Dobrze wiemy, jak bezcenną wartością jest słowo – ta myśl wyrażona przy pomocy głosu. Słowo jest zarazem ideą i dźwiękiem, wytworem umysłu i warg. Słowo – idea, która zstępuje ze świata ducha do świata materii. Można chyba zaryzykować twierdzenie, że słowo jest wyrazem tego, czym żyje serce. To, co ukrywamy w jego głębi, prędzej czy później wypowiemy na głos. Jeżeli więc chcemy poznać prawdziwe intencje drugiego człowieka, jego poglądy, upodobania, warto zwrócić uwagę na to, co mówi. Specjaliści w tej materii przekonują nawet, że m.in. na podstawie tego, co człowiek mówi, można z czasem zacząć czytać w jego sercu. Włoskie przysłowie wyraża to śpiewnym zdaniem: La lingua batte dove il dente duole – język trafia tam, gdzie ząb boli. Czyli nasze myśli kierują się zawsze ku temu, na czym nam najbardziej zależy, o co zabiegamy, o co się martwimy. A im bardziej sprawy te zajmują nasze myśli, tym częściej o tym mówimy. Ten, kto nieustannie mówi o karierze, nosi w sercu żądzę sławy. Ten, kto ciągle gada o pieniądzach, najczęściej jest człowiekiem chciwym itp. Słowo zawsze tkwi u początku działania, potrafi nas uruchomić, zmobilizować, pchnąć do czynów. Bo przecież na tym właśnie polega prawdziwa wartość człowieka – na działaniu, a nie tylko na mówieniu o nim. „Po owocach ich poznacie” (por. Mt 7, 20) – te słowa Jezusa niosą w sobie wielką prawdę o ludziach.
Reklama
Według Biblii, Stwórca wszystkie stworzenia powołuje do istnienia głosem. „Bóg rzekł: Niechaj się stanie światłość!” (Rdz 1, 3), ale w przypadku ludzkości używa zaskakujących słów: „Uczyńmy człowieka na Nasz obraz, podobnego Nam” (Rdz 1, 26). Dlatego bibliści wnioskują – i zapewne mają rację – że my, ludzie, jesteśmy „zbudowani” ze słów miłości wypowiedzianych przez Boga. Słowo ma więc swoją wagę, a jak ważna jest myśl wyrażona przy pomocy głosu, wyjaśnia prof. Adam Regiewicz w arcyciekawym wywiadzie udzielonym Niedzieli. Profesor jest także autorem cyklu katechez o dźwięku w Piśmie Świętym, które zaczniemy niebawem publikować na łamach Niedzieli. Najpierw jednak wprowadza nas w świat dźwięków, odgłosów zapisanych w Biblii. „Człowiek najpierw słyszy, a dopiero potem widzi. Dlatego, odnosząc to doświadczenie do Biblii, czytamy w Ewangelii według św. Jana: «Na początku było słowo» (J 1, 1). (...) wypowiadane słowo jest dźwiękiem, więc kiedy czytamy w Księdze Rodzaju, że Bóg stwarza człowieka, to On tchnie i to tchnienie, które jest powiewem, jest jednocześnie dźwiękiem, podmuchem, a potem jest powołaniem do istnienia przez nadanie mu imienia. Bóg woła i na ten dźwięk człowiek odpowiada. Dźwięk jest o wiele bardziej somatyczny, tzn. bliższy ciału, niż wzrok” – tłumaczy prof. Regiewicz (Dźwięki Boga, s. 10-13).
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Gorąco zachęcam do lektury tej rozmowy również dlatego, że dające do myślenia refleksje profesora przypominają nam, jak arcyważna jest, zwłaszcza dziś, umiejętność słuchania. Bo Boga trzeba umieć słuchać, trzeba umieć wsłuchiwać się w ten Głos, który „zawsze jest wezwaniem”. Potrzebujemy więc w tym naszym nieznośnie hałaśliwym świecie uważności, by nie przegapić głosu Boga. „Nie da się usłyszeć Boga bez wchodzenia w relację ze Słowem” – przekonuje nasz rozmówca. I podkreśla, że trzeba mieć czas na Pismo Święte, bo Bóg nieustannie chce do nas mówić.
A skoro Bóg wciąż nas wzywa – słuchajmy Jego głosu! Nie warto udawać głuchego. Nasz upór może bowiem sprawić, że ogłuchniemy naprawdę. I co wtedy? Co nam ze świata, który przepełniają wyłącznie wrzask, wrzawa galerii handlowych, nieszczere pochlebstwa czy wymuszone oklaski? Na dodatek taki ogłuszony człowiek będzie szukał swojej drogi, błądząc po bezdrożach, zacznie wierzyć w nieuchronność losu, która staje się rodzajem samousprawiedliwienia własnych zaniechań, i z dużym prawdopodobieństwem pobiegnie po ratunek do różnej maści „ekspertów od ducha”, tych współczesnych magów, którzy żerując na starej jak świat ludzkiej naiwności, odgradzają człowieka od prawdziwego Głosu, o czym pisze Aneta Nawrot w tekście Szamani w nowoczesnych gabinetach (s. 54-55).
Zanim więc sięgniemy beztrosko po kolejny gazetowy horoskop lub ślepo uwierzymy internetowym wróżom-celebrytom, zapamiętajmy tę myśl prof. Regiewicza: „Bycie chrześcijaninem oznacza mieć «ucho otwarte», tzn. usłyszeć, co Bóg dzisiaj mówi do mnie, czego dzisiaj ode mnie chce”.