Reklama

Niedziela plus

Wielkopolanie pod Monte Cassino

Bitwa o Monte Cassino, zwana też bitwą o Rzym, była jedną z najbardziej krwawych w czasie II wojny światowej. Okupiona przez Polaków ogromną daniną krwi stała się symbolem heroicznej odwagi i wytrwałości.

Niedziela Plus 21/2022, str. VIII

[ TEMATY ]

Wielkopolska

Archiwum prywatne autora

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

W bitwie (18 maja) walczyli Polacy ze wszystkich rejonów Polski, w tym z Wielkopolski (na samym cmentarzu na Monte Cassino spoczywa pięćdziesięciu Wielkopolan). Skąd wzięli się we Włoszech? Przeszli szlak bojowy z Armią Andersa od ZSRR, przez Bliski Wschód, aż po południową Europę. Powstanie polskich jednostek wojskowych w ZSRR stało się możliwe dzięki układowi Sikorski-Majski z 30 lipca 1941 r., a już niecały miesiąc później, 23 sierpnia, prace zaczęły komisje rekrutacyjne. Liczba ochotników była tak duża, że bardzo szybko wielokrotnie przekroczyła poczynione między gen. Andersem a Stalinem ustalenia; dodatkowo w rejon koncentracji k. Buzułuku zmierzała ogromna grupa obywateli polskich, uwolnionych z łagrów i innych miejsc zsyłki, widząc w tym być może jedyną okazję do wydostania się z niegościnnej ziemi. Ze zrozumiałych względów powstająca Armia Andersa stwarzała dla Sowietów ogromne problemy związane zarówno z uzbrojeniem żołnierzy, jak i z wyżywieniem wszystkich zgromadzonych w ośrodkach mobilizacyjnych Polaków. Dlatego w czasie toczącej się bitwy pod Stalingradem przywódca ZSRR zgodził się na ewakuację sformowanych dotąd oddziałów do Iranu. Stamtąd polskie jednostki przeszły szlak przez Irak, Palestynę i Egipt, by trafić ostatecznie na teren Półwyspu Apenińskiego.

Cierń w oku aliantów

Kampania militarna wojsk sprzymierzonych na obszarze kontynentalnych Włoch natrafiła na poważną przeszkodę w postaci umocnień niemieckich, zwanych linią Gustawa. Ich centralnym punktem, a jednocześnie głównym miejscem oporu Niemców na drodze do Rzymu był klasztor na Monte Cassino, niezwykle trudny do zdobycia nie tylko ze względu na ukształtowanie terenu. Pierwszym błędem strategicznym aliantów okazała się decyzja o zbombardowaniu zabudowań klasztornych. Chociaż ufortyfikowaniu tego miejsca sprzeciwiał się nawet dowodzący wojskami niemieckimi marsz. Albert Kesselring, wskutek nacisku nowozelandzkiego gen. Bernarda Freyberga decyzję o ataku lotniczym na klasztor podjęli ostatecznie Amerykanie, po uprzednim poinformowaniu o tym zakonników oraz Stolicy Apostolskiej. Posunięcie to okazało się, niestety, brzemienne w skutkach, ponieważ zamienione w stertę ruin zabudowania okazały się łatwiejsze do obrony. Decyzja o zbombardowaniu klasztoru oraz fakt, że tej strategicznej pozycji broniły doborowe jednostki niemieckie (m.in. 1. Dywizji Spadochronowej), spowodowały, iż Monte Cassino długo pozostawało twierdzą nie do zdobycia. Nie udało się go opanować siłom anglo-amerykańskim w pierwszym natarciu (połowa stycznia 1944 r.) ani jednostkom nowozelandzko-hinduskim w drugim (od 15 lutego 1944 r.) oraz trzecim natarciu (od 15 marca 1944 r.). Przyszła zatem kolej na Polaków, bowiem czwartą próbę zdobycia Monte Cassino powierzono właśnie 2. Korpusowi Polskiemu gen. Andersa.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

Ta ziemia do Polski należy...

O tym, jak trudnego podjęli się zadania, Polacy przekonali się już podczas swojego pierwszego natarcia z 11 na 12 maja 1944 r., które zakończyło się niepowodzeniem. Jak wspomina pchor. Tadeusz Czerkawski na łamach portalu Dzieje.pl: „Zaprawieni w bojach spadochroniarze niemieccy sześciokrotnie kontratakowali, aż w końcu nasi piechurzy, dziesiątkowani bronią maszynową i snajperską, pozbawieni dowodców (którzy zginęli), łączności oraz wsparcia czołgów, zostali zmuszeni do wycofania się na pozycje wyjściowe”. Dowódca 2. Korpusu Polskiego – gen. Anders był załamany klęską pierwszego natarcia, jednak atak ponowiono 17 maja 1944 r. Krwawe zmagania o pozycje takie jak Widmo, San Angelo czy wzgórze 593 nadwątliły stany osobowe obu walczących stron do tego stopnia, że nastąpił moment krytyczny bitwy. Wówczas Polacy zdobyli się na drastyczne kroki: wprowadzili do walki m.in. część komandosów 15. Pułku Ułanów oraz dwa bataliony improwizowane (złożone z obsługi pułku dział przeciwlotniczych, kierowców, warsztatowców czy pocztowców). Ryzykowna decyzja na szczęście się powiodła, przechylając szalę zwycięstwa na stronę Polaków. Jeszcze w nocy z 17 na 18 maja 1944 r., na rozkaz marsz. Kesselringa, Niemcy rozpoczęli wycofywanie oddziałów, a 18 maja żołnierze 2. Korpusu ostatecznie zajęli osławione, kluczowe wzgórze 593. Tego samego dnia patrol 12. Pułku Ułanów Podolskich zajął ruiny klasztoru i wywiesił na nich swój proporzec. Wkrótce pojawiły się też flagi: polska i brytyjska...

Reklama

Bohaterowie walk spod Monte Cassino

Zdobycie Monte Cassino opłacono wysoką daniną krwi. Poległo (według danych zamieszczonych na portalu Dzieje.pl) 923 Polaków, 2931 zostało rannych, a 345 uznano za zaginionych. Dopiero po kilku dniach od zdobycia Monte Cassino przez oddziały 2. Korpusu Polskiego alianci ostatecznie przełamali linię Gustawa, a 4 czerwca 1944 r. Amerykanie wkroczyli do Rzymu. Uczestnicy walk o Monte Cassino spoczywają dzisiaj na czterech cmentarzach wojennych – Monte Cassino, Casamassima, Bolonia, Loreto – jako że szlak bojowy 2. Korpusu trwał dalej; 17-18 lipca 1944 r. Polacy zdobyli Ankonę, a jeszcze w kwietniu 1945 r., na krótko przed zakończeniem wojny, po długiej bitwie zajęli Bolonię. Wśród bohaterów walk o Monte Cassino znajdziemy przedstawicieli wielu regionów kraju, w tym także Wielkopolski. Pod Monte Cassino walczyli m.in. ojcowie dwóch przyjaciół z seminaryjnego rocznika: ojciec zmarłego w 2020 r. kard. Zenona Grocholewskiego – Stanisław (spoczywa w Loreto) oraz ojciec ks. kan. Jana Małety – Władysław (spoczywa w Bolonii). Obaj wspomniani przyjaciele pochodzili odpowiednio z Brzózek oraz Zbąszynia w Wielkopolsce i mimo że drogi ich posługi duszpasterskiej różnie się potoczyły, utrzymywali kontakt, a także odwiedzali wspólnie nekropolie wojenne, na których zostali pochowani ich ojcowie.

Ślady bitwy w rodzinnych pamiątkach

Po II wojnie światowej nie mniej dramatyczną walkę jak na Monte Cassino trzeba było stoczyć o pamięć po żołnierzach, którzy tam polegli bądź przelewali swoją krew. Tematyki takiej jak Katyń nie wolno było poruszać, a pamiątek dotyczących udziału krewnych w walkach na zachodzie Europy obawiano się przechowywać i często skrywano je przed młodszymi pokoleniami Polaków. Tym sposobem dopiero po śmierci mojej babci Anny, pochodzącej z Wielkopolski, odkryłem w głębi domowego archiwum zagadkowy artefakt, który mógł świadczyć o udziale mojego przodka w zmaganiach Armii Andersa na ziemi włoskiej, a także (co już jednak mniej prawdopodobne) w samej bitwie o Monte Cassino. Owa zagadkowa pamiątka to dwa nieco zniszczone zdjęcia przedstawiające cmentarz wojenny w Bolonii w pierwszych latach jego istnienia. Na odwrocie tych fotografii widnieje pieczęć zakładu fotograficznego z Flensburga – miejsca pobytu w niewoli mojego dziadka Franciszka. Zdjęcia bolońskiej nekropolii szybko powiązałem z inną rodzinną pamiątką: z fotografią przedstawiającą przebywającego w niewoli brata mojego dziadka o imieniu Tadeusz (Piotrowski) – takim, jakie widnieje w wykazie poległych, spoczywających na cmentarzu w Bolonii. Jak się później dowiedziałem, znajdują się tam nie tylko weterani spod Monte Cassino, ale również żołnierze polegli bądź zmarli w trakcie całego szlaku bojowego polskich jednostek już po samej bitwie. Czy jest wśród nich brat mojego dziadka – Tadeusz? Odkrycie prawdy na ten temat to dla mnie wielkie i trudne wyzwanie. Moja własna bitwa o Monte Cassino...

2022-05-17 08:34

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Śladami bohaterów... i banity

Niedziela Plus 38/2022, str. VIII-IX

[ TEMATY ]

Wielkopolska

Łukasz Piotrowski

Zamek w Koźminie Wielkopolskim

Zamek w Koźminie Wielkopolskim

Skrywają różne tajemnice i legendy, są bogactwem lokalnej historii. Mowa o miastach i miasteczkach ziemi krotoszyńskiej.

Najważniejsze jest niewidoczne dla oczu” – tę znaną z twórczości Antoine’a de Saint-Exupery’ego maksymę można odnieść do wielu dziedzin życia społecznego. Również w kontekście historii lokalnej wielu nieznanych szerzej miejscowości polskich (i nie tylko) ma ona swoje wiarygodne odzwierciedlenie. Podróżując różnymi środkami lokomocji, mijamy miejsca, gdzie kryje się wielka, godna uwagi historia. Podobnie potoczyły się m.in. dzieje Koźmina Wielkopolskiego – niewielkiego, kilkutysięcznego miasteczka w powiecie krotoszyńskim.

CZYTAJ DALEJ

Kościół czci patronkę Europy - św. Katarzynę ze Sieny

[ TEMATY ]

św. Katarzyna

pl.wikipedia.org

Kościół katolicki wspomina dziś św. Katarzynę ze Sieny (1347-80), mistyczkę i stygmatyczkę, doktora Kościoła i patronkę Europy. Choć była niepiśmienna, utrzymywała kontakty z najwybitniejszymi ludźmi swojej epoki. Przyczyniła się znacząco do odnowy moralnej XIV-wiecznej Europy i odbudowania autorytetu Kościoła.

Katarzyna Benincasa urodziła się w 1347 r. w Sienie jako najmłodsze, 24. dziecko w pobożnej, średnio zamożnej rodzinie farbiarza. Była ulubienicą rodziny, a równocześnie od najmłodszych lat prowadziła bardzo świątobliwe życie, pełne umartwień i wyrzeczeń. Gdy miała 12 lat doszło do ostrego konfliktu między Katarzyną a jej matką. Matka chciała ją dobrze wydać za mąż, podczas gdy Katarzyna marzyła o życiu zakonnym. Obcięła nawet włosy i próbowała założyć pustelnię we własnym domu. W efekcie popadła w niełaskę rodziny i odtąd była traktowana jak służąca. Do zakonu nie udało jej się wstąpić, ale mając 16 lat została tercjarką dominikańską przyjmując regułę tzw. Zakonu Pokutniczego. Wkrótce zasłynęła tam ze szczególnych umartwień, a zarazem radosnego usługiwania najuboższym i chorym. Wcześnie też zaczęła doznawać objawień i ekstaz, co zresztą, co zresztą sprawiło, że otoczenie patrzyło na nią podejrzliwie.
W 1367 r. w czasie nocnej modlitwy doznała mistycznych zaślubin z Chrystusem, a na jej palcu w niewyjaśniony sposób pojawiła się obrączka. Od tego czasu święta stała się wysłanniczką Chrystusa, w którego imieniu przemawiała i korespondowała z najwybitniejszymi osobistościami ówczesnej Europy, łącznie z najwyższymi przedstawicielami Kościoła - papieżami i biskupami.
W samej Sienie skupiła wokół siebie elitę miasta, dla wielu osób stała się mistrzynią życia duchowego. Spowodowało to jednak szereg podejrzeń i oskarżeń, oskarżono ją nawet o czary i konszachty z diabłem. Na podstawie tych oskarżeń w 1374 r. wytoczono jej proces. Po starannym zbadaniu sprawy sąd inkwizycyjny uwolnił Katarzynę od wszelkich podejrzeń.
Św. Katarzyna odznaczała się szczególnym nabożeństwem do Bożej Opatrzności i do Męki Chrystusa. 1 kwietnia 1375 r. otrzymała stygmaty - na jej ciele pojawiły się rany w tych miejscach, gdzie miał je ukrzyżowany Jezus.
Jednym z najboleśniejszych doświadczeń dla Katarzyny była awiniońska niewola papieży, dlatego też usilnie zabiegała o ich ostateczny powrót do Rzymu. W tej sprawie osobiście udała się do Awinionu. W znacznym stopniu to właśnie dzięki jej staraniom Następca św. Piotra powrócił do Stolicy Apostolskiej.
Kanonizacji wielkiej mistyczki dokonał w 1461 r. Pius II. Od 1866 r. jest drugą, obok św. Franciszka z Asyżu, patronką Włoch, a 4 października 1970 r. Paweł VI ogłosił ją, jako drugą kobietę (po św. Teresie z Avili) doktorem Kościoła. W dniu rozpoczęcia Synodu Biskupów Europy 1 października 1999 r. Jan Paweł II ogłosił ją wraz ze św. Brygidą Szwedzką i św. Edytą Stein współpatronkami Europy. Do tego czasu patronami byli tylko święci mężczyźni: św. Benedykt oraz święci Cyryl i Metody.
Papież Benedykt XVI 24 listopada 2010 r. poświęcił jej specjalną katechezę w ramach cyklu o wielkich kobietach w Kościele średniowiecznym. Podkreślił w niej m.in. iż św. Katarzyna ze Sieny, „w miarę jak rozpowszechniała się sława jej świętości, stała się główną postacią intensywnej działalności poradnictwa duchowego w odniesieniu do każdej kategorii osób: arystokracji i polityków, artystów i prostych ludzi, osób konsekrowanych, duchownych, łącznie z papieżem Grzegorzem IX, który w owym czasie rezydował w Awinionie i którego Katarzyna namawiała energicznie i skutecznie by powrócił do Rzymu”. „Dużo podróżowała – mówił papież - aby zachęcać do wewnętrznej reformy Kościoła i by krzewić pokój między państwami”, dlatego Jan Paweł II ogłosił ją współpatronką Europy.

CZYTAJ DALEJ

Jasna Góra: zaproszenie na uroczystość Królowej Polski

2024-04-29 12:48

[ TEMATY ]

Jasna Góra

uroczystość NMP Królowej Polski

Karol Porwich/Niedziela

Na Maryję jako tę, która jest doskonale wolną, bo doskonale kochającą, wolną od grzechu wskazuje o. Samuel Pacholski. Przeor Jasnej Góry zaprasza na uroczystość Najświętszej Maryi Panny Królowej Polski 3 maja. Podkreśla, że Jasna Góra jest miejscem, które rodzi nas do wiary, daje nadzieję, uczy miłości, a o tym świadczą ścieżki wydeptane przez miliony pielgrzymów. Zachęca, by pozwolić się wprowadzać Maryi w przestrzeń, w której uczymy się ufać Bogu i „wierzymy, że w oparciu o tę ufność nie ma dla nas śmiertelnych zagrożeń, śmiertelnych zagrożeń dla naszej wolności”.

- Żyjemy w czasach, kiedy nasza wspólnota narodowa jest bardzo podzielona. Myślę, że główny kryzys to kryzys wiary, który dotyka tych, którzy nominalnie są chrześcijanami, są katolikami. To ten kryzys generuje wszystkie inne wątpliwości. Trudno, by ci, którzy nie przeżywają wiary Kościoła, nie widząc naszego świadectwa, byli przekonani do naszych, modne słowo, „projektów”. To jest ciągle wołanie o rozwój wiary, o odrodzenie moralne osobiste i społeczne, bo bez tego nie będziemy wiarygodni i przekonujący - zauważa przeor. Jak wyjaśnia, jedną z głównych intencji zanoszonych do Maryi Królowej Polski będzie modlitwa o pokój, o dobre decyzje dla światowych przywódców i „byśmy zawsze potrafili budować relacje, w których jesteśmy gotowi na dialog, także z tymi, których nie rozumiemy”.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję