Reklama

Rosyjska Polonia

Niewiele o nich wiemy. Znamy, i to nieraz tylkoszczątkowo, dzieje może kilkuset osób. A jak żyły pozostałe tysiące, dziesiątki tysięcy wychodźców, czym się zajmowali?

Niedziela Ogólnopolska 48/2023, str. 60-62

pl.wikipedia.org

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Od Saszy Adamczyka dowiaduję się, że wśród Polaków nie brakowało kontrowersyjnych osób, zwłaszcza awanturników lubiących nocne hulanki. Widywano ich na szalonych imprezach, w kasynach gry i burdelach. Na ulicach koczowali pijani żebracy, niefortunni poszukiwacze złota szukali zapomnienia i pociechy w spelunkach. Niejeden skrywał wstydliwą chorobę, czyli powszechnie panujący syfilis. Bywały przypadki samobójstw, kiedy zawodziła odporność psychiczna. A w ogóle to najbardziej rażącym Rosjan grzeszkiem było widoczne u niektórych cwaniactwo. Wada gorsza, w ich oczach, od antypatycznej wielkopańskiej wyniosłości Polaków.

– Moje życie okazało się niełatwe – snuje opowieść niezłą polszczyzną przy lampce gruzińskiego wina Jan, oficjalnie Iwan, który woli pozostać anonimowy. – Dziadek Stanisław, który przyjechał tu w 1901 r., dorobił się majątku, budując infrastrukturę dla nowo powstałej Kolei Transsyberyjskiej.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

Rodzina opływała w dostatki, dzieci wychowane w duchu katolickim i polskiej tradycji otrzymały solidne wykształcenie i doskonale znały ojczystą mowę. Ogólnie szanowany obywatel Irkucka podtrzymywał kontakty z odległym krajem, prenumerował prasę krajową, zamawiał w Warszawie książki. Potem nastał niebotyczny terror i w 1937 r. dziadka stracono pod zarzutem szpiegostwa na rzecz Polski. Rodzice przez długie lata skrywali przed Janem swoje korzenie, nigdy nie wspominali o 85 tys. ofiar czystki etnicznejwobec Polaków. Po wojnie, z etykietą „wrogów narodu”, musieli zapomnieć o czasach dobrobytu. Droga mozolnie wędrującego przez życie osiedleńca wiodła donikąd. Jan, dobrze zapowiadający się naukowiec pracujący na uniwersytecie, mieszkał z żoną i dwójką małych dzieci w „komunałce”, w jednym pokoju ze wspólną kuchnią i łazienką, zapominając o ojczyźnie rodziców, którą znał tylko z opowiadań.

– Wprawdzie nie mieszkam w skrajnej nędzy, ale chciałbym od życia czegoś więcej. Nie, nie wyjadę już do Polski, bo za głęboko tu wrosłem. – Emerytowany dziś pracownik naukowy nie ukrywa rozgoryczenia. Biją od niego zacność i otwartość. – Nie mam swojej ojczyzny, bo ona posiada przeszłość i przyszłość. Ja jestem zawieszony w obczyźnie, tylko w teraźniejszości. Dziadek miał charakter, stawił czoło dziejowej próbie, a ja nie odnalazłem nigdy własnej tożsamości. I tak przychodzi żyć z rozdartą duszą.

Współcześni wydatnie cenili „irkuckiego Polaka”, mera Mikołaja Saładzkiego. Był synem urodzonego w Tarnopolu uczestnika wojny rosyjsko-japońskiej, osiadłego w 1906 r. na Syberii. Zjednał sobie dużą popularność. Jako burmistrz sprawujący władzę przez osiemnaście lat wniósł niepodważalny wkład w rekonstrukcję zabytkowych budowli i ochronę pomników historii.

– To był prawdziwy polski dżentelmen: kulturalny i elegancki wobec dam – podkreśla Tatiana Żyndajewa.

Reklama

Mamy prawo chlubić się ich dokonaniami i świadectwem. O ich roli wspomina Czesław Miłosz w Rodzinnej Europie: „Właśnie Polacy, bardzo sprawni wszędzie poza swoim krajem, jeżeli przymusowo czy dobrowolnie znaleźli się w Rosji, działali tam jako cywilizatorzy”. Z jednej strony napawają nas dumą, z drugiej szokują zaległości w popularyzacji wspaniałych nieobecnych. Niewiele o nich wiemy. Znamy, i to nieraz tylko szczątkowo, dzieje może kilkuset z nich. A jak żyły pozostałe tysiące, dziesiątki tysięcy wychodźców, czym się zajmowali? Badacze różnych dyscyplin i historycy ze szkoły profesora Antoniego Kuczyńskiego mają jeszcze wiele do zrobienia.

Wprawdzie Irkuck ma w sobie coś specyficznego, to osobiście nie potrafię w nim znaleźć śladów dawnego blasku. Przygnębiające wrażenie sprawiają zaniedbane w większości domy zapadające się w tającą pod nimi zmarzlinę. Nie ratują ich nawet kolorowe okiennice, ornamenty na framugach czy liczące sto lat dekoracyjne fasady. To zresztą mało istotne, bo interesują mnie inne tematy.

Mówią, że w mieście liczącym 850 tys. mieszkańców żyje ok. 3 tys. Polaków. Według organizacji polonijnych do polskości przyznaje się w Rosji ponad 300 tys. osób. Dziś polskie rodowody można odnaleźć wśród uczonych, przedsiębiorców, działaczy kultury, a także milionów zwykłych Sybiraków. Po zniknięciu ZSRR z mapy świata nagle odrodziła się autentyczna świadomość narodowa. Okazało się, że nie ma już narodu radzieckiego. Ten fakt, jak i proces globalizacji implikowały potrzebę poszukiwań własnej tożsamości, społecznego samookreślenia. Wielu wychowanych w przestrzeni wieloetnicznej, odciętych od języka i kultury zabrało się do odkurzania powikłanych historii rodzinnych.

Reklama

Po rewolucji październikowej nastąpiły masowe czystki, deportacje i represje. Tłumiono wszelkie przejawy polskości, zamykano kościoły, komunizm zacierał poczucie odrębności] narodowej. Szykanowano w środowisku pracy – jeśli ktoś zajmował wyższe stanowisko, niszczył dokumenty i rodzinne pamiątki. Trudno było zachować mowę ojczystą i jakiekolwiek tradycje. Dzisiaj, pomimo trudnych kwestii historycznych i niezdrowych ambicji polityków, wciąż przeszkadzających w pojednaniu między naszymi narodami, ponownie odradzają się język i duma z polskich korzeni. Przyznanie się do polskości to nobilitacja.

Wielu z tych, którzy stracili swoją tożsamość narodową, mówi, że gdzieś w głębi duszy drzemie w nich cząstka rodowodu. Prawniczka, emerytowana podpułkownik milicji, mistrzyni sportu spadochronowego Franciszka Zarembińska z Irkucka opowiada, że jej dzieci nie znają polskiego, ale wnukowie tak. I to poczytuje sobie za nie lada zaszczyt. Takie przypadki odnowy polskości nie są odosobnione, o czym dowiadywałem się podczas publicznych, odbywających się w przyjaznej atmosferze spotkań z mieszkańcami miast.

Kierowane przez Marię Iwanową towarzystwo „Nadzieja” w Ułan Ude zalicza się do najstarszych i najbardziej aktywnych spośród ponad czterdziestu organizacji polonijnych w Federacji Rosyjskiej i szczyci się imponującym dorobkiem daleko wykraczającym poza zwyczajową działalność kulturalno-oświatową.

– Organizujemy wymianę młodzieży, wystawy, konferencje, koncerty, imprezy o charakterze naukowym czy spotkania z ciekawymi ludźmi zaproszonymi z Polski – informuje Purga – wicher połączony z zamiecią śnieżną Iwanowa. – W ten sposób polska kultura staje się w tej stepowej krainie synonimem najlepszej reprezentantki dalekiej Europy.

Reklama

– Dzięki „Nadziei” Polacy stają się aktywną grupą narodowościową, która przywraca i pielęgnuje pamięć o swoich korzeniach – opowiada przybyły z Krakowa Jerzy Bogusław Nowak, pasjonat i wielbiciel Syberii, który przywiózł młodych ludzi z Małopolskiego Towarzystwa Schronisk Młodzieżowych.

„Polak to brzmi dumnie”. Taki przekaz spotykam wśród syberyjskiej Polonii. Maria Iwanowa poświęca masę czasu na kształtowanie świadomości patriotycznej i poczucia identyfikacji z własnym krajem.

– Zachęcamy młodzież do zgłębiania wiedzy o Polsce, podtrzymywania i upowszechniania tradycji. Staramy się wzmacniać w świadomości wartości dziedzictwa narodowego i tworzyć pozytywny obraz Polski w oczach cudzoziemców – opowiada z żarliwą pasją. I nie są to czcze słowa. Pani Iwanowa to wszystko wprowadza w czyn. Moje notatki z uroczystości przy krzyżu w Miszysze kończą się zapisem: „Ludziom takim jak Iwanowa czy Nowak należałoby stawiać pomniki”.

Tekst jest fragmentem uaktualnionej książki Syberia Jacka Pałkiewicza, której ósme wydanie ukaże się w najbliższych dniach. Przewodnik po polskiej literaturze pięknej od XVI do XXI wieku – 500 polskich książek, które warto w życiu przeczytać (Muza 2012), zaliczył tę publikację do tych, które z różnych powodów wypada znać.

2023-11-21 11:21

Ocena: +3 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Watykan/ Około 200 delegacji oczekiwanych na inauguracji pontyfikatu Leona XIV

2025-05-13 18:57

[ TEMATY ]

Watykan

pontyfikat

Papież Leon XIV

Vatican Media

Około 200 zagranicznych delegacji oczekiwanych jest na inauguracji pontyfikatu Leona XIV w niedzielę - poinformowano we wtorek podczas posiedzenia komitetu do spraw porządku publicznego i bezpieczeństwa w Rzymie. Wcześniej władze Wiecznego Miasta ogłosiły, że w mszy udział weźmie około 250 tys. osób.

Według pierwszych informacji przekazanych w ramach przygotowań do niedzielnej mszy na placu Świętego Piotra obecni będą między innymi wiceprezydent USA J.D. Vance, hiszpańska para królewska, prezydent Izraela Icchak Herzog, a także przywódcy Unii Europejskiej.
CZYTAJ DALEJ

Kard. Ryś o konklawe i relacji z papieżem Leonem XIV

2025-05-13 14:00

[ TEMATY ]

konklawe

kardynał Grzegorz Ryś

Ks. Paweł Gabara

Kardynał Grzegorz Ryś, uczestnik ostatniego Konklawe, w pierwszym wywiadzie po powrocie z Rzymu opowiedział o przebiegu wyboru papieża Leona XIV, znaczeniu imienia nowego Ojca Świętego oraz priorytetach jego pontyfikatu. Wywiad został zrealizowany we współpracy redaktorów portalu Archidiecezji Łódzkiej i Niedzieli łódzkiej.

Liturgia i duchowość Konklawe „Konklawe to jedna wielka liturgia. Kardynałowie przez cały czas uczestniczą w nim w strojach chórowych, by uświadamiać sobie, że najważniejszym punktem odniesienia jest Pan Jezus” - podkreślił kardynał Ryś. Opisał moment składania przysięgi na Ewangelię: „Każdy z nas wypowiadał słowa: Biorę na świadka Jezusa Chrystusa, który mnie będzie sądził w dniu ostatecznym, że oddałem głos na tego, o którym myślę, że powinien być wybrany”. Wspomniał również o przejmującej ceremonii po wyborze papieża, gdy odczytano Ewangelię o św. Piotrze: „Gdy najstarszy kardynał diakon mówił — Ty jesteś Piotr — wszyscy mieliśmy ciarki. To doświadczenie, że słowo wypełnia się w konkretnej osobie”.
CZYTAJ DALEJ

Terapia serca ojca Dolindo. Nowenna, która zmienia wszystko

2025-05-14 21:13

[ TEMATY ]

o. Dolindo

Mat.prasowy

W świecie pełnym hałasu, presji, lęku i wewnętrznego chaosu, wielu z nas poszukuje ratunku: psychoterapii, rozwoju osobistego, warsztatów radzenia sobie z emocjami. To dobry kierunek. Ale są takie zranienia i braki, których nie uleczy żaden człowiek – bo ich źródło leży głębiej niż sięga jakakolwiek ziemska pomoc. Tam, gdzie nie dociera już psychologia ani rozum – sięga miłość Boga.

Właśnie o takiej terapii pisze Joanna Bątkiewicz-Brożek – znana biografka ojca Dolindo Ruotolo i jedna z najbliższych mu duchowo autorek – w swojej najnowszej książce „Jezu, Ty się MNĄ zajmij”. To duchowa alternatywa dla 33-dniowych rekolekcji zawierzenia – zwłaszcza dla tych, którzy nie mają siły, czasu ani systematyczności, by wejść w długie przygotowania. A jednocześnie – to mocna droga wewnętrznego uzdrowienia, pokoju i nowego początku.
CZYTAJ DALEJ
Przejdź teraz
REKLAMA: Artykuł wyświetli się za 15 sekund

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję