Reklama

Niedziela Wrocławska

Katecheza niepewności

Już od dłuższego czasu toczy się dyskusja o zasadności nauczania religii w szkole. Wokół tematu narosło wiele mitów a w mediach społecznościowych trwa nieustanny atak na religię. Deprecjonuje się również samych katechetów.

Niedziela wrocławska 7/2024, str. IV

[ TEMATY ]

katecheza

Karol Porwich/archiwum Niedzieli

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Nowa minister edukacji zapowiedziała likwidację jednej godziny religii, niewliczanie ocen do średniej oraz przeniesienie lekcji na pierwszą i ostatnią godzinę lekcyjną. Co to w praktyce oznacza?

Przede wszystkim w ferworze walki z Kościołem zapomniano o dużej grupie społecznej, jaką stanowią katecheci świeccy, bo to oni od lat niosą ciężar nauczania religii.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Nikt z nimi i o nich nie rozmawia

Są to ludzie, którzy mają rodziny, mieszkania, kredyty. To matki, które mają dzieci w wieku szkolnym i przedszkolnym. Zmniejszenie godzin religii w szkole, bądź przerzucenie jej do salek kościelnych, znaczy dla nich utratę pracy, często jedynego źródła utrzymania. – Tak się zastanawiam, gdzie jest ta lewicowa „troska” o kobietę? Czy objawia się ona tylko w dostępie do aborcji i tabletek wczesnoporonnych? Przecież większość osób uczących religii to właśnie panie. Czasami panie, którym brakuje kilku czy kilkunastu lat do emerytury. Niektóre samotne, inne utrzymują całe rodziny – mówi Marek Sokół, katecheta w SP nr 15 we Wrocławiu i dodaje: – Żal mi tych ludzi, którzy stracą pracę. Inna rzecz, że katecheci to ludzie, którzy włączani są do różnych działań szkoły. Pomijam przedstawienia świąteczne czy liczne zastępstwa, które bierzemy, ale np. pracuję z zespołem nad statutem szkoły, jestem odpowiedzialny za kartę rowerową, drugi rok prowadzę wolontariat.

Praca pozakatechetyczna

– Gdy po urodzeniu dziecka wróciłam do pracy w gimnazjum, od razu dostałam propozycję, że albo „biorę” samorząd, albo wolontariat, albo jedno i drugie. Ponieważ samorząd realizuje czasem zadania niekoniecznie współgrające z wizją katechezy w szkole, wybrałam wolontariat i zajmowałam się nim prawie 15 lat. Może te dzieci czasem widziały mnie tylko jako opiekuna wolontariatu, ale tak czy inaczej buduje się wtedy relacje – opowiada Bożena Drab, katechetka Szkół Podstawowych w Pęgowie i Szewcach i dodaje: – Gdy byłam na spotkaniu z kuratorem Kowalczykiem, mówił, że nie zdawał sobie sprawy, że katecheci robią tak dużą pracę pozakatechetyczną w szkołach. My często jesteśmy nauczeni „pracy za darmo”. Byłam tutorem w szkole, prowadząc dzieci słabsze, które przecież też muszą funkcjonować. Pracowałam z młodzieżą poprzez wolontariat i Erasmusa: pisaliśmy projekty, moje dzieci wyjeżdżały, albo zapraszaliśmy młodzież do nas. Dyrektorzy chcą takich nauczycieli i nie ma znaczenia, czy uczą oni polskiego czy religii, bo wspierają wizję placówki.

Reklama

Nauka wartości

Należy podkreślić, że religia jest organizowana tam, gdzie chcą tego rodzice dzieci. To nie Kościół decyduje o zorganizowaniu lekcji w szkole, nie dyrekcja szkoły, nie katecheta, ale rodzice.

– Dlatego zajęcia powinny odbywać się w szkole. W szkole wielu wspaniałych i oddanych swojej pracy nauczycieli religii pomaga odkrywać dzieciom piękno tego, kim stają się w dorosłym życiu – mówi Edyta Kurpios, katechetka w Specjalnym Ośrodku Szkolno-Wychowawczym nr 11 we Wrocławiu i pyta: – Czy my robimy coś złego na tych lekcjach? Dziś np. odwoływaliśmy się do postaci świętych i wywiązała się dyskusja na temat wartości. Ale ktoś, kto nie jest praktykiem, nie ma pojęcia, co się na takiej lekcji dzieje.

– Mamy ministra edukacji, który jest ideologiczny, nie patrzy szerzej na to, jak szkoła funkcjonuje. Nie widzi, że religia jako jedyny przedmiot wychowuje człowieka do wartości, kształtuje go moralnie. Działanie mające na celu ograniczenie i w konsekwencji usunięcie religii ze szkoły jest działaniem bezmyślnym. Chyba że jest to działanie celowe, by wychować pokolenie ludzi pozbawionych empatii, uczuć wyższych. Jest to trochę taki powrót do minionej epoki: Stalina, Bieruta i tego, co się wtedy działo. Moim zdaniem, za tym, czego uczymy, idzie dobro. Tylko trzeba to chcieć zobaczyć – mówi Marek Sokół.

Jedna godzina to brak relacji

– Katecheza jest nie tylko zdobywaniem wiedzy, ale przede wszystkim kształtowaniem postawy dziecka i młodego człowieka; jego kręgosłupa moralnego, wartości, którymi będzie się kierował i do których będzie mógł się odnieść w dorosłym życiu. Jedna godzina tygodniowo na pewno ograniczy możliwość stworzenia przestrzeni dla relacji, ukształtowania systemu wartości w młodym człowieku. Będzie to ogromna strata – mówi Barbara Glamowska, katechetka w SP nr 17 we Wrocławiu.

Reklama

Wartość relacji podkreśla również Bożena Drab. – Jedna godzina to dlatego, że pani minister musiała ustąpić przed tym, by w ogóle zlikwidować religię. Tak naprawdę będzie chodziło o to, żeby tej katechezy w ogóle nie było. Tam, gdzie jest jedna godzina, nie nawiązuje się relacji. Moje dzieci mówią tak: „Mamo, ale przecież pani od religii to jedyna osoba, która ma dla nas czas i z nami rozmawia”. Katecheza to zatem taki wentyl bezpieczeństwa dla współczesnych dzieci. Mówi się bardzo dużo o ich problemach emocjonalnych i psychicznych, ale to jest często niezauważane ani przez społeczeństwo, ani przez rodziców, ani przez nauczyciela, który „leci” z programem. Ja bardzo często jestem jednym z pierwszych nauczycieli, który zauważa, że dziecko jest niedokarmione, że jest jakaś forma przemocy; ono się otwiera i mówi o swoich problemach, lękach. Ale na te relacje potrzeba czasu – mówi p. Bożena.

Status religii

Pomimo nieustannego ataku na religię w szkole bardzo duża grupa dzieci na te lekcje przychodzi i z zainteresowaniem w nich uczestniczy. Nawet we Wrocławiu, gdzie mamy najniższe statystyki w Polsce.

– W swojej pracy już nie raz słyszałem, że dziecko chciałoby się wypisać z matematyki, polskiego, plastyki, muzyki, ale nie z religii. Gdyby inne przedmioty miały dokładnie taki sam status jak religia, to niektórzy nauczyciele sami by siedzieli w gabinecie – mówi Marek Sokół. Podobne spostrzeżenia mają inni katecheci.

– Poza tym rodzice dzieci chodzących na religię również płacą podatki na utrzymanie systemu edukacji, więc mają prawo się domagać, żeby ta religia była w szkole w ramach zajęć. Mówię to również jako ojciec – zaznacza Marek.

Reklama

Sprawę finansowania podkreśla też Bożena Drab: – Jeśli dyskutujemy o religii w przestrzeni publicznej, to w duchu wydatków społeczeństwa na religię. Zapominamy jednak, że wierzący też mają udział w tworzeniu dochodów państwa. W samej edukacji mamy sporo działań kierowanych do mniejszych grup odbiorców, np. klasy sportowe. Dzieci mają różne potrzeby i publiczna edukacja powinna je zaspokajać. A na katechezie odpowiadają na podstawowe pytania o sens życia i uczą się jak żyć – mówi p. Bożena.

Pierwsza, czy ostatnia?

Lekcje religii tylko na pierwszej lub ostatniej godzinie krzywdzą również dzieci, które chodzą na religię. – To chyba największa bzdura w tym wszystkim, bo jak przy etacie 18 godzin ułożyć plan w ten sposób? Również my, nauczyciele religii, bylibyśmy dyskryminowani, bo plan lekcji tak ułożony oznaczałby dla nas mnóstwo okienek w ciągu całego dnia. Ale może o to właśnie chodzi, bo przecież można szukać innych rozwiązań – mówi Marek Sokół.

Podkreśla to też Bożena Drab. – Jeśli Wrocław od wielu lat wysyła sygnał do dyrektorów, że tak ma być, to trudno również dyrektorowi do tego się nie dostosować. Nie zapominajmy jednak o tym, że w godz. 7-17 dzieci przebywają w świetlicach. I to jest tylko „czarowanie”, że jest to dla nich strata godzin. Ale można też podpowiadać takie rozwiązania, z którymi już się spotkałam, że np. ta część klasy, która nie chodzi na religię, ma w tym czasie informatykę, czy angielski. Trzeba szukać konsensusu i mądrych rozwiązań – mówi p. Bożena.

Uderzenie w dziecko

– Jeśli chodzi o nieliczenie oceny do średniej, to jest to uderzenie w dziecko, nie w katechetę. To dziecko podejmuje trud pracy. Dzisiaj np. mieliśmy taki projekt przedmiotowy: patriarchowie, sędziowie, prorocy. Grupy przygotowują te tematy i mają przekazać klasie, np. kim był patriarcha Abraham, kiedy żył, co zrobił itd. Oni w ten sposób się uczą, ale jest to ich ciężka praca z tekstem. Uczymy ich nowych umiejętności, potrzebnych również na języku polskim, historii i matematyce. Komu przeszkadza, żeby to dziecko dostało nagrodę w postaci oceny? A nie biorąc tej oceny pod uwagę, dyskredytuje się przedmiot. A tymczasem dzieci, nie chodzące na religię mają np. problem, który sygnalizują nauczyciele szkół średnich. Są to braki na języku polskim w zakresie podstawowych treści, takich jak: obrazy biblijne Starego Testamentu, przypowieści, historia Hioba, wymagana na maturze. Jeśli ktoś realizuje solidnie katechezę, to dziecko ma szansę, by to zaowocowało na przedmiotach, które są skorelowane. Niestety, mamy tutaj dużą krótkowzroczność. No chyba że chce się budować społeczeństwo bez uniwersalnych wartości – podkreśla Bożena Drab.

2024-02-13 13:58

Ocena: +1 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Ks. Bednarczyk: katecheza specjalna powinna mieć charakter wychowawczy i wspólnototwórczy

[ TEMATY ]

katecheza

Karol Porwich/Niedziela

Katecheza specjalna powinna mieć charakter wychowawczy i wspólnototwórczy – podkreśla ks. dr hab. Rafał Bednarczyk, wykładowca katechetyki na UKSW, jeden z prelegentów podczas VI Ogólnopolskiej Konferencji Katechetów Specjalnych, która zakończyła się wczoraj w Warszawie. W rozmowie z KAI, ks. Bednarczyk zwraca uwagę, że konferencja oprócz wymiaru teoretycznego była również praktycznym forum wymiany doświadczeń i pomysłów na prace z niepełnosprawnymi dziećmi.

- Konferencja zaadresowana była do katechetów specjalnych, ludzi, którzy pracują w ośrodkach szkolno – wychowawczych z dziećmi z młodzieżą o różnym stopniu niepełnosprawności, zwłaszcza intelektualnej. To bardzo ciekawe grono osób. Stoją przed nimi specyficzne problemy i wyzwania. Tymczasem pomocy katechetycznych dla niepełnosprawnych dzieci i młodzieży jest naprawdę niewiele – podkreślił ks. Bednarczyk.

CZYTAJ DALEJ

Jasna Góra: „Perły od królów, złoto od rycerzy” - królewskie atrybuty Patronki Polski

2024-05-02 09:59

[ TEMATY ]

Jasna Góra

Maryja Królowa Polski

Karol Porwich/Niedziela

„Perły od królów, złoto od rycerzy”, tysiące brylantów i innych kamieni szlachetnych, a nawet meteoryty znalezione w różnych częściach świata czy ślubne obrączki, w tym ta wyrzucona z transportu do Auschwitz, to od wieków darami wyrażany hołd, Tej, która w naszej Ojczyźnie sławiona jest jako Królowa Polski i Polaków. Już w XV w. Jan Długosz nazwał Matkę Chrystusa czczoną w jasnogórskim obrazie cudami słynącym „najdostojniejszą Królową świata i naszą”. Wizerunek Jasnogórskiej Bogurodzicy od początku powstania częstochowskiego klasztoru uznany za niezwykły, otoczony został powszechnym kultem przez wiernych, ale i przez polskich królów. Wyrazem tego były także korony i niezwykłe szaty nakładane na obraz.

Zapowiedź zabiegania w Stolicy Apostolskiej o ustanowienie święta Królowej Polski - 3 maja można odczytać w ślubach króla Jana Kazimierza (1656), ale dopiero w Polsce niepodległej kroki takie podjęto i na prośbę polskiego Episkopatu Pius XI zatwierdził tę uroczystość dla całej Polski (1923). Dla Polaków jest Jasnogórski Obraz to jeden z najcenniejszych „narodowych skarbów", obok godła Orła Białego, dla wielu znak naszej tożsamości. Właśnie ze względu na jego obecność, rocznie do jasnogórskiego Sanktuarium przybywają miliony pielgrzymów.

CZYTAJ DALEJ

By uczcić Maryję jako naszą Królową

2024-05-02 21:01

[ TEMATY ]

Jasna Góra

Królowa Polski

BPJG

Kiedy myślimy o Królowej, to raczej przychodzi nam na myśl zmarła niedawno królowa Elżbieta, ewentualnie królowa Belgii, Hiszpanii, Szwecji, może jeszcze Norwegii. Tylko wprawnie śledzący politykę światową potrafią wymienić więcej państw, które są monarchiami. Aż trudno uwierzyć, że Kościół zaprasza nas, byśmy 3 maja świętowali Uroczystość Królowej Polski.

Od czasów rozbiorów Polska nie ma już króla, a tymczasem my gromadzimy się, by czcić Maryję jako naszą Królową. I chociaż od 1656 roku Maryja stała się Królową Polski, to dziś pewnie już nie wielu identyfikuje się z tym tytułem. I mimo, iż króluje z wysokości jasnogórskiego tronu, to jednak jest z nami jak Matka ze swoimi dziećmi. Pragnie być blisko naszych radości i smutków. Jak Matka chce z nami dzielić przeciwności losu, samotność, niezrozumienie. Pragnie również uczyć nas wrażliwości i dobroci, byśmy zatroskani o własne potrzeby nie zapominali, że obok nas są inni, którym należy pomóc.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję