Reklama

Niedziela Częstochowska

Życie jest muzyką

Jasnogórska Szkoła Muzyczna jest spadkobierczynią 400-letniej tradycji słynnej Kapeli Jasnogórskiej – wyjaśnia Jolanta Muratów.

Niedziela częstochowska 46/2022, str. VI

[ TEMATY ]

jubileusz szkoły

Karol Porwich/Niedziela

Szkolny chór reprezentuje wysoki poziom

Szkolny chór reprezentuje wysoki poziom

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Jej przygoda z muzyką zaczęła się już w przedszkolu. Trafiła do placówki, która działała przy szkole muzycznej na ulicy Jasnogórskiej w Częstochowie. – Kiedy miałam pięć lat, już wystąpiłam z bratem w Filharmonii Częstochowskiej, grając na cztery ręce fortepianowe utwory Antonia Diabellego. Wtedy wydawało mi się, że to, co robię, jest niczym szczególnym. Ale z perspektywy wielu lat, ucząc dzieci i młodzież, dostrzegam z satysfakcją, że nie było to takie proste – śmieje się Jolanta Muratów, wicedyrektor Jasnogórskiej Publicznej Ogólnokształcącej Szkoły Muzycznej I Stopnia.

Marzenia

W wieku sześciu lat dostała się do częstochowskiej szkoły muzycznej I stopnia. Była to szkoła popołudniowa, bo wtedy nie było jeszcze w Częstochowie muzycznej, ogólnokształcącej szkoły podstawowej. – Jako małe dziecko nie wyobrażałam sobie, że ucząc się w szkole muzycznej, nie będę jednocześnie uczęszczać na lekcje do normalnej szkoły. W tamtych czasach nie posyłano sześciolatków do placówek edukacyjnych. Musiałam zdać egzamin wstępny, który trwał dwie godziny – opowiada o swej dziecięcej determinacji Muratów.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Na pięciolinii

Reklama

Przygodę z muzyką kontynuowała na Wydziale Wokalno-Aktorskim, a potem na Wydziale Edukacji Muzycznej Akademii Muzycznej w Łodzi. Uczyła się dyrygentury u prof. Kazimierza Wiencka, dyrygenta w Teatrze Wielkim w Łodzi. Następnie odbyła studia podyplomowe z zakresu dyrygentury chóralnej na Akademii Muzycznej im. Fryderyka Chopina w Warszawie u prof. Bogdana Goli, dyrektora chóru Opery Narodowej. Były jeszcze studia podyplomowe z zakresu emisji głosu na Akademii Muzycznej im. Feliksa Nowowiejskiego w Bydgoszczy. Uczyła się też emisji głosu i techniki wokalnej u prof. Jadwigi Gałęskiej-Tritt w Poznaniu. Potem wróciła, by dokończyć studia na łódzkim Wydziale Wokalno-Aktorskim.

Swoją pracę zawodową związała z oświatą. Uczyła dzieci i młodzież w szkołach częstochowskich i jednocześnie zaczęła współpracę z chórem męskim „Pochodnia”, który prowadziła przez pięć lat. – Jeszcze będąc na studiach wokalno-aktorskich, brałam udział jako solistka w I edycji zasłużonego dla miasta Międzynarodowego Festiwalu Muzyki Sakralnej „Gaude Mater”. A w tym roku poprowadziłam chór Jasnogórskiej Szkoły Muzycznej na inaugurację już 31. edycji festiwalu – opowiada wicedyrektor Muratów.

Miasto tętni muzyką

Reklama

Częstochowa jest miejscem sprzyjającym muzycznym talentom. Stąd wywodzi się wielu uznanych solistów i zespołów działających w tzw. rozrywce. Niemniej prężne jest środowisko związane z muzyką klasyczną, w tym muzyką sakralną. Działają filharmonia, Katedra Muzyki Uniwersytetu Humanistyczno-Przyrodniczego im. Jana Długosza czy Zespół Szkół Muzycznych im. Marcina Józefa Żebrowskiego. Jest zatem spora konkurencja. – Nie podoba mi się słowo „konkurencja”. Jeżeli chodzi o działające w Częstochowie szkoły muzyczne, to wolę słowo „współpraca”, bo nie tylko lepiej brzmi, lecz określa wymierne korzyści. Częstochowa z bliższymi i dalszymi okolicami jest na tyle duża, by znalazło się miejsce dla obu szkół. My, zakładając w 2011 r. Jasnogórską Publiczną Ogólnokształcącą Szkołę Muzyczną I Stopnia, wypełniliśmy lukę, bo nie było do tej pory w naszym mieście ogólnokształcącej szkoły muzycznej tego typu – uzasadnia powołanie placówki Jolanta Muratów.

Tonika

– Oczywiście w większości uczniowie naszej szkoły nie zostaną muzykami, bo to trudny zawód i mocno konkurencyjny, ale nauka w naszej szkole daje w perspektywie inne profity. Mamy przedmioty ogólnokształcące i związane ściśle z muzyką. Im starsza klasa, tym więcej muzycznych przedmiotów. Uczniowie z wiadomych względów dużo pracują, ale dzięki temu przyzwyczajają się do ciężkiej i systematycznej pracy; uczą się tym samym, że w życiu nie ma nic za darmo. Poza tym kształcenie słuchu, gra na instrumencie i śpiew angażują wszystkie zmysły młodego człowieka. Nasza poniekąd polisensoryczna metoda zajęć edukacyjnych pomaga w odbiorze wrażeń zmysłowych z otaczającego świata oraz z ciała – wskazuje na wiele zalet muzycznej edukacji wicedyrektor szkoły.

Subdominanta

Szkoła od samego początku jest związana z Jasną Górą. Opiekę duchową nad uczniami sprawują ojcowie paulini, na czele ze szkolnym kapelanem o. Nikodemem Kilnarem. Do dyspozycji kadry i uczniów jest kaplica. Raz w miesiącu w bazylice jasnogórskiej jest sprawowana szkolna Msza św.

Reklama

– Ćwiczymy repertuar muzyki religijnej, bo np. nasz szkolny chór często uczestniczy w uroczystościach na Jasnej Górze. Bazylika jest prestiżowym miejscem, tam nie można sobie pozwolić na bylejakość. Dlatego do jasnogórskich Liturgii przygotowujemy się szczególnie starannie, i to nie tylko pod względem muzycznym. Naszych podopiecznych uczymy, jak się zachować w kościele i na scenie, jak mają się ubrać na koncert i spektakl; uczymy ich szacunku dla sztuki, która jest przecież sferą ducha – Jolanta Muratów wskazuje na kolejne priorytety, przyświecające edukacji w tej ciekawej placówce, i przypomina pewną znaczącą przygodę: – W ramach kongresu chóralnego szkoła odwiedziła Włochy. Tam korzystaliśmy z komunikacji miejskiej. Pasażerowie byli pod wrażeniem grzecznego zachowania się naszych wychowanków, którzy widząc starsze osoby, w naturalny sposób ustępowali im miejsca. Zdumieni pytali: skąd wy jesteście, że dzieci są tak dobrze wychowane? Nasi uczniowie dobrze świadczyli o Polsce.

Gama

Do szkoły można się dostać przez egzaminy wstępne. W piątej klasie do wybranego instrumentu dochodzi kształcenie na fortepianie, jeżeli nie jest on wybrany jako podstawowy instrument. Od czwartej klasy jest obowiązkowy chór, ale jeżeli jest się przydzielonym do zespołu instrumentalistów, to z zajęć chóralnych jest się zwolnionym. Im wyższe roczniki, tym więcej szczegółowych przedmiotów. Najwięcej dochodzi w ciągu czterech lat kształcenia licealnego. – Matura u nas odbędzie się za rok, bo szkoła II stopnia działa dopiero od trzech lat. Jeżeli chodzi o maturę muzyczną, by ją zdać, trzeba będzie zagrać recital na instrumencie bądź zaśpiewać, zdać historię muzyki i kształcenie słuchu – informuje Muratów i dodaje zachęcająco: – W naszej Jasnogórskiej Niepublicznej Ogólnokształcącej Szkole Muzycznej II Stopnia, powstałej w 2020 r., w atrakcyjnej klasie śpiewu solowego mamy dziewięcioro uczniów, a na obu stopniach ponad 200. W ramach zajęć szkolnych prowadzimy chór szkolny, są zajęcia z emisji głosu, rytmiki, tańca ludowego, solfeża oraz zespołów instrumentalnych i wokalnych.

Dominanta

Jolanta Muratów w czasie rozmowy przypomniała, że odśpiewane czy zagrane utwory sakralne nie zrobią wrażenia na słuchaczach, jeżeli w interpretacji pominie się ich modlitewny charakter. Doskonałość wykonawcza nie wystarczy. Ten sposób rozumienia sztuki, nie tylko tej sakralnej, pozwala zatem inaczej spojrzeć na charakter muzycznej edukacji Jasnogórskiej Szkoły Muzycznej.

2022-11-07 17:33

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

W ślady Jana Pawła II

Niedziela rzeszowska 3/2023, str. IV

[ TEMATY ]

jubileusz szkoły

Damian Budziwojski

Jednym z punktów programu był polonez w wykonaniu uczniów

Jednym z punktów programu był polonez w wykonaniu uczniów

Wspólnota szkoły w Gliniku przeżyła niedawno wyjątkowy, radosny, niezapomniany dzień, pełen zadumy, refleksji, dobrych emocji, wzruszających spotkań i wspomnień.

Uroczystość jubileuszowa 70-lecia szkoły rozpoczęła się Mszą św. w kościele parafialnym św. Maksymiliana Marii Kolbego w Gliniku. Mszy św. przewodniczył oraz homilię wygłosił bp Edward Białogłowski. We Mszy św. uczestniczyli: ks. Józef Kłosowski – dziekan dekanatu i proboszcz parafii w Brzezinach, ks. dr Piotr Potyrała – dyrektor Caritas Diecezji Rzeszowskiej i ks. Ryszard Potyrała – proboszcz parafii w Gliniku. Następnie wszyscy w uroczystym pochodzie wraz z pocztem sztandarowym udali się do szkoły, gdzie zostały złożone kwiaty pod tablicą pamiątkową poświęconą patronowi szkoły św. Janowi Pawłowi II.
CZYTAJ DALEJ

Święty Albert Wielki

Niedziela Ogólnopolska 14/2010, str. 4-5

[ TEMATY ]

św. Albert Wielki

Kempf EK/pl.wikipedia.org

Grobowiec mieszczący relikwie Alberta Wielkiego w krypcie St. Andreas Kirche w Kolonii

Grobowiec mieszczący relikwie Alberta Wielkiego w krypcie St. Andreas Kirche w Kolonii
Drodzy Bracia i Siostry, Jednym z największych mistrzów średniowiecznej teologii jest św. Albert Wielki. Tytuł „wielki” („magnus”), z jakim przeszedł on do historii, wskazuje na bogactwo i głębię jego nauczania, które połączył ze świętością życia. Już jemu współcześni nie wahali się przyznawać mu wspaniałych tytułów; jeden z jego uczniów, Ulryk ze Strasburga, nazwał go „zdumieniem i cudem naszej epoki”. Urodził się w Niemczech na początku XIII wieku i w bardzo młodym wieku udał się do Włoch, do Padwy, gdzie mieścił się jeden z najsłynniejszych uniwersytetów w średniowieczu. Poświęcił się studiom „sztuk wyzwolonych”: gramatyki, retoryki, dialektyki, arytmetyki, geometrii, astronomii i muzyki, tj. ogólnej kultury, przejawiając swoje typowe zainteresowanie naukami przyrodniczymi, które miały się stać niebawem ulubionym polem jego specjalizacji. Podczas pobytu w Padwie uczęszczał do kościoła Dominikanów, do których dołączył później, składając tam śluby zakonne. Źródła hagiograficzne pozwalają się domyślać, że Albert stopniowo dojrzewał do tej decyzji. Mocna relacja z Bogiem, przykład świętości braci dominikanów, słuchanie kazań bł. Jordana z Saksonii, następcy św. Dominika w przewodzeniu Zakonowi Kaznodziejskiemu, to czynniki decydujące o rozwianiu wszelkich wątpliwości i przezwyciężeniu także oporu rodziny. Często w latach młodości Bóg mówi do nas i wskazuje plan naszego życia. Jak dla Alberta, także dla nas wszystkich modlitwa osobista, ożywiana słowem Bożym, przystępowanie do sakramentów i kierownictwo duchowe oświeconych mężów są narzędziami służącymi odkryciu głosu Boga i pójściu za nim. Habit zakonny otrzymał z rąk bł. Jordana z Saksonii. Po święceniach kapłańskich przełożeni skierowali go do nauczania w różnych ośrodkach studiów teologicznych przy klasztorach Ojców Dominikanów. Błyskotliwość intelektualna pozwoliła mu doskonalić studium teologii na najsłynniejszym uniwersytecie tamtych czasów - w Paryżu. Św. Albert rozpoczął wówczas tę niezwykłą działalność pisarską, którą miał odtąd prowadzić przez całe życie. Powierzano mu ważne zadania. W 1248 r. został oddelegowany do zorganizowania studium teologii w Kolonii - jednym z najważniejszych ośrodków Niemiec, gdzie wielokrotnie mieszkał i która stała się jego przybranym miastem. Z Paryża przywiózł ze sobą do Kolonii swego wyjątkowego ucznia, Tomasza z Akwinu. Już sam fakt, że był nauczycielem św. Tomasza, byłby zasługą wystarczającą, aby żywić głęboki podziw dla św. Alberta. Między obu tymi wielkimi teologami zawiązały się stosunki oparte na wzajemnym szacunki i przyjaźni - zaletach ludzkich bardzo przydatnych w rozwoju nauki. W 1254 r. Albert został wybrany na przełożonego „Prowincji Teutońskiej”, czyli niemieckiej, dominikanów, która obejmowała wspólnoty rozsiane na rozległym obszarze Europy Środkowej i Północnej. Wyróżniał się gorliwością, z jaką pełnił tę posługę, odwiedzając wspólnoty i wzywając nieustannie braci do wierności św. Dominikowi, jego nauczaniu i przykładom. Jego przymioty i zdolności nie uszły uwadze ówczesnego papieża Aleksandra IV, który zapragnął, by Albert towarzyszył mu przez jakiś czas w Anagni - dokąd papieże udawali się często - w samym Rzymie i w Viterbo, aby zasięgać jego rad w sprawach teologii. Tenże papież mianował go biskupem Ratyzbony - wielkiej i sławnej diecezji, która jednak przeżywała trudne chwile. Od 1260 do 1262 r. Albert pełnił tę posługę z niestrudzonym oddaniem, przywracając pokój i zgodę w mieście, reorganizując parafie i klasztory oraz nadając nowy bodziec działalności charytatywnej. W latach 1263-64 Albert głosił kazania w Niemczech i Czechach na życzenie Urbana IV, po czym wrócił do Kolonii, aby podjąć na nowo swoją misję nauczyciela, uczonego i pisarza. Będąc człowiekiem modlitwy, nauki i miłości, cieszył się wielkim autorytetem, gdy wypowiadał się z okazji różnych wydarzeń w Kościele i społeczeństwie swoich czasów: był przede wszystkim mężem pojednania i pokoju w Kolonii, gdzie doszło do poważnego konfliktu arcybiskupa z instytucjami miasta; nie oszczędzał się podczas II Soboru Lyońskiego, zwołanego w 1274 r. przez Grzegorza X, by doprowadzić do unii Kościołów łacińskiego i greckiego po podziale w wyniku wielkiej schizmy wschodniej z 1054 r.; wyjaśnił myśl Tomasza z Akwinu, która stała się przedmiotem całkowicie nieuzasadnionych zastrzeżeń, a nawet oskarżeń. Zmarł w swej celi w klasztorze Świętego Krzyża w Kolonii w 1280 r. i bardzo szybko czczony był przez swoich współbraci. Kościół beatyfikował go w 1622 r., zaś kanonizacja miała miejsce w 1931 r., gdy papież Pius XI ogłosił go doktorem Kościoła. Było to uznanie dla tego wielkiego męża Bożego i wybitnego uczonego nie tylko w dziedzinie prawd wiary, ale i w wielu innych dziedzinach wiedzy; patrząc na tytuły jego licznych dzieł, zdajemy sobie sprawę z tego, że jego kultura miała w sobie coś z cudu, i że jego encyklopedyczne zainteresowania skłoniły go do zajęcia się nie tylko filozofią i teologią, jak wielu mu współczesnych, ale także wszelkimi innymi, znanymi wówczas dyscyplinami, od fizyki po chemię, od astronomii po mineralogię, od botaniki po zoologię. Z tego też powodu Pius XII ogłosił go patronem uczonych w zakresie nauk przyrodniczych i jest on też nazywany „Doctor universalis” - właśnie ze względu na rozległość swoich zainteresowań i swojej wiedzy. Niewątpliwie metody naukowe stosowane przez św. Alberta Wielkiego nie są takie jak te, które miały się przyjąć w późniejszych stuleciach. Polegały po prostu na obserwacji, opisie i klasyfikacji badanych zjawisk, w ten sposób jednak otworzył on drzwi dla przyszłych prac. Św. Albert może nas wiele jeszcze nauczyć. Przede wszystkim pokazuje, że między wiarą a nauką nie ma sprzeczności, mimo pewnych epizodów, świadczących o nieporozumieniach, jakie odnotowano w historii. Człowiek wiary i modlitwy, jakim był św. Albert Wielki, może spokojnie uprawiać nauki przyrodnicze i czynić postępy w poznawaniu mikro- i makrokosmosu, odkrywając prawa właściwe materii, gdyż wszystko to przyczynia się do podsycania pragnienia i miłości do Boga. Biblia mówi nam o stworzeniu jako pierwszym języku, w którym Bóg, będący najwyższą inteligencją i Logosem, objawia nam coś o sobie. Księga Mądrości np. stwierdza, że zjawiska przyrody, obdarzone wielkością i pięknem, są niczym dzieła artysty, przez które, w podobny sposób, możemy poznać Autora stworzenia (por. Mdr 13, 5). Uciekając się do porównania klasycznego w średniowieczu i odrodzeniu, można porównać świat przyrody do księgi napisanej przez Boga, którą czytamy, opierając się na różnych sposobach postrzegania nauk (por. Przemówienie do uczestników plenarnego posiedzenia Papieskiej Akademii Nauk, 31 października 2008 r.). Iluż bowiem uczonych, krocząc śladami św. Alberta Wielkiego, prowadziło swe badania, czerpiąc natchnienie ze zdumienia i wdzięczności w obliczu świata, który ich oczom - naukowców i wierzących - jawił się i jawi jako dobre dzieło mądrego i miłującego Stwórcy! Badanie naukowe przekształca się wówczas w hymn chwały. Zrozumiał to doskonale wielki astrofizyk naszych czasów, którego proces beatyfikacyjny się rozpoczął, Enrico Medi, gdy napisał: „O, wy, tajemnicze galaktyki... widzę was, obliczam was, poznaję i odkrywam was, zgłębiam was i gromadzę. Z was czerpię światło i czynię zeń naukę, wykonuję ruch i czynię zeń mądrość, biorę iskrzenie się kolorów i czynię zeń poezję; biorę was, gwiazdy, w swe ręce i drżąc w jedności mego jestestwa, unoszę was ponad was same, i w modlitwie składam was Stwórcy, którego tylko za moją sprawą wy, gwiazdy, możecie wielbić” („Dzieła”. „Hymn ku czci dzieła stworzenia”). Św. Albert Wielki przypomina nam, że między nauką a wiarą istnieje przyjaźń, i że ludzie nauki mogą przebyć, dzięki swemu powołaniu do poznawania przyrody, prawdziwą i fascynującą drogę świętości. Jego niezwykłe otwarcie umysłu przejawia się także w działalności kulturalnej, którą podjął z powodzeniem, a mianowicie w przyjęciu i dowartościowaniu myśli Arystotelesa. W czasach św. Alberta szerzyła się bowiem znajomość licznych dzieł tego filozofa greckiego, żyjącego w IV wieku przed Chrystusem, zwłaszcza w dziedzinie etyki i metafizyki. Ukazywały one siłę rozumu, wyjaśniały w sposób jasny i przejrzysty sens i strukturę rzeczywistości, jej zrozumiałość, wartość i cel ludzkich czynów. Św. Albert Wielki otworzył drzwi pełnej recepcji filozofii Arystotelesa w średniowiecznej filozofii i teologii, recepcji opracowanej potem w sposób ostateczny przez św. Tomasza. Owa recepcja filozofii, powiedzmy pogańskiej i przedchrześcijańskiej, oznaczała prawdziwą rewolucję kulturalną w tamtych czasach. Wielu myślicieli chrześcijańskich lękało się bowiem filozofii Arystotelesa, filozofii niechrześcijańskiej, przede wszystkim dlatego, że prezentowana przez swych komentatorów arabskich, interpretowana była tak, by wydać się, przynajmniej w niektórych punktach, jako całkowicie nie do pogodzenia z wiarą chrześcijańską. Pojawiał się zatem dylemat: czy wiara i rozum są w sprzeczności z sobą, czy nie? Na tym polega jedna z wielkich zasług św. Alberta: zgodnie z wymogami naukowymi poznawał dzieła Arystotelesa, przekonany, że wszystko to, co jest rzeczywiście racjonalne, jest do pogodzenia z wiarą objawioną w Piśmie Świętym. Innymi słowy, św. Albert Wielki przyczynił się w ten sposób do stworzenia filozofii samodzielnej, różnej od teologii i połączonej z nią wyłącznie przez jedność prawdy. Tak narodziło się w XIII wieku wyraźne rozróżnienie między tymi dwiema gałęziami wiedzy - filozofią a teologią - które we wzajemnym dialogu współpracują zgodnie w odkrywaniu prawdziwego powołania człowieka, spragnionego prawdy i błogosławieństwa: i to przede wszystkim teologia, określona przez św. Alberta jako „nauka afektywna”, jest tą, która wskazuje człowiekowi jego powołanie do wiecznej radości, radości, która wypływa z pełnego przylgnięcia do prawdy. Św. Albert Wielki potrafił przekazać te pojęcia w sposób prosty i zrozumiały. Prawdziwy syn św. Dominika głosił chętnie kazania ludowi Bożemu, który zdobywał swym słowem i przykładem swego życia. Drodzy Bracia i Siostry, prośmy Pana, aby nie zabrakło nigdy w Kościele świętym uczonych, pobożnych i mądrych teologów jak św. Albert Wielki, i aby pomógł on każdemu z nas utożsamiać się z „formułą świętości”, którą realizował w swoim życiu: „Chcieć tego wszystkiego, czego ja chcę dla chwały Boga, jak Bóg chce dla swej chwały tego wszystkiego, czego On chce”, tzn. aby upodabniać się coraz bardziej do woli Boga, aby chcieć i czynić jedynie i zawsze to wszystko dla Jego chwały.
CZYTAJ DALEJ

Caritas rusza z kampanią na rzecz osób w kryzysie bezdomności

2025-11-15 19:45

[ TEMATY ]

Caritas

Caritas Archidiecezji Częstochowskiej

Caritas Polska

Caritas Polska

Caritas Polska

Caritas Polska

Prawie 2 miliony Polaków żyje w skrajnej biedzie, a na ulicach miast „mieszka” przynajmniej 53 tys. ludzi. Nikt tego nie planuje. Nikt nie chce tak żyć. W Światowym Dniu Ubogich Caritas rusza z kampanią, której celem jest przypomnienie, że to nie anonimowa statystyka, tylko ludzkie historie, które warto usłyszeć. U pana Łukasza zaczęło się od tego, że ojciec faworyzował jego brata, a on wpadł w złe towarzystwo, jak twierdzi, na złość ojcu. Tak minęło mu kilkadziesiąt lat. Ania zakochała się w mężczyźnie, który stosował przemoc, uciekła. Później miesiące spała w samochodzie, krążąc gdzieś pomiędzy Wejherowem a Sopotem. Zbyszek całe życie pływał po świecie, nigdy nie założył rodziny - dziś zdrowie już nie pozwala wsiąść na statek, a on nie ma dokąd wracać. Czy masz pewność, że podobne sytuacje nie staną się kiedyś Twoją historią? A co, gdybyś Ty nie miał dokąd pójść?

- W Polsce jest ponad 53 tys. bezdomnych, jednak mówi się o niedoszacowaniu statystyk.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję