Reklama

Aspekty

Kościół jest tam, gdzie jego członkowie

To, że chory może „coś” zrobić ze swoim cierpieniem, sprawia, że odkrywa swoje miejsce w Kościele – mówi ks. Tomasz Duszczak, diecezjalny duszpasterz chorych i służby zdrowia.

Niedziela zielonogórsko-gorzowska 7/2022, str. IV

[ TEMATY ]

wywiad

Światowy Dzień Chorego

Karolina Krasowska

Bardzo ciekawa jest reakcja pacjenta na słowa, że jest ważny – podkreśla ks. Tomasz Duszczak

Bardzo ciekawa jest reakcja pacjenta na słowa, że jest ważny – podkreśla ks. Tomasz Duszczak

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Katarzyna Krawcewicz: Czy mi się wydaje, czy rzeczywiście rzadko mówi się o tym, że człowiek chory jest częścią Kościoła?

Ks. Tomasz Duszczak: Człowiek chory jest nie tylko „jakąś” częścią Kościoła, ale jest ważną częścią Kościoła. Faktem jest, że pomimo wielu modlitw za osoby chore, to w przestrzeni ambony rzadko się o tym mówi. Warto przypomnieć, że człowiek, który z powodu choroby znajduje się np. w szpitalu albo w hospicjum, realizuje tam swoje posłanie. A Kościół jest tam, gdzie są jego członkowie. Rozmowy z pacjentami na temat ich roli w Kościele są prowadzone, tyle że bardziej indywidualnie. Dlaczego? Trudno jest mówić do dużego grona osób zmagających się z chorobą: „Ofiarujcie swoje cierpienie Chrystusowi, ofiarujcie je Kościołowi”. Myślę, że tak po prostu nie można. Sam, słysząc takie zdania, wyrażane kolektywie, miałbym trudności z jego przyjęciem. Koniecznie jest indywidualne docieranie z Dobrą Nowiną do konkretnego człowieka chorego, który ma pewność, że chcę mu towarzyszyć. Że chcę go poprowadzić, przez relację zaufania, do odkrycia wartości cierpienia. Cierpienia, które zawsze jest wielką tajemnicą. Dopiero wtedy pojawia się moment, żeby powiedzieć o ofiarowaniu cierpienia.

Jak to wygląda w praktyce?

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Podzielę się moim doświadczeniem z posługi w szpitalu w Nowej Soli. Jestem zresztą świeżo po takiej właśnie rozmowie z pacjentką. Ale nastąpiła ona po kilku wcześniejszych spotkaniach. Chory w pewnym momencie zaczyna się otwierać i mówić o swojej przestrzeni cierpienia. Nie tylko cierpienia fizycznego, bo to akurat widzimy. Natomiast zupełnie inną przestrzenią jest cierpienie duchowe, które może wynikać z tego, że jestem chory, może wynikać z odizolowania, może wynikać z zagubienia w tym, co się dzieje w moim życiu. I to jest właśnie ten moment, żeby dotrzeć do chorego z Dobrą Nowiną. Bardzo ciekawa jest reakcja pacjenta na słowa, że jest ważny i to, że tutaj leży, nie oznacza, że jest bezużyteczny. To że może „coś” zrobić ze swoim cierpieniem, sprawia, że odkrywa swoje miejsce w Kościele. Moje doświadczenie jest takie, że pacjenci po usłyszeniu tej Dobrej Nowiny zawsze dziękują. Bo każdy z nas chce się czuć potrzebny, także w przestrzeni Kościoła.

W jaki sposób chorzy mogą służyć Kościołowi?

W momencie, kiedy coś mi doskwiera, coś mnie boli, jeśli powiem: Boże, chcę to ofiarować, bo na nic innego nie mam sił – to jest to większy akt niż niejeden odmówiony Różaniec. Bardzo często słyszę od pacjentów, że nie mają siły się modlić. Wtedy pytam, czy mają siłę, by to cierpienie za kogoś ofiarować. Może za swoich najbliższych, może w ich rodzinach są sytuacje, które wymagają właśnie ofiarowania tego cierpienia. Niesamowite są oczy pacjenta, które w tym momencie zaczynają się trochę inaczej wpatrywać, inaczej się otwierają. To jest właśnie wprowadzenie ich w prawdę o tym, że są ważni i bardzo potrzebni wspólnocie Kościoła, również wspólnocie parafialnej. W szpitalu zdarzają się też sytuacje, kiedy pacjenci pytają o krzyż na sali, bo z jakiegoś nieznanego powodu zniknął. To jest dobry moment, żeby porozmawiać, po co im ten krzyż. I oni sami dają świadectwo, że kiedy wpatrują się w krzyż, lepiej im się funkcjonuje i łatwiej im się cierpi. Bo tylko wtedy, kiedy patrzymy na Chrystusa, jesteśmy w stanie dobrze „przeżyć” nasze cierpienie.

Reklama

Czy ten akt woli, w którym ofiarowuję moje cierpienie, jest równoznaczny z tym, że nie modlę się już o własne uzdrowienie?

Myślę, że kiedy człowiek zaczyna ofiarowywać swoje cierpienie, to doszedł do takiego momentu swojej wiary i swojego zjednoczenia z Chrystusem, który jest już chyba szczytem, jaki można osiągnąć. To jest zapominanie o sobie, a oddanie się całkowicie innym. To jest chwila, kiedy człowiek w cierpieniu wznosi się chyba na największe wyżyny. Nie myśli już o sobie, zapomina o sobie, a jest cały „dla”.

Co jeszcze może pomóc w przeżywaniu cierpienia?

Według mnie „kluczem” do przeżywania cierpienia jest lektura słowa Bożego, szczególnie Nowego Testamentu, Ewangelii. Bez słowa Bożego jesteśmy bardzo zagubieni. W Piśmie Świętym odnajdujemy wszelką receptę na nasze życie. W każdym momencie, jaki przeżywamy, może przez Pismo Święte przyjść do nas pociecha, otwarcie oczu na to, dlaczego tak, a nie inaczej się dzieje. Bez słowa Bożego jesteśmy zamknięci, sfrustrowani i tak naprawdę będziemy stali w miejscu. W szpitalu w Nowej Soli podczas wydarzenia „A słowo stało się ciałem i cierpiało między nami” wolontariusze czytali Pismo Święte pacjentom. To były przepiękne spotkania. Ci, którzy zostali posłani do chorych, wracali i mówili o swoim umocnieniu. Opowiadali, że przynieśli słowo Boże, a otrzymali jeszcze więcej, bo dotykając cierpienia, odkrywali jego wartość.

Wydaje mi się, że trudno nam rozmawiać z cierpiącymi nie używając utartych sloganów. Więc co robić, kiedy choruje ktoś nam bliski? Jak z nim rozmawiać o Bogu, o cierpieniu, żeby go nie zdenerwować i nie zniechęcić?

Zawsze najtrudniej jest rozmawiać o Ewangelii z naszymi najbliższymi, w przestrzeni rodzinnej. W końcu „prorok nie jest mile widziany w swojej ojczyźnie”. Na pewno rodzina może poprosić kapłana o pomoc. Bardzo polecam to czynić. A co sami możemy zrobić? Po prostu być. Towarzyszyć. To jest bardzo trudne, ale trzeba też pozwolić na to, żeby nasz chory mógł mówić o tym, co przeżywa. My nie potrafimy słuchać, ponieważ boimy się tego, co możemy usłyszeć i nie wiemy, jak sobie z tą trudną treścią poradzimy. Tymczasem chory chce to tylko wypowiedzieć. On nie czeka na recepty, nie czeka na to, że go pocieszymy. Zresztą w nas samych nie ma takiej mocy pocieszenia. Pamiętajmy, że chory chce z nami być i chce nam o tym powiedzieć. Na pewno jesteśmy zdolni do tego, żeby kochać. Posługujmy się językiem miłości, niech przemawia to dobro, które czynimy, opieka, troska, wyrażona w tym, że jesteśmy przy naszym chorym. Nie bombardujmy go sloganami „Będzie dobrze”, „Nie martw się”. Te słowa dla chorego naprawdę niewiele znaczą.

Nierzadko pojawiają się wyrzuty sumienia, że nie zrobiliśmy dla naszych bliskich chorych wszystkiego, co było można, również od tej duchowej strony.

Myślę, że te wyrzuty sumienia są związane z wielką miłością. I całe szczęście, że one się pojawiają, bo świadczą o naszej wrażliwości i naszych silnych relacjach. Często mówię w takich sytuacjach, że zostało zrobione to, na co starczyło sił. Zawsze będzie za mało. Nie będzie sytuacji, w której będziemy mogli powiedzieć, że wszystko zostało przez nas perfekcyjnie wykonane. Ale będzie wykonane z miłości, która jest ważniejsza od idealności. Potrzeba też we wspólnocie Kościoła przypominać o łasce sakramentu chorych. Biskup Tadeusz na Światowy Dzień Chorego napisał list, w którym m.in. ukazuje sakrament chorych jako dar od Boga w doświadczeniu choroby. Mam nadzieję, że to słowo ośmieli wiernych do proszenia księży o pomoc duchową.

2022-02-08 12:01

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Malowanie jest dla mnie modlitwą i odpoczynkiem

Niedziela rzeszowska 51/2015, str. 4-5

[ TEMATY ]

wywiad

artysta

Marian Salwik

Kazimiera Zagroba na tle swoich prac w czasie wystawy autorskiej w Ośrodku Kultury w Cmolasie

Kazimiera Zagroba na tle swoich prac w czasie wystawy autorskiej w Ośrodku Kultury w Cmolasie

O pasji, rodzinie, miłości do świata z Kazimierą Zagrobą z Cmolasu, artystką ludową, matką dziewięciorga dzieci, rozmawia Dorota Zańko

DOROTA ZAŃKO: – Pierwszy obraz namalowała Pani w wieku 60 lat. Dlaczego tak późno?

CZYTAJ DALEJ

Prezydent: W expose szefa MSZ znalazło się wiele kłamstw, manipulacji i żenujących stwierdzeń

2024-04-25 11:13

[ TEMATY ]

Andrzej Duda

PAP/Radek Pietruszka

W wypowiedzi szefa MSZ znalazło się wiele kłamstw i manipulacji - ocenił w czwartek w Sejmie prezydent Andrzej Duda, komentując informację szefa MSZ Radosława Sikorskiego dotyczącą kierunków polityki zagranicznej. Podkreślił, że niektóre wypowiedzi szefa MSZ wzbudziły jego niesmak.

Prezydent powiedział, że "nieco ze zdumieniem i dużym rozczarowaniem" przyjął zwłaszcza początek wystąpienia szefa MSZ. Według niego po pierwszych słowach Sikorskiego o wspólnym budowaniu polityki zagranicznej i bezpieczeństwa, "nastąpił atak na politykę, która była prowadzona przez ostatni rząd w ciągu poprzednich ośmiu lat".

CZYTAJ DALEJ

Najpierw wołanie, później powołanie

2024-04-25 23:30

ks. Łukasz Romańczuk

Konferencja do młodzieży bpa Jacka Kicińskiego CMF

Konferencja do młodzieży bpa Jacka Kicińskiego CMF

Egzamin dojrzałości i ósmoklasisty coraz bliżej. O dary Ducha Świętego i pomyślność na czas pisania matur modlili się uczniowie szkół średnich i ci, kończący “podstawówkę”. Była to także okazja do wysłuchania konferencji o. bpa Jacka Kicińskiego CMF.

Z racji tego, że modlitwa ta odbywała się w czasie Tygodnia Modlitw o powołania kapłańskie i zakonne, konferencja dotyczyła rozeznawania powołania i swojej drogi życiowej. Przede wszystkim bp Jacek wskazał młodym, że w rozeznawaniu ważne jest słuchanie głosu Pana Boga.- Powołanie dzieje się w wołaniu. Najpierw słyszymy wołanie, a potem dokonuje się powołanie. Jezus woła każdego z nas po imieniu - mówił biskup, dodając, że to od człowieka zależy, czy ten Boży głos będzie słyszalny. Ta słyszalność dokonuje się w momencie, kiedy otworzy się uszy swojego serca. - Uczniowie przechodzili szkołę wiary. Mieli momenty zwątpienia. Na początku były wokół Niego tłumy, ale z czasem grupa ta zaczęła topnieć, bo zaczął wymagać. I zapytał Piotra: „Czy i wy chcecie odejść?”. Wszystko zaczyna się od słowa i w tym słowie się wzrasta - przekonywał bp Jacek.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję