Reklama

Historia

Święta przy meblościance

Święta „za komuny” były inne, ale to nie znaczy, że gorsze niż dziś. Może nawet wręcz przeciwnie...

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Zapach pomarańczy, śniegu po kostki i prawdziwie rodzinna atmosfera, której nie sposób zapomnieć. Ile osób, które mają w pamięci choćby przebłyski z tamtego okresu, tyle wspomnień o Bożym Narodzeniu w słusznie minionych czasach. I co by nie mówić... kiedyś to były Święta!

Czyli kiedy?

Dla porządku przypomnijmy: Polska Rzeczpospolita Ludowa trwała od zakończenia II wojny światowej (formalnie od 1952 r., kiedy to uchwalono konstytucję proklamującą PRL) do 1989 r. W tym czasie zdarzyło się wiele złego, ale są takie wspomnienia, na które łezka się w oku kręci, i wśród nich są z całą pewnością święta Bożego Narodzenia. Władza ludowa, choć nie była przychylna Kościołowi, a co za tym idzie, nie uznawała żadnych katolickich świąt, zdawała sobie sprawę, że ich ducha z narodu nie uda jej się wyplenić. Wyrazem tej bezradności niech będzie choćby fakt, że redakcje prasy pozostającej pod nadzorem KC PZPR rokrocznie składały swoim czytelnikom „serdeczne życzenia” z okazji świąt.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Zdrowych, wesołych

Reklama

Obowiązkowo przed Bożym Narodzeniem wysyłano kartki z życzeniami, które (kartki, nie życzenia!) paradoksalnie ze świętami miały niewiele wspólnego. Próżno szukać w archiwach pocztówek z wizerunkami Dzieciątka czy betlejemskiej szopki, znajdziemy natomiast takie, które przedstawiają sielskie wiejskie obrazki w śniegu, bombki i bałwanki, a nawet Misia Uszatka. Co zrozumiałe, więcej pracy niż zwykle miały wtedy urzędy pocztowe. „Pracownicy poczty przygotowują się do przedświątecznej «gorączki». Listonosze, pracownicy ekspedycji listów i paczek oraz panienki zza okienek będą mieli przez najbliższe dni ręce pełne roboty. (...) Wielu ludzi pragnie przesłać swym krewnym i znajomym świąteczne upominki. A więc płytę z kolędą, piękne wydanie albumowe, niekiedy ludowe lalki lub inne cepeliowskie cuda, czasem ćwiartkę «wyborowej» i zakąskę z «myśliwskiej»” – donosiła Trybuna Robotnicza w 1965 r. Zalecano, by korespondencję przesyłać przynajmniej 10 dni przed świętami.

Piękna jak las

Głęboko zakorzeniony w naszej polskiej mentalności jest zwyczaj strojenia bożonarodzeniowych choinek. Te początkowo były tylko żywe, często bardzo okazałe; czasem łatwiej było je dostać w miastach niż poza nimi, ale i tak trzeba było swoje wystać w kolejce, np. na ulicznym kiermaszu organizowanym przez lokalną spółdzielnię. Świerki i jodły pochodzące „z lasów i zadrzewień stanowiących własność państwa” miały swoje ceny detaliczne, w zależności od wysokości drzewka. W latach 60. pojawiły się choinki sztuczne, które upowszechniły się mniej więcej dekadę później. Dyskusyjna pozostaje kwestia ich urody – gdy „choinkę” stanowił plastikowy patyk z dosłownie kilkoma gałązkami, który w niczym nawet nie próbował przypominać prawdziwego drzewa.

Reklama

Skoro o choinkach mowa, nie można nie wspomnieć o ich strojeniu. A ozdoby były bardzo różnorodne: począwszy od własnoręcznie przygotowywanych z papieru łańcuchów, przez popularne anielskie włosy i sztuczny śnieg z waty, po prawdziwe świeczki i kolorowe bombki, które były prawdziwą dumą ówczesnej władzy. W Trybunie Robotniczej z 1970 r. można było przeczytać: „Nasze ozdoby choinkowe są uznawane powszechnie za najpiękniejsze na świecie. (...) Bombki chorzowskie zdobić będą nie tylko nasze choinki, ale także drzewka w Indonezji, Kanadzie, USA i na Wyspach Kanaryjskich. Wytwórnia Wyrobów Szklanych wykonuje na zamówienie krajowych i zagranicznych nabywców ponad 4,5 mln sztuk rocznie. Obok bombek, muchomorków, sopli, gwiazdek sprzedaje się krasnoludki i srebrne szyszki, które szczególnie upodobali sobie Skandynawowie i Włosi”. Niektóre z tych ozdób zachowały się w naszych domach do dziś!

Tu załatwić, tam wymienić

Choć sklepowe półki świeciły pustkami (w praktyce, bo w ówczesnej prasie można było przeczytać np.: „Nie ma obaw, że zabraknie mąki, cukru, tłuszczów, maku i przypraw, bowiem zgromadzono ich w magazynach [...] aż tyle, że wystarczyłyby na dziesięciokrotne pokrycie zapotrzebowania świątecznego”), niemal w każdym domu w Wigilię jadano tradycyjnych dwanaście potraw. Stoły uginały się pod pierogami, kapustami, rybami, makowcami i sernikami. Porcje może i były skromne, ale tamte smaki i zapachy... nie do podrobienia. Ktoś młodszy zapyta: jak to możliwe, skoro w sklepach były tylko ocet i papier toaletowy? Ano, Polak potrafi. Tu się załatwiło, tu wykombinowało, tu z kimś wymieniło, tam, z kartkami w ręku, wystało w kolejce (ewentualnie postawiono w niej kogoś z rodziny, by samemu ustawić się gdzieś indziej; skądinąd czy jest coś w naszej historii, co wzmacniało więzi międzyludzkie bardziej niż te osławione kolejki...?). Ktoś kupił masło, ktoś inny kawałek mięsa, jeszcze ktoś inny mak i ser. Grzyby zebrane w lesie suszyły się od dawna na lampie albo nad kaloryferem, owoce na kompot zapewniała rodzina spoza miasta...

Reklama

W sklepach i na kiermaszach kupowano, oczywiście, nie tylko produkty spożywcze – trzeba było się też zatroszczyć o gwiazdkowe prezenty. Te często były praktyczne, takie jak kosmetyki czy ubrania, dzieci znajdowały pod choinką lalki, klocki i drewniane zabawki. Przykładowo w połowie lat 60. chętnie kupowano moherowe szale, polskie i jugosłowiańskie koszule „non-iron”, kryształy i sztuczną biżuterię. Miłośnicy mody w okresie świątecznym mogli sobie pozwolić na zakup futra, butów wizytowych z importu węgierskiego bądź pantofelków z imitacji węża.

Pomarańcze i pasta do podłogi

Wróćmy jeszcze na chwilę do jedzenia, trzeba bowiem wspomnieć, że niemal symbolem PRL-owskich świąt stały się pomarańcze (oraz inne cytrusy, ale tych było zdecydowanie mniej). Gdy przypływały do portu w Gdyni, to był znak, że zbliża się Boże Narodzenie. Pozostawało odtąd poczekać, aż zostaną rozprowadzone do hurtowni, a następnie rozdzielone przez związki zawodowe. Pierwszeństwo w dostępie do tych rarytasów przysługiwało dzieciom, szpitalom i sierocińcom. Kto w tamtych czasach chodził do podstawówki albo przedszkola, na pewno pamięta gwiazdora albo mikołaja w plastikowej masce i z wełnianą brodą. Ci wzbudzali wprawdzie bardziej przerażenie niż zachwyt, ale przynajmniej rozdawali prezenty. Dostawało się wtedy paczki z ZSRR, a w nich m.in. właśnie pomarańcze, na „dowód” radzieckiego dobrobytu. Co ciekawe, w prasie umieszczano komunikaty stacji sanitarno-epidemiologicznych z przestrogą, by owoce egzotyczne bezwzględnie myć w gorącej wodzie i nie używać „do celów spożywczych skórek z cytryn z widocznymi na nich brunatnymi plamami” (Trybuna Robotnicza, nr 304/1966). Tak się dbało o obywatela!

Reklama

Wielu do dziś pamięta smak ówczesnej, bardzo trudno dostępnej czekolady (a także wyrobów czekoladopodobnych, które miały ją zastąpić, z marnym skutkiem) i aromat świeżo zaparzonej, cudem zdobytej kawy. A jeśli mowa o zapachach, to z pewnością dużo wspomnień wiąże się ze świeżo wypastowaną podłogą. Domy pachniały świętami (czy inaczej: odświętnością) nie tylko z powodów kulinarnych.

Obecność

Na zakończenie oddajmy głos Zdzisławowi Lachurowi, malarzowi i grafikowi, który w sondzie redakcji Trybuny Robotniczej na pytanie o to, jak spędzi święta, odpowiedział:

„Święta? Ubiorę z pięcioma córeczkami choinkę. Przecież to jest przepiękny zwyczaj! Zawsze wspólnie z dziećmi robię zabawki, przeżywam pierwszy widok ustrojonego drzewka chyba z niemniejszym wzruszeniem niż one... W Wigilię opłatek, życzenia, skromne upominki...

– Jakie?

– Książki. Chociaż dzieciaki moje mają już chyba wszystko, co napisane dla najmłodszych, i «Puchatka», i Brzechwę, ale na pewno coś jeszcze w księgarni znajdę.

Co będę robić przez święta? Przyjedzie rodzina z Sosnowca, mam specjalnie odłożoną na świąteczne dni książkę, którą sobie powolutku przeczytamy na głos razem z żoną...”. I tak dalej.

Jako ktoś, kto PRL zna tylko z opowiadań, wyobrażam sobie, że Boże Narodzenie w naprawdę wielu domach wyglądało jak powyżej: było może mniej intensywnie (no, może nie w kuchni), na pewno skromniej, ale za to o wiele bardziej rodzinnie i cieplej (niedosłownie) niż dziś. Bez zbędnego pośpiechu i ekranów, które interesują bardziej niż rozmowy z bliskimi twarzą w twarz. I pewnie dało się w powietrzu wyczuć wdzięczność – za to, że w tych niespokojnych przecież czasach można wspólnie zasiąść przy stole, zjeść coś dobrego, szczególnego, i nacieszyć się wzajemną obecnością. Po wigilijnej wieczerzy długo śpiewano kolędy i całymi rodzinami maszerowano na Pasterkę – bo to w końcu Boże Narodzenie!

Państwu i sobie życzę, byśmy byli jeszcze kiedyś zdolni do takiego przeżywania świąt.

2023-12-18 10:58

Oceń: +4 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Rocznica urodzin kard. Andrzeja Marii Deskura

[ TEMATY ]

wspomnienia

Włodzimierz Rędzioch

Kard. Andrzej Maria Deskur na Placu św. Piotra w Rzymie w uroczystość Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Maryi Panny, 8 grudnia 2007 r. Z lewej - ks. prał. Giacomo Martinelli, szef sekcji duszpasterskiej Papieskiej Akademii Niepokalanej, z prawej - ks. S

Kard. Andrzej Maria Deskur na Placu św. Piotra w Rzymie w uroczystość Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Maryi Panny, 8 grudnia 2007 r. Z lewej - ks. prał. Giacomo Martinelli, szef sekcji duszpasterskiej Papieskiej Akademii Niepokalanej, z prawej - ks. S

Gdyby jeszcze żył, kard. Andrzej Maria Deskur skończyłby dzisiaj 92 lata, bo urodził się dokładnie 29 lutego 1924 r. Pochodził ze szlacheckiej rodziny o francuskich korzeniach, a jego dom rodzinny znajdował się w Sancygniowie, niedaleko Kielc. Gdy w 1945 r. wstąpił do Krakowskiego Seminarium Metropolitalnego, poznał na studiach Karola Wojtyłę.

Następnie ich drogi życiowe rozeszły się, gdyż Deskur kontynuował studia teologiczne na Uniwersytecie we Fryburgu szwajcarskim i został wyświęcony na kapłana we Francji (1950 r.). Ich przyjaźń odnowiła się w czasie Soboru Watykańskiego II - Wojtyła uczestniczył w nim jako arcybiskup Krakowa, Deskur - jako ekspert (był wówczas podsekretarzem Papieskiej Komisji ds. Kinematografii, Radia i Telewizji). Gdy w 1978 r., po śmierci Jana Pawła I, rozpoczynało się drugie tamtego roku konklawe, bp Deskur miał wylewu krwi do mózgu i został przewieziony do rzymskiej polikliniki Gemelli. Nazajutrz po wyborze Jan Paweł II pojechał do szpitala, aby odwiedzić ciężko chorego Przyjaciela. Gdy bp Deskur wrócił do domu na wózku inwalidzkim, otrzymał od Ojca Świętego list, który zaczynał się od słów: „Teraz wiesz, jaka jest Twoja misja w Kościele…”. Miała to być misja modlitwy za Jana Pawła II i jego pontyfikat, którą kard. Deskur pełnił sumiennie przez 27 lat. W czasie całego pontyfikatu byli ze sobą w ciągłym kontakcie i spotykali się, na ile pozwalały na to zajęcia Ojca Świętego. W każdą niedzielę kard. Deskur był u Papieża na obiedzie, a do stałych spotkań należało także wspólne świętownie imienin kard. Deskura - każdego 30 listopada Jan Paweł II udawał się do kardynalskiego apartamentu w Pałacu św. Karola, tuż obok Bazyliki św. Piotra. W ostatnich latach, gdy Papież miał duże trudności z przemieszczaniem się, to solenizant przybywał do pałacu apostolskiego.
CZYTAJ DALEJ

Portugalia: kilkadziesiąt tysięcy młodych katolików bierze udział w wielkopostnych spotkaniach

2025-04-04 16:15

[ TEMATY ]

rekolekcje

młodzi

Portugalia

Adobe Stock

Kilkadziesiąt tysięcy młodych katolików bierze udział w organizowanych w portugalskich diecezjach spotkaniach z okazji Wielkiego Postu przygotowujących na Święta Wielkanocne, będących w wielu przypadkach kontynuacją postanowień młodzieży podjętych podczas Światowych Dni Młodzieży zorganizowanych w 2023 r. w Lizbonie. Jak powiedziała KAI Ana Lalanda, działaczka z parafii św. Tomasza w Lizbonie, wydarzenia te obejmują zarówno młodzież uczestniczącą w cotygodniowych zajęciach katechetycznych w parafii, katolickich harcerzy, jak też osoby, które nie należą do żadnej z grup lokalnego Kościoła.

– Wśród wydarzeń, które odbyły się w ostatnich dniach była Droga Krzyżowa, która przeszła ulicami naszego osiedla z inicjatywy dwóch sąsiadujących ze sobą parafii zlokalizowanych przy osiedlu Palma – wyjaśniła Lalanda, precyzując, że wspólne organizowanie akcji ewangelizacyjno-modlitewnych pomiędzy sąsiadującymi ze sobą parafiami zaczęło się upowszechniać po ostatniej edycji ŚDM.
CZYTAJ DALEJ

Wielkopostny Męski Różaniec ulicami Piotrkowa Trybunalskiego

2025-04-05 15:00

[ TEMATY ]

archidiecezja łódzka

Archiwum prywatne

Ponad 50 mężczyzn wzięło udział w 73. edycji Męskiego Różańca ulicami Piotrkowa Trybunalskiego. Jak w każdą pierwszą sobotę miesiąca, mężczyźni modlili się i śpiewali pieśni religijne.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję