Koncert kolęd na kresową nutę zorganizowano w sali hotelu „Millenium”, która jest obszerna, jednak zaczęto się obawiać, że zabraknie miejsca, bo frekwencja przeszła oczekiwania organizatorów. Starano się, by każdy zajął miejsce przy stole, jak podczas Wigilii. Przy stole organizatorów – prezydenta Legnicy Tadeusza Krzakowskiego i posła Tadeusza Samborskiego – zasiedli m.in. dwaj duszpasterze: kanclerz Legnickiej Kurii Biskupiej – ks. dr Józef Lisowski i proboszcz parafii Najświętszego Serca Pana Jezusa w Legnicy – ks. Jan Mateusz Gacek, co nie uszło uwagi artystów na scenie. Stanisław Górka przypomniał, że grał kościelnego w serialu Plebania i zaśpiewał tytułową piosenkę.
Siła kolęd
Polskie kolędy są jak polska historia. Nic tak, jak one nie przywołuje obrazów z naszych ponad 1000-letnich dziejów, w których nie brakowało tragicznych kart. To wiara ojców była zwornikiem narodowym, dawała siłę, by przetrwać czarne dni okupacji, rozbiorów, zsyłek, katorgi, najazdów obcych wojsk. Jakże przejmująco brzmiały słowa kolędy zesłanych na Sybir, którą podczas koncertu zaśpiewała Barbara Droździńska, artystka na co dzień mieszkająca na Białorusi. Był to zatem koncert na kresową nutę z autentycznym kresowym akcentem. Było oczywiste, że należy przypomnieć o znaczeniu Lwowa na polskiej mapie kultury i nauki – było to wszak drugie pod względem znaczenia miasto w Polsce, po Warszawie.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Nie ma jak Lwów
Reklama
Opowieść o Lwowie i wielu innych dawnych polskich miastach kresowych to także opowieść o współczesnym Dolnym Śląsku, jako że jego społeczność budowali po II wojnie światowej Kresowianie, wysiedleni często pod przymusem, m.in. lwowska inteligencja. Stanisław Górka wcielił się w lwowskiego batiara, bo Lwów miał nawet swój miejski folklor, w tym gwarę (tzw. bałak). Ale koncert pokazał, że Lwów to nie tylko wspomnienie, krwawiąca, nigdy nie zabliźniona rana, poczucie straty, czy – jak śpiewał pewien bard młodego pokolenia – już zagranica. Są tacy, którzy zamykają oczy i ciągle są we Lwowie, choć od kilkudziesięciu lat mieszkają na Dolnym Śląsku, m.in. w Bolesławcu i Głogowie, skąd przyjechało na koncert wielu przedstawicieli środowisk kresowych. O lwowskiej macierzy nie zapominają też siostry benedyktynki w Krzeszowie.
Kresowa kultura znalazła odzwierciedlenie w takich pastorałkach, jak: Pastorałka Lwowska, Wileński Anioł i Podolski Pastuszek – przypomniała autorka scenariusza i reżyser koncertu, Aurelia Sobczak. Dla artystów była to niecodzienna sceneria, bo na ogół program kolędowy prezentują w kościołach – tak jak choćby 9 stycznia w kościele św. Karola Boromeusza w Wołowie, dzięki współpracy proboszcza, ks. Krzysztofa Kantona i burmistrza Wołowa, Dariusza Chmury.
Kolęda, jak hymn
Kolęda Podnieś ręce, Boże Dziecię, błogosław Ojczyznę miłą to niemal polski hymn. A hymn śpiewa się w postawie stojącej. Tak właśnie wysłuchali go uczestnicy koncertu, włączając się we wspólny śpiew. Na scenie stanęli obok siebie artyści, duszpasterze, prezydent miasta, poseł i sponsorzy, dzięki którym to wydarzenie doszło do skutku. Można było poczuć wspólnotę i chciało się, by ta chwila trwała wiecznie.