Reklama

Niedziela Rzeszowska

Jubileusz wśród Rodaków

Biskup Edward Białogłowski świętował złoty jubileusz kapłaństwa w swojej rodzinnej parafii.

Niedziela rzeszowska 31/2022, str. I

[ TEMATY ]

50 lat kapłaństwa

Antoni Kroczek

W domu rodzinnym w Rozchorzu okrągłym wszystko się zaczęło

W domu rodzinnym w Rozchorzu okrągłym wszystko się zaczęło

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

W parafii Matki Bożej Szkaplerznej w Rozborzu Okrągłym bp Edward Białogłowski przewodniczył 16 lipca uroczystej Mszy św. z okazji jubileuszu 50-lecia swojego kapłaństwa oraz 38-lecia proboszczowskiej posługi ks. Józefa Misztala w miejscowej parafii. Eucharystię koncelebrowali: ks. Józef Misztal, ks. Jan Szczupak, ks. Stanisław Słowik, ks. Jerzy Kurcek, ks. Józef Galant i ks. Marek Winiarski. W homilii ks. Stanisław Słowik powiedział: – Trzymając w ręku obrazek jubileuszowy z Matką Bożą Szkaplerzną, patrzymy na Jej oblicze wszyscy – szczególne wejrzenie biskupa dziękującego za 50 lat kapłaństwa i księdza proboszcza, który na to oblicze spogląda z Wami już od 1984 r.

Kaznodzieja przybliżył sylwetkę Dostojnego Jubilata, wskazując na dom rodzinny jako pierwszą szkołę wiary: – Pobożność i gorliwość posługi kapłańskiej i biskupiej miała swój początek w atmosferze domu rodzinnego. Rytm życia rodziny Białogłowskich wytyczały modlitwa i ciężka praca na roli. Klimat rodzinnego domu przepojonego rytmem gospodarskich obowiązków, modlitwy i ludzkiej przyjaźni kształtowały zręby osobowości przyszłego kapłana i biskupa.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Przywołując najważniejsze wydarzenia z życia i posługiwania Jubilata, kaznodzieja odniósł się do publikacji przygotowanej na rocznicę 50-lecia kapłaństwa biskupa Edwarda, w której zostały opisane świadectwa i wspomnienia osób: – Jakie to szczęście spotkać: pasterza, nauczyciela, opiekuna, ojca, kapłana, człowieka, katechetę, biskupa niestrudzonego i z odwagą głoszącego Jezusa. Dziękujemy za Twoje świadectwo życia i gorliwego posługiwania – podkreślił.

Reklama

Na zakończenie Mszy św. bp Edward podziękował Bogu i ludziom za wszelkie dobro, którego doświadczył od rodziny, parafii i tych, którzy stanęli na drodze jego posługiwania kapłańskiego i biskupiego. Procesja Eucharystyczna była okazją do wyśpiewania Bogu dziękczynnego Te Deum za osobę Dostojnego Jubilata. Z okazji jubileuszu bp Edward przekazał parafii naczynia liturgiczne – kielich i patenę oraz ornat maryjny. Parafianie Rodacy z okazji jubileuszu wręczyli Biskupowi kosze kwiatów z 50 białymi i 75 czerwonymi różami oraz pierścień biskupi.

Dalsza część jubileuszowej uroczystości odbyła się w Domu Strażaka w Rozborzu Długim. Była to okazja do złożenia życzeń, poczęstunku i wyrażenia słów wdzięczności dla Jubilata.

2022-07-26 14:40

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Zaufaliśmy Matce Bożej i nigdy się nie zawiedliśmy

[ TEMATY ]

Jasna Góra

jubileusz kapłaństwa

50 lat kapłaństwa

BPJG

O. Izydor Matuszewski i o. Wojciech Tarka

O. Izydor Matuszewski i o. Wojciech Tarka

Zaufaliśmy Matce Bożej i nigdy się nie zawiedliśmy - za 50 lat kapłaństwa dziękowali dziś na Jasnej Górze o. Izydor Matuszewski, były generał, przeor i kustosz Sanktuarium, a także o. Wojciech Tarka. Jubilaci Maryi dziękowali za swoje powołanie, a także za wszystkich wiernych spotkanych na drodze. Mszy św. w Kaplicy Matki Bożej przewodniczył o. Arnold Chrapkowski, generał Zakonu Paulinów.

- Przed wstąpieniem do Zakonu pielgrzymowałem na Jasną Górę, pamiętam, że długo wpatrywałem się w Obraz Matki Bożej i poczułem, że tutaj jest moje miejsce, tak narodziła się moja droga kapłańska i nigdy tej decyzji nie żałowałem - powiedział o. Izydor Matuszewski. Podkreślił, że od samego początku na jego drodze towarzyszyła mu Maryja i wie, że to dzięki Niej przetrwał.

CZYTAJ DALEJ

Św. Wojciech

Niedziela Ogólnopolska 17/2019, str. 30

[ TEMATY ]

św. Wojciech

T.D.

Św. Wojciech, patron w ołtarzu bocznym

Św. Wojciech, patron w ołtarzu bocznym

29 kwietnia 2019 r. – uroczystość św. Wojciecha, biskupa i męczennika, głównego patrona Polski

W tym tygodniu oddajemy cześć św. Wojciechowi (956-997), biskupowi i męczennikowi. Pochodził z książęcego rodu Sławnikowiców, panującego w Czechach. Od 16. roku życia przebywał na dworze metropolity magdeburskiego Adalberta. Przez 10 lat (972-981) kształcił się w tamtejszej szkole katedralnej. Po śmierci arcybiskupa powrócił do Pragi, by przyjąć święcenia kapłańskie. W 983 r. objął biskupstwo w Pradze. Pod koniec X wieku był misjonarzem na Węgrzech i w Polsce. Swoim przepowiadaniem Ewangelii przyczynił się do wzrostu wiary w narodzie polskim. Na początku 997 r. w towarzystwie swego brata Radzima Gaudentego udał się Wisłą do Gdańska, skąd drogą morską skierował się do Prus, w okolice Elbląga. Tu właśnie, na prośbę Bolesława Chrobrego, prowadził misję chrystianizacyjną. 23 kwietnia 997 r. poniósł śmierć męczeńską. Jego kult szybko ogarnął Polskę, a także Węgry, Czechy oraz inne kraje Europy.

CZYTAJ DALEJ

Marcin Zieliński: Znam Kościół, który żyje

2024-04-24 07:11

[ TEMATY ]

książka

Marcin Zieliński

Materiał promocyjny

Marcin Zieliński to jeden z liderów grup charyzmatycznych w Polsce. Jego spotkania modlitewne gromadzą dziesiątki tysięcy osób. W rozmowie z Renatą Czerwicką Zieliński dzieli się wizją żywego Kościoła, w którym ważną rolę odgrywają świeccy. Opowiada o młodych ludziach, którzy są gotyowi do działania.

Renata Czerwicka: Dlaczego tak mocno skupiłeś się na modlitwie o uzdrowienie? Nie ma ważniejszych tematów w Kościele?

Marcin Zieliński: Jeśli mam głosić Pana Jezusa, który, jak czytam w Piśmie Świętym, jest taki sam wczoraj i dzisiaj, i zawsze, to muszę Go naśladować. Bo pojawia się pytanie, czemu ludzie szli za Jezusem. I jest prosta odpowiedź w Ewangelii, dwuskładnikowa, że szli za Nim, żeby, po pierwsze, słuchać słowa, bo mówił tak, że dotykało to ludzkich serc i przemieniało ich życie. Mówił tak, że rzeczy się działy, i jestem pewien, że ludzie wracali zupełnie odmienieni nauczaniem Jezusa. A po drugie, chodzili za Nim, żeby znaleźć uzdrowienie z chorób. Więc kiedy myślę dzisiaj o głoszeniu Ewangelii, te dwa czynniki muszą iść w parze.

Wielu ewangelizatorów w ogóle się tym nie zajmuje.

To prawda.

A Zieliński się uparł.

Uparł się, bo przeczytał Ewangelię i w nią wierzy. I uważa, że gdyby się na tym nie skupiał, to by nie był posłuszny Ewangelii. Jezus powiedział, że nie tylko On będzie działał cuda, ale że większe znaki będą czynić ci, którzy pójdą za Nim. Powiedział: „Idźcie i głoście Ewangelię”. I nigdy na tym nie skończył. Wielu kaznodziejów na tym kończy, na „głoście, nauczajcie”, ale Jezus zawsze, kiedy posyłał, mówił: „Róbcie to z mocą”. I w każdej z tych obietnic dodawał: „Uzdrawiajcie chorych, wskrzeszajcie umarłych, oczyszczajcie trędowatych” (por. Mt 10, 7–8). Zawsze to mówił.

Przecież inni czytali tę samą Ewangelię, skąd taka różnica w punktach skupienia?

To trzeba innych spytać. Ja jestem bardzo prosty. Mnie nie trzeba było jakiejś wielkiej teologii. Kiedy miałem piętnaście lat i po swoim nawróceniu przeczytałem Ewangelię, od razu stwierdziłem, że skoro Jezus tak powiedział, to trzeba za tym iść. Wiedziałem, że należy to robić, bo przecież przeczytałem o tym w Biblii. No i robiłem. Zacząłem się modlić za chorych, bez efektu na początku, ale po paru latach, po którejś swojej tysięcznej modlitwie nad kimś, kiedy położyłem na kogoś ręce, bo Pan Jezus mówi, żebyśmy kładli ręce na chorych w Jego imię, a oni odzyskają zdrowie, zobaczyłem, jak Pan Bóg uzdrowił w szkole panią woźną z jej problemów z kręgosłupem.

Wiem, że wiele razy o tym mówiłeś, ale opowiedz, jak to było, kiedy pierwszy raz po tylu latach w końcu zobaczyłeś owoce swojego działania.

To było frustrujące chodzić po ulicach i zaczepiać ludzi, zwłaszcza gdy się jest nieśmiałym chłopakiem, bo taki byłem. Wystąpienia publiczne to była najbardziej znienawidzona rzecz w moim życiu. Nie występowałem w szkole, nawet w teatrzykach, mimo że wszyscy występowali. Po tamtym spotkaniu z Panem Jezusem, tym pierwszym prawdziwym, miałem pragnienie, aby wszyscy tego doświadczyli. I otrzymałem odwagę, która nie była moją własną. Przeczytałem w Ewangelii o tym, że mamy głosić i uzdrawiać, więc zacząłem modlić się za chorych wszędzie, gdzie akurat byłem. To nie było tak, że ktoś mnie dokądś zapraszał, bo niby dokąd miał mnie ktoś zaprosić.

Na początku pewnie nikt nie wiedział, że jakiś chłopak chodzi po mieście i modli się za chorych…

Do tego dzieciak. Chodziłem więc po szpitalach i modliłem się, czasami na zakupach, kiedy widziałem, że ktoś kuleje, zaczepiałem go i mówiłem, że wierzę, że Pan Jezus może go uzdrowić, i pytałem, czy mogę się za niego pomodlić. Wiele osób mówiło mi, że to było niesamowite, iż mając te naście lat, robiłem to przez cztery czy nawet pięć lat bez efektu i mimo wszystko nie odpuszczałem. Też mi się dziś wydaje, że to jest dość niezwykłe, ale dla mnie to dowód, że to nie mogło wychodzić tylko ode mnie. Gdyby było ode mnie, dawno bym to zostawił.

FRAGMENT KSIĄŻKI "Znam Kościół, który żyje" DO KUPIENIA W NASZEJ KSIĘGARNI.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję