Reklama

Saga dolnośląskich rodów katolickich

Jastrzębiec za odwagę

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Leopolda uratowały zakonnice,
Wojciech miał konspirę we krwi,
Tadeusz był ułanem

Kochali mundur i ojczyznę, co zresztą szło w parze. Historia rodziny Gomułkiewiczów herbu Jastrzębiec mogłaby posłużyć za scenariusz niejednego filmu sensacyjnego.
Herb otrzymali za męstwo i odwagę podczas konfederacji barskiej (1768-1772). Wzięło w niej udział trzech Gomułkiewiczów. Byli braćmi, ale ich imion nie znamy. Dwóch braci zostało na Podolu, trzeci wyjechał na Lubelszczyznę. Jeden z ich potomków ufundował klasztor Sióstr Miłosierdzia w Kulczykach koło Trembowli. Posiadał spory majątek ziemski. Dobra wiadomość - budynki klasztorne ocalały i wciąż stoją, zła - władza radziecka zamieniła je w zakład produkcyjny.
Jeden z kolejnych Gomułkiewiczów - Jan - był synem mieszczanina pochodzącego z Budzanowa na Podolu. Znano go w latach 30. XX w. jako jednego z wiodących działaczy Katolickiego Stowarzyszenia Mężów, mającego główne wezwanie "Budujmy Polskę Chrystusową". W pracy społecznej wspierali go sąsiedzi ziemianie, a zwłaszcza dziedzic Jan Gromnicki z Laskowiec.
W latach 30. Jan był długoletnim wójtem gminy Mogielnica koło Trembowli. Ludzie go szanowali. Złe czasy przyszły wraz z okupacją sowiecką - prześladowało go NKWD. Potem też nie było różowo - w PRL-u nękały go UB i Korpus Bezpieczeństwa Wewnętrznego.
Badania nad początkami rodu są utrudnione, gdyż w XIX w. trzeba było ukryć dokumenty, bo inaczej mogłyby wpaść w ręce rosyjskiego zaborcy. Jak się przypuszcza, na miejsce ukrycia wybrano zamek w Budzanowie, gdyż w jego części mieścił się klasztor. Rodzina uznała, że to gwarancja bezpieczeństwa. I nie pomyliła się. Dokumenty schowano tak skutecznie, że nie odnaleziono ich do dzisiaj.
Przykładem patriotycznej postawy Gomułkiewiczów może być też Wojciech, rocznik 1882. Miał konspirę we krwi - już w czasach studenckich działał w ukryciu, należał m.in. do "Strzelca", werbował ochotników do Legionów Piłsudskiego. Przypłacił to aresztowaniem - zatrzymały go władze carskie. Miejscem działania Wojciecha był Kamieniec Podolski.
Wojciech Gomułkiewicz piastował potem wiele zaszczytnych funkcji. Był m.in. komendantem małopolskiej Straży Obywatelskiej, chroniącej ludność przed rabunkami band ukraińskich. Jego brat - Tadeusz, wicestarosta podhajecki, został przez Ukraińców zamordowany we wrześniu 1939 r. w Karpatach.
Leopold Gomułkiewicz z Groblic miał więcej szczęścia.
- Była zima 1944 r. - wspomina pan Leopold, ocierając łzy. - Mieszkaliśmy w Wierzbowcu na Podolu. Podpalono nasz dom. Mama uległa poparzeniu, gdy chciała uratować z szafy ubranie dla mnie i dla siebie. Zawinęła mnie w pierzynę i pieszo uciekła do Wojciechówki. Dopiero na miejscu okazało się, że... zginąłem. Mama nie poczuła, jak wypadłem z pierzyny, bo w wyniku poparzenia straciła czucie w rękach. Wrócił po mnie mój ojciec chrzestny. Na szczęście trafił po śladach na śniegu. Przeleżałem w nim cztery godziny. To wystarczyło, żebym nabawił się obustronnego zapalenia płuc. Już mnie przekazano Bogu, ale przeżyłem - widać było mi pisane jeszcze coś zdziałać na tym świecie. Postawiły mnie na nogi bańki, które zaaplikowały mi siostry zakonne z klasztoru w Kulczykach.
Po II wojnie światowej Gomułkiewiczowie osiedlili się na Dolnym Śląsku. Zamieszkali głównie w Kluczborku, Dzierżoniowie i Niemczy. Teraz ród liczy w sumie ok. 160 osób. Są w nim urzędnicy, lekarze, uczeni, księża. Ma on swych przedstawicieli w Warszawie i za granicą.
Leopold Gomułkiewicz z Groblic pełni funkcję przewodniczącego Rady Gminy Święta Katarzyna. W jego domowym archiwum jest m.in. zdjęcie jego ojca - Tadeusza, którego stryjami byli Wojciech zajmujący się werbunkiem ochotników do Legionów Piłsudskiego oraz Tadeusz, wicestarosta podhajecki zamordowany w 1939 r. przez Ukraińców. To zdjęcie to jeden z namacalnych dowodów na ułańską przeszłość pana Tadeusza - sfotografowano go na wspaniałym rumaku. Służył w 9 Pułku Ułanów, brał udział w kampanii wrześniowej 1939 r. Do końca bronił Warszawy. Od 1942 r. służył w AK. Po aresztowaniu w 1944 r. zesłano go na roboty do Niemiec, ale tam nie dojechał. Uciekł w Medyce. Pomogli mu polscy kolejarze. Do 1945 r. pracował w Kraczkowej koło Łańcuta, gdzie skierowała go AK. Po wojnie wyjechał z rodziną do Kluczborka.
Komuniści starali się wykorzenić z polskiej pamięci obraz przedwojennej Rzeczypospolitej, tak bardzo niepasującej do proletariackiej wizji. Ale nie udało się. Przynajmniej nie wszędzie. W salonie pana Leopolda stoi statua Piłsudskiego. Wspaniałe tradycje ułańskie związane z Piłsudskim kultywuje na co dzień brat pana Leopolda, Marian. Ma w Morzęcinie Wielkim koło Obornik Śląskich stadninę koni. Salon w domu pana Leopolda przydaje się zwłaszcza podczas uroczystości rodzinnych.
Ale i on nie pomieścił wszystkich członków rodu, gdy w 2000 r. zjechali do Groblic. Zjazd odbył się na łące przed domem. Na podium zawisła flaga z herbem Jastrzębiec. Uchwalono statut rodu, w którym jego członkowie zadeklarowali, że będą żyć w zgodzie, miłości i jedności z Bogiem. Deklarację złożono w obecności miejscowego proboszcza, który udzielił wszystkim błogosławieństwa. Wszystko odbyło się więc tak, jakby życzyli sobie tego przodkowie. Przeszłość zobowiązuje.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2003-12-31 00:00

Oceń: +1 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Bezimienne mogiły

Niedziela warszawska 44/2012, str. 2-3

[ TEMATY ]

Wszystkich Świętych

Artur Stelmasiak

Socjalne mogiły na Cmentarzu Komunalnym Południowym

Socjalne mogiły na Cmentarzu Komunalnym Południowym

Ciała bezdomnych często chowane są w anonimowych grobach. Zmienić to postanowiła Warszawska Fundacja Kapucyńska. To pierwszy taki pomysł w kraju

Choć każdy z nas po śmierci może liczyć na takie same mieszkanie w Domu Ojca, to na ziemi panują inne zasady. Widać to doskonale na cmentarzu południowym w Antoninie, gdzie są całe kwatery, w których nie ma kamiennych pomników. Dominują skromne ziemne groby z próchniejącymi drewnianymi krzyżami. Wiele z nich zamiast imienia i nazwiska ma na tabliczce napisaną jedynie datę śmierci, numer identyfikacyjny oraz dwie litery N.N. - O tym, że przybywa takich bezimiennych mogił dowiedziałem się od przyjaciół. Wówczas postanowiliśmy rozpocząć akcję rozdawania bezdomnym nieśmiertelników, czyli blaszek podobnych do tych, które noszą wojskowi. Na każdej z nich wygrawerowane jest imię i nazwisko właściciela - mówi kapucyn br. Piotr Wardawy, inicjator akcji nieśmiertelników wśród bezdomnych. O skuteczność tej akcji przekonamy się w przyszłości. Jednak pierwsze skutki już poznaliśmy, gdy jeden z kapucyńskich „nieśmiertelnych” zmarł na Dworcu Centralnym. - Dzięki metalowym blachom na szyi policja wiedziała, jak on się nazywa oraz skontaktowali się klasztorem kapucynów przy Miodowej. Tu bowiem był jego jedyny dom - mówi Anna Niepiekło z Fundacji Kapucyńskiej. Kapucyni zorganizowali zmarłemu pogrzeb z udziałem braci, wolontariuszy oraz innych bezdomnych. Msza św. z trumną została odprawiona na Miodowej, a później pochowano go z imieniem i nazwiskiem na cmentarzu południowym w Antoninie. - Dla całej naszej społeczności była to bardzo wzruszająca uroczystość - podkreśla Niepiekło.
CZYTAJ DALEJ

Rzecznik archidiecezji warszawskiej: w związku ze śmiercią mężczyzny k. Grójca zatrzymany został duchowny

2025-07-25 13:03

[ TEMATY ]

Warszawa

Adobe Stock

Grójecka prokuratura i policja prowadzą śledztwo dot. śmierci mężczyzny, którego podpalone zwłoki znaleziono na drodze w Lasopolu w powiecie grójeckim. Funkcjonariusze zatrzymali mężczyznę, który może mieć związek ze sprawą. Rzecznik archidiecezji warszawskiej potwierdził, że chodzi o duchownego.

Jak przekazała w piątek oficer Prasowa Komendy Powiatowej Policji w Grójcu asp. Agata Sławińska, w czwartek około godziny 22.20 funkcjonariusze otrzymali zgłoszenie o palącym się mężczyźnie. - Zdarzenie miało miejsce na terenie miejscowości Lasopole w gminie Chynów. Policjanci niezwłocznie udali się na miejsce, gdzie potwierdzili zgłoszenie, a także znaleźli zwłoki mężczyzny - poinformowała Sławińska.
CZYTAJ DALEJ

Watykan: papież przyjął wysokiego przedstawiciela Patriarchatu Moskiewskiego

2025-07-26 17:31

PAP

Ojciec Święty przyjął dziś rano na audiencji Jego Eminencję Antoniego, metropolitę wołokołamskiego, odpowiedzialnego za stosunki zewnętrzne Patriarchatu Moskiewskiego - poinformowało Biuro Prasowe Stolicy Apostolskiej.

Było to pierwsze spotkanie wysokiego przedstawiciela Patriarchatu Moskiewskiego z Ojcem Świętym. Wcześniej uczestniczył on w uroczystościach pogrzebowych papieża Franciszka. Tradycyjnie nie opublikowano po tym spotkaniu komunikatów.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję