Reklama

Wiara

Nieznane cuda Ojca Pio

Ten święty daje konkretne znaki swej obecności wśród ludzi. Są nimi wymodlone łaski i cuda, które dzieją się na naszych oczach.

Niedziela Ogólnopolska 18/2022, str. 68-69

[ TEMATY ]

O. Pio

Archiwum Głosu Ojca Pio

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Dla wielu osób stygmatyk z Pietrelciny jest najskuteczniejszym świętym. Lista łask otrzymanych za jego przyczyną i cudów, które dzieją się z jego udziałem, nieustannie się powiększa, a za każdym z takich niezwykłych wydarzeń stoją konkretni ludzie. Bracia kapucyni wysłuchali wielu osób, które dawały świadectwa działania Ojca Pio. Brat Roman Rusek, który jako krajowy koordynator Grup Modlitwy Ojca Pio codziennie spotyka się z czcicielami zakonnika z Pietrelciny, opowiada nam o cudach wymodlonych za pośrednictwem tego świętego.

Oni nie mieli prawa się narodzić

Reklama

Gdy wsłuchamy się w świadectwa osób uzdrowionych za wstawiennictwem Ojca Pio, naszą uwagę przykują wypowiedzi bezpłodnych par. – Znam kilkanaście przypadków świadectw matek, które w San Giovanni Rotondo wymodliły dzieci za wstawiennictwem Ojca Pio. Podczas mojego ostatniego pobytu w tym miejscu poznałem małżeństwo, które dało świadectwo swojego osobistego cudu. Przez wiele lat starali się o dziecko, ale bezskutecznie. Żaden z lekarzy, z którymi się konsultowali, nie dawał im złudzeń – badania lekarskie wykazały, że ich pragnienie potomstwa było niemożliwe do spełnienia. Pewnego razu pojechali na pielgrzymkę do San Giovanni Rotondo, aby tam, w miejscu tak szczególnym dla Ojca Pio, modlić się o dar potomstwa. Ich prośby zostały wysłuchane, teraz cieszą się z bliźniąt. To małżeństwo wierzy, że dzieci, które z medycznego punktu widzenia nie miały prawa się narodzić, są darem wymodlonym dzięki Ojcu Pio – mówi br. Rusek. Podobnych historii jest więcej, jak choćby świadectwo pewnego małżeństwa spod Żywca. – Bezpłodna para po wielu latach starań o potomstwo zaczęła tracić nadzieję na to, że kiedykolwiek będzie mogła tulić swoje dziecko. Lata mijały, aż kiedyś udali się do San Giovanni Rotondo. Gdy wyruszali na pielgrzymkę do tego miejsca, poprosili mnie o modlitwę. Powiedzieli: „Ojcze, pomódl się za nas, odpraw Mszę św. w naszej intencji”. Teraz cieszą się z synka – wspomina br. Rusek.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Nie ma prawa widzieć

Reklama

Ojciec Pio jest świętym, który naprawdę pomaga. Sami wierni, gdy doświadczą jego działania, pragną wyrazić mu wdzięczność. – Otrzymałem kiedyś zaproszenie do powstającej na warszawskim Żeraniu parafii, dokąd miałem przyjechać z relikwiami Ojca Pio – mówi br. Rusek. – Wkrótce po tym zaproszeniu zadzwonił do mnie proboszcz z prośbą, abym przyjechał wcześniej, już za tydzień. Przez swój napięty terminarz nie mogłem sprostać jego prośbie, dlatego grzecznie odmówiłem, ale proboszcz był nieugięty. „Ojcze, wszyscy cię prosimy, cała parafia, a szczególnie jedna rodzina. Daję ci do telefonu mamę dziecka, która opowie ci, dlaczego musisz wcześniej do nas przyjechać” – powiedział. Po chwili usłyszałem w słuchawce poruszający głos kobiety, która zaczęła mi opowiadać swoją historię. „Ojcze, mamy wielkie pragnienie, abyś jako duchowy współbrat Ojca Pio ochrzcił nasze dziecko, bo właśnie Ojcu Pio zawdzięczamy bardzo dużo” – wyznała. „W 2019 r. przyszło na świat nasze dziecko. Urodziło się niewidome. Lekarze mówili, że nigdy nie będzie widzieć. Nie pogodziłam się z tą diagnozą. Pojechałam do San Giovanni Rotondo, by modlić się u Ojca Pio, bo wierzę w jego wstawiennictwo. I rzeczywiście, po powrocie do kraju mój syn zaczął się inaczej zachowywać, jakby wyciągał ręce do osób, które do niego podchodziły. Zabraliśmy go do lekarza. Po zbadaniu dziecka usłyszałam: «Rozkładam ręce, nie umiem tego wytłumaczyć, pani dziecko widzi, a nie ma prawa widzieć»” – opowiedziała mi ta kobieta. Po wysłuchaniu jej świadectwa zrobiłem wszystko, żeby zmienić mój grafik, by przyjechać do tej parafii i ochrzcić dziecko – wyznaje br. Rusek.

Przypadków przywrócenia wzroku dzięki wstawiennictwu Ojca Pio jest zdecydowanie więcej. Jedną z takich historii zbadał Roberto Allegri, włoski dziennikarz i autor książek o Ojcu Pio. – Rozmawiałem z p. Michele Placentino z San Giovanni Rotondo. W 1949 r. Ojciec Pio wyprosił uzdrowienie jego teścia, który był ofiarą wybuchu miny podczas prac przy kościele Santa Maria delle Grazie. Teść, który nazywał się Giovanni, stracił oboje oczu: jedno zostało zmiażdżone, a drugie zupełnie się rozpadło, został tylko pusty oczodół. Ojciec Pio pojawił się, kiedy tamten był w szpitalu, i dotknął jego twarzy. Przez resztę życia Giovanni dobrze widział okiem, którego przecież nie było! – mówi Allegri. Wiele innych nieznanych cudów autor opisuje w książce Po śmierci będzie o mnie głośniej niż za życia. Cuda świętego Ojca Pio.

Bez szans

Reklama

Brat Rusek przytacza świadectwo, którego wysłuchał w 2017 r. w Rudzie Śląskiej od starszego mężczyzny modlącego się przed relikwiami Ojca Pio. Chory na raka w 1994 r. trafił do szpitala z niemal zerowymi szansami na przeżycie. Wyznał zakonnikowi: – Leżałem w szpitalu, praktycznie już umierając. Czuwała przy mnie żona, gdy nagle poczułem intensywny zapach kwiatów, którego nigdy nie doświadczyłem. Zapytałem żonę, czy rozpuściła perfumy, ale zaprzeczyła. Zapach czułem tylko ja. W tym dniu choroba całkowicie się cofnęła, a ja żyję odtąd już ponad 20 lat. Jestem przekonany, że Ojciec Pio uratował mi życie, bym mógł godnie żyć. Od tego czasu codziennie jestem na Mszy św.

Zmienił moje życie

Za sprawą Ojca Pio następują uzdrowienia fizyczne, ale najpiękniejsze łaski to te, które zmieniają ludzi duchowo. Jedno z takich wydarzeń z rozrzewnieniem wspomina br. Rusek. Miało ono miejsce w pewnym szczecińskim kościele, gdzie kapucyni przybyli ze szczególną relikwią – habitem, który miał na sobie Ojciec Pio w czasie otrzymania stygmatów. Gdy wierni pogrążeni byli w modlitwie, do br. Ruska podszedł człowiek i powiedział: – Ojcze, jestem strasznym grzesznikiem. Po tym, co się stało, czuję, że jestem jednym z najgorszych ludzi na świecie. Ojcze, ja wiem, że było otwarte przede mną piekło. Czułem, że nie ma dla mnie ratunku. Moje życie religijne to ruina. Od kilkunastu lat nie przychodzę do kościoła. Gdy usłyszałem, że u nas w mieście będzie habit Ojca Pio, coś we mnie pękło. Od paru dni nie mogę spać, odczułem potrzebę przyjścia do kościoła. Modlę się już drugą noc, nie chcę już dłużej żyć tak, jak żyłem, chcę wynagrodzić Panu Bogu wszystkie grzechy, wszystkie świństwa, które zrobiłem. Czuję, że Ojciec Pio tak mną kieruje, że już nie chcę robić nic złego. Po tych słowach przystąpił do generalnej spowiedzi. Teraz żyje uczciwie – mówi br. Rusek.

Ojciec Pio często mawiał, że jest tylko „bratem, który się modli”. Wydaje się, że do dziś kontynuuje tę misję, modli się, prosząc Boga o łaski dla nas. ?

2022-04-26 11:37

Oceń: +59 -9

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Mistrz duszy mistycznej

[ TEMATY ]

O. Pio

"Głos Ojca Pio"

"Głos Ojca Pio"

Na każdym etapie życia doświadczamy różnorakich relacji zależności i odczuwamy ciężar władzy, począwszy od rodzicielskiej czy wychowawczej, po kierowniczą lub państwową. Również życie duchowe i religijne nie jest od nich wolne. Kierownictwo duchowe czy przełożeństwo zakonne lub kościelne posiada swoją misję i cele, kształtując i porządkując sferę ducha i działania. W życiu Ojca Pio obie te funkcje spełniał o. Benedetto da San Marco in Lamis. Był nie tylko jego prowincjałem, ale dzięki swoim ludzkim i duchowym walorom został również jego przewodnikiem, który roztropnie, ale i stanowczo kształtował jego życie duchowe.

W życiu Ojca Pio znajomość z o. Benedettem da San Marco in Lamis okazała się niezwykle ważna i cenna. Ujrzał go pierwszy raz 25 kwietnia 1903 roku, gdy ten przybył do klasztoru w Morcone na kapitułę prowincjalną, podczas której nowym prowincjałem został wybrany o. Pio z Benewentu. Jednak do kluczowego spotkania pomiędzy nimi doszło dopiero w klasztorze w San Marco la Catola w czasie trwania roku akademickiego 1905-1906. Ojciec Benedetto prowadził wówczas dla kapucyńskich alumnów zajęcia z filozofii, nauk ścisłych i literatury włoskiej.
CZYTAJ DALEJ

Kto jest winny aborcji w 9. miesiącu ciąży w Oleśnicy?

2025-04-14 07:37

[ TEMATY ]

komentarz

aborcja

Fot: Pro Prawo do Życia

Zły stan psychiczny, natarczywy adwokat proaborcyjnej FEDERY oraz uległość lekarzy wystarczą by zabić dziecko w 9. miesiącu ciąży bez zmiany ustawy. Chłopca zabito śmiertelnym zastrzykiem w szpitalu w Oleśnicy. Jak do tego doszło skoro lekarze w Łodzi twierdzili, że jego aborcja jest sprzeczna z prawem?

Chłopiec miał już 37 tygodni życia, a więc w świetle nomenklatury medycznej nie był nawet wcześniakiem. W ginekologicznym szpitalu w Łodzi nie chciano go zabić, choć adwokat fundacji FEDERA żądał „indukcji asystolii płodu”, czyli zabicia dziecka zdolnego do życia poprzez wbicie igły do jego serca z podaniem chlorku potasu. - Zaproponowaliśmy natychmiastowe rozwiązanie przez cięcie cesarskie (ze względu na zły stan psychiczny Pani Anity) w znieczuleniu ogólnym z objęciem dziecka wysokospecjalistycznym leczeniem pediatrycznym. Oznacza to, że zaproponowaliśmy Pani Anicie niezwłoczne zakończenie ciąży, co nie jest jednoznaczne z uśmierceniem płodu zdolnego do życia – napisał w oświadczeniu prof. Piotr Sieroszewski, kierownik ginekologii szpitala w Łodzi i prezesa Polskiego Towarzystwa Ginekologów i Położników.
CZYTAJ DALEJ

Rewolucyjny dokument Watykanu? Pokazujemy prawdę

2025-04-14 16:13

[ TEMATY ]

Msza św.

Karol Porwich/Niedziela

W Niedzielę Palmową media obiegła wiadomość o rzekomo „rewolucyjnym dokumencie Watykanu”, biły po oczach „klikbajtowe” tytułu o tym, że papież czegoś zakazał, że postanowił, zdecydował, nakazał itd. A jak to jest naprawdę? Zobaczmy zatem!

W wielu miejscach przyjął się zwyczaj celebracji tzw. Mszy świętych zbiorowych, czyli takich, gdzie podczas jednej celebracji jeden kapłan sprawuje ją w kilku różnych intencjach przyjętych od ofiarodawców. Trzeba tu odróżnić ją od Mszy koncelebrowanej, gdy dwóch lub więcej kapłanów celebruje wspólnie, każdy w swojej indywidualnej intencji. Stolica Apostolska zleca, by w ramach prowincji (czyli metropolii) ustalić zasady dotyczące ewentualnej częstszej celebracji takich właśnie zbiorowych Mszy świętych. Zasady ustalone w roku 1991 na mocy dekretu Kongregacji ds. Duchowieństwa o intencjach mszalnych i mszach zbiorowych Mos iugiter przewidywały, że taka celebracja może odbywać się najwyżej dwa razy w tygodniu. Tymczasem biskupi mogą zdecydować, by można było takie zbiorowe Msze święte sprawować częściej, gdy brakuje kapłanów a liczba przyjmowanych intencji jest znaczna. Oczywiście ofiarodawca musi wyrazić wprost zgodę, by jego intencja została połączona z innymi w jednej celebracji. Celebrans może zaś pozostawić dla siebie jedynie jedno stypendium mszalne (czyli ofiarę za jedną intencję). Wszystkie te zasady – oprócz uprawnienia dla biskupów prowincji do ustalenia innych reguł – już dawno obowiązywały, zatem… rewolucji nie ma.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję