Reklama

Kościół

Nuda? Nigdy w życiu!

Kiedy po serii katechez przychodzi wreszcie chwila wytchnienia, a któryś z uczniów puka do pokoju nauczycielskiego – jak zwykle ze sprawą niecierpiącą zwłoki – i mówi: „Siostro, siostro, bo ja czegoś potrzebuję...”, to odpowiadam: „Uważaj, bo pogryzę albo ciebie, albo kanapkę, wybieraj”. I wtedy jest jasne, że... trzeba chwilkę poczekać.

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Uczniowie s. Anny Marii Lewandowskiej dobrze znają jej poczucie humoru, dobrze też wiedzą, że każdy może mieć gorszą chwilę lub zły dzień, również siostra zakonna. Dlaczego by nie, przecież jest normalnym człowiekiem.

To nie kosmos

Reakcję swoich bliskich na wieść, że wstępuje do Zgromadzenia Sióstr Zmartwychwstania Pańskiego, s. Maria Patrycja Halusiak porównuje do tsunami. – Rodzina się denerwuje, znajomi kompletnie tego nie rozumieją, a ja mam w sercu pokój i wiem, że to jest to – wspomina z uśmiechem. – To tsunami potem minęło. Gdy rodzice zobaczyli codzienność sióstr i moją relację z nimi, tata powiedział: tutaj jest normalnie! Oczywiście, na początku była to dla nich w pewnym sensie strata, ale dzisiaj wiedzą, że po prostu rodzina im się powiększyła o całą wspólnotę sióstr.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

Zwykle życie zakonne kojarzy się z życiem zmarnowanym, odrealnionym albo takim, przed którym się ucieka. Mamy XXI wiek, świadomość niby większa, a stereotypy te same. Dlaczego? – Takie myślenie wynika pewnie z braku styczności z osobami konsekrowanymi. Ludzie po prostu nie znają życia w klasztorze, a ono jest zupełnie normalne – mówi s. Anna Maria. – Często doświadczam w pracy w szkole, że gdy dzieci czy ich rodzice oswoją się ze mną, to zaczynają zupełnie inaczej się zachowywać, inaczej ze mną rozmawiają. Można powiedzieć, że gdy się poznamy, nasze relacje normalnieją. Jak tylko mgła niewiedzy i uprzedzeń opadnie, możliwe jest dostrzeżenie w człowieku człowieka – stwierdza z przekonaniem.

– Życie zakonne to wybór, który codziennie trzeba ponawiać: „Raz wybrawszy, codziennie wybierać muszę” – przypomina s. Dominika Benedykta Kozieł. – To relacja, która zamiera, gdy się o nią nie troszczymy. Istotna jest tutaj również motywacja. Jeżeli ktoś wybiera to życie z miłości, jako odpowiedź na wezwanie Jezusa, troszczy się o nie, a czasami i o to życie walczy, to jestem przekonana, że wtedy na tej drodze jest szczęśliwy. Ale jeśli motywacją życia zakonnego jest cokolwiek innego, to ono się rozpadnie – tłumaczy zmartwychwstanka.

– Było nas w domu dwanaścioro, ja byłam najmłodsza – opowiada swoją historię s. Maria Oktawia Smagorowicz. – Musiałam czekać z pójściem do zakonu, aż brat się ożeni. Ale jemu coś nie wychodziło. Powiedziałam do niego: trudno, ja się zdecydowałam i się nie wycofam, a ty rób sobie, co uważasz. I na jesień, na Stanisława Kostki, pojechałam. To był rok 1952. Cieszę się, że jestem u sióstr zmartwychwstanek, bo bardzo lubię być radosna i tą radością chcę pokazywać, że w zakonie nie jest tak, iż się tylko męczymy. Mam 92 lata i czuję się spełniona.

Boża robota

Reklama

Siostra Dominika Benedykta z dużym rozbawieniem wspomina swoje dawne stereotypy związane z życiem zakonnym. – Pierwsze myśli o życiu zakonnym miałam, gdy byłam małą dziewczynką. Pamiętam, że powiedziałam sobie wtedy: to na pewno nie dla mnie, umarłabym tam z nudów i samotności. Byłam bardzo uparta i przekorna. Zawsze twierdziłam, że znajdę swoje miejsce w życiu, i tego miejsca bardzo szukałam. Ale okazywało się, że moje pomysły nie przynosiły mi szczęścia. Wybierałam różne studia, prace, relacje, ale czułam coraz większą pustkę i to, że nie jestem na swoim miejscu – wyznaje z otwartością. – Jednocześnie gdzieś w głębi serca nosiłam pragnienie bycia tylko dla Jezusa. W końcu przyszedł taki moment, kiedy powiedziałam: tak, tego chcę. Teraz mogę powiedzieć ze stuprocentową pewnością, że życie zakonne nie jest życiem nudnym ani samotnym. Jestem we wspólnocie i jestem posyłana do różnych zadań – podsumowuje s. Dominika Benedykta.

– Kiedy bardzo dużo się dzieje, kiedy wchodzę z jednego w drugie – tu mam studia, tu praktyki, tu są obowiązki domowe, a tu modlitwy – to żartobliwie mówię sobie w duchu: o, moje spokojne życie zakonne! – śmieje się s. Katarzyna Czerniak. – Wtedy też przypominam sobie mój stereotyp, bo sama kiedyś myślałam, że życie zakonne to jest spokój i rozmodlenie. Sądziłam tak, patrząc z perspektywy obecności w kaplicy i ewentualnie życia wspólnotowego. A tak naprawdę to życie niesie ze sobą takie bogactwo, że mam pełne ręce roboty. Ale takiej, która, jak ufam z całego serca, jest Bożą robotą – zaznacza z satysfakcją.

Głowa pełna marzeń

A czy gdy idzie się do zakonu, trzeba zrezygnować z marzeń i pasji? Stereotyp ten błyskawicznie łamie s. Dominika Benedykta: – Marzeń, pragnień, planów jest dużo – zapewnia. – To jeden z moich ulubionych tematów, jak Pan Jezus spełnia pragnienia. Dla przykładu opowiada jedną z historii: – Bardzo chciałam namalować obraz św. Józefa, ale nikomu o tym nie mówiłam. Uznałam, że to niemożliwe. A tu w krótkim czasie przychodzi do mnie siostra przełożona z propozycją namalowania obrazu. Z zaskoczeniem i radością pytam: co mogłabym namalować? A siostra przełożona mówi: może św. Józefa?

Reklama

Marzenia s. Anny Marii dotyczą pracy zawodowej. – Moje codzienne wyzwanie jest takie: jak znaleźć sposób na konkretnego ucznia, żeby nie stracić go z katechezy? A momenty, kiedy doprowadzam uczniów do bliskości z Panem Bogiem, to są chwile, kiedy moje marzenia się realizują – mówi.

Podobne odczucia ma s. Katarzyna. – W młodości pragnęłam uczyć matematyki i to marzenie Pan Bóg pomógł mi zrealizować w zgromadzeniu. My, siostry zmartwychwstanki, prowadzimy szkoły, dlatego mogę pracować jako nauczyciel – wyjaśnia z radością.

Siostra Maria Patrycja kocha sport. Ma za sobą kurs ratownika. Przed wstąpieniem do zakonu była w straży pożarnej. – Kiedyś patrzyłam na życie zakonne pod kątem tego, czego mi nie będzie wolno robić. Okazało się jednak, że to, co wydawało mi się w życiu zakonnym nierealne, nie jest czymś, czego nie mogę tu realizować. Pasję sportu mam do dzisiaj. Wolny czas spędzam na rowerze, lubię grać w siatkówkę. I nie jest to nic, co wybiega poza życie ślubami – zaznacza zmartwychwstanka. – Co więcej, moje pasje pomagają mi przełamywać schematy postrzegania życia zakonnego, pozwalają skracać dystans. Ludzie mają większą śmiałość, żeby podejść, o coś zapytać, poprosić o modlitwę. To, z czego myślałam, że będę musiała zrezygnować, stało się narzędziem, którym mogę się posłużyć, by realizować charyzmat zgromadzenia.

2022-05-24 12:50

Oceń: +7 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Papież: Kościół jak matka wskazuje drogę, obdarza miłością, zawierza swe dzieci Bogu

[ TEMATY ]

Kościół

Grzegorz Gałązka

O Kościele, który jak matka wskazuje swym dzieciom drogę, obdarza je miłością i przebaczeniem oraz zawierza je Bogu mówił papież Franciszek podczas dzisiejszej audiencji ogólnej. Na Placu św. Piotra zgromadziło się na niej, według danych Prefektury Domu Papieskiego około 40 tys. wiernych
CZYTAJ DALEJ

Rowerem do Rzymu. Młodzież z Siedlec na jubileuszowej pielgrzymce nadziei

2025-07-08 16:00

[ TEMATY ]

pielgrzymka

Rzym

rower

młodzież

Pielgrzymka Rowerowa

Siedlce

Adobe.Stock

Bez wygód, ale gotowi na wysiłek, z sercami otwartymi na zmianę. Dziewięcioosobowa grupa młodzieży wraz z duszpasterzem - ks. Radosławem Piotrowskim wyruszyła na wyjątkową pielgrzymkę - nie pieszo, nie autokarem, lecz... rowerem. Ich celem jest Rzym, a motywacją - Rok Jubileuszowy, ogłoszony przez papieża Franciszka i Jubileusz Młodych, który odbędzie się na przełomie lipca i sierpnia w Wiecznym Mieście.

Ks. Radosław Piotrowski, duszpasterz młodzieży diecezji siedleckiej i inicjator wyprawy, zdradza, że wszystko zaczęło się rok wcześniej, podczas pielgrzymki pieszej. „Chcieliśmy pójść gdzieś dalej niż Polska. I kiedy papież Franciszek ogłosił Rok Jubileuszowy i zaprosił młodych do Rzymu, to automatycznie przyjęliśmy, że to jest właśnie to wołanie Pana Boga, żebyśmy odwiedzili Wieczne Miasto - na rowerach” - wskazuje.
CZYTAJ DALEJ

Jubileusz Młodych w Rzymie [zapowiedź]

2025-07-09 14:15

Vatican Media

Z racji Roku Jubileuszowego w Rzymie odbywać się będzie Jubileusz Młodych. Na przełomie lipca i sierpnia tysiące młodych z całego świata przyjadą na spotkanie z Ojcem Świętym Leonem XIV.

Nie zabraknie także innych wydarzeń, które będa pomocą młodym w poznawaniu Pana Boga i drugiego człowieka. - Z Archidiecezji Wrocławskiej do Rzymu wyrusza około 400 młodych. Są grupy, które wylatują samolotami. Jedna z nich, wraz z ks. Piotrem Rozpędowski wyrusza szybciej, aby jeszcze być na tzw. dniach w diecezji. Z kolei grupy młodzieży wraz z duszpasterzami z Milicza i Brzegu jadą autobusami, aby po drodze odwiedzić jeszcze kilka miejsc i spędzić wspólnie ten czas. Są też grupy duszpasterstw akademickich - podkreśla ks. Tomasz Latawiec, koordynator przygotowań do ŚDM w Archidiecezji Wrocławskiej i wikariusz parafii Miłosierdzia Bożego w Oławie, dodając: - Jesteśmy już na ostatnim etapie przygotowań do wyjazdu. Razem z nami będzie bp Maciej Małyga. Rozpoczynamy 28 lipca i wtedy w Rzymie mamy zakwaterowanie i dzień później będzie oficjalne rozpoczęcie i Msza święta na placu św. Piotra. Na środę i w czwartek przygotowane są wydarzenia o charakterze kulturalnym, artystycznym i duchowym, a my będziemy uczestniczyć w przeznaczonej dla nas polskiej strefie. Nie zabraknie także Eucharystii czy adoracji Najświętszego Sakramentu. A w piątek na Circo Massimo zaplanowany jest nabożeństwo pokutne, aby młodzi mogli przygotować się do sakramentu pokuty. W sobotę, czyli 2 sierpnia wszyscy udajemy się na Tor Vergata, gdzie będzie Msza, koncerty i świadectwa, a także wieczorem między 20:30 a 21:30 rozpocznie się czuwanie z Ojcem Świętym. A w niedzielny poranek papież będzie sprawował tam Eucharystię dla nas.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję