Słowo Boże można poznawać i rozważać na wiele sposobów, począwszy od indywidualnego czytania Pisma Świętego, słuchania, przepisywania, poprzez uczestnictwo w spotkaniach biblijnych i metodę lectio divina. Każdy może znaleźć odpowiednią dla siebie formę, która doprowadzi go do dialogu z Panem Bogiem.
Magdalena Bartosik dzieli się świadectwem, jak po raz pierwszy doświadczyła skuteczności słowa Bożego, co zachęciło ją do sięgnięcia po więcej i głębiej. Jako młoda dziewczyna dopiero rozpoczynająca pracę zawodową znalazła się w trudnej sytuacji finansowej. Pewnego dnia na Eucharystii usłyszała słowo: „Nie martwcie się o swoje życie, o to, co będziecie jeść i pić, ani o ciało, w co się ubierzecie”. – Pomyślałam: „Świetnie, Panie Jezu, ale ja właśnie potrzebuję dziś jeść, a jedzenie z nieba mi nie spadnie”. Wróciłam do wynajmowanego mieszkania i usłyszałam pukanie do drzwi – odwiedziła mnie młodsza siostra, która przywiozła torbę prowiantu od mamy. Ktoś powie: przypadek, zbieg okoliczności, albo zwyczajna troska mamy. Ale właśnie od tego zaczęłam swoją przygodę ze słowem Bożym. To konkretne wydarzenie poprowadziło mnie dalej i głębiej – podkreśla Magdalena.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Dalej i głębiej
Reklama
O tym, co „dalej i głębiej” mówi Agnieszka Kazun, która uczestniczy w spotkaniach lectio divina na Ostrowie Tumskim. – Sama lektura Pisma Świętego fascynowała mnie już od wielu lat. Szczególnie cenne było odkrywanie znaczenia pojedynczych słów czy sformułowań, do których jesteśmy przyzwyczajeni przez lata uczestniczenia w Eucharystiach. Z większością fragmentów Ewangelii jestem tak osłuchana, że ich odczytywanie w czasie Mszy św. jest przywoływaniem tekstów znanych na pamięć, co sprawia, że już na początku przestaję słuchać, bo przecież wiem, co będzie dalej. Zawsze więc, ilekroć tylko miałam szansę słuchać, jak ktoś tłumaczy sformułowania biblijne, opowiada o kontekście biblijnym, wskazuje na odniesienia do Starego Testamentu, klaruje okoliczności historyczne, itd., czyniłam to z zapałem i starałam się zapamiętywać, bo otwierało mi to oczy na coś nowego. Dlatego przez lata uczestniczyłam w spotkaniach biblijnych prowadzonych w mojej lub sąsiedniej parafii – dzieli się Agnieszka i podkreśla, że spotkania lectio divina są jednak czymś znacznie więcej niż spotkaniami biblijnymi. Są bowiem nie tylko intelektualną przygodą, poszerzającą horyzonty, słownictwo, wiedzę, ale są nade wszystko osobistym spotkaniem ze słowem Bożym.
Fascynująca przygoda
– Spotkania te są dla mnie fascynującą przygodą i odkrywaniem, że Pan Bóg przez liturgiczne czytania w czasie Mszy św. mówi konkretnie do mnie. Metoda lectio divina, wypracowana przez Kościół wiele wieków temu, pozwala również mnie w dzisiejszych czasach starać się usłyszeć, co Pan Bóg mówi mi przez te teksty. I nie tylko starać się usłyszeć, ale nawet usłyszeć. Było to dla mnie tak uderzające, że również mi Pan Bóg coś mówi tymi znanymi tekstami, że z ogromnym zapałem uczestniczę w kolejnych spotkaniach – dzieli się Agnieszka i podkreśla, jak mocno przekłada się to na codzienne życie.
– Nie jest to tylko teoretyczne rozważanie, jak to ma miejsce podczas słuchania kazania czy czytania książki, lecz dialog. Prowadzący nie tylko wyjaśnia, co się wydarzyło w konkretnym wydarzeniu biblijnym, ale naprowadza uczestnika do odkrycia, co to wydarzenie dla niego znaczy w jego konkretnej sytuacji życiowej. Na takim spotkaniu jest również czas na adorację Najświętszego Sakramentu, podczas której mogę coś Panu Bogu odpowiedzieć i podziękować za ten dialog – mówi Agnieszka i dodaje: – Jest to czas i miejsce, gdzie jest mi po prostu bardzo dobrze przed Panem Bogiem i z Panem Bogiem.