Reklama

Idą tam, dokąd nikt nie chce iść

Siostry albertynki łączą modlitwę z pracą wśród najbiedniejszych i opuszczonych, czyli tych „najmniejszych braci” Chrystusa. W ten sposób naśladują swojego założyciela – św. Alberta Chmielowskiego, który kierował się duchowością św. Franciszka z Asyżu. O osobistym doświadczeniu tej posługi opowiadają s. Sergia Walczak i s. Klara Czepułkowska.

Niedziela Ogólnopolska 16/2023, str. 24-25

ks. Rafał Witkowski

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Ks. Rafał Witkowski: Siostry albertynki (Zgromadzenie Sióstr Albertynek Posługujących Ubogim) pracują w przytuliskach dla bezdomnych, jadłodajniach dla głodnych, domach opieki i domach pomocy społecznej, świetlicach i ochronkach, domach samotnej matki, hospicjach oraz domach księży emerytów. Jak Siostry realizują w praktyce charyzmat albertyński?

S. Sergia Walczak: Święty Brat Albert mawiał: „Niech siostry idą tam, gdzie nikt nie chce pójść”. Obecnie pracuję w jadłodajni dla ubogich i bezdomnych w Poznaniu. Aby w pełni realizować charyzmat pójścia do tych najbiedniejszych, nie wystarczy dać im gorącą zupę i porozmawiać. Trzeba zagłębić się w człowieka, wejść w jego problemy i zobaczyć, w jakich warunkach żyje, pobyć z nim. Chodzę po pustostanach i mieszkaniach, gdzie, niestety, znajduję ludzi w opłakanym stanie.

Reklama

Może Siostra podać jakiś przykład?

Choćby niedawno: pan Staszek przychodził do nas, do jadłodajni, po ciepły posiłek. Od jakiegoś czasu przestał się pokazywać. Wybrałam się do niego. Znalazłam go zarośniętego, leżącego w łóżku, wśród stosu śmieci. Ktoś przynosił mu obiad, ale pan Staszek nie był w stanie go zjeść, bo nawet nie mógł podnieść głowy. Poszłam do niego wraz z dwiema wolontariuszkami oraz jedną z sióstr albertynek. Wyrzuciłyśmy ponad dwadzieścia ogromnych worków śmieci. Zmieniłyśmy kołdrę, ogoliłyśmy go. Nasza intensywna praca trwała 3 dni. Do tego karmiłyśmy go kilka razy dziennie. Kiedy zapytałam, jak się czuje, powiedział: „Nowocześnie!”. Poprosiłam o pomoc sąsiadów, żeby karmili pana Staszka. Po 3 miesiącach znowu zaczął do nas przychodzić. Powiedział: „Siostro, przychodzę specjalnie codziennie, aby popatrzeć na ciebie, bo uratowałaś mi życie”. Tak niewiele potrzeba, aby uratować człowieka.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

A jak wygląda codzienność Siostry?

S. Klara Czepułkowska: Moja posługa dotyka inną sferę. Jestem pielęgniarką w Przytulisku św. Brata Alberta w Opalenicy. Jest to dom opieki, w którym pomagamy osobom chorym, niepełnosprawnym. Przeważnie są to osoby starsze, które nie mają zapewnionej opieki w domu, ponieważ albo są samotne, albo ich bliscy są w pracy. Rys albertyński polega na tym, aby odnajdować znieważone oblicze Pana Jezusa w drugim człowieku, bez względu na to, czy jest to bezdomny, brudny, leżący na ulicy, czy też jest to chory, niepełnosprawny, samotny. Ludzie w przytulisku może nie tyle są biedni materialnie, ile są bardzo biedni duchowo, bo często czują się odrzuceni przez rodziny i osamotnieni. Bardzo ważne jest, aby traktować ich z godnością. Potrzebują bliskości, ciepła, miłości...

Jak odkryła Siostra swój własny charyzmat?

Kiedy zamierzałam wstąpić do Zgromadzenia Sióstr Albertynek, bardzo mocno trafiły do mnie słowa z Pisma Świętego: „Po tym poznaliśmy miłość, że On oddał za nas życie swoje. My także winniśmy oddać życie za braci” (1 J 3, 16). Ten fragment tak mnie dotknął, że utwierdziłam się w decyzji, by zostać albertynką. Chcę się uczyć takiej miłości, jaką ukochał nas Chrystus. A prawdziwa miłość to oddawanie życia.

Reklama

Czy można w służbie chorym oddawać życie?

Ta moja codzienna posługa ma coś z tego. Ciężko pracujemy, bo często brakuje personelu i jest dużo pracy wśród chorych. W tym trudnym doświadczeniu stwierdziłam, że nie ma co marudzić i narzekać, ale każdego dnia trzeba podejmować cierpienia. Moja posługa może mieć dwa bieguny: jednym z nich jest bezpośrednia posługa chorym, a drugim – ofiarowanie tego trudu w jakiejś intencji. Czasami jestem tak zmęczona, że już nie mam siły na nic. Dlatego ważne jest, by nie marnować tego trudu, ale ofiarować go w intencji kogoś, kto np. prosi nas o modlitwę w konkretnej sprawie.

Jakich trudności doświadcza Siostra w swojej posłudze?

S. Sergia Walczak: Może się wydawać, że nasza praca pięknie się udaje i wszystko jest takie proste. Trudności doświadczam jednak bardzo często... Niejednokrotnie do jadłodajni przychodzą pijani i proszą o jedzenie. Kiedy mówię im, że skoro mają na picie, to niech też kupią sobie bułkę, wówczas często wyzywają mnie od najgorszych. To nie jest tak, że przychodzą na zupę i dziękują za nią uśmiechnięci. Często nie tylko nie dziękują, ale siarczyście nas wyzywają. Wielką trudnością jest dla mnie to, kiedy przychodzą ludzie młodzi bezpośrednio po wyjściu z więzienia i nie mają dokąd się udać. Nie pójdą do domu, bo rodzina ich nie akceptuje albo sami wstydzą się tam wrócić. Trudno znaleźć im noclegownię. Czasami nawet pustostany są zajęte. Przykro mi patrzeć na to, że ich cały dobytek to np. plecak i dwie reklamówki. Doświadczam wtedy wielkiej bezradności, choć staram się podpowiedzieć, gdzie mogą się schronić. Zachęcam ich, by próbowali ułożyć sobie życie: znaleźć pracę, normalne mieszkanie.

Reklama

Co zrobić w chwilach bezradności?

Nie tylko wtedy, ale w różnych momentach próbujemy pokazać ubogim, że najpierw trzeba zwrócić się do Pana Boga – uklęknąć, modlić się, prosić. Mamy wiele osób nawróconych: po 30, 20 czy po 12 latach. Idą do spowiedzi i płaczą, bo nie wiedzieli o tym sakramencie albo dlatego, że mogli to uczynić wcześniej.

Te przykłady chwytają za serce, zwłaszcza ludzi, którzy nie doświadczyli bezpośrednio ubóstwa, bezdomności, niezaradności. Do czego zachęciłyby Siostry tych, którzy nie mieli styczności z biednymi?

Zachęciłabym do przyjścia na wolontariat i podjęcia posługi np. w jadłodajni czy w domu opieki. Byłaby to okazja do porozmawiania z ubogimi, zapoznania się z nimi. Warto też zorganizować zbiórkę żywności albo odzieży, koców, śpiworów. Aby pokazać, jak wyglądają realia życia ludzi ubogich, zabrałabym chętnych do pustostanów, gdzie żyją bezdomni. Gdy jedna z poznańskich parafii przygotowała paczki dla ubogich, udaliśmy się z dwoma zamożnymi panami do biednych rodzin. Kiedy zobaczyli ubóstwo, wilgoć, brud, jeden z nich powiedział: „Siostro, zaprowadź mnie do jakiejś normalnej rodziny”. Innym razem zabrałam ich zimą do pustostanów. Warunki surowe: stara szklarnia bez okien, bez drzwi, dwie wersalki, do tego mróz. Nie wytrzymali więcej niż kilka minut i wyszli. Byli zdruzgotani, w jakich warunkach żyją ludzie. Czasami warto pokazać rzeczywistość...

S. Klara Czepułkowska: Dodałabym jedno: nie można przyklejać ludziom etykietek. Są sytuacje, o których nie wiemy. Nie każdy bezdomny jest winny swej bezdomności. Czasami wiąże się to z trudną sytuacją w dzieciństwie albo z pobytem w domu dziecka. Często taki człowiek nie zaznał miłości...

2023-04-06 15:25

Oceń: +1 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Modlitwa św. Jana Pawła II o pokój

Boże ojców naszych, wielki i miłosierny! Panie życia i pokoju, Ojcze wszystkich ludzi. Twoją wolą jest pokój, a nie udręczenie. Potęp wojny i obal pychę gwałtowników. Wysłałeś Syna swego Jezusa Chrystusa, aby głosił pokój bliskim i dalekim i zjednoczył w jedną rodzinę ludzi wszystkich ras i pokoleń.
CZYTAJ DALEJ

„Nie mówić o Panu Bogu, to jest obciach” – Rafał Patyra o sile wiary

2025-12-05 21:39

[ TEMATY ]

świadectwa

Rafał Patyra

Red.

Rafał Patyra

Rafał Patyra

Rafał Patyra, znany dziennikarz, obecnie związany z TV Republika, nie ukrywa swojej głębokiej wiary. W swoich publicznych wypowiedziach stanowczo podkreśla, że otwarte mówienie o Bogu jest w dzisiejszych czasach nie tylko wyrazem odwagi, ale przede wszystkim koniecznością. Dziennikarz dla portalu niedziela.pl dzieli się swoim osobistym doświadczeniem, w którym zerwanie z „luźnymi” relacjami z Bogiem odmieniło jego życie.

Rafał Patyra jest jednym z tych medialnych głosów, które z pełną świadomością i bez wstydu przyznają się do Chrystusa. W przeciwieństwie do powszechnego trendu sprowadzania wiary do sfery całkowicie prywatnej, dziennikarz zachęca do publicznego świadectwa, nazywając milczenie o Bogu... obciachem.
CZYTAJ DALEJ

Łęczna. W blasku św. Barbary, w cieniu „zielonego ładu”

2025-12-06 19:01

Grzegorz Jacek Pelica

Górnicze święto zainaugurowała uroczysta Eucharystia w kościele św. Józefa Opiekuna Rodzin w Łęcznej.

Mszy św. koncelebrowanej przewodniczył i homilię wygłosił abp Stanisław Budzik. Metropolita zapewnił o pasterskim wsparciu dla wszystkich osób zatrudnionych w górnictwie. Liczny udział górniczej braci i rodzin oraz dochowanie tradycyjnych form tego święta w dniach poprzedzających 4 grudnia świadczyły o głębokim zakorzenieniu barbórkowych tradycji w społeczności regionu. W mijającym roku obchodzimy 50. rocznicę erygowania Lubelskiego Zagłębia Węglowego, nad którego zakładami wydobywczymi zbierają się czarne chmury europejskiego „zielonego ładu”, który może skutkować pozbawieniem miejsc pracy, środków utrzymania i ukształtowanych już form życia społecznego znacznej części Lubelszczyzny. Zagraża także całej sferze bytowej i tożsamości Śląska oraz wszystkich działów polskiej gospodarki.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję