Reklama

Niedziela Przemyska

Odszedł przyjaciel młodzieży

Twoje niespodziewane odejście księże Janie poruszyło tysiące serc, które wciąż nie mogą uwierzyć w to, co się wydarzyło.

Niedziela przemyska 37/2024, str. IV

[ TEMATY ]

pogrzeb kapłana

Łukasz Sztolf

Ks. Jan Mazurek podczas ostatnich miesięcy życia zawierzył Sercu Jezusa całą naszą wspólnotę

Ks. Jan Mazurek podczas ostatnich miesięcy życia zawierzył Sercu Jezusa całą naszą wspólnotę

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Kościół św. Benedykta, Cyryla i Metodego na osiedlu Kazanów w Przemyślu wypełnił się po brzegi. Ponad stu kapłanów pod przewodnictwem abp. Adama Szala i prawie 2 tys. wiernych 9 sierpnia żegnało proboszcza parafii śp. ks. prał. Jana Mazurka, który zmarł nagle podczas pobytu w Hiszpanii. Miał 59 lat.

Trudno to wszystko teraz poukładać

„Coś się tu nie zaczyna w swojej zwykłej porze. Coś się tu nie odbywa jak powinno. Ktoś tutaj był i był, a potem nagle zniknął i uporczywie go nie ma…”. Nie tak to wszystko miało wyglądać i trudno się nam w tym odnaleźć. Bo przecież czekały zaplanowane spotkania w kancelarii, którą wzorcowo prowadziłeś, czekała młodzież z którą miałeś wyjechać do Włoch, czekaliśmy wszyscy na Twój ciepły uśmiech, którym obdarowywałeś nas przemierzając kościół charakterystycznym, dziarskim krokiem. Nie tak to miało wyglądać i trudno to wszystko teraz poukładać. Bo twoje niespodziewane odejście księże Janie poruszyło tysiące serc, które wciąż nie mogą uwierzyć w to, co się wydarzyło 23 lipca. Osierociłeś setki ludzi.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

Przyszedłeś na świat 19 czerwca 1965 r. Po zdaniu egzaminu dojrzałości, wstąpiłeś do Wyższego Seminarium Duchownego w Przemyślu, którego zwieńczeniem było przyjęcie 13 czerwca 1990 r. świeceń kapłańskich. Pracę duszpasterską rozpocząłeś w Dukli, gdzie w latach 1990-94 pełniłeś posługę wikariusza. Następnie w latach 1994-96 byłeś moderatorem Ośrodka Kultury i Formacji Chrześcijańskiej przy kościele św. Mikołaja w Jarosławiu. Wreszcie 23 sierpnia 1996 r. zostałeś dyrektorem Domu Katolickiego ROMA oraz Księgarni Katolickiej ROMA i duszpasterzem akademickim na terenie miasta Przemyśla. Funkcję tę pełniłeś do 2002 r., kiedy zostałeś mianowany proboszczem parafii Świętej Trójcy w Przemyślu. Jednocześnie od 14 listopada 2002 r. byłeś także wicedziekanem dekanatu Przemyśl II, a od 2015 r. Kanonikiem Gremialnym Jarosławskiej Kapituły Kolegiackiej. Dnia 29 czerwca 2019 r. przybyłeś na kazanowskie wzgórze zostając proboszczem parafii św. Benedykta, Cyryla i Metodego w Przemyślu. Będąc proboszczem przemyskich parafii, przez ponad 27 lat pełniłeś z wielkim oddaniem funkcję moderatora Ruchu Apostolstwa Młodzieży Archidiecezji Przemyskiej, a od początku 2022 r. byłeś Honorowym Moderatorem RAM. Byłeś również Duszpasterzem Niewidomych i Związku Sybiraków Oddział w Przemyślu, a także członkiem Rady Programowej Archidiecezjalnego Duszpasterstwa Trzeźwości i Rady ds. Rodziny.

Wrosłeś w nasze miasto

Nie pamiętam naszego pierwszego spotkania – w końcu znaliśmy się niemal od zawsze. Można powiedzieć, że wrosłeś w nasze miasto i kochałeś je jak swój dom. I choć świat się nie zatrzymał, choć nadal przemierzamy te same ulice w drodze do pracy, do sklepu, to kogoś uporczywie nie ma. I mijając kolejne samochody, wciąż wytężam wzrok i szukam twojej uśmiechniętej twarzy, serdecznego gestu uniesionej dłoni. Takim cię właśnie księże Janie zapamiętam. Twoje pogodne oblicze zawsze dawało poczucie bezpieczeństwa i spokoju. Choć niejednokrotnie przykrywało poważne trudności, jakie napotykałeś na swojej drodze. Łagodne „co tam Gosieńko?”, gdy dzwoniłam z kolejnym problemem, sprawiało, że już nie wydawał się taki poważny, bo wiedziałam, że zaraz będziesz wiedział, jak go rozwiązać. Bo dzieliłeś się swoją wiedzą, mądrością i doświadczeniem z każdym, kto tylko się do ciebie zwrócił.

Byliśmy dla ciebie ważni

Reklama

Byłeś dobrym pasterzem, który znał swoje owce po imieniu, nawet te pogubione, które omijały nasze kościelne wzgórze. Gdy się z tobą rozmawiało, zawsze patrzyłeś prosto w oczy, a na twojej twarzy malowała się troska i żywe zainteresowanie. Nigdy nie odmawiałeś nikomu spotkania, rady. Chętnie przystawałeś na moje nawet najbardziej niepoważne pomysły i powtarzałeś: „Daję zielone światło, działaj! Czy ja mogę jakoś pomóc?”. A gdy plan się powiódł, w końcu czemu miałby się nie powieść – z twoją pomocą, można było zdobywać góry, nie szczędziłeś pochwał – zarówno tych prywatnych, jak i na forum publicznym. Doceniałeś nawet najdrobniejsze starania i gesty. Byliśmy dla ciebie ważni. Rośliśmy.

Choć ci za to zawsze dziękowałam, to chcę byś wiedział, księże proboszczu, że zawsze byłam z ciebie dumna, gdy kolejne osoby przychodziły do Sądu Metropolitalnego i mówiły, że to ty je do mnie wysłałeś, bo troszczyłeś się o każdego parafianina. Gdy tylko dowiedziałeś się, że ktoś żyje w związku niesakramentalnym, to chciałeś mu pomóc, znaleźć drogę do Boga, swoją radą dać symboliczny klucz do tabernakulum.

Kochałeś ludzi. Każdy był dla ciebie ważny, a w chwili spotkania wręcz najważniejszy. Nigdy nie dałeś odczuć, że jesteś znużony rozmową, w niedoczasie. Myślałeś o każdym w sprawach wielkich i wydawać, by się mogło, że całkiem błahych – moja chrześnica do dziś wozi lalki w wózku, który ktoś zostawił obok kontenera na makulaturę przy kościele. Cieszyłeś się, gdy widziałeś jej radość. A ja cieszyłam się, że w natłoku tych trudnych spraw, pomyślałeś o nas. Jestem ci wdzięczna za każde wsparcie w organizacji pikniku osiedlowego, za twój radosny śmiech, gdy przyszedłeś na boisko i przeciągałeś linę z dzieciakami. Za ten pełen podziwu, ale i zachwytu szept mieszkańców osiedla – „Ksiądz Proboszcz przyszedł!”. To było dla nich ważne i niespotykane wydarzenie. Wiedziałeś, że pasterz pachnie owcami, jak mówił papież Franciszek i chciałeś być blisko w radości i w smutku.

Już wiesz, ile serc poruszyłeś

Reklama

Troszczyłeś się nie tylko o swoich parafian, ale i o tych, którzy znaleźli się w potrzebie. Cieszyłeś się, gdy staraniem twoich parafian w Afryce wybudowano kolejną studnię. Jak dobry gospodarz dzwoniłeś do mnie, gdy kontener na makulaturę na misje był już przepełniony. Bez wahania udostępniłeś pomieszczenia na plebanii, byśmy mogli bezpiecznie przechować prezenty dla dzieci z domów dziecka. Radość sprawiało ci, gdy nasza parafia była sercem różnych wydarzeń – od poważnych konferencji, po bajkowe spotkania dla dzieci. Zwykłeś mawiać, że to nasz wspólny kościół i cieszysz się, że wspólnota żyje. Zawsze pomocny, zawsze „na posterunku”. Chowałeś do kuchni chleby, który o świcie przywoziła piekarnia, byśmy po wyjściu z pracy mogli robić kolejne setki kanapek dla uciekających przed wojną. Byłeś swoistym łącznikiem – wiedziałeś, kto chce coś ofiarować i konkretnie, w żołnierskich słowach przekazywałeś mi te informacje, oszczędzając trudu dopytywania. Ceniłeś mój czas i byłeś w tym wyjątkowy.

Od początku swojej posługi w naszym kościele wziąłeś się ostro do pracy. Jakbyś się bał, że zabraknie ci czasu, jakbyś czuł, że masz go niewiele… Tylko ty sam wiesz, ile trudu, nieprzespanych nocy kosztował cię odbiór techniczny kościoła. Dzieliłeś się swoimi troskami z Radą Parafialną i nie poddawałeś się, gdy kolejne ekspertyzy pociągały za sobą niewyobrażalne koszty. Wiem, że nikt inny nie zrobiłby tego. Twoje uporządkowanie i determinacja były godne podziwu. Nawet gdy kolejni inżynierowie odmawiali wydania opinii z powodu braków w dzienniku budowy, ty wciąż się uśmiechałeś i szukałeś rozwiązań. I doprowadziłeś to niezwykle trudne dzieło do końca. Nie poprzestawałeś jednak na tym i podejmowałeś kolejne wyzwania.

Tylko Bóg ma prawo mnie obudzić

Księże Janie, nawet nie wiesz, a może właśnie już wiesz, ile serc poruszyłeś. Ile świadectw Twojego pięknego życia do mnie spłynęło. Ile wspomnień osób, które wspierałeś w momencie utraty bliskich z którymi współcierpiałeś. Tuż po twoim odejściu podczas Franciszkańskiego Spotkania Młodych na Kalwarii świadectwo twojego pięknego życia dawały rzesze napotkanych przeze mnie osób – symbolicznie, bo w tle zespół Fioretti śpiewał: „Póki mamy czas, bracia czyńmy dobro”. Byłeś takim dobrem. Dziękuję ci za to świadectwo życia.

W najsłynniejszej opowieści Erica Emmanuela-Schmitta Oskar i Pani Róża mały, umierający na raka chłopiec pisze listy do Pana Boga. Opowiada w nich o swoich przeżyciach i prosi Go, by go odwiedził. Jest jednak coraz słabszy… Ostatni list do Boga wysłany został przez opiekującą się nim w hospicjum ciocię Różę, która napisała „PS: Przez ostatnie trzy dni Oskar stawiał na szafce przy łóżku kartonik. Myślę, że to Ciebie dotyczy. Napisał na nim: «Tylko Bóg ma prawo mnie obudzić»”.

Wierzę kochany księże Janie, że z twojego snu, w który zapadłeś w ten wtorkowy wieczór obudził cię już Najwyższy. Wierzę też, że kiedyś przywita mnie na Górze twoja uśmiechnięta twarz, ojcowska troska i tak często słyszane: „Witaj Gosieńko, opowiadaj…”.

2024-09-10 13:40

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Moją rodziną jest Kościół

Niedziela przemyska 10/2022, str. IV

[ TEMATY ]

wspomnienie

pogrzeb kapłana

Archiwum sanktuarium św. Jana Pawła II w Krośnie

Ks. Jan Wilusz (1934 – 2022)

Ks. Jan Wilusz (1934 – 2022)

17 stycznia br. w wieku 88 lat zmarł ks. kan. Jan Wilusz. Msza św. pogrzebowa została odprawiona w sanktuarium św. Jana Pawła II w Krośnie, a pochówek odbył się na cmentarzu w Łękach Dukielskich.

Dziękując Bogu za dar życia i kapłaństwa ks. kan. Jana Wilusza, o zmarłym opowiada jego siostra Wanda Lidwin. – Od kiedy pamiętam brat przejmował się tym, gdy ktoś się skaleczył lub zrobił krzywdę. Wtedy młody Jan chciał jak najszybciej pomagać takiej osobie, przynosił bandaż i opatrywał ranę. Tato widząc te sytuacje zaczął mówić, że syn gdy dorośnie będzie lekarzem. Nie pamiętam, żeby mama planowała przyszłość dla syna i wspominała coś o konkretnym zawodzie. Kiedy brat Jan chodził do Szkoły Podstawowej w Łękach Dukielskich, ksiądz katecheta, który go uczył, powiedział mu pewnego razu, że będzie księdzem. Jednak sam brat nigdy nie wspominał o kapłaństwie, może dlatego, że nie chciał sprawić zawodu ojcu, który co jakiś czas mówił o kierunku medycznym dla syna – wspomina pani Wanda.
CZYTAJ DALEJ

Św. Jadwiga Śląska w obrazach

2024-10-13 08:00

Archiwum ks. Bogdana Giemzy

Lubiąski opat nakazuje św. Jadwidze nosić buty

Lubiąski opat nakazuje św. Jadwidze nosić buty

850 lat temu na zamku Andechs w Bawarii przyszła na świat Jadwiga, późniejsza święta. Gdy miała 12 lat, została poślubiona przez 18-letniego księcia Henryka I Brodatego i osiadła u jego boku na Śląsku.

Małżeństwo było niezwykle udane. Księżna urodziła siedmioro dzieci, choć pięcioro z nich zmarło przed osiągnięciem dojrzałości, a syn Henryk Pobożny zginął pod Legnicą w walce z Tatarami. Pozostała jedynie córka Gertruda. Przez całe życie księżna oddawała się surowej pokucie i działalności dobroczynnej. Własne dobra przeznaczała na organizowanie szpitali, hospicjów; fundowała klasztory. Dużo czasu poświęcała na modlitwę. Po owdowieniu zamieszkała w klasztorze cysterek w Trzebnicy, ale nie złożyła ślubów zakonnych. Jednym z powodów była chęć swobodnego zarządzania majątkiem i dalszej pomocy potrzebującym. Pozostawiła po sobie wiele dzieł miłosierdzia, a w sercach ludzi wdzięczną pamięć, która przetrwała do dziś.
CZYTAJ DALEJ

Trwa liczenie katolików podczas niedzielnych praktyk religijnych

2024-10-13 08:03

[ TEMATY ]

liczenie wiernych

Piotr Lorenc/Niedziela

W niedzielę, 13 października odbywa się doroczne liczenie katolików uczestniczących w Mszy św. i przystępujących do komunii św. Badanie odbywa się we wszystkich parafiach kraju.

Liczenie wiernych w kraju odbywa się tradycyjnie raz w roku, w jedną z niedziel października. W tym roku, zgodnie z uchwałą Konferencji Episkopatu Polski, doroczne badanie niedzielnych praktyk religijnych (dominicantes i communicantes) odbędzie się w niedzielę, 13 października – poinformowała archidiecezja warszawska.
CZYTAJ DALEJ
Przejdź teraz
REKLAMA: Artykuł wyświetli się za 15 sekund

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję