Reklama

Niedziela na lato

Niedziela na lato

Bieszczady. Z Komańczy na Tarnicę

Niedziela na lato 34/2022, str. II

[ TEMATY ]

Bieszczady

Mirek Osip-Pokrywka

Bieszczady jesienią są najpiękniejsze

Bieszczady jesienią są najpiękniejsze

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Naszą górską wycieczkę zaczynamy w Komańczy, jednej z najstarszych osad w dolinie Osławy, założonej już na początku XVI wieku. Swój letniskowy charakter miejscowość zyskała dopiero 3 wieki później. Lata 1945-46 to najtragiczniejszy okres jej historii. Wówczas wysiedlono Łemków i spłonęła prawie cała wieś, w tym również część letniskowa, tzw. Komańcza Letnisko. Oszczędzono właściwie tylko klasztor Sióstr Nazaretanek usytuowany na zalesionym zboczu góry Bircza. Karol Wojtyła często właśnie tutaj rozpoczynał (i kończył) swoje piesze wędrowanie po tych kapuścianych górach – jak zwykli mówić o nich niektórzy, a on nazywał je górami zadumy. Wynikało to stąd, że do Komańczy niegdyś dochodziła linia kolejowa z Zagórza (niestety, już od kilkunastu lat nieczynna). W Komańczy Wojtyła był z pewnością podczas swojej pierwszej wędrówki po Bieszczadach w 1952 r. Zatrzymał się tu po drodze na długim szlaku ze Stróż w Beskidzie Niskim do Baligrodu. Odprawił Mszę św. w miejscowym kościele (zbudowanym w 1950 r. na miejscu wcześniejszego, spalonego w 1944 r.) i ruszył dalej. Rok później, w trakcie kolejnej wyprawy, zatrzymał się w Komańczy na nocleg. Grupę wędrowców przyjęły siostry nazaretanki, które zaoferowały im ciepły posiłek i nocleg w stodole na sianie. Młodego księdza Wojtyłę siostry zapamiętały jako bardzo uprzejmego i skromnego. Zauważyły też, że podczas modlitwy w klasztornej kaplicy nie korzystał z dostępnych klęczników.

Po trzech godzinach wędrówki za drogowskazami czerwonego szlaku, gdy minie się po drodze osady Prełuki i Duszatyn, dochodzi się do niezwykłego miejsca – Jeziorek Duszatyńskich. Wiosną 1907 r., wskutek roztopów i ulewnych deszczy, doszło tu do potężnego osunięcia terenu (ok. 12 mln m3 ziemi). Oderwana część zachodniego zbocza Chryszczatej zatamowała odpływ jednego z potoków, a napływ wody z okolicznych wzniesień utworzył kilka oczek wodnych i trzy jeziorka. Z tych ostatnich pozostały tylko dwa, obecnie dwukrotnie mniejsze niż wtedy. Głośne w tamtych czasach osuwisko otrzymało nazwę Zwiezło, a na jego terenie powstał rezerwat przyrody o tej samej nazwie. Wśród miejscowych do dziś krążą legendy, jakoby osuwisko powstało przy udziale sił nieczystych. Nad Jeziorkami Duszatyńskimi (Dolne i Górne) Karol Wojtyła był kilka razy. Miejsce to uważał za jedno z najbardziej magicznych w Bieszczadach. Ten piękny zakątek znalazł się w wersach jego twórczości literackiej. Tak wspominał to miejsce w dramacie Przed sklepem jubilera: „(...) Nie zapomnę nigdy tych jeziorek, co zaskoczyły nas po drodze jak gdyby dwie cysterny niezgłębionego snu. (...) Nagle, gdy tak staliśmy wpatrzeni – tego nie zapomnę do końca życia – gdzieś sponad naszych głów doszło wyraźne wołanie”. Po ok. 1,5 godziny wędrówki dociera się na wzniesienie Chryszczata (998 m n.p.m.). Kilkaset metrów przed szczytem po prawej znajdują się pozostałości cmentarza z czasów I wojny światowej, na wierzchołku góry widzimy zaś charakterystyczny betonowy słup geodezyjny. Nieco dalej po lewej widać drewniany krzyż wystawiony w 55. rocznicę pierwszego wejścia na szczyt Karola Wojtyły. Później wędrowców czekają dość długie zejście pod przełęcz Żebrak (to mniej więcej połowa drogi), a następnie mozolna wspinaczka na szczyt Wołosań, będący największym przewyższeniem na szlaku (1071 m n.p.m.). Od tego miejsca do zakończenia szlaku w Cisnej pozostają jeszcze 4 godziny drogi.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

Najwyższy szczyt górski w polskich Bieszczadach to Tarnica, imponująca masywną sylwetką usytuowaną na krawędzi wybitnej grupy górskiej określanej jako gniazdo Tarnicy i Halicza. Od sąsiednich masywów górskich oddzielają ją głęboki kocioł rzeki Wołosaty i wąska przełęcz pod Tarnicą. Nazwa góry pochodzi od pierwotnego określenia przełęczy; z czasem nazwano tak sam szczyt. Jest to doskonały punkt widokowy. W pogodne dni można stąd dostrzec dalekie pasma Bieszczadów Wschodnich i Gorgany, usytuowane po stronie ukraińskiej. Wejście na szczyt wiedzie z trzech stron, najbardziej widokowe i najdłuższe jest przez pasmo Bukowe Berdo. Najpopularniejsze (dla mało wymagających turystów) – czerwonym szlakiem z Ustrzyk Górnych. Najkrótsza droga (ok. 1,5 godziny na górę) wiedzie niebieskim szlakiem od strony Wołosatego, ale jest ona również najbardziej stroma.

Reklama

Za tydzień, już w ostatnim odcinku naszego cyklu (bo to, niestety, koniec wakacji) wyruszymy w pasmo Beskidu Żywieckiego. Przejdziemy trasę nazywaną ostatnią górską wycieczką kard. Karola Wojtyły, którą pokonał tuż przed wyjazdem na konklawe do Rzymu jesienią 1978 r.

Polska.
Na szlakach św. Jana Pawła II

Karol Wojtyła odwiedził Bieszczady kilkanaście razy. Najpierw jako ksiądz, potem biskup i w końcu kardynał. Pierwszy raz wędrował po Bieszczadach w 1952 r. Wtedy wyglądały one inaczej niż dzisiaj. Spustoszone osady, popalone domostwa, a przy tym jeszcze jakieś ocalałe, nie całkiem rozkradzione stare cerkwie, kapliczki, zapomniane cmentarze. Dzisiaj większości tamtych cerkwi już nie ma, zapomniane cmentarze są jeszcze bardziej zapomniane, niektórych nie można już odnaleźć, a z kapliczek poznikały świątki. Wciąż jednak jest w Bieszczadach to coś, co każe tam wracać i wędrować.

Mapka przedstawia przebieg trasy z Komańczy do Cisnej, co pokrywa się z przebiegiem znakowanego na czerwono szlaku pieszego. Do pokonania jest wiele kilometrów, a po drodze nie ma stałej bazy noclegowej. Z tego powodu warto zaplanować przyjazd do Komańczy dzień wcześniej, przenocować i nazajutrz o świcie wyruszyć w góry (koniecznie zabrać latarkę). Ponieważ trasa jest bardzo długa, będzie również męcząca. Jeśli chcemy nieco skrócić trasę, można z Komańczy do Duszatyna podjechać autem i zostawić je na parkingu. Mimo że na drodze do Duszatyna stoi znak zakazu ruchu, parking jest z reguły zapełniony samochodami. Ze szlaku Komańcza – Cisna od pewnego czasu korzystają również miłośnicy jazdy na górskich rowerach. Najwięcej adrenaliny podobno dostarcza zjazd z Wołosania. W Cisnej można przenocować w Rejonowej Stacji Ratownictwa Górskiego, która znajduje się w centrum miejscowości.

Reklama

Klasztor Sióstr Nazaretanek

Pierwsze nazaretanki pojawiły się w Komańczy w maju 1928 r. Do czasu zbudowania właściwego lokum mieszkały w wynajętym domu. Wzniesiony 3 lata później na wzór pensjonatu uzdrowiskowego klasztor służył siostrom potrzebującym podreperowania zdrowia, ale i siostry od początku swojego pobytu służyły mieszkańcom Komańczy i okolic. 29 października 1955 r. w godzinach popołudniowych do klasztoru przywieziono prymasa Stefana Wyszyńskiego. Na równy rok klasztor stał się jego miejscem „odosobnienia”. Teren wokół klasztoru włączono do strefy nadgranicznej tak, by uniemożliwić wejście ewentualnym nieproszonym gościom. Obok klasztoru, w budynku obecnego schroniska PTTK, umieszczono posterunek WOP. Osoba kard. Wyszyńskiego na stałe wpisała się w historię klasztoru. Pokój na piętrze, w którym mieszkał, jest udostępniony do zwiedzania.

Krzyż na Tarnicy

Na najwyższym (1346 m n.p.m.) szczycie polskich Bieszczadów stoi 7-metrowy stalowy krzyż. Postawiono go tutaj we wrześniu 2000 r. Ale historia krzyża na Tarnicy sięga sierpnia 1980 r. Wówczas grupa kleryków z przemyskiego seminarium duchownego ustawiała tu pierwszy drewniany krzyż. Rok później zastąpiono go metalowym. W czasie 3. pielgrzymki Jana Pawła II do Polski dzięki zapałowi pielgrzymów z PTTK Rzeszów na Tarnicy stanął 6,5-metrowy krzyż, ale jego składana konstrukcja nie wytrzymywała warunków pogodowych, postanowiono więc go zmienić, co nastąpiło w roku milenijnym.

2022-08-16 12:29

Ocena: +1 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Jubileusz bieszczadzkiego krzyża

Niedziela przemyska 30/2022, str. VI

[ TEMATY ]

Bieszczady

Tarnica

Archiwum autora

Grupa zaangażowana w postawienie krzyża na Tarnicy w czerwcu 1987 r.

Grupa zaangażowana w postawienie krzyża na Tarnicy w czerwcu 1987 r.

W tym roku mija 35 lat od dnia, w którym na Tarnicę został wyniesiony i postawiony krzyż.

Głównym pomysłodawcą i realizatorem tego dzieła był ks. Franciszek Rząsa. Postać niezwykłej skromności i wielkiego serca. Dzięki jego przedsiębiorczości to niełatwe zadanie mogło zostać wykonane.

CZYTAJ DALEJ

św. Katarzyna ze Sieny - współpatronka Europy

Niedziela Ogólnopolska 18/2000

W latach, w których żyła Katarzyna (1347-80), Europa, zrodzona na gruzach świętego Imperium Rzymskiego, przeżywała okres swej historii pełen mrocznych cieni. Wspólną cechą całego kontynentu był brak pokoju. Instytucje - na których bazowała poprzednio cywilizacja - Kościół i Cesarstwo przeżywały ciężki kryzys. Konsekwencje tego były wszędzie widoczne.
Katarzyna nie pozostała obojętna wobec zdarzeń swoich czasów. Angażowała się w pełni, nawet jeśli to wydawało się dziedziną działalności obcą kobiecie doby średniowiecza, w dodatku bardzo młodej i niewykształconej.
Życie wewnętrzne Katarzyny, jej żywa wiara, nadzieja i miłość dały jej oczy, aby widzieć, intuicję i inteligencję, aby rozumieć, energię, aby działać. Niepokoiły ją wojny, toczone przez różne państwa europejskie, zarówno te małe, na ziemi włoskiej, jak i inne, większe. Widziała ich przyczynę w osłabieniu wiary chrześcijańskiej i wartości ewangelicznych, zarówno wśród prostych ludzi, jak i wśród panujących. Był nią też brak wierności Kościołowi i wierności samego Kościoła swoim ideałom. Te dwie niewierności występowały wspólnie. Rzeczywiście, Papież, daleko od swojej siedziby rzymskiej - w Awinionie prowadził życie niezgodne z urzędem następcy Piotra; hierarchowie kościelni byli wybierani według kryteriów obcych świętości Kościoła; degradacja rozprzestrzeniała się od najwyższych szczytów na wszystkie poziomy życia.
Obserwując to, Katarzyna cierpiała bardzo i oddała do dyspozycji Kościoła wszystko, co miała i czym była... A kiedy przyszła jej godzina, umarła, potwierdzając, że ofiarowuje swoje życie za Kościół. Krótkie lata jej życia były całkowicie poświęcone tej sprawie.
Wiele podróżowała. Była obecna wszędzie tam, gdzie odczuwała, że Bóg ją posyła: w Awinionie, aby wzywać do pokoju między Papieżem a zbuntowaną przeciw niemu Florencją i aby być narzędziem Opatrzności i spowodować powrót Papieża do Rzymu; w różnych miastach Toskanii i całych Włoch, gdzie rozszerzała się jej sława i gdzie stale była wzywana jako rozjemczyni, ryzykowała nawet swoim życiem; w Rzymie, gdzie papież Urban VI pragnął zreformować Kościół, a spowodował jeszcze większe zło: schizmę zachodnią. A tam gdzie Katarzyna nie była obecna osobiście, przybywała przez swoich wysłanników i przez swoje listy.
Dla tej sienenki Europa była ziemią, gdzie - jak w ogrodzie - Kościół zapuścił swoje korzenie. "W tym ogrodzie żywią się wszyscy wierni chrześcijanie", którzy tam znajdują "przyjemny i smaczny owoc, czyli - słodkiego i dobrego Jezusa, którego Bóg dał świętemu Kościołowi jako Oblubieńca". Dlatego zapraszała chrześcijańskich książąt, aby " wspomóc tę oblubienicę obmytą we krwi Baranka", gdy tymczasem "dręczą ją i zasmucają wszyscy, zarówno chrześcijanie, jak i niewierni" (list nr 145 - do królowej węgierskiej Elżbiety, córki Władysława Łokietka i matki Ludwika Węgierskiego). A ponieważ pisała do kobiety, chciała poruszyć także jej wrażliwość, dodając: "a w takich sytuacjach powinno się okazać miłość". Z tą samą pasją Katarzyna zwracała się do innych głów państw europejskich: do Karola V, króla Francji, do księcia Ludwika Andegaweńskiego, do Ludwika Węgierskiego, króla Węgier i Polski (list 357) i in. Wzywała do zebrania wszystkich sił, aby zwrócić Europie tych czasów duszę chrześcijańską.
Do kondotiera Jana Aguto (list 140) pisała: "Wzajemne prześladowanie chrześcijan jest rzeczą wielce okrutną i nie powinniśmy tak dłużej robić. Trzeba natychmiast zaprzestać tej walki i porzucić nawet myśl o niej".
Szczególnie gorące są jej listy do papieży. Do Grzegorza XI (list 206) pisała, aby "z pomocą Bożej łaski stał się przyczyną i narzędziem uspokojenia całego świata". Zwracała się do niego słowami pełnymi zapału, wzywając go do powrotu do Rzymu: "Mówię ci, przybywaj, przybywaj, przybywaj i nie czekaj na czas, bo czas na ciebie nie czeka". "Ojcze święty, bądź człowiekiem odważnym, a nie bojaźliwym". "Ja też, biedna nędznica, nie mogę już dłużej czekać. Żyję, a wydaje mi się, że umieram, gdyż straszliwie cierpię na widok wielkiej obrazy Boga". "Przybywaj, gdyż mówię ci, że groźne wilki położą głowy na twoich kolanach jak łagodne baranki". Katarzyna nie miała jeszcze 30 lat, kiedy tak pisała!
Powrót Papieża z Awinionu do Rzymu miał oznaczać nowy sposób życia Papieża i jego Kurii, naśladowanie Chrystusa i Piotra, a więc odnowę Kościoła. Czekało też Papieża inne ważne zadanie: "W ogrodzie zaś posadź wonne kwiaty, czyli takich pasterzy i zarządców, którzy są prawdziwymi sługami Jezusa Chrystusa" - pisała. Miał więc "wyrzucić z ogrodu świętego Kościoła cuchnące kwiaty, śmierdzące nieczystością i zgnilizną", czyli usunąć z odpowiedzialnych stanowisk osoby niegodne. Katarzyna całą sobą pragnęła świętości Kościoła.
Apelowała do Papieża, aby pojednał kłócących się władców katolickich i skupił ich wokół jednego wspólnego celu, którym miało być użycie wszystkich sił dla upowszechniania wiary i prawdy. Katarzyna pisała do niego: "Ach, jakże cudownie byłoby ujrzeć lud chrześcijański, dający niewiernym sól wiary" (list 218, do Grzegorza XI). Poprawiwszy się, chrześcijanie mieliby ponieść wiarę niewiernym, jak oddział apostołów pod sztandarem świętego krzyża.
Umarła, nie osiągnąwszy wiele. Papież Grzegorz XI wrócił do Rzymu, ale po kilku miesiącach zmarł. Jego następca - Urban VI starał się o reformę, ale działał zbyt radykalnie. Jego przeciwnicy zbuntowali się i wybrali antypapieża. Zaczęła się schizma, która trwała wiele lat. Chrześcijanie nadal walczyli między sobą. Katarzyna umarła, podobna wiekiem (33 lata) i pozorną klęską do swego ukrzyżowanego Mistrza.

CZYTAJ DALEJ

Łódź: Byśmy byli jedno

2024-04-29 10:30

[ TEMATY ]

archidiecezja łódzka

Piotr Drzewiecki

Instytut Pamięci Narodowej przygotował widowisko słowno-muzyczne poświęcone historii Kościoła w czasach komunizmu. Inscenizacja miała miejsce w kościele pw. Świętej Teresy od Dzieciątka Jezus i Świętego Jana Bosko w Łodzi.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję