Reklama

Niedziela Lubelska

Wszedł między lud ukochany

Przyjście Boga najbardziej uwidacznia się w dramatach życia.

Niedziela lubelska 52/2023, str. VI

[ TEMATY ]

Boże Narodzenie

Z archiwum państwa Tokaruków

Wołodymyr oddał życie za swoją Ojczyznę

Wołodymyr oddał życie za swoją Ojczyznę

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Boże Narodzenie. Rodzina, tak jak ta w Betlejem, choć w trudnych warunkach, ale razem. Wszyscy szukamy czułości, zrozumienia, ciepła, szczęścia. Może nawet nie wiemy, że szukamy Żywego Boga. I nadziei na życie wieczne.

Do domów

Wołodymyr przyszedł na kolację do stołówki lubelskiego wolontariatu zziębnięty, kulawy, brudny, w cuchnących ubraniach. Dwa miesiące wcześniej uciekł z żoną i córką z Chersonia, ze środka walk Rosjan z Ukraińcami. Przez Krym i Petersburg, a potem przez Estonię, Łotwę i Litwę dotarł do Krakowa; nawet nie wyrobił sobie statusu uchodźcy. Coś jednak pękło w relacjach z małżonką i został sam. W Lublinie, w drodze powrotnej do Ukrainy, wpadł w środowisko innych pobratymców, niestety, mocno pijących. Nie zapomniała o nim matka. Ona uciekła z drugim synem do Kijowa, modliła się codziennie do Matki Bożej o powrót Wołodymyra. Pan Bóg usłyszał i nieszczęśliwy syn razem z lubelskimi wolontariuszami wyjechał do Lwowa, a potem dalej do Kijowa. Razem z matką i bratem zasiądzie do Wigilii, świętowanej już 24 grudnia po decyzji ukraińskich władz kościelnych.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Inny Wołodymyr spędzi Boże Narodzenie już we wspólnocie z Panem Bogiem. Był Polakiem według narodowości, Ukraińcem po paszporcie. Urodził się i wychował na ukraińskim Podkarpaciu, w Delatynie, w katolickiej rodzinie. Cztery lata temu zmarła na raka jego narzeczona, popadł w smutek i depresję. Na początku wojny zgłosił się na ochotnika do armii, przeszedł dwa tygodnie szkolenia w Anglii, a potem ruszył na front. Rodzice stracili z nim kontakt pół roku temu, na zmianę modlili się jak za żywego albo umarłego. Wreszcie poproszono ich o próbkę DNA. Dwa tygodnie przed świętami Bożego Narodzenia przyszła wiadomość, że nie żyje. Na pogrzeb dojechała dalsza rodzina, teraz na uchodźstwie w Lublinie. Rodzice są dumni, że ich syn nie umarł, ale oddał życie za Ojczyznę. W Boże Narodzenie pójdą płakać i modlić się na grobie syna.

Reklama

W dramatach życia

Aneta, lublinianka, ma pięcioro dzieci, ojców jest trzech. Miewa zaburzenia psychicznie, zdarzało się, że nadużywała alkoholu. Nigdy nie zwątpiła, że odbuduje swoje życie, ma przecież dopiero 35 lat. Jeszcze w Adwencie dzięki rozmowie z księdzem zaczęła rozumieć, że musi się leczyć. Wśród nocnej ciszy odśpiewa już w kaplicy na oddziale psychiatrii; spędzi w szpitalu kilka najbliższych miesięcy. Wie, że przed nią długa droga powrotu.

Barbara po raz drugi świętować będzie Boże Narodzenie na trzeźwo. Pomogła jej powtórna terapia, wystarała się o mieszkanie komunalne. Po kilku latach tułania się po melinach ma swój dom, a bywały Wigilie przemarznięte, w pustostanach. Teraz nawet zaprasza na świąteczny obiad rodzinę. Odzyskała ją na nowo, kolędy śpiewają razem bez kieliszka wódki.

Dwie ostatnie Wigilie Grzegorz spędził za kratkami, najpierw w Lublinie, potem, jako recydywista, w Chełmie. Spowiedź, już przedświąteczną, odbył u ulubionego kapelana. Po tych pobytach Grzegorza w więzieniach są już dobrymi znajomymi.

Dla kogo te święta?

„Wszedł między lud ukochany, dzieląc z nim trudy i znoje”. W Betlejem widzimy ten „lud ukochany” w osobach pasterzy, potem za Jezusem ciągną przede wszystkim ubodzy, chorzy, nieszczęśliwi, wielokrotni grzesznicy, obcokrajowcy. Bogaci i ludzie władzy – poza opowieścią o monarchach – stronią od Jezusa, dają sobie radę bez Niego. Wierzą, że zbawi ich mamona, wysokie stanowisko, szerokie koneksje, z pogardą patrzą na tłumy odrzuconych, ciągnących za Jezusem.

Opowiadam historie tych, którzy z różnych powodów przyjmują Boże Narodzenie w dramatach swojego życia. Nie potrzebują Lekarza zdrowi, ale ci, którzy źle się mają.

2023-12-19 17:15

Ocena: +1 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Pora miłości i przebaczenia

Wieczór wigilijny w tradycji chrześcijańskiej to czas pojednania i miłości. Przy uroczyście nakrytym stole jest zawsze wolne miejsce dla niespodziewanego gościa

Przy wigilijnym stole jest miejsce dla człowieka zbłąkanego i nieszczęśliwego, który w tym szczególnym dniu nie powinien zostać sam. Niestety, to już tylko pusta tradycja. Stawiamy dodatkowe nakrycie, nie myśląc, kto mógłby z niego skorzystać. W wielu przypadkach wystarczy spojrzeć w głąb siebie i w swoim sercu wyszukać człowieka, któremu powinniśmy wybaczyć i pojednać się z nim. Do tego celu prowadzą często zaskakujące sytuacje.
Z Edytą i jej córką Klarą umówiłam się w kawiarni. Długo namawiałam je na rozmowę. Nie chciały się zgodzić na upublicznienie swojej historii. Dopiero czas zbliżających się świąt Bożego Narodzenia zmienił ich decyzję.
Siedzą przede mną dwie kobiety. Edyta - elegancka, energiczna, nowoczesna kobieta, właścicielka dobrze prosperującej firmy i jej córka licealistka.
- Na rozmowę z panią namówiła mnie Klara, twierdząc, że nasza historia może przyczynić się do pojednania w czyjejś rodzinie. I to mnie przekonało, bo Bóg daje nam nieraz niepowtarzalną szansę oczyszczenia swojego serca z nienawiści, żalu.

CZYTAJ DALEJ

Trwam w Winnym Krzewie

2024-04-23 12:03

Niedziela Ogólnopolska 17/2024, str. 22

[ TEMATY ]

rozważanie

Adobe Stock

Jakiś czas temu spotkałem mężczyznę, który po wielu latach przeżytych z dala od Boga i Kościoła odnalazł skarb wiary i utracony całkowicie sens życia. Urodził się w dobrej katolickiej rodzinie. Rodzice zadbali o jego religijną formację. Pokazali mu prawdziwe rodzinne życie, jednak już jako nastolatek zaczął się od tego wszystkiego odcinać. Spotkał takie osoby, które przekonały go, że religia to ludzki wymysł, że Boga nie ma, a Kościół i jego ludzie to zwykli hipokryci. Począł się zatracać, zaczął bowiem nadużywać alkoholu, zażywać narkotyki, prowadzić rozwiązłe życie, w niczym nieskrępowanej wolności. Porzucił dom, zrozpaczonych rodziców i związał się z towarzystwem, które wyznawało podobne „wartości”. Tam poznał swoją przyszłą żonę. Zawarli nawet sakrament małżeństwa, bo ktoś ich przekonał, że to fajna „impreza”. Dali życie trzem córkom, których nawet nie ochrzcili. Małżeństwo tego człowieka rozpadło się, a córki totalnie pogubiły się w życiu. Został sam z poczuciem przegranego życia. Postanowił ze sobą skończyć. I wtedy spotkał kogoś, kto przypomniał mu o Bogu, o sakramentach świętych, o Różańcu i zaprowadził do wspólnoty działającej w parafii, która otoczyła go miłością i modlitwą. Dzisiaj odbudowuje swoje życie, porządkuje swoje sprawy. Na jego dłoni widziałem owinięty różaniec, z którym, jak powiedział, nigdy się już nie rozstaje. Na pożegnanie przyznał, że nareszcie czerpie pełnymi garściami z Bożej miłości.

CZYTAJ DALEJ

Wenecja: Franciszek podziękował za wizytę, modlił się za Haiti, Ukrainę i Ziemię Świętą

2024-04-28 13:15

[ TEMATY ]

papież Franciszek

PAP/EPA/VATICAN MEDIA HANDOUT

Na zakończenie Mszy św. sprawowanej na placu św. Marka papież podziękował organizatorom jego wizyty w Wenecji i szczególnie pamiętał w modlitwie o Haiti, Ukrainie i Ziemi Świętej.

Drodzy bracia i siostry, zanim zakończmy naszą celebrację chciałbym pozdrowić was wszystkich, którzy w niej uczestniczyliście. Z całego serca dziękuję patriarsze, Francesco Moraglii, a wraz z nim jego współpracownikom i wolontariuszom. Jestem wdzięczny władzom cywilnym i siłom porządkowym, które ułatwiły przebieg tej wizyty. Dziękuję wszystkim.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję