Reklama

Wiara

Elementarz biblijny

Woda, krew i Duch

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

W ostatnim rozdziale Pierwszego Listu św. Jana Apostoła padają trzy słowa: woda, krew i Duch. Ich znaczenie wydaje się łatwe do odczytania. Pierwsze słowo może oznaczać świat stworzony, a ściślej – materię nieożywioną. Drugie – byty materialne, niosące w sobie dar życia, dla którego krew, niczym dusza, jest zasadą. Trzecie – świat nadprzyrodzony lub gdy jest pisane wielką literą – Trzecią Osobę Boską, czyli Ducha Świętego. Kontekst listu wskazuje jednak na to, że słowa te zostały użyte w innych znaczeniach.

Wspomniano je w odpowiedzi na pytanie o podstawę wiary, że Jezus Chrystus jest Synem Bożym. Ta wiara ma kluczowe znaczenie dla ludzkiego życia. Prowadzi do wyzwolenia z grzechu i śmierci. Jest to zwycięstwo nad światem – rzeczywistością zbuntowaną przeciw Bogu, wzywającą do życia według zmysłowych pożądań i pragnień, a w konsekwencji zniewalającą i niszczącą życie człowieka. Tej rzeczywistości zła ludzie nie potrafią pokonać bez wiary w Syna Bożego.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Jako podstawę wiary Apostoł ukazuje świadectwo wody, krwi i Ducha. Zaczyna od wspomnienia o przyjściu Chrystusa „przez wodę i krew, i Ducha” (5, 6). Używa tu czasu przeszłego dla podkreślenia tego, że chodzi o wydarzenia historyczne, o to, czego dokonał Jezus podczas swego życia na ziemi. Ma na uwadze Jego publiczną działalność od chwili chrztu w Jordanie (woda) aż do Jego śmierci na Kalwarii (krew). Święty Jan podkreśla nie tylko znaczenie wydarzenia nad Jordanem, gdy Bóg objawił, że Jezus jest Jego Synem. Zwraca uwagę na ofiarę dokonaną przez Jezusa na krzyżu przez podkreślenie, że przyszedł On przez wodę i krew. Tak uwypukla wagę męki Chrystusa. On wpierw wziął na siebie nasze grzechy, a następnie przez krzyż je zgładził i dał nam przystęp do Ducha Świętego.

Reklama

Rację wiary stanowią jednak nie tylko wydarzenia, które rozegrały się w przeszłości, ale i te, które wiążą się bezpośrednio z życiem kolejnych pokoleń wspólnoty Kościoła, do której Apostoł kieruje swe słowa. Dlatego teraz, zmieniając nieco kolejność (por. 5, 6), wpierw mówi on o Duchu, a dopiero potem o wodzie i krwi. Pisząc o świadectwie, które daje ten Duch, używa czasu teraźniejszego. Dzięki temu wskazuje, że ten sam Duch, który towarzyszył Jezusowi, teraz działa w Kościele i daje ludziom udział w dziele zbawienia dokonanym przez Syna Bożego. Czyni to przez sakramenty. Punktem wyjścia jest woda, czyli sakrament chrztu, który prowadzi do udziału w Eucharystii, określonej mianem krwi. Oba słowa przypominają strumienie łaski wypływające z przebitego serca Jezusa na krzyżu – chwili narodzin Kościoła. Tak Duch Święty, działając w Kościele przez sakramenty, potwierdza, że Jezus był i jest Synem Bożym, Zbawicielem człowieka.

Warto dodać, że od pierwszych wieków pojęcia: woda, krew i Duch odczytywano alegorycznie, widząc w nich znaki wskazujące Trójjedynego Boga: Ojca, Syna i Ducha Świętego. Jest to analogia wiary, pozwalająca na głębsze zrozumienie natchnionych słów.

2024-01-02 12:11

Ocena: +1 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Marność nad marnościami

Tytułowe wyrażenie, charakterystyczne dla Księgi Koheleta, zawsze sprawiało wiele trudności. Na jego rozumienie wpłynął przede wszystkim św. Hieronim, który oddał hebrajski termin hebel (czyt. hewel) poprzez łacińskie vanitas (marność). Kardynał Gianfranco Ravasi określił termin hebel mianem herbu Koheleta, ponieważ otwiera on całą księgę (1, 2), a także ją zamyka (12, 8). W samej księdze pojawia się on 38 razy (na 70 miejsc w całym ST). Co dokładnie oznacza hebel? Na to pytanie trudno odpowiedzieć jednym słowem, bo termin ten obejmuje szeroki wachlarz znaczeń. Chodzi tutaj o rzeczywistość płynną, niestałą, która jest bardzo ulotna (niczym para). Może także oznaczać dym, powiew, oddech czy też nicość. Wielu komentatorów Koheleta przechodzi z poziomu obrazowego na poziom trochę metafizyczny i interpretuje go jako absurd, nicość, bezsens, rozczarowanie czy też pustkę. Skąd się rodzi takie postrzeganie rzeczywistości, która nas otacza (a wyraźnie wskazuje na to Koh 1, 2, kiedy mówi: „Marność nad marnościami, wszystko marność”)? Oczywiście, z obserwacji tego, co spotyka ludzi na ziemi. Ta obserwacja prowadzi do wniosku, że przyjemności, którym oddaje się człowiek, są ulotne (por. Koh 2, 1). Ulotne jest także samo życie człowieka, które często jawi się jako zaprzeczenie starotestamentalnej zasady odpłaty, według której człowiek sprawiedliwy cieszył się błogosławieństwem Bożym i szczęściem, zaś nieprawego spotykały różne udręki. Kohelet zauważa, że w życiu jest nierzadko na odwrót (por. 7, 15). Cały wysiłek człowieka jawi się jako daremny, bo bardzo często owoce ludzkiej pracy przejmuje ktoś inny (por. 2, 21). W związku z tym człowiek funkcjonuje w świecie pełnym absurdów. Ten obraz wydaje się zatem bardzo pesymistyczny, i to tak bardzo, że często Księgę Koheleta określa się przeciwieństwem Pieśni nad pieśniami – księgi, która wręcz eksploduje radością.

Na tle tego „pesymizmu” Koheleta zaskakuje nas konkluzja jego księgi (por. Koh 11, 9n). Jest to wezwanie skierowane do młodego człowieka: „Ciesz się, młodzieńcze, w młodości swojej (...). I chodź za tym, co oczy twe pociąga”. Tak oto rzeczywistość, która nas otacza, choć ulotna i naznaczona czasem absurdem, nie może być przeszkodą dla człowieka wierzącego, aby korzystać z tego wszystkiego, co świat daje (choć na końcu, niejako dla ustrzeżenia młodzieńca przed pokusą przyjęcia życiowego hasła „róbta, co chceta”, Kohelet dodaje: „Wiedz, że z tego wszystkiego osądzi cię Bóg”).

CZYTAJ DALEJ

Wołam Twoje Imię, Matko… Śladami „Polskiej litanii” ks. Jana Twardowskiego

2024-04-30 21:00

[ TEMATY ]

Rozważania majowe

Wołam Twoje Imię, Matko…

Artur Stelmasiak

Najpiękniejszy miesiąc maj, Twoim Matko jest od lat – śpiewamy w jednej z pieśni. I oto po raz kolejny w naszym życiu, swoje podwoje otwiera przed nami ten szczególny miesiąc, tak pięknie wpisujący się w maryjną pobożność Polskiego Narodu.

Jak kraj długi i szeroki, ze wszystkich świątyń, chat, przydrożnych krzyży i kapliczek popłynie śpiew litanii loretańskiej. Tak bardzo przyzwyczailiśmy się wołać do Maryi, bo przecież to nasza Matka, nasza Królowa. Dla wielu z nas Maryja jest prawdziwą powierniczką, Przyjaciółką, z którą rozmawiamy w modlitwie, powierzając Jej swoje sekrety, trudności, pragnienia i radości. Ileż tego wszystkiego się uzbierało i ile jeszcze będzie? Tak wiele spraw każdego dnia składamy w Jej matczynych dłoniach. Ktoś słusznie kiedyś zauważył, że „z maryjną pieśnią na ustach, lżej idzie się przez życie”. Niech więc śpiew litanii loretańskiej uczyni nasze życie lżejszym, zwłaszcza w przypadku chorób, cierpień, problemów i trudnych sytuacji, których po ludzku nie dajemy rady unieść. Powierzajmy wszystkie sprawy naszego życia wstawiennictwu Najświętszej Maryi Panny. Niech naszym przewodnikiem po majowych rozważaniach będzie ks. Jan Twardowski, który w „Polskiej litanii” opiewa cześć i miłość Matki Najświętszej, czczonej w tylu sanktuariach rozsianych po naszej ojczystej ziemi.

CZYTAJ DALEJ

Od babci do mamy

2024-05-01 18:12

Wiktor Cyran


CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję