę wrócić do domu niepojednany z Bogiem”.

Te piękne chwile i wydarzenia to również otwarcie seminariów duchownych w Grodnie w 1990 r. i w Moskwie w 1993 r. (w 1995 r. przeniesione do Sankt Petersburga, do historycznego budynku), a także konsekracja katedry w Moskwie w 1999 r. To tylko niektóre przykłady świadczące o bezgranicznym Bożym miłosierdziu i o tym, że Bóg pisze prosto na zawiłych liniach historii i stawia kropkę nad i.

Co to znaczy być dobrym kapłanem? Co chciałby Eminencja przekazać klerykom?

Kapłan, według papieża Benedykta XVI, powinien być specjalistą od spotkania człowieka z Bogiem, co realizuje się przez głoszenie słowa Bożego, celebracje sakramentów i kierowanie powierzoną mu wspólnotą wiernych przez służenie jej.

Reklama

Być dobrym kapłanem znaczy być nim według Serca Jezusowego, które było ciche, pokorne i umiłowało wszystkich aż do śmierci krzyżowej.

Kapłan powinien być sługą ludzi, do których jest posłany. Nie może szukać własnych korzyści, a powinien pracować dla szerzenia i umacniania królestwa Bożego. Nie bać się głosić Ewangelii w porę i nie w porę. Nie może szukać pochlebstwa przez kompromis w sprawach moralnych. W tym sensie kryterium posługi kapłana mają być słowa Chrystusa: „Tak – tak, nie – nie”.

W okresie wojującego ateizmu trudno było dostać się do seminarium, ponieważ stosowano tzw. numerus clausus – można było przyjąć tylko określoną przez władze cywilne liczbę alumnów. Wtedy mnie, jako kleryka, prześladowała myśl, że jeżeli nie skończę seminarium, to będzie równoznaczne z tym, iż odebrałem komuś szansę. Dzisiaj takich restrykcji nie ma i to może dezorientować lękającego się podjąć decyzję młodego człowieka. Myśli: to nic poważnego, kiedy ja odejdę, przyjdzie ktoś inny. A jeżeli nie przyjdzie? Doświadczamy kryzysu braku powołań. Ceńcie powołanie i proście Boga o wytrwanie w nim, bo żniwo jest wielkie, a robotników mało.

A jakie przesłanie chciałby Ksiądz Arcybiskup przekazać Polakom, w tym czytelnikom tygodnika Niedziela?

Pozostańcie wierni Bogu i tradycjom ojców. Nie straćcie chrześcijańskiej i narodowej tożsamości. Niech nauczanie św. Jana Pawła II inspiruje was do trzymania drzwi waszych serc otwartych na Chrystusa i prawdę Ewangelii, szczególnie w naszych trudnych czasach, pełnych bardzo niebezpiecznych wyzwań. A Maryja, co broni Jasnej Góry i świeci w Ostrej Bramie, niech ma was w swojej opiece.

Abp Tadeusz Kondrusiewicz - od 2021 r. abp Tadeusz Kondrusiewicz jest arcybiskupem seniorem archidiecezji mińsko-mohylewskiej. Wcześniej był m.in. przewodniczącym Konferencji Episkopatu Białorusi (2015-21) i Konferencji Episkopatu Rosji (1999 – 2005), metropolitą moskiewskim, metropolitą mińsko-mohylewskim i administratorem apostolskim diecezji pińskiej.

2025-01-07 11:21

Oceń: +7 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Kapłańskie półwiecze

Niedziela bielsko-żywiecka 31/2018, str. IV

[ TEMATY ]

kapłaństwo

Mariusz Rzymek

Sto lat, Księże Jubilacie!

Sto lat, Księże Jubilacie!

Ze świętującym złoty jubileusz kapłaństwa ks. prał. Stanisławem Bogaczem – proboszczem parafii pw. św. Katarzyny Aleksandryjskiej w Cięcinie – rozmawia Mariusz Rzymek

Mariusz Rzymek: – Co najmocniej utkwiło Księdzu Prałatowi w pamięci z minionych 50 lat?
CZYTAJ DALEJ

Przesłanie, które płynie z dzisiejszej Ewangelii mówi, że nie wystarcza sama chęć pomagania

2025-07-10 21:29

[ TEMATY ]

rozważania

O. prof. Zdzisław Kijas

Adobe Stock

Czytamy następnie, że Samarytanin: „Podszedł do niego i opatrzył mu rany, zalewając je oliwą i winem”. To również ważne przesłanie, które płynie do nas z dzisiejszej Ewangelii. Mówi ono, że nie wystarcza tylko sama chęć pomagania. Ważne jest, aby pomagać mądrze, aby pomoc, którą chcemy nieść, była dostosowana do warunków, sytuacji i potrzeb osoby pokrzywdzonej.

Powstał jakiś uczony w Prawie i wystawiając Jezusa na próbę, zapytał: «Nauczycielu, co mam czynić, aby osiągnąć życie wieczne?» Jezus mu odpowiedział: «Co jest napisane w Prawie? Jak czytasz?» On rzekł: «Będziesz miłował Pana, Boga swego, całym swoim sercem, całą swoją duszą, całą swoją mocą i całym swoim umysłem; a swego bliźniego jak siebie samego». Jezus rzekł do niego: «Dobrze odpowiedziałeś. To czyń, a będziesz żył». Lecz on, chcąc się usprawiedliwić, zapytał Jezusa: «A kto jest moim bliźnim?» Jezus, nawiązując do tego, rzekł: «Pewien człowiek schodził z Jeruzalem do Jerycha i wpadł w ręce zbójców. Ci nie tylko go obdarli, lecz jeszcze rany mu zadali i zostawiwszy na pół umarłego, odeszli. Przypadkiem przechodził tą drogą pewien kapłan; zobaczył go i minął. Tak samo lewita, gdy przyszedł na to miejsce i zobaczył go, minął. Pewien zaś Samarytanin, wędrując, przyszedł również na to miejsce. Gdy go zobaczył, wzruszył się głęboko: podszedł do niego i opatrzył mu rany, zalewając je oliwą i winem; potem wsadził go na swoje bydlę, zawiózł do gospody i pielęgnował go. Następnego zaś dnia wyjął dwa denary, dał gospodarzowi i rzekł: „Miej o nim staranie, a jeśli co więcej wydasz, ja oddam tobie, gdy będę wracał”. Kto z tych trzech okazał się według ciebie bliźnim tego, który wpadł w ręce zbójców?» On odpowiedział: «Ten, który mu okazał miłosierdzie». Jezus mu rzekł: «Idź i ty czyń podobnie!»
CZYTAJ DALEJ

wpolityce.pl: Czy Lange vel Gontarczyk straci państwowe odznaczenie? To ona inwigilowała ks. Blachnickiego

2025-07-12 19:51

[ TEMATY ]

ks. Franciszek Blachnicki

Mateusz Góra

Czy Jolanta Lange vel Gontarczyk straci państwowe odznaczenie? Wszystko na to wskazuje. Jak podaje portal wpolityce.pl, Biuro Odznaczeń i Nominacji KPRP przygotowało projekt postanowienia prezydenta Andrzeja Dudy w tej sprawie. To efekt petycji, podpisanej przez wielu sygnatariuszy, przesłanej przez Piotra Woyciechowskiego.

Jak dowiedział się portal wPolityce.pl, Kancelaria Prezydenta RP odpowiedziała na petycję ws. odebrania Lange vel Gontarczyk Srebrnego Krzyża Zasługi nadanego przez Aleksandra Kwaśniewskiego.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję